Cynamonowa miłość cz.IV

Cynamonowa miłość cz.IVMiałam na sobie moją koszulę w kratę A na niej, skórzaną kurtkę Piotrka, mimo to wiatr nadal mocno smagał A mnie przechodziły lekkie dreszcze. No cóż, chyba nie powinnam się dziwić, Lato dawno minęło A w jego miejsce przyszła jesień. Nie było jeszcze maksymalnie jesiennej pogody, jednak czuć było chłód. Trzymałam się mocno za plecami chłopaka aż zatrzymał się przed klubem. Szybko zsiadłam z motocykla i ruszyłam w stronę wejścia. Chłopak jeszcze krzyknął coś za moimi plecami, jednak ja przekraczając próg lokalu nie wnikałam w to, czego ode mnie chce. Ruszyłam w nieznanym kierunku. Nie zwracając uwagi na całujące się pod ścianami pary, szłam przed siebie szukając wzrokiem mojej siostrzyczki. Swoją drogą, co mogło ją natchnąć, żeby przyjść do takiej nory. Ogarniał mnie półmrok, który zaburzały nieregularne błyski kolorowych świateł. Krążyłam po sali dobre dziesięć minut. Ten lokal wbrew pozorom był ogromny A może tylko mi się tak wydawało. Jedno jest pewne, ilość ludzi na tej sali według mnie równała się ponad połowie ludzi z tego miasta. Nie rozpoznawałam tu jednak żadnej twarzy. Po pewnym czasie przeszłam na inną stronę tego klubu po której znajdowały się stoliki i ujrzałam Tamarę, z głową leżącą na blacie stolika A obok niej jakąś dziewczynę. Szybko podeszłam w ich stronę.
-O co tu chodzi?- pytałam głośnym tonem koleżanki mojej siostry, chcąc przekrzyczeć muzykę.
-Upiła się. I zasnęła. Chyba powinnaś zabrać ją do domu.-mówiła równie wstawiona koleżanka.
-Zamówiłem taksówkę, już czeka przed wyjściem.- dobiegł mnie męski głos z tyłu. Obróciłam się na pięcie. Wysoki był ten Piotrek... I całkiem nieźle zbudowany, nie powiem. Ale wracając...  
-Okey. Pomóż mi ją zabrać.-odezwałam się A chwilę później wychodzilismy już z klubu. Chłopak niósł moją siostrę na rękach prosto do taksówki. Usiadłam obok niej i pojechaliśmy pod wskazany przeze mnie adres naszego domu. Zapłaciłam taksówkarzowi z lekką nadwyżką, nie czekając na wydanie reszty. Podtrzymując siostrę by się nie przewróciła, zaprowadziłam ją do jej pokoju. Najgorsze było wyciągnięcie jej po schodach... jednak po ułożeniu jej w łóżku w bezpiecznej pozycji, uznałam, że tego dnia i tak już niczego się nie dowiem. Była w koszmarnym stanie.
-No to sobie porozmawiamy siostrzyczko...- rzuciłam wychodząc z pokoju. Po zrobieniu niecałych dwóch kroków w stronę schodów, rozległ się dzwonek do drzwi. Szybko zbiegłam i bez namysłu otworzyłam drzwi.
-Hej! Jak z nią?- zapytał. Ciekawe czy naprawdę go to interesowało czy nie wiedział jak zacząć.
-Jest. Hmm... Chyba nieźle. Jeśli można tak określić ten stan- uśmiechnęłam się jednym kącikiem ust, wypuszczając chłopaka do środka.
-Nie bądź dla niej zbyt surowa. Po prostu się upiła.- tłumaczył.
-Jeśli dla Ciebie upić się można "po prostu" to chyba oznacza że mogło się stać coś gorszego.
-Oj... tak a w sumie to nie. Ale tak boo.... No. Nie. Nie o to chodziło.- zaczął się mieszać.
-Spokojnie!- powstrzymałam go przed jeszcze większym zaplątaniem się.- zresztą, jak widziałeś, nie jest teraz w stanie do rozmowy. Jutro sobie z nią pogadam.
