Burza posród chwastów

Zmięta stówa w jego rękach wyglądała teraz, jak opakowanie po niechcianym lizaku. Ściskał ją tak mocno, że w końcu zniknęła na dobre z moich oczu, wydając tylko ostatnie, ciche tchnienie. Dupek. Pracowałam na nią cały dzień.  
-Myślisz, że to wszystko naprawi? - zaśmiał się tak paskudnie, że w głowie zamigotał mi ostatni weekend, który pozostawił mi na śniadanie tylko okropnego kaca i straty moralne.  
Jego wyprany z emocji uśmiech wcale nie polepszał sytuacji.  
-Na co się gapisz? Chyba nie łudzisz się, że będzie między nami tak, jak dawniej? - spojrzał na mnie szorstko, z wypisaną obojętnością. Tak szorstko, jak szorstkie były zawsze jego dłonie.
-Nie łudzę, ale chciałabym...
-Chciałabyś! Ha! - zaśmiał się jeszcze bardziej ohydnie, jeszcze bardziej paskudnie od moich weekendowych wymiocin lądujących w wannie. - Wiesz, co możesz? Możesz się spakować i zabierać ten swój puszczalski tyłek z moich oczu! - tym razem wybuchnął, jak wulkan albo coś jeszcze gorszego, o czym wcale nie chciałam wiedzieć.  
-Jesteś pewien? - w tych pijanych, zielonych oczach, które wciąż kochałam, dostrzegłam przez złudny moment chwilę zawahania. Znałam go tak dobrze, że nie potrafiłabym pominąć tego drobnego, aczkolwiek ważnego szczegółu.  
-Wracaj tam, skąd wróciłaś. Nie chcę na ciebie patrzeć, nie chce twoich pieniędzy ani żadnych obietnic. Oboje dobrze wiemy, że za moment zrobisz to samo. Okradniesz mnie i pójdziesz do niego - ostatnie zdanie, jakby stanęło mu w gardle, nie chciało przejść i uniemożliwiało swobodne oddychanie.
-Nie pójdę...
-Czy ty sama siebie słyszysz? Ile razy wmawiałaś mi już tę samą historię? - ogień, wielki ogień w jego oczach, palący domy, lasy, ludzi. - Zapomniałaś już chyba, jak powinna wyglądać miłość a może nigdy nie widziałaś jej na oczy - kpiący uśmieszek wdrapujący się, jak po drabinie na jego usta uświadomił mi, że już nie cofnę czasu, nie zmienię biegu wydarzeń.  
-To się czuje, ja ją czułam. Nie widziałam, ale miałam ją całą w sobie - moja wyciągnięta ręka musnęła powietrze.  
Odsunął się, kręcąc głową.  
-Jedyne, co mogłaś odczuwać to to, że należy ci się wszystko, choć nigdy na to nie zasłużyłaś - te słowa były, jak rozpoczynająca się burza, niewielki zamęt zmieniający położenie, zbliżający się do punktu, gdzie czuje się mocniej i boli mocniej.  
Tak naprawdę, dotknął tam, gdzie nie powinien dotykać.  
Nieważne, jak zła byłam i co miałam na sumieniu.  
-Dobrze - szepnęłam tylko, bo nie było żadnych słów ani gestów, które mogłyby opisać mój stan. Widziałam, że nie tego się spodziewał. Miał lekko rozchylone wargi, jakby mózg nakazywał mu coś jeszcze dodać, powiedzieć, zapytać o coś, jeszcze bardziej dosadnie i boleśnie.  
-Dobrze? - powtórzył, chyba dając mi szansę na zmienienie decyzji, ale nie było magicznego krzyżyka, jak w durnym teleturnieju, aby odmówić odpowiedzi, a najlepiej cofnąć to wszystko i wrócić do punktu, w którym wszystko było na swoim miejscu.  
-Tak, myślę, że już wszystko zrozumiałam. Wrócę do niego - moja pewność siebie kipiała z wnętrza, choć wewnątrz była tylko ciemna, śmierdząca pustka. Teatrzyk dobrze mi wychodził, tego nie można było mi odmówić.  
Zieleń pociemniała w jego oczach, bawiła się ze mną w berka.  
Nie było sensu analizować i ratować czegoś, w co jedna z dwóch najważniejszych osób nie wierzyła.  
-Wiedziałem, że...
-Świetnie, więc najwidoczniej wiesz o mnie znacznie więcej, niż ja sama. Jutro spakuje wszystkie swoje rzeczy i się wyniosę, wedle życzeń - mój głos mroził wszystko, co napotkał na swojej drodze, wraz z jego długimi rzęsami, na których osiadł niewidzialny szron, choć wcale tego nie chciałam.
-Cudownie - wycedził przez zęby, ledwo wytrzymując natłok emocji, które kumulowały się w jego drżącym ciele. - Może na następnej imprezie poznasz kogoś, kto będzie o wiele lepszy w łóżku niż poprzedni - dodał, jakby od niechcenia, ale dobrze wiedziałam, że gryzło go to od samego początku.
Nie pamiętam, kiedy moja dłoń odnalazła jego czerwony od chłodu policzek.  
Uderzyłam go. Mocno. Jednak wiedziałam, że nie boli go tak bardzo, jak bardzo skręcały się moje kiszki, gdy przypominałam sobie tamten nieszczęśliwy, pechowy wieczór.
To nie był seks marzeń, seks z filmów, na którym oba obiekty kawałek po kawałku poznawały swoje ciała.  
To było brutalne przymuszenie, wykorzystanie mojego bezbronnego, pijanego ciała.
Krzyk nie działał.  
Z portfela obcego już dla mnie mężczyzny, który stał przede mną i wlepiał te swoje rozwścieczone, piękne zielone tęczówki, zniknęła stówa.
A ze mnie?
Kawałki mnie samej, resztka godności, akceptacji własnego ciała, szacunku i masa różnych, innych rzeczy, które w najbliższym czasie zawędrowały dalej, niż moje stopy.  
-Kochałem cię, tak bardzo cię kochałem, rozumiesz?! - słyszałam, jak głośno oddychał, jak fala chmielowej woni docierała do moich nozdrzy i znów wszystko przypomniała, kawałek po kawałku.  
-Zamknij się - to jedyne dwa słowa, które wychodziły mi najlepiej, a po nich pojawiała się cisza, pustka, z którą potrafiłam się najlepiej utożsamić.  
Tak było najlepiej.  
Tym sposobem znalazłam się w nieodpowiednim miejscu i w nieodpowiednim czasie z nieodpowiednią osobą, która zmiażdżyła mnie walcem.  
-Ja ciebie kocham, wciąż, nieprzerwanie - powtarzałam w kółko, kiedy nie było go w zasięgu mojego wzroku, kiedy miałam pewność, że na pewno niczego już nie usłyszy.

