All we had was just one summer...

"All we had was just one summer..."  
Dokładnie takie samo lato mieliśmy my. Marcel... Na samo wspomnienie tego mężczyzny cały świat przestaje się liczyć.  

Po zaliczonej letniej sesji i  bolesnych rozstaniach (tak jak sądziłyśmy) z mężczyznami naszego życia, stwierdziłyśmy z przyjaciółką, że należy nam się nagroda w postaci wakacji. Może niekoniecznie jakieś tropiki, ale dwa tygodnie nad morzem wydały nam się wręcz idealne. Z ogromnymi torbami wsiadłyśmy w pociąg is snułyśmy plany na najbliższe dwa tygodnie. Plaża, morze, słońce i wakacyjna miłość. Wówczas wydawało nam się wszystko piękne i różowe. Cały świat był nasz, a bynajmniej całe Trójmiasto. Po dwunastu godzinnej podróży wysiadłyśmy na stacji: Gdańsk Zaspa. Dotarłyśmy do mieszkania mojej cioci, które w okresie wakacji stoi puste (ona sama woli "zaszyć" się na Mazurach), odświeżyłyśmy się i wyruszyłyśmy na podbój. Naszym pierwszym celem była wielka galeria handlowa. Musielibyście zobaczyć nasze miny na widok... samych zakochanych par. "Nie wszystko jeszcze jest stracone"-powiedziała Edytka, która jak zawsze tryskała optymizmem. Nieco zawiedzione stwierdziłyśmy, że na poszukiwania wielkiej miłości musimy zmienić rewir. Starówka. Po zwiedzeniu (pobieżnym) zabytków udałyśmy się na piwo. A tam? Niespodzianka w postaci Piotra, kolegi z klasy, który w drugiej klasie liceum przeniósł się ze swoimi rodzicami na wybrzeże. Udaliśmy się więc we trójkę na piwo do jeden z knajp nad Motławą. Po kilku minutach rozmowy, zauważyłam, że Piotr z Edytką mają się ku sobie. Szczerze? Nie do końca byłam tym faktem zachwycona. To miały być nasze wakacje. Jasne, z jakimś flirtem, ale Piotr? Nie... nie pasował mi do mojego wyobrażenia o "summer love" W ogóle mi się to nie podobało. Ale cóż ja mogę zrobić jeżeli tych dwoje ma się ku sobie? No właśnie-nic. Około godziny 23 stwierdziłam, że jestem bardzo zmęczona po długiej podróży i, że chciałabym się położyć spać, a oni jeśli chcą mogą jeszcze razem posiedzieć. Piotr jako dżentelmen odmówił (chwała mu za to) i odwiózł nas do domu. Wymienili się nr telefonu, ale nie umówili na konkretny dzień, jako że Edytka jest bardzo empatyczną osobą i nie chciała zostawiać mnie samej. Następny dzień był przecudny. Słońce przyjemnie grzało a na niebie nie było ani jednej chmurki. Od razu pognałyśmy na plażę. Ale siedzieć kilka godzin w miejscu? Nie, to zdecydowanie nie dla nas. Spacer plażą do Sopotu wydał nam się najlepszym rozwiązaniem. Oczywiście nie doszłyśmy, tylko przy wyjściu nr 56 zakończyłyśmy naszą wędrówkę. Wieczorem, tak jak poprzedniego dnia udałyśmy się na starówkę. Miasto tętniło życiem, ludzie z przeróżnych państw podziwiali uroki Gdańska.

