Stanęliśmy na przeciwko siebie.Walczyliśmy o Mogeth. Sthorn był wielki.Miał dzikie oczy.Jego czas powoli się kończył.Był stary.Zaprawiony w bojach.Nie był już tak szybki jak kiedyś.Spojrzał na mnie złowrogo.Zawył.Ruszył do ataku.Usunąłem się nieco i odskoczyłem. Sthorn nie trafił.Odwrócił się.Zaatakował ponownie.Znowu odskoczyłem.Zauważyłem,że się zmęczył.Włożył sporo sił w szarżę.Odnalazłem swoją szansę.Z rozpędu uderzyłem w jego brzuch.Oponent przewrócił się.Rogiem rozerwałem jego udo.Krwawił.Powoli wstał.Miał spuszczoną głowę.Czułem do niego szacunek.Pozwoliłem mu odejść. Mogeth pasła się nieopodal.Nie zwróciła uwagi na nasze zmagania.Podszedłem do niej.Podniosła wielki łeb.Miała czarne głębokie oczy.Przez chwilę wpatrywała się we mnie.Coś przeżuwała.Po chwili straciła zainteresowanie.Schyliła głowę i zaczęła skubać zieleń.
Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.
1 komentarz
Amina
Dość krótkie i brakuje odstępów pomiędzy zdaniami. Opowiadanie ( o ile taką objętość tekstu można nazwać opowiadaniem) dość lakoniczne ale interesujący jest fakt, że dotyczy zwierząt. Mam nadzieje, że rozwiniesz to w jakąś ciekawszą (i dłuższą opowieść).
Ordovik
@Amina Dziękuję za opinię.Myślę,że w krótkich zwięzłych formach też da się zawrzeć treść a nawet przesłanie