Pokochaj, zanim odejdę. CZ.VI

W szpitalu postanowiono zostawić mnie na obserwacji. Pomimo iż lekarze nie mogli zrobić nic poza sprawdzaniem mojego stanu, nie pozwolili mi od razu wrócić do domu. Rodzice przyjechali niedługo po telefonie Spencera.
Mama była przerażona. Tata był poważny i milczący. Rozmawiał z lekarzami. Wypytywał o wszystko, co było możliwe, chociaż połowa z tych rzeczy była mu już dobrze znana. Podejrzewam, że robił to tylko po to, by nie musieć spojrzeć mi w oczy. Wiedziałam, co bym w nich zobaczyła. Strach.
Gdy półtora roku temu, gdy pierwszy raz dowiedziałam się o raku, rodzice powtarzali, że to pokonam, że dam radę. Niestety podczas leczenia, które było bardzo trudne, nie tylko dla mnie, ale też dla nich, coś w nich pękło. Widziałam, jak powoli tracą nadzieję. Wszystko zdawało się układać, gdy po leczeniu guz zniknął całkowicie. Gdy tydzień temu padła druga diagnoza, dotycząca nawrotu i to złośliwego raka, rodzice stracili całą nadzieję. Od tego czasu patrzyli na mnie jedynie ze współczuciem i przerażeniem.
Na szczęście miałam jeszcze Spencera, dzięki któremu nadal jakoś sobie radziłam. To on siedział ze mną poprzedniego dnia w szpitalu, starając się odwrócić moje myśli od tego, co działo i gdzie byłam. Czasami wychodziło mu to bardzo dobrze. Niestety wieczorem, pielęgniarka oznajmiła, że czas odwiedzin się już dawno skończył, więc mój gość musi wyjść.
Rodzice już wcześniej wrócili do domu, więc po jego wyjściu zostałam całkowicie sama ze swoimi myślami. Całą noc nie zmrużyłam oka ani na sekundę. Nigdy nie przepadałam za szpitalem i cieszyłam się, gdy następnego dnia dostałam wypis.
Od razu po powrocie do domu chciałam iść do Spencera, ale w ostatniej chwili uzmysłowiłam sobie, że jest środa, więc ma on teraz lekcje.
Zrezygnowana poszłam do domu, gdzie posiedziałam trochę z rodzicami, a resztę wieczoru spędziłam sama, siedząc w swoim pokoju. Oglądałam filmy, czytałam książkę i gazetę na zmianę. Nic tak naprawdę nie przykuło mojej uwagi, więc w końcu zaczęłam przeglądać na laptopie zdjęcia, które wczoraj zrobiłam. Dzieliłam je na dwie kategorie: te warte wywołania i te, które nadawały się tylko do usunięcia. Przy jednym zdjęciu zatrzymałam się dłużej. Przedstawiało ono serwującego Arona. Oczy miał skierowane na piłkę. W jego spojrzeniu było widać skupienie. Widać też było gołym okiem, że gra sprawia mu radość.
Zaczęłam się zastanawiać czy przypadkiem wczorajszy atak nie odstraszył go na dobre i czy mam jeszcze szansę na rozmowę z nim. Podejrzewam, że nie ma, na co dzień podobnych atrakcji, jak umierające na jego oczach dziewczyny.
Gdyby to zależało ode mnie, to Aron nigdy nie zobaczyłby tego, co wczoraj. Gdybym tylko miała nad tym jakąś władzę, ale nie mam.
Teraz pozostaje mi tylko czekać i mieć nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży.
