Histeria

Jest 4. 30, sobota. Nie mogę spać. Leżę w łóżku i patrzę w sufit. Mój pokój zwykle fioletowy, teraz jest pełen szarości. Budzi się dzień, a nad jego brzegiem nowa nadzieja. Nadzieja na lepsze jutro, którego oczekuję już od sześciu tygodni i dwóch dni. Od chwili, kiedy zakończyła się piękna przygoda, a jeszcze piękniejsza przyjaźń.  
Byliśmy razem od wieków, a teraz już nas nie ma. Nie ma nic. Jesteśmy sobie niemalże obojętni. I to tak bardzo boli...  
   Pamiętam jak się poznaliśmy. Był początek kwietnia, a może koniec marce, całkiem ciepło, bezchmurne niebo. Dojrzałam chłopca pędzącego na rowerze, ogarnęła mnie taka wielka ochota poznania go. Wzięłam więc swój rower i pognałam w jego stronę. Miał na sobie spodenki i koszulkę z krótkimi rękawami, nic dziwnego. Kiedy poznaliśmy się bliżej, przekonałam się,  
że jemu zawsze jest gorąco. Po krótkiej rozmowie okazało się, że oboje mamy po 9 lat, a na imię mu Wiktor. Już wtedy wyczuwałam między nami pewną więź. Tak mijały dni, potem miesiące. Zostaliśmy sąsiadami. Z czasem każde popołudnie było wspólne. Tak minęło pięć lat. Z upływem kolejnych wiosen stawaliśmy się sobie coraz bliżsi.  
W pewnym momencie, zupełnie nagle, coś pękło. Rozsypało się na tysiące elementów.  
Jest osobą, którą szanuję, jednocześnie nią gardząc. Zimno mi. Targają mną chore, skrajne emocje. Burza uczuć. Huragan wspomnień. Wciąż wyświetlane gdzieś w podświadomości obrazy z przeszłości niszczą mnie od środka.  
Minęła już trzecia godzina od przebudzenia. Ja wciąż myślę. Za dużo myślę. Potrzebuję gorącej kawy z mlekiem i cukrem. Chce ogrzać dłonie. Scenariusze tworzące się bez przerwy w mojej głowie nijak nie układają się w całość. Kocham go. Zdarza się. Póki nic nie wie, to nic groźnego. Wyjdę z tego, kiedyś na pewno, ale teraz jestem sama. Zimno mi. Wciąż się zastanawiam. Gdzie on teraz jest, o czym myśli, nad czym się zastanawia, ile potrzebuje czasu? Mam go tak niewiele.  
Boję się. Podobno, to mój najlepszy przyjaciel. Czemu więc nie ma go zawsze wtedy, gdy jest mi najbardziej potrzebny? Czy da mi cokolwiek? Tak bardzo mi zimno. Brakuje mi jego ciepła, a może nigdy go nie miałam? Chcę jego dłoni. Ile to kosztuje? Co się z nim stało? Serce stal, oczy szmaragd. Znamy się? Z dnia na dzień coraz bardziej wątpię. Może poznamy się na nowo? Mamy szansę?  
Źle się czuję, ale nie chcę nikomu tego pokazywać. Pozornie mam granitowe wnętrze, w rzeczywistości, uśmiech przyklejony do twarzy od ósmej do szesnastej i puchowe serce. Próbuję  
się zmienić, chciałabym być obojętna. Jestem bezradna. Będę silna, obiecuję. Znów minie czas, wspomnienia zbledną, z głównej roli stanie się dla mnie jedynie tłem. Obiecałam, dotrzymam słowa.

natalia516

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 526 słów i 2859 znaków.

2 komentarze

 
  • natalia516

    dzieki, ale to tylko pierwsza czesc ;)

    9 lis 2012

  • Ada

    Na początek powiem, że dawno nie czytałam opowiadania na tak wysokim poziomie, tak więc naprawdę gratuluję. Praca jest bardzo dobra, do słownictwa nie mam się jak przyczepić. Jest idealnie. Wspaniale opisujesz emocje bohaterów i całą sytuację jaka ich dotknęła. Masz bardzo duży polot do pisania- to po prostu się czuje i to widać. Poprawnie i bardzo ładnie układasz zdania, wskutek czego są niecodzienne i niebanalne. Podoba mi się jeszcze moment, gdy jest tak dużo pytań. To nadaje charakteru. Pzdr

    8 lis 2012