Nieidealny mężczyzna II

Nieidealny mężczyzna IISiedziałam w koleżankami w pubie i zastanawiałam, się nad tym, co powiedział Max tuż przed wyjściem. Z jednej strony – rozsądne podejście, ale z drugiej... w końcu i tak się poznamy. Czy jak za miesiąc już nie będę nieznajomą, to wtedy się napijemy?

– Poważnie tak ci powiedział? – spytała zdziwiona Aria, poprawiając się na krześle. – Myślałam, że jak ktoś szuka współlokatora, to raczej jest miły.

– Dajcie spokój, dziewczyny. To, że zaznaczył, iż Nathalie ma nie wchodzić do dwóch miejsc nie jest niczym... niemiłym. Lepiej, że powiedział to na początku, niż byś miała zostać tam, np. przyłapana. – Monica należała raczej do tych ugodowych osób, które nie lubiły kłótni.

– Tu nie chodzi o to, co powiedział, tylko sposób, w jaki to zrobił. Poza tym już na samym początku zarzucił mi, że nie czytam tego, co jest napisane w dokumentach! – Wkurzyłam się na samo wspomnienie o tym. – Widział mnie może z trzy minuty na oczy i już wyciągnął wnioski? Nie jestem ani dzieckiem, ani blondynką.

– Nie no, masz ciemne włosy – stwierdziła Aria – to znaczy, że organizm jeszcze walczy. – Klasnęła w dłonie. – Dobra, my tu o jego osobowości, której przecież i tak jeszcze nie znamy, ale ja to jestem ciekawa, jak wygląda. Jest na czym zawiesić oko?

Zastanowiłam się chwilę, próbując przywołać w pamięci obraz Maxa.

I nagle przypomniało mi się, jak mężczyzna przejechał dłonią po swoich ciemnych włosach, spoglądając zza okno. Gdyby nie to, że w tamtym momencie byłam jeszcze wkurzona, to prawdopodobnie kolana by się pode mną ugięły.

– Haaalo, ziemia do Nathalie – powiedziała Monica, machając mi dłonią przed oczami. – Coś czuję, że jest niezły, skoro wystarczyło kilka sekund, abyś się rozmarzyła. – Roześmiała się razem z Arią. – To po kolei, wymieniaj po prostu jego cechy.

– Wysoki, szczupły, ale umięśniony... Swoją drogą, jeżeli chodzi na siłownię, to mógłby mnie zabrać ze sobą. Przyda mi się trochę zrzucić – powiedziałam, raczej do siebie.

– No co ty! Zaraz grudzień, wtedy to, co schudniesz, ci wróci – przewała mi Aria. – Dobra, ale wróć do opisywania.

– Ciemne włosy, wpadające w czerń i... naprawdę głębokie zielone oczy. – Zastanowiłam się chwilę, po czym wzruszyłam ramionami. – To chyba wszystkie cechy wyglądu zewnętrznego, o których mogę powiedzieć.

– Zapowiada się nieźle. Może byś coś spróbowała – podsunęła Aria, poruszając brwiami.

Westchnęłam.

Z dziewczynami znam się od małego, więc znają moją historię. To one były przy mnie, gdy wszystko zaczęło się walić. Jestem im za to naprawdę wdzięczna i wiem, że mogę na nie liczyć.

– Dobrze wiecie, że nie szukam mężczyzny.

Między nami na moment zapanowała cisza.

– Myślę, że Aria nie miała na myśli związku. Sama przyznaj, kiedy ktoś sprawił ci czysto fizyczną przyjemność.

Uśmiechnęłam się do dziewczyn.

– Sama potrafię to zrobić.

– To nie to samo.

* * *

Po rozmowie poszłyśmy na małe zakupy, na których spędziłyśmy z trzy godziny. Mimo takiego czasu niewiele kupiłyśmy – Monica powiedziała, że na razie nie ma pieniędzy, Aria kupiła jesienny płaszcz, a ja... czerwoną, koronkową bieliznę. Nie chciałam się przed dziewczynami przyznać, że – jeżeli chodzi o wygląd – Maks rzeczywiście mi się podobał. Już dawno mężczyzna nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak on. Być może dlatego, że mój każdy dzień wyglądał tak samo: praca – dom – pomoc babci – sen. I tak, wiedziałam, że dostać orgazm od mężczyzny to kompletnie co innego, niż sprawić go sobie samej. Mimo że minęło sporo czasu, odkąd ostatni raz byłam z kimś w łóżku, to doskonale pamiętałam, jakie emocje temu towarzyszą.

