"Kocham cię "

" Kochanie zobaczymy się niedługo KOCHAM CIĘ " - te słowa usłyszałam od swojego męża żegnając się z nim na lotnisku. Wszystko zaczęło się od pewnego wieczoru który zapowiadał się bardzo dobrze. Piotr zadzwonił do mnie, że zarezerwował dla nas stolik na wieczór i mam się szybko ubierać. Bardzo cieszyłam się na ten wieczór bo dawno razem nigdzie nie byliśmy. Pamiętam, że miałam na sobie czarną sukienkę, tą samą którą dostałam od niego na 2 rocznice ślubu. Poszliśmy do włoskiej restauracji, nie była zbyt daleko od naszego domu. Rozmawialiśmy, wspominaliśmy stare czasy, wszystko było zbyt piękne by mogło trwać wiecznie. Opowiadałeś mi o swojej pracy, jak dobrze ci idzie. W końcu wydusiłeś to z siebie : " Kochanie, dostałem awans, muszę wyjechać do Anglii, taka propozycja może się już nigdy nie powtórzyć, wyjadę tylko na 2 lata, co ty na to, cieszysz się ? ". Zamilkłam. Od razu przypomniały mi się wszystkie filmy gdzie mężowie wyjeżdżają za pracą, później szukają pierwszej lepszej żeby iść z nią do łóżka. Zapytałam go dlaczego, dlaczego właśnie teraz, teraz kiedy staramy się o dziecko, teraz, kiedy mijają najlepsze lata naszego małżeństwa, dlaczego ?. " Kotku, zarobie 2 razy więcej niż tutaj, mamy okazje spłacić kredyt, 2 lata miną, będę tutaj na każde święta, urodziny, i co 3 tygodnie na weekendy, uwierz mi, damy rade ". Za dwa tygodnie miał wyjechać. Ja próbowałam wmawiać sobie, że 2 lata szybko miną, nawet się nie obejrzę a on będzie już tu. Próbowałam samą siebie okłamać. Kiedy odprowadziłam go na lotnisko, nie umieliśmy się rozstać. Trzymałam go tak mocno, jak to było możliwe. Miałam nadzieje, że zmieni zdanie, ale to były tylko moje złudne nadzieje. Dwa miesiące później okazało się, że jestem w ciąży. Byłam prze szczęśliwa. Od razu co się dowiedziałam próbowałam skontaktować się z Piotrem. Mijały dnie, on dalej nie odbierał moich telefonów. Zaczęłam się martwić, co się stało, dlaczego nie odbiera. Postanowiłam, że tam pojadę jeśli nie odezwie się do jutra. Traf chciał, że, nie poszłam dzisiaj na nocą zmianę i zostałam w domu. Nagle zadzwonił telefon, Był to przyjaciel Piotra z którym pracował. Podniosłam słuchawkę, byłam przerażona, usłyszałam " Aniu nie wiem jak ci to powiedzieć, ale... Piotr miał wypadek ".. " Co mu jest ?, żyje ?, Adam mów rzesz, !!! ".. " Aniu, Piotr nie żyje, lekarze nic już nie mogli zrobić, kazał ci przekazać w ostatnich chwilach jego życia, że bardzo cię kocha i ma nadzieje, że sama dasz rade wychować wasze dziecko, i że zawsze będzie nad wami czuwał "...

madzia88224

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 494 słów i 2776 znaków.

Dodaj komentarz