Około dwudziestej zadzwonił mój telefon. Odebrałam, nie patrząc na ekran, wiedząc, że dzwoni Spencer. Rano wysłał mi wiadomość, że wieczorem do mnie wpadnie, więc pewnie dzwonił powiedzieć, że idzie.
-Co tam?
-Cześć Casyde- odezwał się nie Spencer.- Dzwonię, żeby zapytać, jak się czujesz. Nie było cię dzisiaj w szkole, więc się zmartwiłem.
To był Aron. To naprawdę on.
-Cześć - odparłam spokojnie by nie zdradzić, jak się cieszę.- Nic mi nie jest, ale dziękuję, że pytasz. Nie było mnie, ponieważ miałam pewne sprawy rodzinne i musiała zostać. To nie miało nic wspólnego z wczorajszym omdleniem.
To dziwne, ale kłamanie wychodziło mi dość łatwo. Dobrze, że to był Aron, a nie Spencer, ponieważ ten drugi od razu poznałby moje kłamstwo. W każdym razie lepiej, żeby mój rozmówca nie znał prawdy. Niech wierzy, że było to zwykłe omdlenie z gorąca.
-Cieszę się, że już się lepiej czujesz. Martwiłem się. Posłuchaj, tak sobie pomyślałem. Poszłabyś ze mną na spacer? Możemy się umówić?
-Tak, jasne- powiedziałam podekscytowana propozycją.
-To będę za dziesięć minut pod twoim domem.- Powiedział i nie dając mi nic powiedzieć rozłączył się.
Będzie za dziesięć minut?? Co? Chyba żartował. Stres ścisnął mnie w żołądku. Zerwałam się szybko z łóżka i stanęłam przed szafą. Przeszukując jej zawartość, próbowałam dodzwonić się do Spencera, jednak bezskutecznie. Nie odbierał moich telefonów akurat w sytuacji, kiedy go najbardziej potrzebowałam. Byłam szczęśliwa i chciałam się z nim podzielić wiadomością, która wywołała to uczucie. Za piątym razem, gdy włączyła się automatyczna sekretarka, dałam sobie spokój i stwierdziwszy, że Aron za chwilę powinien być, ubrałam to, co moim zdaniem było odpowiednie.
Szybko jeszcze zrobiłam z włosów kucyka i akurat, gdy skończyłam, Aron wysłał SMS-a, że już jest.
Powiedziałam rodzicom, że wychodzę i szybko uciekłam, żeby nie wpadli na pomysł zabronienia mi tego.
Było już ciemno, ale nadal było dość ciepło. Aron stał przy bramie. Gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się, co rozbudziło chmarę motyli w moim brzuchu.
Ponieważ akurat dzisiaj wypadała pełnia, na niebie widniał duży, blado-żółty księżyc, oświetlający ulice swym nikłym światłem. Chłopak, który stał przede mną w tym świetle, wyglądał jeszcze lepiej niż normalnie.
-Hej-przywitał się.- Cieszę się, że zgodziłaś się ze mną pójść.
-A ja się cieszę, że to zaproponowałeś. Chociaż- dodałam, nagle zastanawiając się nad pewną rzeczą, która mi umknęła.- Skąd wiedziałeś, gdzie mieszkam?
-Spytałem dzisiaj Spencera w szkole. To on podał mi adres. Chyba nie jesteś na niego zła?
-Nie. Nie jestem.
Mogłam się spodziewać, że Spencer nie będzie miał problemu z podaniem Aronowi mojego adresu. Tylko, dlaczego nic mi o tym nie powiedział i nie odbierał moich telefonów. Chyba że chciał zrobić mi niespodziankę i bał się, że w rozmowie ze mną wygada się przypadkowo.
-To idziemy- spytał Aron, wyrywając mnie z zamyślenia.
-Tak. Idziemy.