-Tylko spokojnie, bo nic Ci nie powie jak na nią wyjedziesz.  
-Czy ty mnie pouczasz jak mam rozmawiać ze swoją siostrą?
-Nie.. tylko mówię Ci, że wykrzykiwanie nic nie da.
-Znalazła się pomocna dłoń.- odrzekłam z sarkazmem.
-Zawsze i wszędzie w każdej potrzebie dla Ciebie.- recytował jak tekst z reklamy jakiejś chwilówki.
-Szkoda, że Cię nie było jak wciagałam ją po schodach.
-Poproszę herbatę.- znowu zręcznie odbiegł od tematu.
-Nie mamy herbaty.-odparłam z rozbawieniem.  
-Może być kakao.- kontynuował.
-Skończyło się.- prawie parsknęłam śmiechem.
-To co macie w tym domu?
-Emmm.. Mamy wodę. I... Gorącą czekoladę. Do wyboru do koloru.- szeroko się uśmiechnęłam.  
-Ehh... No to w takim razie gorącą czekoladę proszę.- puścił mi oczko. Zachichotałam i udałam się przygotować napój.
-Ejj! Aga!- krzyknął za mną.
-Słucham.- wychyliłam się zza filaru.
-Tylko uważaj na moją kurtkę.- dopiero po usłyszeniu tych słów przypomniałam sobie, że mam ją nadal na sobie. Była dosyć wygodna.
-Postaram się!- rzuciłam, przygotowując gorący napój. Po kilku minutach wróciłam do pokoju z dwoma parującymi kubkami. Postawiłam je na szklanym stoliku obok sofy i zwróciłam wzrok ku mojemu gościowi, który zajmował na niej miejsce. Usiadłam wygodnie na jednym z foteli, stojących naprzeciw kanapy.
-Pasuje Ci.-odezwał się z uśmiechem. W pierwszym momencie nie wiedziałam o czym do mnie mówi i w niemym geście, zmrużyłam brwi.-No kurtka.
-No to mamy problem.- rzekłam teatralnie.
-My? Jaki?- pytał zaskoczony tym zwrotem akcji.
-Taki, że twoja kurtka na mnie dobrze leży. A i ja ją polubiłam.-delikatnie uniosłam kąciki ust. Piotrek głośno się zaśmiał. No dobrze, dobrze... Wiem, że jeszcze niedawno miałam o nim raczej niepochlebną opinię. I o tym nie zapomniałam. Po prostu przez tą rozmowę nad jeziorem, przy błyskającym ogniu, trochę zmieniłam na jego temat zdanie. Wydawał się wtedy być taki bezbronny? Jeśli w ogóle można tak powiedzieć o dobrze zbudowanym chłopaku, który ma około dwóch metrów wzrostu. Nie wiedziałam, że już na pierwszej randce, chłopak zechce się przede mną otworzyć. Opowiedział mi skrót jego całego życia, które wydaje się być zupełnie inne niż mogłam sobie wyobrazić. Ale oczywiście jak zawsze to co piękne, szybko się kończy. Tak i tym razem. Nieszczęsny telefon zadzwonił i przerwał... No właśnie. Dźwięk telefonu przerwał niedoszły pocałunek. Co ja robię? Przecież to że opowiedział mi kilka rzeczy o sobie nie oznacza, że go znam. A tym bardziej nie oznacza, że powinnam go całować. Patrząc teraz na jego włosy, które ułożone były w nieładzie i szeroki uśmiech... Dołeczki na policzkach i błysk w oku chyba po prostu oderwałam się od rzeczywrzeczywistości. Na moment odpłynęłam i niechętnie z tamtąd wracałam.
-Aga? Aga wszystko gra?- Piotrek wyrwał mnie z krainy moich myśli.
-Tak wszystko okey. Dlaczego pytasz?- odezwałam się normalnym tonem.
- Opowiadam Ci tu o mojej miłości do gorącej czekolady A ty tylko się uśmiechasz.  
Boże, czy to ta chwila kiedy wychodzę na idiotkę? Moment kiedy zatracam się tak daleko w krainie moich marzeń, że tracę kontakt ze światem rzeczywistym. To musiało kiedyś nastąpić.