Do mieszkania wróciłam chwilę po piątej. Zamknęłam za sobą drzwi i odłożyłam torby w pokoju, a następnie poszłam do kuchni, żeby zrobić sobie kawę. Na poniedziałek do pracy miałam trochę papierkowej roboty i wolałam zająć się tym już teraz, niż robić wszystko na ostatnią chwilę w niedzielę – chociaż muszę przyznać, że z reguły właśnie tak robię, że zostawiam wszystko na ostatni moment, przez co zżera mnie stres, że się nie wyrobię albo następnego dnia w ogóle zapomnę, co robiłam. Próbowałam z tym wielokrotnie walczyć, ale jak na razie nie ma zbyt wielkich efektów.

Będąc już w kuchni, rozejrzałam się dookoła, zastanawiając, gdzie może być kawa. Może szafek nie było za wiele, ale swoje rozmiary miały, więc na przeszukanie każdej z nich trochę czasu by mi zeszło. Nie chcąc niepotrzebnie go tracić, postanowiłam spytać Maxa, gdzie jest kawa. Gdy weszłam do mieszkania słyszałam, że bierze prysznic, ale pomyślałam, że jeżeli krzyknę, usłyszy.

– Max! – krzyknęłam, wychodząc z kuchni, a mężczyzna w tym samym czasie wyszedł z łazienki. Obwiązany ręcznikiem od pasa w dół. Tylko. Reszta była goła.

Stanęłam jak wryta i zaczęłam na niego patrzeć... chociaż, gdybym powiedziałam, że zaczęłam podziwiać jego ciało, nie minęłabym się za bardzo z prawdą.

Jego mokre włosy były w nieładzie, jakby przed chwilą grzebał w nich dłonią. Jednak moją uwagę najbardziej przykuło co innego – jego tors, na którym jeszcze były krople wody. Wciągnęłam powietrze, patrząc na jego wyraźnie rysujące się mięśnie.

Damn! Przecież na coś takiego trzeba poświęcić kilka lat pracy!

– Wołałaś. O co chodzi? – odezwał się, chyba wiedząc, że jeżeli będziemy tak stać, to ja się nie odezwę.

Odchrząknęłam, i tak wiedząc, że mój głos... nie będzie należał do normalnych.

– Gdzie jest kawa? – spytałam niższym niż normalnie głosem, ale mimo to starałam się nie pokazywać, że to, co widziałam, zrobiło na mnie jakiekolwiek wrażenie... chociaż po głosie było to wiadome.

Patrzył przez kilka sekund na mnie, mrużąc oczy, jakby się zastanawiał, a mnie coś ścisnęło w środku na ten widok. Mało brakowało, żebym oblizała usta.

– Chyba się skończyła. Jutro pójdę na zakupy, będę pamiętać – dodał.

Przytaknęłam głową, nie chcąc się już odzywać.

Max stał obok mojego pokoju i jeżeli chciałam się do niego dostać, musiałam przejść obok niego. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że nogi miałam jak z waty i nie wiedziała, czy normalnie do niego dojdę. Mimo wszystko postanowiłam zaryzykować, bo nie mogłam już wytrzymać widoku ciała mężczyzny.

Mijając go, poczułam zapach męskiego żelu, co wcale nie pomogło mojej reakcji. Położyłam trzęsącą się dłoń na klamce i stałam tak kilka sekund. Kiedy w końcu weszłam do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi, oparłam się o nie, czując coś, czego już dawno nie czułam. Całe moje ciało drżało, a w środku czułam wyjątkowe gorąco – należące do tych przyjemnych.

Po chwili, kiedy już potrafiłam zapanować nad sobą, włączyłam telewizor, puszczając muzykę. Wiedziałam, co za chwilę będę robić i wolałam, żeby Max tego nie słyszał.

WiolettaWetter

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1310 słów i 7217 znaków. Tagi: #opowiadanie #romans #współlokatorka #współlokator

1 komentarz

 
  • Lula

    😂😂 niezle zapowiada się Max 😘

    23 lis 2018