Obudziłam się w szpitalu. Zaczęłam się dusić. Byłam podłączona do respiratora, a jego rurka obecna była głęboko w moim gardle. Niecałe 5 minut później byłam już wolna i mogłam w spokoju leżeć na łóżku. Przyszedł lekarz. Krzywo na mnie patrzył.
L: Bardzo chciałaś się przedostać na drugi świat – spojrzał w swoje kartki, a w moje badania.
A: Co się stało? – zapytałam lekko przestraszona.
L: W wyniku silnych nerwów twoje serce nie nadążało bić. Przyznaj się nie brałaś leków? – popatrzył na mnie groźnym wzrokiem.
A: Na noc nie – odpowiedziałam dokładnie z prawdą.
L: Przecież wiesz, że działanie leków mija po 12 godzinach i wtedy nie możesz robić rzeczy, które mogą Ci zaszkodzić – wypuścił powietrze – Musimy przywrócić Ci dawne leki – znowu patrzył w kartkę.
A: Nie! Nie będę ich brać! – krzyknęłam zdenerwowana. To znowu oznaczało, że będę masakrycznie chuda.
L: Spokojnie – złapał mnie za ręce – To tylko do czasu, aż uspokoją Twój stan i będziesz mogła wrócić do tych, które masz teraz – zaczęłam płakać. Lekarz został ze mną jeszcze chwilę po czym wyszedł. Wzięłam swój telefon i wtedy przypomniały mi się wydarzenia z poprzedniego dnia. Ogarnął mnie wtedy stan takiej bezsilności i beznadziejności w jednym. Nagle do Sali weszła moja rodzina. Nie przypominam sobie tej rozmowy, więc po prostu jej nie opiszę. Za to pamiętam rozmowę z Adrianem, który zjawił się w mgnieniu oka jak tylko dowiedział się o moim pobycie w szpitalu. (Oznaczę siebie jako J)
A: Jezu co Ci się stało?! – krzyknął Adrian wbiegając do mojej Sali. Od razu mnie przytulił.
J: Jejku nic wielkiego – uśmiechnęłam się i odwzajemniłam uścisk.
A: Znowu serducho? – miał smutną minę. Widziałam, że się martwi.
J: Tak, ale za kilka dni będzie już dobrze
A: Mam taką nadzieję – uśmiechnął się lekko
Później jakoś wygadałam się o Christianie. Adrian mocno się zezłościł. Później nie widziałam go 3 dni. Martwiłam się. Jednak wrócił. Stwierdził, że idiota dostał za swoje.
J: Co mu zrobiłeś? – przestraszyłam się.
A: Pobiłem. Niestety nie chciał powiedzieć dlaczego Cię zostawił – jego mina znowu wyrażała złość. Bałam się w tamtej chwili jak wielkie obrażenia ma Christian i było mi go szkoda. Nie powinien dostawać takiej kary.
J: Chcę go zobaczyć. Mi musi to wyjaśnić – z moich oczu wypłynęła tylko jedna łza.
A: Nie powinnaś się nim przejmować. To skończony debil….zemścimy się jeszcze na nim – zaśmiał się pod nosem. Oczywiście zgodziłam się. Nie chciałam, żeby go bili tylko, żeby czuł się tak samo jak ja. Niech czuje się taki bezwartościowy.
Minął miesiąc. Już od dawna jestem w domu i z niego nie wychodzę. Nie chcę, aby ludzie na mnie patrzyli. Czułam się po prostu brzydka. Chciałam być jak dawniej. Mieć marzenia. Iść do technikum mundurowego. Tak bardzo chciałam być policjantką. Jednak to nie było możliwe. Moje serce mi na to nie pozwalało, a w dodatku byłam brzydka. Popadłam w depresję. Chciałam być martwa. Zastanawiałam się dlaczego Bóg mnie tak ukarał i pozwolił mi dalej żyć. Codzienne odwiedziny Adriana zaczynały mnie denerwować. Stałam się w stosunku do niego oschła i wredna. Chciałam być sama, a on nie chciał uszanować mojej decyzji. Bolało mnie to, ale jednocześnie sprawiało mi przyjemność.
