Poczuła ostry ból w głowie, chłód w rękach. Podniosła ociężałe powieki, jednak rażąca biel spowodowała zamknięcie ich. Zmarszczyła czoło, próbowała je znowu otworzyć, jednak znowu to samo, za piątym już razem jej oczy się przyzwyczaiły, już mogła normalnie zobaczyć czym jest ta biel. Była w szpitalu. Chciała coś powiedzieć, jednak w tej chwili podeszła do niej pielęgniarka.
-O Panienka już wstała. I jak się Panna czuje? -powiedziała starsza kobieta, która zaczęła coś majstrować przy kroplówce.
Dziewczyna z trudem złapała oddech, chciała się już podnosić na łokcie, jednak przygwoździła ją pielęgniarka.
-A Panna gdzie się wybiera? Przed chwila miała Pani wypadek, prosze się nie ruszać, bo rozerwie Pani szwy.
Słowo "szwy" zapadło w jej głowie, delikatnie podniosła ręke dotykając czubka jej głowy, poczuła miękki materiał, od razu też zwróciło jej uwage bandaż na ręce.
-C..co sie stało? -powiedziała Edyta cichutko, aż pielęgniarka musiała pochylić się nad jej ustami.- Co sie stało? -powiedziała już o ton głośniej.
-Oh, miała Pani..
-Edyta. Żadna Pani. -skwitowała, a pielęgniarka przymknęła na chwilę usta.
-Edyto, miałaś wypadek, silne uderzenie w głowe spowodowało rozcięcie jej. jednak już jest wszystko dobrze, gdyż ją zszyliśmy. Podczas upadku też zraniłaś się w ramię, więc musieliśmy je opatrzyć i zawinąć w bandaż.
-Wypadek..jak..jak to się stało? -powiedziała słabo.
-Nic nie pamiętasz? Podczas skręcenia w zakręt, facet w samochodzie nie zauważył tego i wjechał w Ciebie. A raczej w Twój rower. Rower jednak uratował Cię od śmierci. -po tych słowach Edyta się uśmiechnęła.
-Mój dzielny rumak. -zaśmiała się. -Ten facet..tu jest? -spojrzała z zaciekawieniem na kobiete, ta przytaknęła.- Możesz go tu poprosić? -powiedziała ochrypłym głosem.
Pielęgniarka zniknęła za zasłoną, którą otaczała Edyty łóżko szpitalne. Czekała chyba z 5 minut, podczas wyczekiwania na gościa, zdążyła usiąść na łóżku i trochę się doprowadzić do porządku. Kiedy usłyszała kroki, westchnęła. Odsłaniając zasłone, poczuła lekki powiew wiatru i dostała ciarek. Jej oczom ukazał się wysoki brunet, był ubrany w grubą kurtkę, co ją zdziwiło, gdyż na dworze nie było aż tak zimno. Był ubrany cały na czarno, jego oczy były niebieskie, jednak powieki i pod oczami były bardzo sine. Nie miał brody, więc można było zauważyć jego nieskazitelnie piękną twarz. Pomimo tych sińców, był bardzo przystojny.
-Panno Edyto! Miała Pani nie wstawać! -krzyknęła pielegniarka i podbiegła do pacjentki.
-A Ty miałaś mówić Edyta, nie Pani. -powiedziała rozdrażniona, jednak nie miała siły przeciwstawiać się kobiecie więc się położyła z jej pomocą. Całej akcji przypatrywał się on. Kiedy pielęgniarka już poszła, zostali sami. Ciągle stał obok zasłony i patrzył na nią tajemniczym wzrokiem, lustrując jej każde poruszenie ciałem. -Więc, to przez Ciebie tu wylądowałam? -chciała zabrzmieć groźnie, jednak powiedziała to bardzo słabo. Odchrząknęła, kiedy zauważyła jak facet patrzy się na jej biust.
-Tak. -powiedział bez uczuciowo, migiem oka spojrzał na nią takim wzrokiem, ze dziewczynie zrobiło się zimno. Przełknęła śline i przejechała językiem po ustach aby je nawilżyć. Facet ruszył się i podszedł do niej. Zabiło mocniej jej serce. -Ciesze sie, że nic Ci nie jest. -powiedział zimnym tonem, jakby recytował jakiś wiersz którego nikogo nie obchodzi.
