Alfa cz.1

Alfa cz.1Szare oczy.
Jedyna rzecz jaką jestem w stanie zapamiętać z mojego snu, snu który pojawia się od jakiegoś czasu każdej nocy. Zawsze jestem w tym samym miejscu, sama. A przynajmniej mam takie wrażenie.  
Stoję w lesie, jest ciemno. Podejrzewam że to środek nocy, ale nie jestem w stanie skupić się na szczegółach. Cały czas ktoś mnie obserwuje, czuję na sobie palący wzrok. Za każdym razem chce iść w inną stronę , ale krajobraz prawie w ogóle się nie zmienia. Jedynie w powietrzu czuć różnicę, staje się ciężkie. Z trudem łapię oddech i staram się uspokoić szybko bijące serce. Wiem, że ktoś za mną stoi. Gdy chcę się odwrócić, żeby zobaczyć co lub kto to jest, nie mogę się ruszyć. Nogi mnie nie słuchają, tak jakby coś innego miało kontrolę nad moim ciałem. Słyszę szelest liści i łamanie się gałęzi. Dookoła mnie unosi się cudowny zapach mięty i czegoś ostrzejszego. Nie jestem w stanie zidentyfikować tej woni. Nagle przede mną w krzakach coś się rusza, dostrzegam tylko cień i te oczy. Są szare, ich kolor jest tak intensywny, że zapiera mi dech w piersi. Czuję się przez nie pochłaniana. Skóra zaczyna mnie mrowić, a oddech staje się nierównomierny. Widzę w nich jakąś dzikość, ale też niepewność. Tak jakby stworzenie bało się mojej reakcji.  
Chcę zbliżyć się do niego, poznać istotę, która dręczy mnie każdej nocy.  
I w tej chwili czuję, że się wybudzam. Sen staje płytki, a obraz coraz bardziej zamazany. Jedyne co zapamiętuję to słowa, które wwiercają się w mój mózg :

,,Już niedługo kochana"

                                                                                           **********

-Wstawaj leniu! Głos Jane ostatecznie wyrwał mnie z krainy morfeusza. Otworzyłam oczy, ale musiałam kilka razy pomrugać, żeby obraz dostatecznie się wyostrzył. Jeszcze nie do końca wiedziałam co się dzieję dookoła mnie. Rudowłosa siedziała na brzegu mojego łóżka z szerokim uśmiechem. Skrzywiłam się czując na twarzy pierwsze promienie słońca:

-Kto Cię tu wpuścił? mruknęłam, czując nieodpartą chęć ponownego zanurzenia się w kołdrze. Zanim jednak przystąpiłam do swojego planu poczułam aromat swojej ulubionej kawy. Cynamonowe latte. Dziewczyna podała mi duży kubek star bucks'a i dwa maślane rogaliki.

-Twoja mama do mnie zadzwoniła, chyba nie zapomniałaś, że przed nami kolejny rok cudownych wrażeń i szkolnych dram? parsknęła śmiechem, a ja omal nie wyplułam całej zawartości swoich ust. Cholera jasna, pomyślałam. Kompletnie zapomniałam, że dzisiaj pierwszy dzień ostatniej klasy. Zegar na mojej szafce nocnej pokazywał siódmą rano.  Pobiegłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i umyłam zęby. Zarzuciłam na siebie pierwsze lepsze jeansy i koszulkę z nadrukiem Harrego Pottera. Może i byłam dorosła, ale to jednak klasyka prawda?

Z wilgotnymi włosami wyszłam z domu. Moja przyjaciółka odpaliła w samochodzie ogrzewanie, żeby moja szopa na głowie szybciej wyschnęła. Przewróciłam oczami, kiedy zauważyłam jak pojedyncze kosmyki niesfornie skręcają się przy końcach-Nie wiedziałam, że masz takie słodkie loczki-odparła, nakręcając sobie jeden na palec wolnej ręki-Wyglądasz jak niewinna szesnastolatka- posłałam jej zabójcze spojrzenie, doskonale wiedziała, że nie nawidziłam, kiedy mnie tak porównywała.  