Minęły kolejne 2 miesiące. Wróciłam do dawnego wyglądu i z czasem pogodziłam się z rzeczywistością. Poddałam się jej. Moje kontakty z Adrianem się poprawiły. Było jak dawniej. Moja depresja ustąpiła. Zaczęłam spotykać się z dawnymi znajomymi. Bardzo mnie cieszył kontakt z Lily. Uwielbiałam ją. Była bardzo podobna do mnie. Postanowiła mi pomóc. Nie wiem jakim cudem, ale udało jej się wbić w życie Christiana. Pisała z nim dniami i nocami. Próbowała wyciągnąć od niego powód zerwania kontaktu ze mną. Nie udało jej się to, więc ona również zerwała z nim kontakt. Podobno się nie przejął, więc zemsta się nie udała.
Kiedy wyszłam ze szpitala moi rodzice zaproponowali wakacje. Zgodziłam się. Nie chciałam im robić przykrości. Postanowili spędzić wakacje w mieście, gdzie mieszka Christian. Powiem wam, że byłam przerażona. Z jednej strony pragnęłam zemsty, a z drugiej bałam się.
Przez pierwszy dzień nie robiliśmy nic nadzwyczajnego. Za to w drugim się trochę działo. Tata chciał zwiedzić jakieś muzeum ze zdjęciami młodego fotografa. Zgodziłam się bo szczerze mówiąc samą mnie to interesowało. Mama natomiast została w domu. Dojechaliśmy do tego budynku. Szłam z głową spuszczoną w dół. Miałam dziwne przeczucie, że go spotkam. Stojąc w kolejce i czekając, aż nas wpuszczą, rozglądałam się naokoło. Nie było go. Zaczęłam się zastanawiać co ja robię. Ech wzięłam swój bilet i razem z tatą ruszyłam w stronę pokoju ze zdjęciami. Jedno zdjęcie przykuło moją uwagę. To byłam ja. Moje wystające żebra na brzuchu w różnych pozach, które wysyłałam Christianowi. Cofnęłam się i wpadłam w kogoś.
Nieznajomy: Podoba się? – słyszałam jak podśmiechiwał się pod nosem.
A: Tak, piękne. Bardzo takie znajome – mówiłam wolno i tak trochę nieskładnie. No nadal nie dowierzałam co się dzieje.
Nieznajomy: To moja przyjaciółka. Była piękna – uśmiechnął się. Ja szybko chciałam odejść od niego. Nie pozwolił mi. Załapał mnie za rękę i obrócił – To ty?! – krzyknął pytając. Szybko mnie puścił i chciał odejść.
A: I tylko tyle masz do powiedzenia? – zapytałam idąc za nim – Zdejmij moje zdjęcia. Jakim prawem ty je w ogóle zachowałeś?! – podniosłam lekko głos.
Ch: Przestań się drzeć - powiedział spokojnie -Nie zdejmę ich bo za dużo na nich zarabiam
A: Co proszę?! Zarabiasz na moim ciele! – znowu krzyknęłam.
Ch: Zamknij się kurwa – znowu powiedział spokojnie.
A: I co wyjebane na moją osobę tak? – posmutniałam. To jak się do mnie odnosił sprawiło, że przestałam czuć do niego to co czułam.
Ch: A mam inne wyjście? Jesteś popierdolona…utrzymywałem z Tobą kontakt tylko dla tych zdjęć, a kiedy je już dostałem to nara maleńka – zaśmiał się. W moich oczach pojawiły się łzy.
A: Jesteś okropny….jak ja mogłam pokochać kogoś takiego jak ty – zaczęłam płakać.
Ch: Co zrobiłaś? – jego oczy się rozszerzyły.
A: Zakochałam się w tobie, ale teraz Cię nienawidzę! – krzyknęłam i wybiegłam z tego pokoju, do którego mnie zabrał. Znalazłam tatę i poprosiłam żebyśmy wracali do domu. Prawdziwego domu…
1 komentarz
ARYTMA
Wybaczcie, że tak krótkie, ale nie mogę na razie pisać więcej....