I nagle ujrzałyśmy ich. Dwaj młodzi mężczyźni siedzieli w modnym (tak jak powiedział Piotr) barze i pili piwo. Od razu stwierdziłyśmy, że nie mamy co zwlekać ani szukać innego lokalu, bo jeszcze w żadnym nie było takich przystojnych mężczyzn i to dwóch przy jednym stoliku. Usiadłyśmy więc przy stoliku obok, przysłuchałyśmy się rozmowie i jak się okazało miałyśmy do czynienia z dwoma Niemcami. Dla mnie żaden problem gdyż sama jestem pół Niemką. Pytanie tylko: jak zacząć rozmowę? Jak się okazało nie było to zbyt trudne. Sami wydali się być zainteresowani naszymi osobami. Christopher no i właśnie Marcel, młodzi i piękni, przebojowi, od razu spodobało mi się ich towarzystwo. Edytka nie była zachwycona, ale czego nie robi się w imię przyjaźni? Rozstaliśmy się dopiero o drugiej w nocy i oczywiście umówiliśmy się na następny dzień. Płynęliśmy statkiem na Westerplatte. Jeszcze nigdy nie zależało mi żeby zrobić na mężczyźnie aż takiego wrażenia. Ale Marcel był inny, niby dawał sygnały "hej, ja też mam ochotę na więcej", a z drugiej strony był niedostępny. Przez chwilę nawet myślałam, że on i Chris są parą. Moje wątpliwości zostały rozwianie jeszcze tego samego dnia, gdy na wieść, że Edytka ma randkę z Piotrem zaproponował mi spotkanie. Co prawda Chris miał nam towarzyszyć, ale zawsze to już coś. Byłam zachwycona, gdy przyjechałam na miejsce i okazało się, że jesteśmy tylko we dwoje. Poszliśmy na.. koncert organowy do Bazyliki Mariackiej, mało romantyczne miejsce, ale i tak byłam prze szczęśliwa. Na moment, taki dłuższy moje szczęście się ulotniło, bo po koncercie dołączył do nas Chris. "No to już wszystko stracone" pomyślałam. A to właśnie on mi powiedział, że mam kuć żelazo póki gorące. No skoro tak, to do dzieła. To "dzieło" okazało się niestety bardzo zdystansowane. Wychodziliśmy właśnie z baru, w którym się poznaliśmy, gdy Chris poszedł jeszcze do toalety. A Marcel? Marcel zupełnie mnie zaskoczył, wziął za rękę i na środku deptaka zaczęliśmy tańczyć. Myślałam, że takie chwile zdarzają się tylko w amerykańskich tasiemcach, a nie zwykłym osobom takim jak ja. O czwartej nad ranem czekałam na niego i Chrisa pod hostelem, gdyż nie wykupili noclegu i nie mieli się gdzie zatrzymać. Ja, jako bardzo troskliwa osoba zaproponowałam, żeby zatrzymali się u nas, na co oni bardzo chętnie się zgodzili. Zostałam sama, bo poszli się pakować. Minęło najdłuższe 10 minut w moim życiu, gdy Marcel przyszedł sam (dlaczego Chris nie przyszedł wtedy razem z nim? nie wiem i jakoś mnie to nie interesowało). Usiadł na ławce obok, położył głowę na moim ramieniu. Nagle poczułam jego gorące usta na moim karku, szyji i w końcu na ustach. Takich motyli w brzuchu nie czułam już dawno. Było cudownie, no ale w końcu pojawił się Chris. Pojechaliśmy do nas. Ja miałam spać z Edytką w jednym pokoju, a oni w dwóch pozostałych. Nie pozwoliłam jej już spać, tylko wyciągnęłam na balkon na papierosa. Musiałyśmy przejść przez pokój w którym spał Marcel. No i tak jak zakładałam obudził się od naszej paplaniny. Edyta wyszła już z pokoju a ja zatrzymałam się, żeby zapytać się co chce na śniadanie. I tu znów mnie zaskoczył, bez słowa złapał mnie za ręce i położył w łóżku, obok siebie. Jego usta i dłonie wędrowały po moim całym ciele. Jeszcze nigdy nie pragnęłam tak bardzo żadnego mężczyzny. Napięcie między nami rosło coraz bardziej. A on? Kolejny raz mnie zaskoczył. "Nie, nie możemy tego zrobić, nie mogę i nie chcę Cię zranić. Za parę godzin wyjeżdżam i nie będę spokojny myśląc, że to zakończy się na jednej nocy." Odjeżdżając pocałował delikatnie w usta. "Niedługo się odezwę." Znałam go trzy dni, a gdy wyjechał zostało takie straszne uczucie pustki.  

Niemożliwe, żeby mężczyzna tak zareagował? Ja też się dziwiłam. Od ostatniej wiadomości od niego minął miesiąc. Powróciłam do normalnego życia, praca, niedługo wracam na uczelnię. I czekam kiedy kolejny raz uda mu się mnie zaskoczyć. Będzie w ogóle kolejny raz? Po cichu liczę na to, że będzie

~P.

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 1345 słów i 7204 znaków.

12 komentarze

 
  • KAMILOS

    Opowiadanie napisane naprawde dobrze . Mam nadzieje że wszystko skończy się szczęsliwie .

    25 mar 2009

  • Paula

    Asiu to już jest postanowione, on ma 30 lat ja 20, mamy zupełnie inny pogląd na świat. Ale po rozstaniu z z chłopakiem odbudował poczucie włąsnej wartości u mnie, za to jestem mu wdzięczna. Ale możesz trzymać kciuki za kogoś innego :) Tobie też życzę wszystkiego dobrego!

    27 paź 2008

  • gość

    jeżeli mogę wiedzieć to jak cie zaskoczył? Pięknie napisane ;)

    26 paź 2008

  • Paula

    Jak zaskoczył? Mówiąc, że nie chce kontynuować tej znajomości.

    26 paź 2008

  • gość

    Przykro mi... To naprawdę było śliczne...Może jednak zmieni zdanie:) 3mam kciuki:)

    26 paź 2008

  • Motylek

    Jej...Pauluś normalnie jestem pod wielkim wrażeniem;] tak świetnie napisane!! Szkoda,żeby tak się skończyło;(

    21 paź 2008

  • gość

    naprawde super!:-)

    10 paź 2008

  • Paula

    Bo to się zdarzyło... Wczoraj rozmawialiśmy. Zaskoczył kolejny raz. Tym razem jednak nie było to miłe...

    7 paź 2008

  • Shante

    To było takie realne że myślałam że to ja tam jestem... Szkoda żeby miało się tak to skończyć!!!

    7 paź 2008

  • gość

    bardzo intymna opowieść...czytając przez chwilę myślałam, że tam byłam...perfekcyjne wylanie uczuć:)

    6 paź 2008

  • Almirka

    Czekam juz na książkę kochana!:D piękne!

    30 wrz 2008

  • gość

    Romantic,faktycznie jak z filmu:)

    30 wrz 2008