***

Na przykład jakiś rok temu mój kuzyn z którym zawsze miałam dobry kontakt, przedstawił mi swoją dziewczynę.
-Aga-Laura. Laura-Aga.-przedstawił nas Aleks.
-Część miło Cię poznać, Olo dużo dużo tobie mówił.-odezwała się ubrana na styl landryny dziewczyna.
I wtedy nastąpił moment kiedy to zatracam się w moich pokręconych myślach.
-Miód, malina i landryna.
-Aga! Co ty opowiadasz?-mówił zmieszany.- Ona tak nigdy...- zaczął tłumaczyć swojej koleżance.
Dziewczyna, której na imię było Laura, uciekła i już nie powróciła. Amen.
Krótka historyjka z mojego dziwacznego życia.

***

Cieszyłam się tylko z jednego. Na szczęście, w tym momencie, nie mówiłam na głos tego o czym myślałam. No cóż, czasami mi się tak zdarza.
-Przepraszam, chyba się zamyśliłam. - puściłam mu przepraszajacy uśmiech na co odpowiedział tym samym.
-No dobrze. A wracając do tematu mojej kurtki to chyba jednak będziesz musiała mi ją oddać.
-Hmm... Ona na prawdę mi się spodobała.- zaczęłam się z nim droczyć.
Chłopak wstał ze swojego miejsca.
-Może będziesz miała jeszcze okazję ją przymierzyć.-puścił mi oczko i dodał poważnie - A teraz już mi ją oddaj bo na dworze zrobiło się chłodno.
Wstałam z miejsca, zdejmując powoli kurtkę. Podałam mu ją, patrząc prosto w jego zielone tęczówki. Piotrek ubrał kurtkę i stał wciąż na przeciw mnie. On również świetnie w niej wyglądał. Między nami panowała cisza, którą postanowiłam przerwać.
-Dziękuję za dzisiejszy wypad. Było sympatycznie.-Sympatycznie?! Co ja gadam... -To znaczy... emm... bardzo miło.- dokończyłam lekko zmieszana. Spuściłam wzrok. Zrobiło mi się strasznie głupio a na policzkach poczułam piekące rumieńce.
-Ja też Ci dziękuję. Za sympatyczne spotkanie.- wyszczerzył zęby.-To ja już się zwijam.-dodał.
-Dobranoc - powiedziałam.
-Do zobaczenia.- rzekł i zniknął za drzwiami.

Tego wieczora, leżałam na łóżku przez dobry kwadrans, wpatrując się z uśmiechem w sufit. Nie pomyślałabym, że ten dzień może tak wyglądać. Był cudowny. No może pomijając sytuację związaną z Tamą. Nie wiem co odbiło tej dziewczynie, żeby się upić, ale postanowiłam że się dowiem.

***

Budzik dzwoni głośno a ja się przeciągam na łóżku. Znowu do mojego pokoju wbiega Snoopy i wskakuje na moje łóżko, kładąc się na mnie. Ten pies chyba nie zdaje sobie sprawy ile waży.
-Snoopy, chłopie. Złaź ze mnie.
No tak, właśnie przypomina mi się, że rodziców rodziców ma w domu a mój psiak pewnie jest już mega głodny. Wstaję niechętnie i kieruję się w stronę kuchni. Za mną krok w krok idzie głodna psina. Napełniam jego miski po brzegi wodą i karmą. Idę w stronę lodówki z której wyciągam mleko. Przygotowuję sobie miskę ulubionych płatków i ruszam przed kanapę. Tam włączam telewizję i oglądam jakąś komedię romantyczną o dwojgu ludzi których połączyła miłość do muzyki. Film jak to film, całkiem znośny. Interesująca obsada, fabuła trochę oklepana, Ale nie ma na co narzekać. Podczas napisów końcowych wyłączyłam sprzęt i udałam się do pokoju by doprowadzić do jakiegoś stanu w którym mogłabym się ludziom pokazać i nikogo nie przestraszyć. Ubrana w jasne, powycierane jeansy i blado-różowy t-shirt, związuję włosy w luźnego koka. Maluję jeszcze rzęsy i idę w stronę pokoju siostry. Staję przed drzwiami prowadzącymi do jej komnaty, biorąc głęboki wdech. Ostatecznie decyduję się zapukać. Nie słyszę jej głosu, więc chwytam za klamkę. "Wchodzę!"- mówiłam, otwierając drzwi. Zrobiłam krok w stronę łóżka. Na pierwszy rzut oka, w tym łóżku nikt nie leżał. Tama okryta była kołdrą aż po uszy. Zrobiłam kilka kroków w jej stronę i usiadłam na boku łóżka. Chwyciłam lekko za jej ramię i starałam się ją obudzić. "Tamara, obudź się. Tama!" I tak przez około 5 minut aż w końcu otworzyła zaspane i przekrwione po ostatniej imprezie oczy. Była w okropnym stanie. Byłam na nią zła, jednak zrobiło mi się jej szkoda.
-Czego chcesz?- wyjęczała oburzona tym, że ją obudziłam.
-Musimy porozmawiać.- powiedziałam sucho.
-Nie jestem teraz w stanie rozmawiać. Przyjdź później... kiedyś.
-Posłuchaj, ja wcale nie ch...
-Ała...- złapała się za głowę.- Jeśli chcesz pomóc, to nie siedź tu z tym swoim wielkim zadkiem, tylko przynieś mi jakieś proszki...- nagle wstała i wybiegła w stronę łazienki.

