Motocyklista XXIII- Koniec

Rano poczułam jak czyjaś dłoń gładzi mnie po policzku. Było mi tak przyjemnie, że nie chciałam jeszcze wstawać. Przewróciłam się na bok i starałam jeszcze chwilę pospać, niestety nie było mi to dane.
- Wiem , że nie śpisz kochanie. - Filip pocałował mnie delikatnie w usta.
Leniwie otworzyłam oczy, ale szybko je zamknęłam, gdyż światło raziło mnie w oczy. Ponowiłam moją próbę, tym razem zrobiłam to powoli. Zobaczyłam przed sobą uśmiechniętego Filipa.
- Dzień dobry. - przeciągnęłam się niczym kotka.
- Mmm..- usłyszałam nad swoim uchem - Mam ochotę żeby powtórzyć wczorajszą noc.
Roześmiałam się, a Filip razem ze mną.
- Ale tak z rana? -zapytałam.
- Możemy zostać w łóżku cały dzień, mnie to nie przeszkadza. - uśmiechnął się głupio.
- Nie dziś mamy iść nad jezioro. Zapomniałeś?
- Nie, ale..
- Żadnego ale, idziemy i koniec - podniosłam się do pół siadu - Więc się zbieraj.
Poklepałam go po nodze i wstałam z łóżka. Wiedziałam, że jestem naga, wiedziałam też jak na to zareaguję Filip. Wzięłam jego koszulkę i założyłam ją, spojrzałam przez ramię na chłopaka i uśmiechnęłam się figlarnie.
- Robisz to specjalnie. - powiedział.
- Idę zrobić coś na śniadanie.
Wyszłam szybko z pokoju, widząc jak Filip zrywa się z łóżka i zaczyna iść w moją stronę.
Przygotowując naleśniki poczułam jak Filip daje mi buziaka w policzek.
- Smakowicie pachnie - przytulił się - Co robisz?
- Naleśniki - spojrzałam na niego - Mogą być?
- Jeszcze się pytasz? No pewnie .- uśmiechnął się. - Pomoc Ci w czymś?
- Hmm.. w sumie to możesz zrobić coś do picia.
- Już się robi.
Po śniadaniu Filip zaoferował, że posprząta ze stołu, co dla mnie było dobrym rozwiązaniem. Mogłam przed wyjściem wziąć prysznic. Poszłam do łazienki i po 20 minutach wyszłam. Niestety zapomniałam wziąć rzeczy na zmianę, dlatego owinęłam się ręcznikiem i poszłam do pokoju.
Stojąc przy szafie usłyszałam westchnienie Filipa. Wiedziałam, że za moment skomentuje mój wygląd. I nie myliłam się.
- Musisz to robić? - jęknął.
- Nie wiem o co Ci chodzi. - odpowiedziałam zabierając ubranie. - Za chwilę będę z powrotem.
Założyłam na siebie dwu częściowe niebieskie bikini, na to założyłam kremową koszulkę i czarne szorty. Wróciłam do pokoju, wzięłam torbę i schowałam do niej dwa ręczniki, koc, krem oraz kilka innych drobiazgów. Założyłam jeszcze okulary i byłam gotowa.
- Filip! - krzyknęłam - Jestem gotowa.
- Masz wszystko? - zapytał.
Przytaknęłam i wyszliśmy.


