Mimo wszystko

Niuśka od gimnazjum znała panią Agnieszkę; była jej nauczycielką od fizyki. Lubiły się. Dobrze się uczyła i gdy było trzeba pomagała w przygotowaniach do apeli szkolnych. Jednak rok szkolny skończył się i trzeba było pójść do liceum, nieco usamodzielnić się. Niuśka była niebrzydka, należała do dziewcząt o średnim wzroście i wyglądzie.

Jednak męczyło ją coś, musiała zapytać o coś panią Agnieszkę. Lubiła dzieci, więc nie bała się pracy jako opiekunka do dzieci. Pani Agnieszka zgodziła się. Tak więc postanowione! Będzie przychodziła pilnować małego Tomka codziennie od 16 do 18. Cieszyła się z tej pracy. W ten sposób mogła odciążyć mamę od wydatków i w dodatku będzie miała jakiś kontakt z dziećmi, które tak uwielbiała. No i nadszedł poniedziałek. Lekko zdenerwowana zapukała do drzwi.
-Kto tam?- Drzwi otworzył jakiś młody, przystojny chłopak. Może 18 może 19 lat. Wyglądał na rozbawionego. Trzymał na ręku małego Tomka, który zajął się włosami chłopaka.
-Eeee bo ja przyszłam do pani Agnieszki a właściwie... - Niuśka czuła, że się czerwieni. Nigdy nie miała do czynienia z chłopakami. Po szkole musiała zajmować się domem, młodszym bratem i chorą mamą tak, więc sprawy damsko-męskie były jej dotąd nie znane.
-A to ty. Wejdź. Jestem Marcin.- chłopak uścisnął dłoń Niusi i przyglądał jej się z zainteresowaniem.
-Agi nie ma, ale domyślam się, że masz się zajmować Tomkiem? No stary teraz to będziesz miał dopiero towarzystwo, bo wujo musi się zbierać. A właściwie  to jak masz na imię? -zwrócił się do Niuśki, która zastanawiała się właśnie jak bardzo Marcin jest opiekuńczy i czuły. Eh nie jest dla ciebie, zbeształa się w myślach.  
-Asia. To eee mam się już zająć Tomkiem? Ja nie wiem czy dam radę, bo ja tak właściwie...
-Dasz, o widzisz daje ci nawet swojego miśka a uwierz mi, że to prawdziwy zaszczyt.- uśmiechnął się do Asi i pomyślał, że chyba w życiu żadna z jego koleżanek nie patrzyła takim czułym wzrokiem ta tego małego berbecia, którego tak uwielbiał. Tomek był jego 3letnim siostrzeńcem i uwielbieniem.
-A wiecie co w sumie to możemy wyjść na mały spacer, bo młody musi pooddychać świeżym powietrzem.
Niuśka ubrała małego, który zdawał się być wprost nią zachwycony. Tak więc szli, śmiali się i słuchali wywodów małego Tomka o domkach, drzewkach i słoneczku. Wreszcie trzeba było wracać.  
-To ja już pójdę. Robi się ciemno...
-Ale Aśka nie denerwuj mnie! Zostajesz na kolację- zawołała z kuchni pani Agnieszka, która pichciła.  
-Ale...- Niuśka chciała zostać. Chciała patrzeć na małego Tomka, który teraz wygłupiał się z Marcinem, chciała cieszyć się razem z nimi. Mąż pani Agnieszki wrócił właśnie z pracy, przywitał się z żoną i poszedł do syna i szwagra. Wiele bym dała, żeby u mnie tak było, pomyślała Asia ze smutkiem o chorej mamie.  
-Nie, naprawdę ja muszę być w domu.
-Jak chcesz mogę cię odwieźć- zaproponował Marcin. Szczerze cieszył się, że Asia będzie przychodziła do nich codziennie. Był nią zauroczony.  
Tak więc wsiedli do samochodu. Rozmawiali o muzyce, szkole; o wszystkim i o niczym i oboje mieli wrażenie, że znają się od zawsze.  
-To tutaj.
-Niuśka zaczekaj. Słuchaj... może moglibyśmy wyskoczyć gdzieś jutro, co?
-Świetnie tylko...- Niuśka zamilkła. No tak: jutro musi pójść z mamą do lekarza.
-Nie ja nie mogę. Nie gniewaj się Marcin, ale mam jutro dużo do roboty. Zobaczymy się o 16 jak przyjdę do Tomka.
Marcin posmutniał. Cholera! Chyba musiał zrobić coś nie tak albo był ktoś inny i nie miała czasu...
-Aa. OK, jasne mną się  nie przejmuj, naprawdę.  
I tak odjechał. Mijały tygodnie. Asia codziennie chodziła pilnować Tomka. Znalazła kontakt z nim i cieszyła się, że ją polubił. Marcina jednak nie widziała ani razu.  
Pewnego dnia odważyła zapytać o niego panią Agnieszkę.
-Marcin jest jakiś dziwny ostatnio. Pokłóciliście się? Już dawno miałam Cie, Asiu zapytać czy się czasem nie pożarliście o coś. Kiedy mały wspomina o tobie Marcin wychodzi z pokoju. Coś się stało?
-Nie, nic. No cóż dziękuję. To ja już pójdę.  
Daleko jednak nie poszła. Gdy tylko otworzyła drzwi jej oczy napotkały na przeciwko siebie Marcina.  
-Eee o cześć to ty.- Marcin nie wiedział jak ma się zachować wobec dziewczyny, którą, jak mu się zdawało, pokochał.  
-O, cześć. Ja eee właśnie wychodziłam. -Niuśka poczuła, że bardzo za nim tęskni. Że mimo tego, że rozmawiali raptem parę razy to był dla niej kimś wyjątkowym, kimś przy kim czuje, że żyje i że nie musi się o nic martwić.
-Nie, nie idź jeszcze. Chodź pójdziemy na spacer, pogadamy.  
Wyszli. Każde z nich czuło, że coś za chwilę nastąpi. Tylko nie wiedzieli co.  
-Niusia ja wiem, że ktoś taki jak ja nawet nie ma szans na to, żebyś na niego spojrzała. Nie wiem dlaczego wtedy nie chciałaś się ze mną zobaczyć- Marcin czuł, że wszystko wokół niego zamiera. Ptaki jakby ucichły, wiatr przestał wiać. Stanął i czekał aż Asia coś powie, wyjaśni...

A Niuśka tymczasem miała ochotę się rozpłakać. Kochała bardzo tego chłopaka, ale wiedziała, że nie jest dla niej. Ona stroniła od chłopców, miała swoje problemy, z którymi przestała sobie radzić. Bała się, że ktoś może ją zrazić tak, jak ojciec zranił kiedyś matkę...  
-Ej, ja nie chciałem cię niczym urazić. Maleństwo proszę cię, Niusia co się stało?
Tak bardzo potrzebowała, żeby ktoś ją przytulił, zapewnił, że będzie dobrze. I Marcin to zrobił. Tulił ją, głaskał jej policzek mokry od łez, i zapewniał, że dadzą radę mimo wszystko...

~tabaluga

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 1080 słów i 5780 znaków.

4 komentarze

 
  • olga

    ej jak sie dodaje opowiadanie

    14 mar 2009

  • karolla9873

    super opowiadanie!!

    13 mar 2009

  • Karo

    zajebis***** :)

    11 mar 2009

  • katarinka1314

    Fajne :)

    11 mar 2009