Pozwól mi

Chciałam zrzucić z siebie ten cały ciężar. Tak, jak zrzuca się ubranie wieczorem, bądź ściera szminkę. Zamiast tego zmazuję uśmiech. Nikt nie chce słuchać tego, jak się czuję. To nieistotne. Jest wiele ciekawszych rzeczy, tematów do rozmowy. Rzucają tylko krótkie "wszystko okej?". A potem? Nawet, gdy widzą, jak uśmiech blaknie i na chwilę znika, bo nie jestem w stanie utrzymać go na swoich ustach, udają, że tego nie zauważyli. Upewniam się i kiwam głową, ale oni już nie patrzą. Zafascynowani opowiadaniem o sobie, nie zauważają, że moja maska zaczyna powoli pękać i na chwilę się wyłączam. Mój mózg, ciało. Wszystko, co jeszcze we mnie żyje zastyga na moment. Przez tę dłuższą chwilę pozwalam sobie na słabość, którą tak uparcie w sobie skrywam.  
-Później powiedział mi, że możemy spotkać się jutro przed tym, jak...- słowa wypływają w różnych kierunkach i obserwuję, jak krążą mi przed oczami. - No wiesz, to wszystko jest takie skomplikowane, ale tak się cieszę - kolejna fala, której nie próbuję już od siebie odepchnąć.  
Skomplikowane, tak. Za trudne. Nie odpowiadam.
Spoglądam na swoje ręce i widzę, że mimowolnie zacisnęły się w pięści. Blade kostki. Przymykam oczy. A co, gdyby tak uciec? Wsiąść w akurat nadjeżdżający pociąg, nie wiedząc nawet dokąd? Wysiąść na chybił trafił. Odwiedzić miejsce, w którym moja noga nie zdążyła jeszcze stanąć. Nie zabrać ze sobą niczego oprócz kilku banknotów. W końcu przyda się na papierosy.  
Przeszłość boli. Każde pęknięcie serca, na które przykładam plaster. Cholerny odkleja się, za każdym razem, kiedy staram się go przylepić. Z rany sączy się smutek, upokorzenie, rozczarowanie. Coś, co w pewnych chwilach uniemożliwia spokojny oddech. Coś, co budzi w nocy, dręczy za dnia.  
Co by było gdyby?
Czy to by coś zmieniło?
Budziłabym się szczęśliwsza?
Słowa stają się coraz bardziej natarczywe i czuję, jak kłują mnie w policzki. Spadają, jak ciężki grad. Niespodziewanie bolą mocniej. Bardziej niż wczorajszy nóż spadający niespodziewanie na wierzch mojej dłoni.
Wiszące pytania zawsze będą znakiem zapytania. Istnieje ważny powód, przez który nigdy się tego nie dowiem.  
Chcę spróbować czegoś nowego. Zniknąć. Na moment. Chwilę. Może dwie. Pozwól mi odlecieć. W świat, gdzie może ktoś zrozumie i zechce mnie wysłuchać. Ktoś, kto nie wywróci oczami, bądź nie będzie udawał, że słucha. Pozwól mi, niczego więcej nie oczekuję. Pożegnaj mnie z uśmiechem, łapiąc za dłoń a potem obserwuj, jak wsiadam i odjeżdżam. Żegnaj mnie w sposób, w jaki nikt tego nie robił. Ze szczęściem. Nie patrz na moje trzęsące się dłonie, po prostu złap mnie i szepnij "jedź".  
Może chociaż raz zrobię coś dobrze. Może nadchodząca przygoda wniesie coś do mojego życia i otworzy mi oczy. Na coś, na co zamknięte jest moje serce.  
Myślisz, że da się otworzyć jedną z jego szufladek? Taką, która stała się zakurzona, bo nikt nie otwierał jej ponad osiemnaście lat? Kłódki zataczają wokół niej krąg.  
Dlaczego ludzie są tak ślepi na to, co dzieje się wokół nich? Dlaczego ciągle powtarzają wciąż tylko "ja, ja, ja, ja"? Skupiają się tylko i wyłącznie na sobie, wyciągając na wierzch swoje błahe problemy. Autobus się spóźnił, ulubiony sklep został całkowicie zamknięty, w sobotę muszą odwiedzić rodzinę zamiast cieszyć się weekendem, dzisiaj nie było prądu.  
Wciąż i wciąż to samo. Nieważne komu opowiedzą o sąsiadce plotkarze, podwyżce w pracy, nowej pralce. Istotne, by tylko to z siebie wyrzucić, pochwalić się, wymusić współczucie. Wszystko to sztuczne i na pokaz. Udają, że martwi ich moja blada twarz od paru dni, ale to tylko fałsz lepiący się ich pustych słów. To tylko pytanie standardowe, by zaślepić oczy, ale ja nie jestem ślepa. Już od dawna nie jestem
Dlatego ten ostatni raz daj mi dłoń i pożegnaj mnie z czułością, jakiej nikt nigdy mi jeszcze nie dał. Zatrzyj po mnie ślad, jeśli jeszcze jakiś został. Za każdym razem mów, że wyjechałam szukać nowego sensu, jeśli będą pytać. Na pewno będzie im brakować pary uszu, ale znajdą inną. Nie martw się o mnie. Na pewno będzie mi lepiej gdzieś indziej niż tu. A teraz otrzyj łzę i podaj mi dłoń.

Malolata1

opublikowała opowiadanie w kategorii inne, użyła 799 słów i 4417 znaków.

4 komentarze

 
  • agnes1709

    Potrafisz wkręcić, jak zawsze, do tego pisząc prawdę. Hipokryci byli, są i będą!:kiss:

    15 mar 2017

  • nienasycona

    Coraz lepiej piszesz. Mnie kiedyś ktoś napisał, gdy było mi źle, że przytula mnie przez monitor. Ja w ten sam sposób chwytam Cię teraz za rękę:) I kiedyś się zabliźni, czasem będzie rwało bólem, ale bardzo rzadko; będziesz się uśmiechała i pewnego dnia powiesz "dobrze, że tak się stało". Masz na to moje słowo.

    7 lis 2015

  • Malolata1

    @nienasycona moze i masz racje. Oby tak było. :)

    7 lis 2015

  • Lilith

    Cieszę się, że przeczytałam to właśnie dzisiaj.

    7 lis 2015

  • Malolata1

    @Lilith czemu akurat terez?

    7 lis 2015

  • Lilith

    @Malolata1 - Pasowało w nastrój

    8 lis 2015

  • NataliaO

    melancholia, nostalgia, ładnie napisałaś chętnie zobaczę co będzie dalej :)

    7 lis 2015

  • Malolata1

    @NataliaO nie będzie niczego dalej.

    7 lis 2015

  • NataliaO

    @Malolata1 szkoda, myślałem, że będzie do czegoś większego... Ale bravo, bo pięknie wyszło.

    7 lis 2015

  • Malolata1

    @NataliaO dziękuję

    7 lis 2015