Od godziny jesteśmy już nad jeziorem, gdzie są tłumy. Filip poszedł się trochę schłodzić, a ja leżę i łapie promienie słońca. Podniosłam się na łokciach i patrzę na mojego chłopaka. Pochwycił mój wzrok i pomachał do mnie - odmachałam. Dłonią pokazał abym dołączyła do niego, jednak wolę zostać na brzegu i się poopalać, może później do niego dołączę.
- Może się trochę schłodzisz? - pocałował mnie w policzek i położył się obok.
- Może trochę później.
- Chodź ze mną, na chwilę chociaż. - uśmiechnęłam i wstałam.
- Dobrze.
Razem pływaliśmy dość długi czas, gdy chciałam wyjść na brzeg , mój chłopak uniemożliwiał mi to. Kątem oka widziałam jak kilka dziewczyn obserwuje Filipa. Powoli zaczyna mnie to denerwować, widziały, że jestem razem z nim, a jednak nic sobie z tego nie robiły. Gdy tylko chłopak odpłynął kawałek ode mnie i odwrócił się w moją stronę, to pokazałam mu, że idę na brzeg. Powinnam tego nie robić i być koło niego, ale ufam mu i wiem, że nie mam się o co martwić.
Dziesięć minut później był koło mnie. Leżąc na plecach rozkoszowałam się słońcem, niestety ktoś mi je zasłonił. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Filipa. Pochylił się nade mną i pocałował w usta, kładąc ręce po obu stronach mojej głowy.
- Wydaje mi się czy jesteś zła na mnie? - zapytał.
- Nie.
- Na pewno? Wyszłaś tak nagle z wody. - dopytywał.
- Denerwuje mnie to, że inne dziewczyny się patrzą na Ciebie.
- Czyli jesteś zazdrosna? - zaśmiał się, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyji, delikatnie mnie pocałował.
- Tak troszkę.
- Ja też jestem zazdrosny , że inni faceci się na Ciebie patrzą.
Podniósł głowę i spojrzał mi w oczy.
- Co to wracamy? - przytaknęłam.
Zebraliśmy wszystkie rzeczy i ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Szliśmy ramie w ramie. Zastanawiałam się czy Filip nie miał by ochoty , abyśmy pojechali dziś do mojego domu i odwiedzili panią Amelię.
- Jakie dalsze plany na dziś? - spojrzałam na niego.
- Pomyślałam, że jeśli miałbyś czas i ochotę to odwiedzilibyśmy panią Amelię? - spojrzałam na niego niepewnie.
- Jeśli tylko chcesz, to możemy jechać - uśmiechnął się - Nawet zaraz.
- Jesteś kochany.
- Wiem - cmoknęłam go w policzek - Liczysz, że zobaczysz też rodziców? - splótł nasze dłonie.
- Sama nie wiem, od tamtego dnia nie widziałam się z nimi - założyłam okulary na głowę - Chyba nawet nie liczę , że ich zobaczę.
Cały czas pracują i nic poza pracą nie widzą. Pewnie nawet nie zauważyli, że nie ma mnie w domu, pewnie dlatego nie dzwonią.
- To nie ich wina skarbie, że tyle pracują.
- Gdyby chcieli to mogliby wziąć sobie wolne. Bronisz ich, a nie powinieneś.
- Nie bronie, tylko mówię jak jest.
- Nie rozmawiajmy o tym, dobrze?
- W porządku.