-Przypomnij mi, dlaczego się z Tobą przyjaźnie? zapytałam, wiedząc, że ją tym trochę podrażnię. Ledwo wyhamowała na czerwonym świetle i z miną zbitego psa pokazała mi środkowy palec. Roześmiałam się głośno, wyglądało to komicznie.

-Dlatego, że robię najlepszą pizzę na świecie-mruknęła z zadowoloną minę. Miała rację, była świetną kucharką. Nie to co ja, moje zdolności kulinarne kończyły się na smażeniu tłustych i za grubych naleśników. Wzdrygnęłam się na samo wspomnienie-I tylko dzięki mnie nie zostałaś jeszcze towarzyskim wyrzutkiem-dodała. Nie byłam osobą, która lubiła być w centrum uwagi. Nie byłam też szarą myszką. Trzymałam się po prostu ludzi, których dobrze znałam.  

                                                                                                   ***********

Weszłyśmy do budynku równo z dzwonkiem.  

Babka z matematyki zmierzyła całą sale wzrokiem. Widziałam po jej minie, że zaplanowała dla nas jakieś nowe tortury. Moja klasa nie była wybitnie zdolna z przedmiotów ścisłych, niestety nie każdy był wyrozumiały.  
-Owieczko-usłyszałam przy uchu. Ze zmarszczonymi brwiami odwróciłam się do źródła dźwięku. Eric patrzył na mnie z głupim uśmiechem.  
-No i co się tak szczerzysz? Burknęłam. Od kilku lat zatruwał Jane i mi życie. Na samą myśl, że widzę jego denerwującą twarz już ostatni rok. Zaczął bawić się moimi włosami, szybko zrozumiałam skąd wzięło mu się to przezwisko.  
-Złość piękności szkodzi-odparł, kładąc mi rękę na ramieniu. Szybko ją strzepałam i już miałam na końcu języka jakąś uszczypliwą uwagę, ale wtedy usłyszałam:
-Widzę, że panna Johnson wyrywa się do odpowiedzi, w takim razie zapraszam tutaj-dostrzegłam zadowolenie na jej twarzy. Zagryzłam policzek od środka. Nie mogłam pokazać że nic nie umiem, musiałam chociaż trochę poudawać-Rozwiąż to zadanie - dodała, wskazując na tablicę. Popatrzyłam na niezrozumiały ciąg liczb. Niech to szlak. Nawet nie próbowałam czegoś wymyślić, jak zrobić coś czego się kompletnie nie rozumiało?  
Z satysfakcją wpisała mi niedostateczny i kazała usiąść na swoim miejscu.  
Kilka godzin później siedziałam z rudowłosą na zewnątrz, dziewczyna zajadała się kanapką z hummusem, w międzyczasie opowiadając mi o tym jaki cudowny jej wyszedł. Ja kompletnie odpłynęłam, wróciłam myślami do snu. Nie potrafiłam wyrzucić go z głowy. Wróciłam do rzeczywistości, kiedy dotarły do mnie słowa:

-I wtedy właśnie zjadłam szczura-popatrzyłam na nią z obrzydzeniem, wyłapując zupełnie przypadkowe słowa. Zmierzyła mnie surowym wzrokiem, ale zaraz potem roześmiała się głośno-Twoja mina zdecydowanie była tego warta-pokręciłam głową, nie wierząc, że ta dziewczyna obok mnie jest już ,,dorosła". Rzuciła we mnie kawałkiem sałaty, ale chwilę później była już skupiona na czymś innym. Skierowałam swoje oczy tam, gdzie ona. Zapanowała grobowa cisza, kiedy grupka chłopaków pojawiła się na terenie naszej szkoły. Nie specjalnie interesowało mnie to, dlaczego zrobił się wokół nich taki zamęt, więc zdecydowałam się wrócić do środka.  