***

Dziewczyna wzięła szybki prysznic, wypiła gorąca herbatę i wzięła proszki na ból głowy. Nie dreczyłam już jej widząc, że na prawdę nie jest w stanie rozmawiać. Zasnęła szybciej niż się obudziła A ja wyszłam z pokoju przymykając drzwi. Zanosiłam właśnie brudne naczynia do kuchni. Usłyszawszy dzwonek do drzwi, postawiłam tacę na szafce w holu i otworzyłam drzwi. W progu zobaczyłam nikogo innego, jak Piotrka. Patrzył zatroskanym wzrokiem? Przepuściłam go w drzwiach i zaniosłam naczynia do zmywarki. Usłyszałam za plecami dźwięk zamykanych na klucz drzwi. Co mu jest? Boi się, że będę chciała uciec z własnego domu. To dziwne. No ale cóż w moim życiu jest normalne?
-Dlaczego nie odbierasz ode mnie telefonu?- w jego głosie słychać było wyrzuty.- Wykonałem już chyba z dziesięć połączeń plus trzy, stojąc już przed twoim domem.
Zamknęłam, zapakowaną już zmywarkę. Odwróciłam się w jego stronę, opierając się przy tym o blat. Patrzyłam na niego przenikliwym wzrokiem. Stał wyprostowany i nieznacznie gestykulował prawą dłonią. Na czole chłopaka pojawiły się zmarszczki. Wyglądały wtedy zupełnie tak, jakby się nad czymś zastanawiał, tylko teraz w kompozycji z oczami, przybrały znacznie bardziej ekspresywny wyraz.
Stałam tak i patrzyłam na niego, słuchając przy tym jak bardzo się wkurzył tylko dlatego, że nie odbierałam od niego telefonu. Zaraz, zaraz... wiem, że nie jestem najlepsza z matmy Ale doliczyłam się trzynastu połączeń od niego. Tyle nieodebranych w tak krótkim czasie, to musi coś znaczyć. Może nie jestem mu obojętna. A jego wyrzuty świadczą, że jednak się przejął. Stój Aga! Nie wyobrażaj sobie za dużo. Może to tylko pozory.
-A teraz nie zamierzasz się odzywać, tak?-z rozmyślań wyrwał mnie jego przyjemny niski głos.
-No tak.- odparłam nieświadomie się uśmiechając.
-Dlaczego?- pytał już spokojniejszym głosem.
-Bo wydzwaniasz do mnie więcej niż moja mama i wpadasz do mojego domu z wyrzutami, że nie odbieram.-mówiłam zrównoważonym głosem. Przestał marszczyć brwi.
-Tak ciężko było odebrać i powiedzieć, że nie masz ochoty ze mną rozmawiać?
-Tama się obudziła.-zmieniłam szybko temat.
-Rozmawiałaś z nią?-zapytał spokojniejszym tonem.
-Jest w na prawdę złym stanie, może jutro uda mi się z niej coś wyciągnąć.
-To dobrze.-nastała chwila niezręcznej ciszy. Wpatrywałam się w płytki, które wydały się wtedy bardzo ciekawe.
-Jesteś na mnie zła?-dobiegł mnie jego głos. Spojrzałam w zielone tęczówki, w jego oczach malowało się teraz zatroskanie. Jestem w szoku jak szybko wyraz jego oczu potrafi się zmieniać.
-Za to że chcesz mnie kontrolować? -odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Oj Aga... To nie miało tak wylądać.- nie odzywałam się, czekając na tłumaczenie.- Po prostu myślałem... to już i tak bez znaczenia.- spóścił w dół głowę.
Do kuchni wbiegł Snoopy, który stojąc na przeciwko Piotrka zaczął warczeć.
-Nie wspominałaś, że masz psa.-wydusił trochę drżącym głosem.
-Bo nie pytałeś.- mówię i uspokajam psa.
-Może go zabierz, bo nie wygląda na to, że mnie polubił.
-Snoopy! Chodź do mnie psiaku- wołam owczarka, który od razu znajduje się przy mnie.
-Boisz się psa?-teraz zwracam się do Piotrka.
-Wygląda dość agresywnie.-zaczął się tłumaczyć.
-Mój Snoopy agresywny?-patrzę w oczy psu A ten zaczyna mnie lizać po twarzy.-Przyznaje. Bardzo agresywny.-oboje zaczynamy się śmiać. W podświadomości dziękuję Snoopiemu, że przerwał lekko niezręczny moment.
-Podaj mi dłoń.-mówię do Piotrka wyciągając rękę w jego stronę. On niepewnie wyciąga dłoń, nie wiedząc czego ma się spodziewać. -No nie bój się.- rzekłam, posyłając mu jeden z najmilszych uśmiechów. Nasze dłonie się złączyły przez krótką chwilę.  
-Daj mu poznać swój zapach.-Snoopy smyra mokrym nosem jego dłoń.
-Śmieszne uczucie.-mówi.
-A teraz możesz go pogłaskać pod pyskiem.-mówię i się uśmiecham. Prowadzę jego dłoń i chyba zdaję sobie świadomość, że nie chcę jej puszczać.
-Już nie wydaje się być taki agresywny.-rzekł Piotrek i przysłał mi ten swój czarujący uśmiech. Jego wypowiedź skwitowałam szczerym śmiechem.
-Bo widzisz... Czasami osądzamy kogoś po wyglądzie, nie zdając sobie sprawy jaki jest naprawdę.-zwrócił głowę w moją stronę. Nasze spojrzenia się spotkały.
-Masz jakieś plany na dzisiaj?-zapytał.
-Nie, a ty masz jakieś propozycje?
-Nawet dwie.-zabawnie poruszył brwiami.
-Pierwsza to zabrać Cię stąd, A druga to niespodzianka.
-Zaintrygowałeś mnie tą drugą propozycją...
-Więc się zgadzasz?
-Zgadzam się na tą pierwszą propozycję.-mówię.
-One są w pakiecie-uśmiechnął się promiennie.
Podniosłam się z podłogi i stanęłam w progu kuchni.
-Długo jeszcze zamierzasz tu siedzieć? Myślałam, że chcesz mnie gdzieś zabrać.- uśmiechnęłam się szczerze. Piotrek również wstał z kuchennej podłogi i zbliżył się do mnie.
- Snoopy idzie z nami.-Powiedziałam do Piotrka
-Poczekaj na mnie przed domem zaraz będę. Pobiegłam schodami do góry, otworzyłam szybko szafę i wyjęłam z niej pierwszą lepszą kurtkę. Założyłam na siebie w drodze chwyciłam smycz i wybiegłam przed dom.
-No wreszcie!-westchnął uradowany chłopak.
-Nie przesadzaj, wcale nie czekałeś na mnie tak długo.
-Bez ciebie każda chwila dłuży mi się w nieskończoność.-powiedział a nasze spojrzenia znów się spotkały. Uwielbiam patrzeć w te jego szalone, zielone oczy. Schyliłam się do psiaka i zapięłam mu smycz, natomiast on jak zawsze polizał mnie po policzku.
-No już Snoopy. Też Cię kocham ale zaraz zmyjesz mi całą tapetę.-zażartowałam. Piotrek też chwycił joke bo już chwilę później śmiał się ze mną.-No okey możemy iść.-powiedziałam, stając na przeciw Piotrka.

