Cierpienia wspaniałe początki cz.1.

Cierpienia wspaniałe początki cz.1.Piątek. Ciepły wiosenny dzień. Zakładam buty, wiążę sznorówki i wsiadam do samochodu by pojechać po znajomych z którymi umówiłem się na małą domówkę u mnie w domu. Mieszkają w mieście oddalonym od mojej miejscowości o jakieś siedem kilometrów.
Ciepły wiosenny dzień. Uruchamiam silnik, włączam radio i swoją ulubioną płytę Gun's'n'Roses. Świetnie. Uwielbiam jeździć samochodem. Jakieś 15 minut później jestem u kolegi pod blokiem.
- Siema Krzychu - Krzyknął kolega wsiadając i zamykając drzwi
- Siema mordeczko - odpowiedziałem
Ruszyliśmy w stronę bloku drugiego kolegi - Adama, który czekał pod klatą z naszą koleżanką, która również miała się pojawić tej nocy u mnie w domu.Boże, jak ślicznie wyglądała. Od dawna mi się podoba, lecz nigdy nikomu o tym nie powiedziałem.  
Po przywitaniu pojechaliśmy do sklepu w wiadomym celu, wszak na trzeźwo siedzieć nie będziemy całą noc. Po zakupieniu kilku wszelkiej maści trunków udaliśmy się w stronę mojej miejscowości. Przez całą drogę nie mogłem się skupić na prowadzeniu samochodu.
Ciągle w wewnętrznym lusterku widziałem jej słodką twarzyczkę. Chyba zauważyła to i z lekka się uśmiechała. Z radia akurat leciała piosenka "Quebonafide- Candy". Tak to zdecydowanie nie była łatwa przejażdżka.
Po dojechaniu do mojego domu było już ciemno. Nagle do Natalii, bo  tak na imię miała ta dziewczyna zadzwonił telefon. Odeszła od nas na parę kroków. Gdy skończyła i zobaczyłem jej minę, wiedziałem, że coś się stało.
- Coś się stało ? - zapytałem
- Ehh... pamiętacie jaką spinę mam z Weroniką ? - powiedziała smutnym tonem
- No raczej. Waszą ostatnią kłótnię pół osiedla słyszało. - stwierdził Patryk
- No to ta szmata zadzwoniła do mojej mamy i nakłamała jej, że niby jestem pięćdziesiąt kilometrów od domu z jakimiś dużo starszymi chłopakami... No i eh... wiem że mnie zabijecie... ale muszę wracać
- No nie no to jest przesada co zrobiła - stwierdziliśmy jednogłośnie  
- Co za S*** - Słusznie zresztą stwierdził Adam.
- Szkoda. Liczyłem że będzie fajnie z tobą - przyznałem ze smutkiem
- Wsiadaj, odwiozę Cię.
Po kilkunastu minutach byliśmy już pod jej blokiem. Niestety nadszedł czas pożegnania.
Przytuliła mnie mocno na pożegnanie.
- Przepraszam za kłopot - powiedziała ze smutkiem
Patrzyłem jej w oczy, tak bardzo nie mogąc się od nich oderwać.
- To nic, jeszcze będzie nie jedna okazja.
- Mam nadzieję, pa Krzysiuu  
Odeszła w stronę bloku, a ja patrzyłem jak jej sylwetka niknie w mroku ciągle nie mogąc oderwać wzroku. Zrobiło się chłodno. Zimny podmuch wiatru, wyrwał mnie z letargu. Czas wracać. Przeszła mi ochota na tą domówkę, na alkohol, na wszystko. Wsiadam do samochodu.
Jakiś czas później nadszedł czas na pierwszy kieliszek. Wypiłem go duszkiem nie popijając. Mocne. Koledzy rozmawiali o czymś między sobą, nie wiem o czym , nie słuchałem. Myślałem o niej, o całej tej sytuacji i po raz pierwszy uświadomiłem sobie, że ja...
Że ja ją chyba kocham... Siedziałem na łóżku z przybitą miną. Zauważyli to.
- Krzychu, co ty taki przybity siedzisz ? Masz tu piwko - zainteresował się Adam.
- Wydaje ci się, wszystko okej, dzięki - odparłem
- Ta, jasne. To przez Natalię ? - zapytał Patryk
- Niby dlaczego przez nią ? - próbowałem go zbyć
- Podoba ci się, widać - powiedział polewając wódki
- Eh dobra... napijmy się to wszystko wam opowiem.
W górę kieliszki. Zdrowie.  
- Podoba ci się czy nie ? - Ciągnął Patryk
- Noo i to nawet nie wiesz jak bardzo - odpowiedziałem z jednoczesną radością i smutkiem w głosie, - Ale chyba nie mam u niej szans
- Wiedziałem, a wiesz że ty też jej się podobasz ? - Te słowa wprawiły mnie w stan osłupienia. Nie miałem podstaw by mu nie wierzyć. Patryk był jej bliskim przyjacielem.
Resztę nocy myślałem tylko nad tymi słowami. Koniec końców alkohol się skończył i wszyscy poszli spać.
