Materiał zarchiwizowany.

Stary Znajomy cz.1

Szybkim krokiem wyszedłem z komisariatu i wsiadłem do samochodu,zapaliłem światło.On tam siedział,czekał na mnie,przez chwilę zastanawiałem się jakim cudem się znalazł w moim samochodzie.Miał przy sobie broń,spokojnym głosem zapytał:
-Nie spodziewałeś się mnie co?
-nie,ale jakoś mnie to nie dziwi że jestem pierwszą osobą którą postanowiłeś odwiedzić .odparłem równie spokojnym głosem.
-i co teraz?zabijesz mnie teraz na policyjnym parkingu?zapytałem nie pokojącym głosem. zacząłem szukać wzrokiem jakiegoś przedmiotu który pomógłby mi się obronić.
-nie chcę cię zabijać,odpal tego rzęcha i pojedziemy w jedno miejsce.

15 godzin szybciej

Budzik zadzwonił o 7:00. Wstałem z łóżka 15 po, w moim mieszkaniu panował chaos, jak zawsze, nie miałem nawet czystej koszuli którą mogłem ubrać.W moim mieszkaniu ewidentnie brakowało kobiecej ręki, która by to wszystko ogarniała. Zawsze tłumaczyłem sobie brak kobiety w swoim życiu tym że nigdy nie spotkałem odpowiedniej,tej jedynej, ale teraz gdy mam 40 lat raczej jest już za późno.Chwilę krzątałem się po pokoju szukając najmniej brudnej koszuli i garnituru.Na szybko zjadłem chinszczyznę z wczoraj i wskoczyłem w swój strój roboczy. Wychodząc z mieszkania annie znowu kłóciła się z swoim pijanym mężem.Podziwiałem tą kobietę za to jak wytrzymuje w jednym pomieszczeniu z tym wariatem. Wychodząc z bloku sprawdziłem pocztę, wsiadłem do samochodu i pojechałem do pracy.Na komisariat od rana okupuje już tłum ludzi,sprawy,depozyty,zgłoszenia i inne czasami absurdalne zdarzenia.Gdy szedłem w stronę swojego stanowiska,zaczepił mnie komisarz Brown,naturalnie przekazał mi kolejną stertę akt do przejrzenia.Wchodząc do mojego biura, rzuciłem te pare teczek na krzesło i usiadłem za biurkiem.Jak zawsze czekała na mnie ciepła kawa oraz dziennik.Wertując strony gazety, w oczy rzucił mi się artykuł o masowej ucieczce z więzienia,przeglądając listę nazwisk jedno wpadło mi w oko,Rico Wella.To nazwisko coś mi mówiło ale nie mogłem sobie przypomnieć powiązanych z nim wydarzeń. Sięgnąłem po słuchawkę telefonu i zadzwoniłem do wydziału spraw zamkniętych.
-Witam,Rich.
-witam.
-proszę,zbierz wszystkie akta i informacje na temat Rico Wella.
-dobrze nie ma problemu.
Rozłączyłem się. Czekałem 15 minut aż pomagier przyniesie mi kolejną stertę dokumenów. Zacząłem je przeglądać.Gdy otworzyłem pierwszą teczkę zobaczyłem zdjęcie człowieka w długich włosach i bliznami na twarzy,tak to był on. Od razu przypomniała mi się ta sytuacja.Był to jakieś 10 lat temu zimą. Wracałem wtedy z pobliskiego miasteczka,w okół mnie było kompletnie ciemno drogę jedynie rozświetlały tylko światła mojego samochodu.W radiu mówili o napadzie na bank właśnie w tym miasteczku z którego wracałem,operator podawał informacje na temat pojazdu którym się poruszali, był to czarny chevrolet.Na chwilę zerknąłem na zegarek gdy doszło do zderzenia z samochodem,który wyjechał z bocznej drogi.Nie wiem ile było minut za nim się ocknołem, uderzyłem głową w kierownicę,jeszcze przez chwile miałem rozmazany obraz,zorientowałem się że samochód z którym się zderzyłem był to czarny chevrolet.Wyjąłem broń z schowka,wyszedłem z auta i wolnym krokiem w stronę wraku .Zacząłem wołać by upewnić się czy ktoś jeszcze żyje.Wrak był pusty obszedłem go w koło,nagle usłyszałem wark silnika, sprawcy próbowali uciec moim samochodem.Zdążyłem oddać szybki strzał w stronę kierowcy,który okazał się celny prosto w głowę drugi złodziej wysiadł z samochodu i zaczął uciekać zacząłem strzelać w jego stronę.Po chwili usłyszałem upadek.Najpierw podbiegłem do samochodu by upewnić się czy kierowca jest martwy, potem podbiegłem do złodzieja którego postrzeliłem jego wyraz twarzy był przerażający już w tym momencie czułem że będzie chciał się zemścić.
-zabiłeś mi brata!!!
Krzyknął,ja mu nic nie odpowiedziałem tylko zakułem go w kajdanki.
-zemszczę się,zobaczysz!!
Starałem się nie zważać na to co mówi tylko wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem po radiowóz.Ta historia na zawsze została mi w pamięci.Patrząc w okno przypomniało mi się że dostał 15 lat w zawiasach.Moim zdaniem był to sprawiedliwy wyrok, nie wierzyłem że kiedykolwiek się ponownie się spotkamy.PO tej krótkiej retrospekcji,spojrzałem na zegarek była już piąta.Czas do domu pomyślałem.Zabrałem pare teczek na temat tego człowieka chwyciłem za płaszcz.Gdy wychdziłem z komisariatu został tam tylko jeden dyspozytor.Deszcz się nasilił więc szybkim krokiem podbiegłem do samochodu i wsiadłem do niego.Wtedy zoriętowałem się że nie jestem sam.

to moje pierwsze opowiadanie więc proszę o wyrozumiałą krytykę i spostrzeżenia.

MarcinK

opublikował opowiadanie w kategorii kryminał, użył 871 słów i 4888 znaków.

Dodaj komentarz