Siedzę na lotnisku od ponad 20 minut, a jej nadal nie ma. Nie wiem co się z nią dzieje. Zawsze była poukładana i nienawidziła spóźnialstwa. Nowy Jork jednak zmienia ludzi. Nagle czuję, że ktoś rzuca mi się na szyję
-Iga! Jezu, nie wierzę, że tu jesteś!
-Kobieto, zaraz mnie udusisz!
-Tak bardzo się cieszę, że Cię widzę. – mówi i całuje mnie w policzek-Gotowa na nowe życie?
-Jeśli masz na myśli ciągłe zakuwanie i nie spanie po nocach, to jak najbardziej- obydwie zaczynamy się śmiać- Tak w ogóle, to dlaczego nie powiedziałaś mi, że masz chłopaka?- karcę przyjaciółkę.
-Chodź do samochodu, opowiem Ci wszystko po drodze.
Julia łapie mnie za rękę i udajemy się na parking. Wchodzimy do samochodu i wyjeżdżamy na ulice Nowego Jorku. Dziewczyna zasypuje mnie mnóstwem informacji, ale ja bardziej skupiam się na podziwianiu widoków za oknem.
-Hej, czy Ty w ogóle mnie słuchasz?
-Tak, tak- mówię i patrzę w jej ciemne oczy.
-Kontynuując, Cameron jeszcze nie jest moim chłopakiem, ale chyba się zakochałam- jest wyraźnie podekscytowana.
-Kim w ogóle jest ten cały Cameron i jak długo go znasz?- pytam z lekką irytacją. Julia nerwowo porusza się na fotelu, zaciska ręce na kierownicy, a na jej twarzy maluje się uśmiech, na którego punkcie oszalał już niejeden facet.
-Cameron Dallas to najbardziej gorący facet w tym pięknym mieście! - jej głos jest bardziej piskliwy niż zawsze - Poznasz go dziś wieczorem, wpada do nas - mówi niewinnie i wyraźnie jest z siebie bardzo zadowolona.
-I dlaczego dowiaduję się o tym dopiero teraz? – Jestem zirytowana. Podróż była naprawdę męcząca i nie mam ochoty na poznawanie kogoś nowego.
-Nie marudź! Wynagrodzę Ci to jutro- puszcza mi oczko i posyła tajemniczy uśmiech. Nie umiem się na nią gniewać.
Reszta podróży mija nam na ciągłym śmianiu i obgadywaniu ludzi. Nareszcie dojeżdżamy na miejsce. Bierzemy moje rzeczy i wchodzimy do pięknego, ciemnego budynku. Udajemy się do windy i jedziemy na 4 piętro. Jestem podekscytowana. To miejsce widziałam tylko na zdjęciach. Julia otwiera drzwi od naszego mieszkania, a moim oczom ukazuje się piękne wnętrze. Wszystko utrzymane jest w ciepłych kolorach.
-A oto Twój pokój- oznajmia brunetka i otwiera jedne z ciemnych drzwi.
-O mamusiu! Jest piękny! Dziękuję!
Rzucam się jej na szyję, w efekcie czego lądujemy na dużym łóżku. Przez dobre 20 minut śmiejemy się w niebogłosy. Gdy już się uspokajamy okazuje się, że za chwilę powinien pojawić się tu ten cały Cameron. Nie wiem dlaczego, ale moja intuicja podpowiada, że chyba go nie polubię. Podnoszę się i przebieram w pierwsze lepsze ciuchy. Słyszę pukanie do drzwi. Julka zrywa się z łóżka i w ekspresowym tempie wpuszcza naszego gościa do domu. Wychodzę z pokoju, a moim oczom ukazuje się wysoki brunet.
-A to moja najlepsza przyjaciółka Iga- oznajmia Julka i szczerzy się do niego.
Brunet odwraca się w moją stronę. Zbliża się na niebezpiecznie bliską odległość, a ja nie mogę oderwać wzroku od jego pięknych, brązowych oczu.
-Miło mi Cię poznać maleńka- mówi zmysłowym głosem, a mnie przechodzi dreszcz.
Słyszę głośne odchrząknięcie, a Cameron oddala się ode mnie, cały czas nie tracąc kontaktu wzrokowego. Mojej przyjaciółce nie spodobała się ta sytuacja i zaczęła nerwowo zapraszać nas do salonu.
Minęła już godzina, a ja Im dłużej przebywam z Cameronem, tym bardziej mnie wkurza. Nie dość, że przez cały czas się na mnie gapi, to na dodatek jest bardzo wyniosły i zbyt pewny siebie.
-Ja już będę spadał- mówi chłopak i podnosi się z kanapy- Iga, czy byłabyś tak dobra i odprowadziłabyś mnie do windy?- na jego twarzy maluje się irytujący uśmieszek, którego już teraz nienawidzę. Julia widocznie zaskoczona takim obrotem akcji tylko nerwowo się uśmiecha.
-Jasne, odprowadzę Cię- cedzę przez zęby i uśmiecham się sztucznie.
Gdy chłopak zamyka za sobą drzwi, nie wytrzymuję.
-Po jaką cholerę miałam Cię odprowadzać, co?- nie wiem dlaczego, ale jestem bardzo zirytowana.
-Spokojnie maleńka- odpowiada. Ta sytuacja widocznie go bawi.
-Nie lubię Cię, ale ze względu na Julkę postaram się tolerować Twoje towarzystwo, więc proszę, nie utrudniaj mi tego.
Chłopak podchodzi do mnie na tyle blisko, że napieram plecami na ścianę. Kładzie ręce po obu stronach mojej głowy, odgarnia kosmyk włosów z mojej twarzy i przykłada usta do mojego ucha.
-Jeszcze będziesz mnie błagała, żebym Cię odwiedził- szepcze, a ja czerwienię się i nie mam odwagi, a może nawet nie chcę się ruszyć. Widząc moją reakcję uśmiecha się kpiąco i po prostu odchodzi. Z tym Dupkiem będę miała więcej problemów niż mi się wydaje.
Dodaj komentarz