---------------/----------------

Wróciłam do domu po półtorej godzinie. Rodzice oglądali jakiś film w salonie, więc tylko powiedziałam, że jestem i poszłam do swojego pokoju.
Myślałam, że umrę ze strachu, gdy po włączeniu świateł zobaczyłam Spencera siedzącego w moim fotelu.
-Cześć mała.
Wyglądał na uradowanego z faktu, że udało mu się mnie przestraszyć.
-Muszę chyba powiedzieć rodzicom, żeby przestali cię tak po prostu wpuszczać do domu, w szczególności, gdy mnie nie ma.
Byłam tak podekscytowana i radosna ze spaceru z Aronem, że nawet żarty tego głupka nie mogły popsuć mi nastroju. Siadając na łóżku, nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
Spencer popatrzył na mnie podejrzliwie i zapytał, czy coś się stało. Opowiedziałam, jak Aron do mnie zadzwonił i zaprosił na spacer. Byłam pod wrażeniem spaceru nocą, który wydał mi się nawet trochę romantyczny. Mówiłam, jaki Aron jest miły i inteligentny. Powiedziałam o naszych rozmowach i jak dobrze się rozumieliśmy. Westchnęłam na wspomnienie chwili, gdy wziął mnie za rękę.
-A na koniec powiedział, że mnie lubi i zaproponował, żebyśmy jutro też poszli na spacer.
Spencer milczał przez chwilę. Z jego twarzy nie mogłam nic wyczytać. Zaczynałam się zastanawiać, czy coś się stało, ale on w końcu się odezwał.
-Jesteś szczęśliwa?
-Chyba tak- westchnęłam, przyznając się.
-Więc ja też się cieszę twoim szczęściem.
-Czy coś się stało?
Spencer pokręcił głową, uśmiechając się blado.
-To, dlaczego nie odbierałeś swojego telefonu- drążyłam dalej, nie dając za wygraną. Widać było jak na dłoni, że coś go dręczy.- Dzwoniłam do ciebie kilka razy.
-Zapomniałem telefonu w samochodzie- odpowiedział, wstając z fotela i kładąc się koło mnie na łóżku.- Przepraszam. To, co, tak wyczerpał cię spacer, że chcesz już iść spać czy może obejrzymy jeszcze jakiś film?
-Film brzmi super- odparłam, uściskawszy go.
Przez resztę wieczoru, gdy oglądaliśmy film, zadawał się być znowu tym chłopakiem, którego znam. Śmiał się, żartował i przekomarzał ze mną. Nie mogłam jednak zapomnieć jego wyrazu twarzy. Jestem pewna, że coś było na rzeczy, tylko on nie chciał nic powiedzieć. Dręczyło mnie to, ponieważ jak dotąd nigdy nie miał przede mną żadnych tajemnic. Był jak otwarta księga.
Ostatnio ta sprawa z brakiem dziewczyny, a teraz to. Zaczynałam się martwić, co takiego ukrywa. Miałam nadzieję, że jednak wszystko mi w końcu wytłumaczy i będę mogła mu pomóc. Jak na razie jednak nie zamierzałam na niego naciskać. Jeśli będzie tego potrzebował, to sam do mnie przyjdzie i wszystko powie. Przynajmniej miałam taką nadzieję.

Chakra

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1583 słów i 8888 znaków.

4 komentarze

 
  • Użytkownik Jdchjfmd

    Kiedy następna pojawi się część?

    27 cze 2015

  • Użytkownik Chakra

    @Jdchjfmd Chyba gdzieś około 12 albo 1w nocy, ponieważ jestem właśnie w trakcie pisania ;)

    27 cze 2015

  • Użytkownik Hope3

    Też uważam, że Spencer się w niej zakochał. Niech ona to zobaczy i uświadomi sobie, że jedynm, którego kocha jest jej przyjaciel.

    27 cze 2015

  • Użytkownik ccc

    @Hope3 Tak a na koniec gdy już bd razem niech się okaże że jednak przeżyje..

    27 cze 2015

  • Użytkownik Hope3

    @ccc Właśnie

    27 cze 2015

  • Użytkownik lo

    Powinna być ze swoim przyjacielem ^ ^ genialne

    26 cze 2015

  • Użytkownik Tessa

    Czyżby Spencer zakochał się w...hmm... jak ma właściwie na imię główna bohaterka? Czekam na kontynuację.

    26 cze 2015

  • Użytkownik Chakra

    @Tessa Casyde

    26 cze 2015

  • Użytkownik Tessa

    @Chakra Och, racja... jakoś mi się to zaplątało i miałam wrażenie, że nie wspomniałaś jej imienia, mało inteligentna ja ;)

    26 cze 2015

  • Użytkownik Chakra

    @Tessa :)

    26 cze 2015