Ruszyłam w ich kierunku, założyłam słuchawki i starałam się skupić na słowach piosenki, ale wtedy do moich nozdrzy dotarł znajomy zapach. Mięta i ten mocny aromat. Starałam się odszukać źródła, z którego pochodzi i wtedy zobaczyłam szare oczy. Te same oczy, które nie dawały mi zasnąć. Kompletnie w nich utonęłam.

                                                                                                 *******

Byłem wściekły, kiedy ojciec kazał mi kolejny raz zmieniać szkołę. Fakt, że od jakiegoś czasu się nie wysypiam wcale mi w tym nie pomagał. Ten sam sen zaprząta mi głowę. Pamiętam z niego tylko zapach cytrusów. Mój ulubiony.  

-Greyson?! Usłyszałem , kiedy ktoś odważył się mnie popchnąć. Od razu zareagowałem, powalając tę osobę na ziemię. Nie miałem nastroju i nie miałem zamiaru tego ukrywać. Alec leżał na ziemi z grymasem bólu na twarzy-Widzę, że jesteś bardziej nerwowy niż zwykle-powiedział, podnosząc się. Podałem mu rękę i poklepałem go przyjacielsko po ramieniu.  

-Ty też jesteś upierdliwy-mruknąłem, obserwując jak ogląda się za dziewczynami. Co drugiej puszczał oczko, licząc na to, że którąś z nich zaliczy. Przewróciłem oczami, nic się nie zmieniał.

-Nie mów, że sam nie masz ochoty-odparł, oblizując wargi-pełnia się zbliża-doskonale wiedziałem co to znaczy. Jednak żadna z nich nie przyciągała jakoś szczególnie mojej uwagi. Dominic posłał mi roześmiane spojrzenie, przytulając Camryn. Byli razem od kilku lat, w końcu przeznaczenia nie oszukasz. Sam jakoś nie widziałem się w roli partnera na całe życie. Mam trudny charakter i raczej żadna dziewczyna nie byłaby w stanie udźwignąć go na dłuższą metę.

-Hej mała-rzucił blondyn do dziewczyny, która akurat przechodziła. Spojrzała na nas i się zarumieniła. Potknęła się o schodek i wylądowała twarzą w czyjejś kanapce. Starałem się jakoś stłumić śmiech, jednak nie było to proste. Wyprzedziłem pozostałych i skierowałem się do głównego wejścia. Mieliśmy trochę papierów do podpisania. Zaciągnąłem się, żeby lepiej zorientować się w okolicy. Nie wyczuwałem żadnych mieszańców. W powietrzu unosił się jedynie zapach potu,papierosów i pobudzenia seksualnego. Kilka dziewczyn patrzyło na mnie maślanymi oczami, a kilka posyłało mi buziaki w powietrzu. Byłem cholernie zażenowany sytuacją w jakiej się znalazłem. Miałem właśnie przejść przez próg, kiedy o moje nozdrza uderzyła woń cytrusów. Szybko rozejrzałem się dookoła, chcąc zorientować się skąd pochodzi.

Niedaleko mnie dostrzegłem dziewczynę ze słuchawkami w uszach, szła właśnie w  moim kierunku. Chwilę później stanęła jak wryta i spojrzała na mnie. Była piękna. Miała zielone, jak szmaragd oczy. Jej długie brązowe włosy były pozwijane w loki. Malinowe usta uśmiechały się do mnie delikatnie, poczułem nagłą ochotę pocałowania jej. Czas się dla nas zatrzymał. Moje całe ciało zaczęło drżeć, a wewnętrzny wilk skomleć. Miłość, która ogarnęła mnie całego całkowicie przysłoniła mi zdrowy rozsądek. Stało się coś czego bałem się najbardziej w swoim życie. Oddałem swoje serce tej malutkiej istocie przede mną. Nieodwracalnie.

2 komentarze

 
  • Użytkownik papcio

    Czemu to nie ma ciagu dalszego??????????????????????

    26 maj 2020

  • Użytkownik patik4

    @papcio dodam dzisiaj 😏

    26 maj 2020

  • Użytkownik Almach99

    Intrygujace. Napisz ciag dalszy. Jest tajemnica do odkrycia

    16 paź 2018