-Możesz mi powiedzieć jak to się stało? -facet głośno westchnął jakby zmuszano go do czegoś strasznego, gwałtownie się odwrócił i poszedł za zasłonę, gdzie zgubiła go wzrokiem. Jednak po chwili wrócił z krzesłem, wręcz trzasnął nim o ziemie i usiadł. Przewrócił oczami i zaczął opowiadać.
-Wracałem z pogrzebu przyjaciela, jak wiadomo po wydarzeniu, byłem dość wkurwiony z tego powodu więc przycisnąłem noge do gazu, nie zauważyłem jak skręcasz, więc wjechałem w Ciebie. Od cała historia. -powiedział to swoim słynnym tonem na jednym wdechu, nie mrugał kiedy to mówił, ale bacznie obserwował wzrok Edyty. Dziewczyna przyspieszyła oddech, poczuła jak jej serce drży i bije jak oszalałe. Ręce jej robią się lodowate i mrowią.
Obraz zrobił się jej niewyraźny a wręcz zamazany. Wszystko zlało się ze sobą, poczuła ostre ukłucie w głowie i płucach, straciła przytomność.
Obudziła się tuż przed północą, dzięki czemu światła były stłumione, już nic ją nie raziło. Mogła spokojnie spojrzeć w prawo i lewo co się stało. Była sama na oddziale, zdawało się jej że jest na oiomie. Gwałtownie łapała powietrze, czując że coś ją łapie za gardło, zaczęła się dusić. Poczuła coś gorącego w jej gardle, odwróciła się gwałtownie na lewą stronę i zwymiotowała, poruszając trzy pielęgniarki, które akurat miały dyżur. Poczuła metaliczny smak w jej ustach, spojrzała na podłoge, wymiotowała krwią. Wystraszone kobiety szybko podały jej miskę, a same zaczęły zbierać duże ręczniki papierowe i wycierać podłogę. Widać było, że jeszcze ich ten widok obrzydza. Opadła bezwładnie na łózko, czuła jak jakaś kobieta wyciera jej szorstką chusteczką usta. Przełknęła śline, jednak znów poczuła ten wymiotny posmak, zakryła usta ręką. Położyła się na prawy bok, by odpocząć, wtem zobaczyła tego faceta. Siedział na łóżku obok, przypatrywał się całej tej sytuacji i wbijał jego wzrok w nią. W jej oczy. Nie mrugał. Jednak kiedy się odezwała, zaczął mrugać jak skrzydła ważki.
-Za 3 godziny wychodzisz ze szpitala, jedziesz do mnie. -powiedział surowym tonem, nadal wbijając swój wzrok w jej oczy, ale już mrugając normalnie.
Kiedy usłyszała jego słowa, jej serce znowu przyspieszyło, jednak nie myślała o niczym, nic nie odpowiedziała, tylko położyła się na plecach z odwróconą głową w jego stronę, miała otwarte lekko usta i oddychała płytko. Jej oczy były lekko stłumione, jednak bacznie obserwowały go. Poczuła dziwne uczucie, dziwne ciepło w środku. Czułą się bezpiecznie z nim na tej sali.
Tak jak mówił, o 3 rano pielęgniarka podeszła do niej i dała jej karteczke z wypisem ze szpitala. Facet pomógł jej wstać i zaprowadzić się do łazienki, aby się trochę ogarnęła. Jednak nie wyszedł z łazienki, oparł ją o umywalkę, a sam się oparł o ściane na przeciw. Jego wzrok biegł po całym jej ciele, czuła to. Skrępowana całą tą sytuacją, odkręciła kran i nachyliła się aby przemyć wodą buzie. Potem przepłukała od razu usta, aby pozbyć się wymiocin z jamy ustnej. Oparła się ciężko o umywalke gwałtownie oddychając. Facet zakręcił kran, pomógł wyprostować się kobiecie i wślizgnął się po między nią a umywalkę, przykucnął kładąc swoją jedną ręke pod jej kolana, a drugą delikatnie na jej plecach, podniósł ją. Edyta od razu dała się ponieść tej chwili, opadła w jego ramionach tłumiąc oddech, który stawał się coraz bardziej ociężały. Wyszli z łazienki.
Najwidoczniej zemdlała, bo gdy otwarła oczy widziała już pustą ulice, z czasem pokazywały się jej lampy które droge oświetlały. Oddychała już normalnie, można powiedzieć, ze nawet odzyskała trochę siły, spojrzała na siedzenie kierowcy, był to ten facet. Patrzyła na niego przed dobre 3 minuty, kiedy odchrząknął odwróciła się w stronę drogi.