***

Mija dwadzieścia minut A my wciąż idziemy na przód. Minęliśmy już moją ulubioną kawiarnię z dzieciństwa w której zamówilismy po kawałku szarlotki A teraz wciąż na przód. Przyznam się, że nie znam już tych terenów. Nigdy nie chodziłam po tej stronie miasta.
-Piotrek, daleko jeszcze?-pytam przerywając ciszę.
-Nie, nie, to już niedaleko.-odpowiada i wciąż na przód.
Dochodzimy do jakiegoś lasu. Idziemy wydeptaną ścieżką. Najpierw prosto, później skręcamy koło Starego dębu, na którym zawieszona była tabliczka, że jest to zabytek przyrody czy coś w ten deseń. Później znów przed siebie i w prawo. To ten... Chyba się zgubiliśmy.  
-Powinniśmy być już dawno na miejscu, chyba pomyliłem drogi.
-Jedno pytanie.-Zwrócił wzrok w moją stronę-byłeś już tu kiedyś?
-No jasne że byłem. Nieraz.-patrzę na niego przez chwilę przenikliwym wzrokiem i nic nie mówię. Wygląda teraz tak uroczo. Zakłopotany co chwilę mierzwi sobie dłonią włosy.
-No nie patrz tak na mnie, na serio tam byłem. Tylko, że wtedy szedłem z drugiej strony lasu.-lekko się uśmiecham.
-Ale tą stroną też powinniśmy dotrzeć.-przegarnia zdenerwowany włosy, które opadają mu na oczy.
-Spokojnie, przypomnij sobie jak powinniśmy iść tą dróżką. Siadam na dużym kamieniu, który stoi nieopodal.
-No prosto później koło dębu w prawo, później prosto i w lewo. No i nadal jesteśmy w tym samym miejscu, przy tym samym głupim dębie.
-Może dlatego, że Pan przewodnik pomylił strony.-ogarnęła mnie głupawka A Piotrek nie wiedział o co mi chodzi.-Mówisz lewo skręcasz w prawo.-wytłumaczyłam Ale on chyba nie zrozumiał bo wciąż patrzył na mnie pytająco.
-Najpierw w prawo A później w...?- zmusiłam go by dokończył.
-No w lewo i co z tego?
-To że my ciągle skręcaliśmy w prawo i przez to kręciliśmy się wokół tego dębu Sherlocku.
-No tak!-wykrzyknął, jakby dostał olśnienia.-Jesteś genialna!
-Dziękuję, mimo że sam na to wpadłeś.
-Ale ty mnie naprowadziłaś na dobry trop Doktorze Watson.-puścił mi oczko.
-Po prostu Aga-wyciągnęłam w jego stronę dłoń. Chwycił ją, pomagając mi tym samym wstać z kamienia. W jednej sekundzie znaleźliśmy się bardzo blisko siebie. Chłopak spojrzał w górę i uśmiechnął się czarująco, tak jak to miał w zwyczaju robić A mi wtedy miękły kolana. Ja również zwróciłam głowę w kierunku w którym przed chwilą patrzył Piotrek i już wiedziałam co jest elementem, który wywołał uśmiech na jego ustach.
Nie wiem jakim sposobem Ale staliśmy właśnie pod jemiołą. Na moich policzkach poczułam ciepłe rumieńce i odruchowo spuściłam wzrok. On uniósł kciukiem mój podbródek i nasze oczy znowu się spotkały. Chyba zauważył moje zakłopotanie, przez które lekko przygryzłam dolną wargę. Dlaczego następują takie momenty w których tracę moją pewność siebie?
-Jesteś słodka kiedy się zawstydzasz.-wyszeptał wprost do mojego ucha.
Przez plecy przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Mógłby mi tak szeptać do końca świata. Kocham jego głos, który fantastycznie komponuje się z jego osobą. Jego zadziorny uśmieszek i hipnotyzujące spojrzenie. Poczułam na policzku jego delikatne usta, które złożyły mi pocałunek. Całkiem romantyczny klimat, gdyby nie Snoopy, który jak na złość zaczął szczekać. Oboje zaśmialiśmy się cicho, spuszczając w dół spojrzenia.
-Snoopy! Ćśś... - przytrzymałam palec przy ustach.
-On ma rację.-odezwał się zielonooki.- powinniśmy iść bo zaraz się spóźnimy.
-Nie wiedziałam, że się śpieszymy.-powiedziałam patrząc raz w jego oczy raz na usta, którymi jeszcze kilka sekund temu musnął mój policzek.
-Bo nie śpieszyliśmy się. Ale zmienił to jeden mały incydent ze zgubieniem nas w lesie.
-Ej spokojnie! Już się tak tym nie przejmuj. Aż tak ucierpiała Twoja męska duma, przez pomylenie ścieżki w lesie?-uniosłam jedną brew mu górze.