Malolata1

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1039 słów i 5686 znaków.

5 komentarzy

 
  • wolna

    super :kiss:

    5 lip 2017

  • DanaScully

    love, love, love :)

    30 cze 2017

  • agnes1709

    Aha, zapomniałam wspomnieć, że to: "wyprany z emocji" - jest ku*ewsko fajne,  (przepraszam, ale to słowo wyraża wszystko), FANTASTYCZNE:Jupi:

    30 cze 2017

  • Malolata1

    @agnes1709 aaaa tłum szaleje kurwa, haha :D!

    30 cze 2017

  • agnes1709

    @Malolata1 Tłum się zadeptał, koniec potupajki:D Widzisz, c narobiłaś? Każdy chciał autograf, selfie i tak to się skończyło - klęską narodową. Jak CI nie wstyd?:lol2: a tyle razy mówiłam - nie lepiej wkraść się od zaplecza?

    30 cze 2017

  • Malolata1

    @agnes1709 najlepiej, zrobić tłum a potem wykorzystać okazję! :D

    30 cze 2017

  • agnes1709

    @Malolata1 :lol2: Już raz zrobili sztuczne - w Smoleńsku, i jak to się skończyło?:eek:

    30 cze 2017

  • Somebody

    Kurde. Nie wiem jak ty to robisz, ale rób dalej.

    30 cze 2017

  • Malolata1

    @Somebody fenk ju wery macz :*

    30 cze 2017

  • agnes1709

    Jak zawsze bardzo ładnie, czuję jednak mały niedosyt, chciałabym chyba nieco więcej dramaturgii.  Wiem, marudzę, ale marudzę szczerze. Dzięki! :kiss:

    30 cze 2017

  • Malolata1

    @agnes1709 haha, nie może być ciągle tak smutno! :D

    30 cze 2017

  • agnes1709

    @Malolata1 Ale To Ci fajnie wychodzi;)

    30 cze 2017