-Jak masz na imie? -powiedział w końcu, przerywając straszną ciszę.
-Edyta. A Ty? -facet uśmiechnął się i spojrzał na nią ukradkiem.
-Patryk. -przyspieszył jazdę widząc że sygnalizacja wyświetla pomarańczowy kolor, przekroczyl linię kiedy kolor zmienił się na czerwono. Edyta mocno chwyciła się drzwi a drugą ręką chwyciła Patryka ręke. Zauważyła to dopiero kiedy poczuła jak naprężają się jego mięśnie. Gwałtownie zabrała ręke. Widziała uśmieszek Patryka. Zwolnił trochę, poprawiając się na fotelu. Wziął jedną ręke i zaczął drapać się po głowie, po czym położył ją na nodze dziewczyny. Ta poczuła gorąc od jego ręki. Przygryzła delikatnie wargi, nic nie powiedziała ani nie zrobiła. Przekręciła głowę w kierunku szyby i patrzyła na niebo, które było ciemne, ale pojawiały się już promyki wschodzącego słońca. Było już około 5 rano.
Poczuła, że facet zwalnia, wziął ręke z jej nogi i zmienił biegi. Poczuła chłód na miejscu gdzie Patryk trzymał reke. Zaczęła swoją ręką pocierac to miejsce by je ogrzać. Mężczyzna stanął. Odpiął swój pas i nie patrząc na nią wyszedł.
"- jedziesz do mnie" Przypomniało się Edycie. Wzięła głęboki wdech, usłyszała jak drzwi obok niej się otwierają, do środka wbija się zimne powietrze poranka, otula jej ciało zostawiając na sobie gęsią skórkę. Patryk podał jej ręke, jednak ona wyszła o własnych siłach, za sobą usłyszała trzask zamykających drzwi. Patryk wyminął ją i poszedł w kierunku kamienistej wąskiej ścieżki gdzie prowadziła do drzwi. Edyta od razu poszła za nim, wdychała wilgotne powietrze i wpajała w swoją pamięć widok jego dużego mieszkania i ogródka przed domem. Było ślicznie, pełno zieleni. Już nawet zapomniała, że jest jej zimno. Przystanęli oboje na schodku przed drzwiami, chłopak powziął klucze z kieszeni i otworzył drzwi na szerokość, czekając aż dziewczyna wejdzie pierwsza. Edyta wahając się, weszła do ciemnego korytarza. Zdjęła buty i stanęła obok drzwi w bosych stopach. Czuła chłód jednak dzielnie czekała aż Patryk wejdzie. Również zdjął buty, otworzył jakąś szafkę, której wcześniej dziewczyna nie zauważyła. Wyjął jakieś białe kapcie i rzucił pod stopy dziewczyny, od razu je założyła patrząc na podłoge.
-Chcesz herbaty? Coś do jedzenia? -wyminął ją i poszedł w głąb korytarza skręcając w prawo. Ona poszła za nim.
-Nie, dziękuje. -usiadła na pobliskim krzesełku i oparła głowę o ręke. -Dlaczego to robisz? Dlaczego mnie tu przywiozłeś?
Patryk milczał, przed jej pytaniami zaczął robić sobie herbate, jednak po jej pytaniach zaprzestał czynności i stanął w osłupieniu. Po chwili jednak zostawił wszystko na stole i gwałtownie podszedł do niej. Ona poczuła, żeby wstać. Podszedł bliżej niej, gdzie prawie stykali się nosami. On był wyższy, więc musiał się schylić, aby spojrzeć w jej oczy. Uniósł ręke i delikatnie dotknął jej policzka, spoglądał na jej nos, potem usta, pokierował dłonią w głąb jej włosów natrafiając na jej opatrunek. Edycie zawirowało, jednak dzielnie się trzymała blatu. Mężczyzna najwidoczniej to zauważył, schylił się całym swoim ciałem i wziął ją znów na ręce, pokierował się do schodów, wchodząc na górę. Weszli do ogromnego pokoju, gdzie Patryk delikatnie położył Edytę, pochylił się do jej ust, muskając je bardzo delikatnie, jednak odsunął się od razu kiedy dziewczyna chciała już go pocałować, poczuła ciepło na swoim ciele, wtedy zauważyła kołdrę która ją przykrywała. "A więc to planowałeś." pomyślała poirytowana cała tą sytuacją.
-Bo chce żebyś była moja. -spojrzał na nią zimnym wzrokiem i pokierował się do schodów. Zszedł na dół.
Dodaj komentarz