-Tylko troszkę.- to "troszkę" oznaczała przestrzeń między kciukiem A palcem wskazującym w geście, który wykonał chłopak mówiąc te słowa. Biorąc pod uwagę naszą rozmowę i osobę, która wykonała ten gest, muszę przyznać że ten gest z deczka mnie rozbawił.
-Przynajmniej obaliłeś dzisiaj kolejny mit, który powstał na twój temat.
-Tak?-chwycił moją dłoń.-Jaki mit?-ruszyliśmy w dobrym tym razem kierunku.
-Nie masz najlepszej orientacji w terenie mój drogi.
-Pff... To przez ciebie!-powiedział z wyrzutem.
-Przeze mnie?!-udawałam poruszoną-Najlepiej oczywiście zwalić wszystko na mnie. Bo to rzecz jasna moja wina, że pomyliłeś kierunki.
-Tak.-krótko stwierdził.
-Pff...-teraz ja wypuściłam z płuc nadmiar powietrza.
-Przez Ciebie nie mogę się skupić na drodze.
Zapanowała między nami cisza, którą przerwałam, gdy znowu chłopak chciał skręcić w złą stronę. Stanęłam jakby mnie wmurowało w podłoże A Snoopy razem ze mną.
-A teraz co znowu?-zapytał patrząc na mnie.
-Teraz w lewo.-starałam się powstrzymać od śmiechu Ale to było silniejsze ode mnie. Zmieniliśmy teraz kierunek na poprawny. Szłam z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Już się tak nie ciesz bo Ci mucha do ust wpadnie.-mówił zły, nawet na mnie nie patrząc, że to znowu ja miałam rację co do drogi. Teraz z tej całej złości mocniej trzymał moją rękę.
-Jak się wściekasz to masz tu taką żyłkę.-wskazałam drugą dłonią w której trzymałam smycz Snoopiego, na jego szyję. Spojrzał na mnie przez ramię i posłał jeden z tych swoich czarujacych uśmiechów. Wiedziałam już, że się nie gniewał.
-To już tu.-powiedział i uniósł zbędne gałęzie krzaków, które przeszkadzały w przejściu. Jak na gentlemana przystało przepuścił mnie przodem.
Moim oczom ukazała się polana porośnięta łąkowymi kwiatami, na której środku znajdowała się drewniana chatka. Wyglądała jak z jakiegoś filmu. Trochę stara Ale dzięki temu tworzyła świetny klimat z otaczającym tłem łąki i lasu. Przed drzwiami prowadzącymi do środka znajdowała się śliczna, duża weranda i może jestem niepoprawna Ale kiedy ją ujrzałam w głowie wyobraziłam sobie jak letnim popołudniem czytam sobie tu książkę. W oknach, które jak przystało na starą chatę znajdowały się kraty. Naokoło budynku znajdował się drewniany płotek, po którym już było widać upływający czas. Obok chatki, na łące znajdowała się równie stara, drewniana ławeczka. To miejsce miało niesamowity klimat. Odpięłam smycz Snoopiego, który radośnie machając ogonem biegał w kółko, zwiedzając nowe miejsce. Ja nadal oczarowana stałam pochłaniając oczami to miejsce.
-Całkiem znośne miejsce na spacer, prawda?-spytał po czym otworzyłam szeroko oczy i uniosłam głowę do góry, ponieważ był ode mnie wyższy.
-Żartujesz? Tu jest cudownie!-wykrzyknęłam obracając się wokół własnej osi.
Wróciłam szybko w stronę śmiejącego się szeroko chłopaka. Złapałam go za dłoń a z moich ust wydostał się potok słów.
-To opuszczony domek?-potwierdził kiwając głową na "tak". -Byłeś tu kiedyś? To znaczy racja że byłeś-upomniałam się-przecież wspomniałeś o tym w drodze, kiedy to się zgubiliśmy. Ale tu jest fantastycznie! Szkoda, że nie wiedziałam nigdy o tym miejscu. A ty wiedziałeś o nim od dawna?-prawie eksplodowałam z egzaltacji.
-Hmm... To może po kolei...-na jego twarzy ukazał się dołeczek z uśmiechu.
-Znam to miejsce od dzieciństwa, więc byłem tu niezliczenie wiele razy.-tłumaczył mi powoli, jednak mnie rozpierała od środka ciekawość poznania nowego miejsca.
-Możemy tam wejść?-pytałam z wielką nadzieją w głosie.
-Myślę że to...-zrobił przez chwilę poważną minę- kto ostatni ten z powrotem niesie wygranego na barana do domu!-wykrzyknął Ale ja wystartowałam już w połowie jego wypowiedzi.-Grasz nie fair!-usłyszałam za plecami.