Gdy tylko pani Amelia nas zobaczyła, wciągnęła nas do domu i wyściskała. Była bardzo uśmiechnięta i chyba cieszyła się, że ją odwiedziliśmy.
- Chodźcie do kuchni, akurat trafiliście na obiad. - oznajmiła.
Gosposia podała nam talerze z pysznych jedzeniem. Nawet nie potestowaliśmy, chętnie zjedliśmy. Po skończonym posiłku we trójkę siedzieliśmy w salonie, popijając mrożona herbatę i rozmawiając.
- Nie wyjechała pani nigdzie? - zapytałam - Są wakacje i powinna pani odpocząć.
- Tak, wyjeżdżam, ale to za kilka dni - uśmiechnęła się - Twoi rodzice też wyjeżdżając sprawach służbowych, więc dają mi wolne.
- Czyli nic się nie zmieniło, dalej pracują. - westchnęłam.
- Przepraszam, nie powinnam była o tym wspominać. - pani Amelia położyła swoją dłoń na mojej.
- Nic się nie stało.
Dalej rozmowa zeszła na bardziej przyjemne tematy. Pani Amelia, tak jak i my opowiedzieliśmy sobie na wzajem jak planujemy wakacje. Filip bardzo dobrze czuł się w towarzystwie gosposi. Gdy był tu pierwszy raz to odrobinę krępował się, ale to minęło.
Nasza rozmowę przerwało wejście moich rodziców. Spojrzeli na mnie i Filipa, przywitali się jak gdyby nigdy nic i dalej dyskutowali o pracy. Rozsiedli się w salonie razem z nami. Tak naprawdę mieli mnie i Filipa gdzieś. Nie zapytali jak się czuję lub co u mnie słychać. Najzwyczajniej w świecie mieli mnie gdzieś.
Co mnie zdenerwowało.
- Ja również cieszę się, że was widzę. - odezwałam się do nich.
Obydwoje zamilkli.
- Kochanie przecież niedawno się widzieliśmy. - odezwała się mama.
- Niedawno? - rozszerzyłam oczy - Widzieliśmy się prawie cztery tygodnie temu. I to było niedawno waszym zdaniem?! - wybuchłam.
- Julka - wtrącił się ojciec - Spokojnie. Przecież..
- Co przecież?! Czy wy jeszcze wiecie, że macie córkę?! - Filip złapał mnie za dłoń, żebym się uspokoiła, przyniosło to inny efekt - Od zawsze mieliście mnie gdzieś! Nic się dla was nie liczyło, oprócz pracy!
- Jula..- powiedział Filip.
- Całymi dniami siedziałam jak nie z nianią to z panią Amelią! Na wakacje zawsze podrzucaliście mnie babci! Obiecywaliście mi całymi latami, że to się zmieni! I co?! I nic! - zamilkłam - Teraz gdy jej nie ma to podrzuciliście mnie Filipowi! Bo tak jest dla was najwygodniej! Nic nie widzicie poza tymi cholernymi papierami! Nie zawsze byłam w porządku, wiem o tym, ale nie założyłam żebyście mieli mnie gdzieś.
Ostatnie zdanie powiedziałam nieco ciszej. Puściłam dłoń mojego chłopaka i poszłam na górę, do swojego pokoju, zostawiając wszystkich. Chciałam pobyć sama.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę, to był Filip. Podszedł do mnie i przytulił, a ja z powrotem odwróciłam się w stronę okna.
- Dziś wybuchłam - zaczęłam - Ale nie mogłam dalej siedzieć cicho. Musiałam im to wszystko powiedzieć, wykrzyczeć.
- Twoi rodzice przejęli się tym, co im powiedziałaś. - zaśmiałam się gorzko.
- Nie sądzę.
- Dlaczego powiedziałaś, że Twoi rodzice odrzucili mi Ciebie?
- Bo tak jest - odwróciłam się - Nie dzwonili, nie przyjeżdżali, tak było im wygodniej. Po prostu mnie podrzucili.
- Nie mów tak - złapał mnie za ramiona - To ja sam, chciałem Cię zabrać do siebie, rozumiesz?
Przytaknęłam.
- Chodź. - przytulił mnie.
- Co ja takiego zrobiłam, że nie chcą mnie?
- Co Ty wygadujesz? Kochają Cię, to twoi rodzice.
- Nie prawda. - szepnęłam.
Usłyszałam otwierające się drzwi, spojrzałam tak , Filip także. To byli moi rodzice.
- Możemy porozmawiać ? - zapytał tato.
- To ja was zostawie. - Filip spojrzał na mnie.
- Nie, Filip - odezwała się mama - Zostań.
Filip usiadł na łóżku, ja zrobiłam to samo. Natomiast moi rodzice zajęli miejsce naprzeciwko nas.
- Chcemy Cię, was przeprosić za to wszystko - odezwał się tato - Dużo pracowaliśmy i zapomnieliśmy, że nas potrzebujesz. Razem z mamą mieliśmy wrażenie, że dobrze jest tak jak jest.
- Spędzałaś czas z Filipem, przyjaciółką - mama złapała mnie za dłoń - Nie przypuszczaliśmy, że nas potrzebujesz. Gdybyśmy chodź trochę poświęcili Ci chwilę, może nie nawiedzała byś nas tak bardzo. Żałujemy tego oboje.
- Mamo, tato - spojrzałam na nich - Kocham was i nigdy nie powiedziałam, że was nienawidzę. Chciałam tylko abyście poświęcili mi chodź jeden dzień. Nawet jeśli mielibyśmy siedzieć i nic nie mówić. Ale wiedziałabym, że jesteście obok - po policzku mamy spłynęła łza - Potrzebowałam was i nadal potrzebuję, ja i Filip.
- Przepraszamy was - oboje mnie przytulili - Bardzo, ale to bardzo Cie kochamy. Obiecuję, że wszystko się zmieni - oznajmił tato - Kocham Cię córeczko.
- Ja was też bardzo kocham.
Miałam łzy w oczach, tak jak mama, jednak ja nie płakałam tylko ona. Przytuliłam się do rodziców, ale brakowało jeszcze Filipa. Tata gestem ręki pokazał mu, że i on teraz należy do naszej rodziny. Mój chłopak podszedł do nas, wszyscy razem przytuliliśmy się do siebie...




