"Magic Love" - 2

"Magic Love" - 2Connor.


OCZAMI VANESSY

Wysiadłam z samolotu, po czym odebrałam bagaże i ruszyłam w stronę wyjścia. Dzień był słoneczny, ale czego można się spodziewać po pięknej Californii. Zdjęłam z siebie sweter i spakowałam go do walizki. Przepchnęłam się przez tłum turystów i już po chwili znajdowałam się przed wyjście. Wzrokiem szukałam cioci Emily, znaczy nie do końca mojej prawdziwej cioci. To najlepsza przyjaciółka mojej mamy, niedawno zadzwoniłam do niej i powiadomiłam, że się przeprowadzam. Oczywiście jak to ona zaraz postanowiła, że mam u niej zamieszkać no i tak się stało. Po chwili w tłumie zauważyłam rudą czuprynę. Podeszłam bliżej by ciocia mogła mnie rozpoznać. Zrobiła to niemalże od razu.
- Vanessa! dziecko kochane jak ja Cię dawno nie widziałam. - powiedziała przytulając mnie.
- Ja Ciebie też ciociu, tęskniła. - uśmiechnęłam się delikatnie. - to co możemy jechać?
- Jasne słoneczko, jedźmy. - odpowiedziała i już po chwili siedzieliśmy w jej czarnym sportowym aucie. Ciepły wiatr delikatnie otulał moją twarz, a włosy kręciły się we wszystkie strony. Byłam zadowolona, że tutaj jestem. Chciałabym zapomnieć o przeszłości, choć na chwilę. Uciec od tego co mnie męczyło przez te wszystkie lata. Porozmawiałam trochę z ciocią, dowiedziałam się, że ma drugiego męża, który ma syna kilka lat starszego ode mnie. Mieszka z nimi, postanowiłam, że go poznam.  

Po godzinie stanęliśmy pod dużym domem, a raczej willą. Moje usta od razu wykrzywiły się w minę typu "wow", ciocia to zauważyła i się zaśmiała. Uśmiechnęłam się ukazując moje uzębienie i ruszyłam za nią. Weszliśmy na ganek, ciocia postawiła moją walizkę i otworzyła drzwi, wpuszczając mnie przy tym do środka. Korytarz był przestronny, dominował w nim kolor beżowy. Zdjęłam buty, po czym ciocia złapała mnie za rękę i pociągnęła na górę. Stanęłyśmy przed białymi drzwiami, na których była plakietka " To królestwo należy do Vanessy. NIE WCHODZIĆ! " zaśmiałam się. Ciocia otworzyła drzwi i wręczyła mi klucz. Powiedziała żebym się rozpakowała i w tępię błyskawicy zbiegła na dół. Otworzyłam szerzej drzwi, a moim oczom ukazał się szary pokój. Był piękny. Na oknie było pełno kolorowych poduszek. Przy ścianie stało łóżko z szarą narzutą i białymi poduszkami. Na przeciwko niego stało duże masywne białe biurko, a nad nim białe półki na książki. Niedaleko łóżka stał mały stolik kawowy szklany, a koło niego wisiały dwa szare fotele. Nie mogłam nacieszyć oczu tym widokiem. Poszłam dalej. Ujrzałam dwie pary białych drzwi. Jedne prowadził do średniej wielkości garderoby, a drugie do przestronnej biało-niebieskiej łazienki. Weszłam z powrotem do mojego królestwa i wzięłam się za rozpakowywanie rzeczy.  

Gdy skończyłam była już 18:30, wyjęłam z walizki czarne leginsy i zwykłą szarą koszulkę. Zabrałam bieliznę i już po chwili stałam pod gorącym strumieniem wody. Umyłam włosy, ubrałam się i związałam je w niedbałego koka. Zmyłam makijaż i nałożyłam krem nawilżający. Zgasiłam światło i szybkim krokiem skierowałam się na dół. W kuchni siedziała ciocia, gestem ręki wskazała żebym usiadła i zjadła przyrządzoną kolacje. Zrobiłam to od razu bo byłam głodna jak wilk. Ucałowałam ciocię w policzek i podziękowałam, po czym szybko pobiegłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i już po chwili byłam w objęciach krainy Morfeusza.

Obudziłam się za dziesięć dziewiąta. Zwlekłam się zaspana z łóżka. Ubrałam się w czarne rurki z wysokim stanem i szarą bluzkę do pępka z napisem " No boyfriend, no problem". Związałam włosy w wysoką kitkę i zeszłam na dół. Na korytarzy stał wysoki brunet i żegnał się namiętnie z jakąś malowaną blondynką, ominęłam ich i weszłam do kuchni. Ku mojemu zdziwieniu zastałam tam Veronike, córkę mojej cioci. Ma 20 lat i 2 miesięcznego synka Crisa.  
- Vanessa! o naprawdę ty? - krzyknęła za nim zdążyłam coś powiedzieć.
- Vera, tak to ja. Jak ja za tobą tęskniłam! - zaśmiałam się i przytuliłam brunetkę.
- Ja też mała! no to jak tu jesteś to zabieram Cię dziś na zakupy!
- Haha, wiedziałam, że tak będzie - zaśmiałam się w głos i uśmiechnęłam się pobłażliwie w stronę naburmuszonej Veroniki. Gadałyśmy jak najęte, ale co się dziwić, nie widziałyśmy się 5 lat. Po godzinie ciągnęła mnie już w stronę galerii. Była totalną wariatką. Po zakupach odwiozła mnie do domu, po czym szybko odjechała.

Weszłam cała obładowana torbami. Zdjęłam buty i zaniosłam do pokoju rzeczy. Po chwili zeszłam na dół. Przy stole siedział brunet.
- Hej - powiedział i wykrzywił usta w grymasie.
- Hej - odpowiedziałam i nalałam soku do szklanki.
- To pewnie ty jesteś Vanessa?
- Tak to ja, Vanessa Black. - podałam mu rękę.
- Connor White, miło mi - uścisnął moją dłoń i uśmiechnął się w demonicznym uśmiechu.

Zapomnianaa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 974 słów i 5088 znaków, zaktualizowała 14 wrz 2016.

2 komentarze

 
  • Olifffka<3

    Kc !!! <3

    16 wrz 2016

  • ????

    Kiedy kolejna ?  :rotfl:

    14 wrz 2016