***

-Pierwsza!-krzyknełam radośnie będąc przy drzwiach chatki. Odwróciłam się A on już był koło mnie.
-Za szybko wystartowałaś, to się nazywa falstart. I tak dałbym Ci fory...  
-Ej!- uderzyłam go pięścią w rękę.
-Auć... Osz ty wiedźmo!-zaczął mnie gilgotać.
-Dobra! Już! Stop! Wystarczy! No już przestań! Piotrek!-krzyczałam między napadami śmiechu. Chłopak pozwolił mi złapać oddech, odsuwając się, robił przy tym pomiędzy nami małą przestrzeń. Uspokoiłam się i odpowiedziałam:
-I tak to ty mnie zanosisz do domu.
-Niech Ci będzie.-mówił udając urażonego.
- Dobra, wchodzimy!-rzekłam łapiąc za klamkę. Przekręciłam ją i drzwi się uchyliły. Zdziwiłam się w myślach, że to było takie proste. Odwróciła się by złapać to za rękę i przeszłam próg chaty. Wnętrze było całkiem przestronne, biorąc pod uwagę jakim małym budynkiem wydawała się chatka z zewnątrz. Puściłam dłoń Piotrka i swobodnie zaczęłam zwiedzać kąty.
-Całkiem tu przytulnie-powiedziałam i w tym samym momencie trzasnęły drewniane drzwi. Spanikowałam i zaczęłam się drzeć w niebo głosy, szukając przy tym postaci chłopaka. Było strasznie i ciemno, bo jedyne światło, które dostawało się do środka pochodziło z otwartych drzwi. Okna były pozasłaniane zasłonkami. Pędziłam w nieznanym kierunku, po omacku aż natknęłam się na wysoką postać, którą jak miałam nadzieję był Piotrek jednak mu mojemu zdziwieniu był to wieszak, z którego przez moją niezdarność spadł kapelusz i płaszcz, który na mnie wylądował. Do chatki wybiegł w tym momencie Snoopie, dając tym samym światła, dzięki któremu bez problemu znalazł mnie chłopak. Pies zdarł ze mnie ten pieprzony płaszcz.
-Aga, już dobrze.-mówił spokojnym głosem.-to tylko wieszak.
Zaczęłam się śmiać przez strach.
-Dzięki Snoopie-pogłaskałam przyjaciela po pysku.
-A ja to co?-odezwał się chłopak.
-Tobie też dziękuję. Ale będę jeszcze bardziej wdzięczna, kiedy już opuścimy tą chatę.
Nie musiałam go bardziej przekonywać i po raz kolejny tego dnia chwycił moją dłoń, wychodząc z tego upiornego domku.
-Wreszcze światło dzienne!- mówiłam uradowana.  
-A właśnie, światło! Na miłość Boską, zapomniałbym o niespodziance.-krzyknął i pociągnął mnie za rękę.

