Nieidealny mężczyzna I

Ostatni raz przejrzałam się w lustrze i kiedy uznałam, że wyglądam na poważną osobę, wzięłam klucze z komody i skierowałam się do wyjścia z mieszkania. Miałam nadzieję, że moja babcia da sobie radę z zakupami – jak sama mi powiedziała.

W końcu! – pomyślałam, czując świeże powietrze na twarzy. Znalazłam kąt dla siebie, który nie był daleko od miejsca zamieszkania mojej babci ani od mojej pracy. Szukałam czegoś takiego od kilku miesięcy w internecie, aż pewnego dnia moja babcia pokazała mi w gazecie ogłoszenie jakiegoś mężczyzny, który szuka współlokatora. Czytając je, byłam trochę przerażona, bo facet napisał kilka wymagań, które osoba ubiegając się o pokój w jego mieszkaniu, musiała spełniać. I w zasadzie nadawałam się idealnie, bo: a) porządek uwielbiałam, b) zawsze zmywałam po sobie naczynia, c) ze znajomymi nigdy nie spotykałam się w mieszkaniu (zresztą trudno o to, gdy mieszka się w jednym pokoju z babcią) i d) chodziłam wcześnie spać... no, w miarę wcześnie. Problem był tylko z jednym punktem... mianowicie – nie byłam osobą poważną, spokojną i introwertyczną. Przeciwnie! Korzystałam z życia, brałam z niego ile się da! Jednak nie mogłam się do tego przyznać, jeżeli chciałam tam mieszkać. Pomyślałam, że może uda mi się trochę uspokoić swój charakter.

Nie minęło piętnaście minut, a ja już doszłam do swojego nowego miejsca zamieszkania. Podbiegłam do auta, stojącego przy budynku i przejrzałam się w lusterku.

Pierwsze wrażenie jest najważniejsze, prawda? Uśmiechnęłam się do siebie i ruszyłam w stronę mieszkania.

Wypuściłam powietrze ustami i zapukałam delikatnie trzy razy w drzwi.

Trochę się stresowałam, bo nigdy dobrą aktorką nie byłam, a przecież teraz (i w najbliższej przyszłości) będę musiała udawać kogoś, kim nie jestem.

Usłyszałam przekręcany zamek i po chwili moim oczom ukazał się wysoki i przystojny mężczyzna. Nie napisał w ogłoszeniu, ile ma lat, ale na pewno był starszy ode mnie; mógł mieć z trzy dychy.

– Dzień dobry! – powiedziałam zbyt entuzjastycznie. – Jestem Nathalie Adler i przyszłam zobaczyć mieszkanie – wyjaśniłam już spokojniejszym głosem.

– Wejdź do środka. – Zrobił miejsce i zrobiłam, jak powiedział. – Nazywam się Max Cross i jestem właścicielem mieszkania.

Nie domyśliłam się – pomyślałam, przewracając oczami, czego nie powinnam była robić.

Cholera!

Odchrząknęłam, zaczynając się rozglądać.

– Od czego zaczniemy?

– Od tego, że do mojej sypialni i do mojego biura masz absolutny zakaz wstępu. Jeżeli raz cię tam zobaczę, od razu się wyprowadzasz. Zresztą jest to w umowie, którą przygotowałem, jednak wolałem o tym wspomnieć już teraz... gdybyś nie czytała tego, co jest w dokumentach.

– Wypraszam to sobie! – Podniosłam głos i było to zamierzone. – Jestem dorosłą i inteligentną kobietą, która zawsze chce wiedzieć, w co się pakuje. Zrozumiałam, że mam absolutny zakaz wstępu do twojej sypialni i biura, ale możesz być pewny, że i tak bym się tego dowiedziała, bo przeczytałabym to, co jest w umowie.

– Rozumiem – odpowiedział beznamiętnie. – Proszę mi wybaczyć, ale spotykałem się już z ludźmi, którzy tego nie robią i potem mają do kogoś pretensje, mimo że to nie ich wina. To może zacznijmy od twojego pokoju. Proszę za mną – dodał i wyprzedził mnie.

Kiedy już odwrócił się do mnie plecami, uśmiechnęłam się do siebie.

Proszę za mną – powiedział tak, jakbyśmy byli w wielkim zamku i na każdym kroku mogłabym się zgubić.

Podeszliśmy do drzwi, które były najbardziej oddalone od kuchni, co niekoniecznie mi się podobało, ale – jak zakładałam – miałam najbliżej do łazienki. Przynajmniej tyle – pomyślałam.

Max otworzył i rękę pokazał mi, abym weszła. Kiedy to zrobiłam i stałam na środku pokoju, musiałam przyznać, że nawet dobrze wygląda. Jednak ściany i złożona w kosteczkę pościel, która leżała na łóżku, była... biała i to już średnio mi się podobało. Zawsze, do wszystkiego, wybierałam ciemne kolory, bo jasne bardzo szybko brudziłam. Nawet większość ubrań miałam w ciemnych barwach!

– Po poprzednim współlokatorze zostały jedynie meble, wszystko inne wymieniłem – powiedział Max, przerywając moje przemyślenia na temat koloru pościeli.

– Został wyrzucony? Wszedł do twojego gabinetu? – Sama nie wiem, dlaczego coś tak złośliwie nacechowanego wyszło z moich ust. Trochę się speszyłam i nie czekałam na odpowiedź, ale ją dostałam.

– Nie. Do tej pory mieszkał ze mną mój przyjaciel. Jednak oświadczył się swojej kobiecie i postanowili razem zamieszkać.

– A ty kogoś masz? – spytałam bez zastanowienia.

Max spojrzał mi w oczy i dopiero teraz dostrzegłam, że ich odcień jest głęboko zielony. Kiedyś czytałam, że takie oczy wzbudzają zaufanie, ale teraz miała przeciwne odczucia – wyglądał groźnie.

– Nie mam. I nie szukam – odpowiedział zwięźle.

Przez moją głowę przebiegła myśl, że facet jest wyjątkowo arogancki; jakby pomyślał, że pytam go o to, czy będę mogła go podrywać. Dobre sobie!

Wzruszyłam ramionami.

– Pytałam, bo gdybyś kogoś miał, to nie chciałabym tu scen zazdrości. Cenię sobie spokój. – Tak, jasne...

– To dobrze – stwierdził, nie odrywając ode mnie oczu. – Resztę rzeczy uzgodnimy jutro, bo dzisiaj już muszę wychodzić. Klucze masz na komodzie – dodał i wskazał głową na mebel.

Skierował się do wyjścia z pokoju, a ja, znowu nie myśląc nad tym, co mówię, zaproponowałam:

– Mam iść po jakieś piwo? Może napijemy się po twoim powrocie?

Mężczyzna stanął w drzwiach i minęło kilka sekund zanim odwrócił w moją stronę głowę.

– Nie piję z nieznajomymi.

WiolettaWetter

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1024 słów i 5906 znaków. Tagi: #opowiadanie #romans #story #współlokator

2 komentarze

 
  • Edytka

    Ulala

    22 lis 2018

  • Lula

    Przystojniak z ciężkim charaktetem? 😘

    21 lis 2018

  • WiolettaWetter

    @Lula czy ciężki to zależy od osoby, która go poznaje :) na pewno ma zasady, których się trzyma ;) dziękuję za komentarz

    21 lis 2018