Następny dzień. Mój tata odwziózł znajomych do domów, ja z wiadomych względów nie byłem w stanie. Odpoczywałem, przeglądałem facebooka, słuchałem muzyki. Akurat trafiłem na spokojny, chillujący kawałek, "Quantic - Time is Enemy" Nagle powiadomienie z messengera. Ona.
Zaczęła niewinnie
- Hej  
Odpisałem to samo
- Wychodzisz dziś popołudniu ?
- No nie wiem wyglądam jak trup po wczoraj :D
- Aj tam gadasz :D
- No dobra kiedy i gdzie ?
- Nie wiem, 16 pod ósemką  
- Okeej :*
- A jak tam było wczoraj ? :D
- Szczerze ? Bez ciebie to słabo ;/
- Ojj no przepraszam
- Nie przepraszaj Patryk zajął całe łóżko i spałem na podłodze haha
- Gdybym tam była, ja bym je zajęła
- Wtedy bym nie prostestował :D
- Haha to trochę takie słodkie  
- Jak cała ty haha, do później ;*
Miałem mieszane odczucia, wtedy jeszcze nie wiedziałem że ona wie, że mi się podoba... Spakowałem pozostałości alkoholu po domówce i gdy nastała godzina 15.30 ruszyłem w stronę miasta. Tym razem rowerem. Podróż nie była przyjemna. Ah, ten kac morderca. Jednak po usianej bólem i potem drodze
pojawiłem się równo o 16.00 w umówionym miejscu. Zobaczyłem ją. Co za widok. Czarne włosy opadające na słodką, pozbawioną wad twarz, oczy piękne niczym gwiazdeczki na nocnym niebie i ta figura... ahh tak właśnie wygląda ideał. Co za zbieg okoliczności. Ubrała się prawie tak samo jak ja. Zielona bomberka, czarna bluza, spodnie moro, różniły nas tylko buty, jej czarne vansy i moje nike.
Była z koleżankami. Ale one były dla niej tylko tłem. Przywitałem się ze wszystkimi. Przeszliśmy do miejsca gdzie siedziała cała moja ekipa. Palili papierosy i raczyli się piwkiem. Otworzyłem też swoje, zapaliłem papierosa. Czas mijał a ja nie spuszczałem z niej wzroku. Jej uśmiech, spojrzenie, zachowanie... jestem pewiem KOCHAM JĄ !
Czas mijał, wieczór się zblizał, ekipa się uszczupliła. Zostało około siedem osób. Stałem obok ławki gadając z pijanym kolegą gdy nagle ona się do mnie przytuliła... Niby niewinnie, niby nic, ale stałem jak wyryty. Mój ostatni związek skończył się prawie rok temu, zresztą nigdy nie byłem typem, który zmienia dziewczyny jak rękawiczki.
Ona poprostu onieśmieliła mnie swoją urodą. Zobaczył nas przytulonych nijaki Adrian.
- Uuu. Będzie coś z tego ? - prześmiewczo zapytał
Nie odezwaliśmy się. Spojrzeliśmy tylko z uśmiechem po sobie. Po raz kolejny nie mogłem oderwać od niej wzroku.
Usiedliśmy na ławce. Przybliżyła się, objęła mnie mocniej i położyła swoją zgrabną nóżkę na moim kolanie. Również ją objąłem. Byłem w stanie takiego onieśmielenia, że po raz pierwszy w życiu naprawdę nie wiedziałem co mam robić. W głowie rodziło się tysiące myśli. Ale w takich chwilach lepiej nie myśleć, tylko działać.
Przybliżyłem swoje usta do jej policzka i dałem jej małego buziaka. Dobrze zrobiłem ? Spodoba jej się ? Może za wcześnie ? Już nie tysiące a miliony myśli oplatały mój mózg. Czekałem na reakcję. Nagle przez jej opadające delikatne, długie, czarne włoski, dojrzałem uśmiech. Odwdzięczyła się tym samym.
Ktoś może powiedzieć, że to nic. Że to takie niewinne i nic nie znaczące. Lecz dla mnie znaczyło to bardzo dużo. Bardzo. Słowa nie opiszą tego co czułem w tamtej chwili. Czegoś takiego nie czułem jeszcze w moim osiemnastoletnim życiu. Straciłem poczucie czasu, obok koledzy śmiali się , rozmawiali , a ja byłem skupiony tylko na niej.
Zrobiło się późno. Natalia musiała wracać do domu. Oczywiście ją odprowadziłem. Całą drogę rozmawialiśmy ze sobą. Gdy doszliśmy pod jej klatkę długo się przytulaliśmy.
- Szkoda, że musisz już iść, dziękuje za wspaniały wieczór - powiedziałem patrząc się na tego mojego aniołka
- Wiesz przecież że gdybym mogła to bym została, też dziękuje skarbie.
Przytuliliśmy się mocno raz jeszcze, jednak nie doszło między nami do pocałunku na który po cichu liczyłem. Radosny i smutny jednocześnie postanowiłem wziąć rower i wrócić już do domu.

Dodaj komentarz