Karolayn

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 5039 słów i 27484 znaków, zaktualizowała 18 mar 2016.

13 komentarze

 
  • Użytkownik madzia2508

    Będzie jeszcze kolejna część?

    28 sie 2016

  • Użytkownik ala1123

    Kiedy kolejna?

    30 cze 2016

  • Użytkownik Karolayn

    @ala1123 Ciężko mi powiedzieć, chwilowo nie mam weny, wiem że od dodania ostatniej części minęło już dużo czasu, najpierw nauka, a teraz brak pomysłów na ciąg dalszy-stoi na drodze napisania kolejnych części. :( Przepraszam wszystkich za tak długi odstęp czasowy, ale nie chce zawalać lola jakimś dennym ciągiem dalszym... Czekam na wenę i mam nadzieję że się na nią w końcu doczekam :D  i będę mogła nareszcie dodać dla was kolejną, mam nadzieję, że równie ciekawą część co poprzednie ;)

    3 lip 2016

  • Użytkownik Karolina12

    @KontoUsunięteayn. Możesz przeczytAć swoje opowiadanie od poczatku i wtedy powinnaś mieć pomysł na ciąg dalszy. Pozostawiam cieplutko  <3

    9 sie 2016

  • Użytkownik ala1123

    Kiedy kolejna?

    19 kwi 2016

  • Użytkownik nacpanapowietrzem

    Świetne  :kiss: Czekam na ciąg dalszy z niecierpliwością:D

    8 kwi 2016

  • Użytkownik ❤czarnadama❤

    Kiedy następna część??

    6 kwi 2016

  • Użytkownik Karolayn

    @❤czarnadama❤ Jak szybko będę mogła, wybacz opóźnienie, ale szkoła zajmuje dużo czasu i na razie nie mam wolnej chwili na pisanie :(

    8 kwi 2016

  • Użytkownik ❤czarnadama❤

    Wspaniałe  :kiss:

    23 mar 2016

  • Użytkownik Karolayn

    @❤czarnadama❤ Dziękuję :)

    24 mar 2016

  • Użytkownik Lilka

    swietne opowiadanie czekam na next :*

    22 mar 2016

  • Użytkownik Karolayn

    @Lilka Dziękuję ^.^

    23 mar 2016

  • Użytkownik eliza

    Świetnie piszesz jestem pod wrażeniem :* kiedy mogę spodziewać sie kolejnej części ? :D

    20 mar 2016

  • Użytkownik Karolayn

    @eliza Dziękuję :) Niestety nie mogę obiecać kiedy dodam next Ale postaram się jak najszybciej będę mogła ;)

    21 mar 2016

  • Użytkownik Klaudii

    Świetne opowiadanie! Nie mogę się doczekać kolejnej części  :jupi:  :kiss:

    19 mar 2016

  • Użytkownik Karolayn

    @Klaudii  :)

    20 mar 2016

  • Użytkownik ala1123

    Cudownie :) Uśmiech  Nie zchodzi z buzi :D

    18 mar 2016

  • Użytkownik Karolayn

    @ala1123 Mi również z buzi nie schodzi uśmiech czytając tak miłe komentarze :) Dziękuję ;)

    18 mar 2016

  • Użytkownik majli

    Fajnie, że dodałaś nową część. Czekałam z niecierpliwością. :P

    18 mar 2016

  • Użytkownik Karolayn

    @majli Dzięki :* Mam nadzieję, że nie zawiodłam :)

    18 mar 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    piękne *-*

    18 mar 2016

  • Użytkownik Karolayn

    @Misiaa14 Dzięki  :kiss: część wyszła trochę dłuższa Ale mam nadzieję że się nie zanudziłaś :)

    18 mar 2016

  • Użytkownik malinowa15

    Boska

    18 mar 2016

  • Użytkownik Karolayn

    @malinowa15 Dzięki! Cieszę się, że Ci się spodobała. :D

    18 mar 2016