Rodzice po ostatniej rozmowie postanowili wziąć kilka dni urlopu. Teraz całą czwórką wybieramy się na wakacje. Obiecali również mniej pracować i poświęcać więcej czasu mi oraz mojemu chłopakowi. Bardzo się do siebie zbliżyliśmy, mam nadzieję, że tak będzie już zawsze.

_________________________________________________________________________________________

To już ostatni rozdział opowiadania :D Cieszę się, że wytrzymaliście ze mną  do końca, chodź nie za często pojawiały się rozdziały. Mam nadzieję, że i ten się wam spodoba :) Buziaki ! :*

nacpanapowietrzem

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2101 słów i 11161 znaków.

8 komentarzy

 
  • Użytkownik Lovcia

    Super. Kocham Twoje opowiadania. Love<3

    12 cze 2016

  • Użytkownik nacpanapowietrzem

    @Lovcia Dziekuje  :kiss:  Miło mi to słyszeć <3

    12 cze 2016

  • Użytkownik puszkapandory1

    Przeczytałam wszystkie dzisiaj w nocy <3 na prawdę są rewelacyjne, czytając je chwilami czułam się jakbym to ja była Julką :D bardzo dziękuję za opowiadanie i pragnę ci powiedzieć że nic bym w nim nie zmieniła po za małymi błędami, literówkami <3 :* <3

    3 kwi 2016

  • Użytkownik nacpanapowietrzem

    @puszkapandory1 Dziękuję   :kiss:  Bardzo miło mi to słyszeć

    3 kwi 2016

  • Użytkownik MichaelPL

    Nic dodać, nic ująć!  Masz talent! ;)

    1 kwi 2016

  • Użytkownik nacpanapowietrzem

    @MichaelPL  Zwykła amatorka :) Nic więcej. :D

    1 kwi 2016

  • Użytkownik Justys20

    Ekstra  <3

    6 mar 2016

  • Użytkownik Justys20

    @nacpanapowietrzem tylko szkoda, że to już koniec

    7 mar 2016

  • Użytkownik nacpanapowietrzem

    @Justys20  Kiedyś to musiało nastąpić :D

    7 mar 2016

  • Użytkownik Justys20

    @nacpanapowietrzem no tak wiem, ale napiszesz coś nowego?

    7 mar 2016

  • Użytkownik nacpanapowietrzem

    @Justys20  Tak, tak :) Mam już nawet pomysł. Chce najpierw skończyć te opowiadania które są i dopiero później zacząć nowe :D

    8 mar 2016

  • Użytkownik Justys20

    @nacpanapowietrzem będę czekała na twoją nowość

    8 mar 2016

  • Użytkownik Justys20

    @nacpanapowietrzem  :danss:

    10 mar 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    boskie *-*

    6 mar 2016

  • Użytkownik Lea

    Piękne :)

    6 mar 2016

  • Użytkownik NataliaO

    masz bardzo dobre dialogi;  :) <3

    6 mar 2016

  • Użytkownik niezapominajka13

    Fajne zakończenie

    6 mar 2016