Pole minowe cz. 3

Najpierw do jej uszu dotarły nieprzyjemne dźwięki, które zidentyfikowała jako głos swojej siostry. Następnie do jej oczu wdarły się niechciane promienie słońca. Potarła ze zdenerwowaniem powieki i niechętnie je uchyliła. Spojrzała na siostrę, która  
wyczekiwała odpowiedzi na pytanie, które nie przebiło się do niej przez warstwę głębokiego snu.
-Co? - spytała ledwo słyszalnym głosem
-O której wróciłaś? - powtórzyła starsza dziewczyna  
-Po północy, a co? - wymruczała w poduszkę, chętna snu bardziej niż czegokolwiek kiedykolwiek.
-Pożyczysz mi tą nową, czarną sukienkę? Jest mi cholernie potrzebna. Za godzinę mam być w robocie. Robię wywiad z dyrektorem tej dużej firmy, o której ci ostatnio opowiadałam
-Na wieszaku w tej szafie. - zlitowała się nad siostrą i częściowo sobą. Nie mogła znieść tego trajkotania o tak wczesnej porze.
-Której? - Palcem wskazała na szafę, w której wisiał jej nowy nabytek.
-Dzięki. Na tablicy masz wszystko rozpisane. Lecę. Nie wstań późno. - paplała siostra, robiąc małą przerwę na pogłaskanie ją po głowie. Szybko zakryła się kołdrą i zajęczała w akcie protestu na takie traktowanie. Ułożyła głowę na poduszce, jedną nogę
na okryciu a drugą pod nim. Tak, zdecydowanie była to jej ulubiona pozycja do snu.  
   Obudziła się godzinę później gdy w mieszkaniu rozbrzmiał dźwięk budzika. Zwlekła się z łóżka by wyłączyć źródło natrętnego hałasu. Ze złością uderzyła w zegarek co poskutkowało nie tylko błogą ciszą ale i brakiem charakterystycznego tykania.  
-Kurwa. - jęknęła. Jej fundusze muszą zostać uszczuplone na rzecz nowego zegara. W przeciwnym wypadku siostra urządzi jej wykład o tym, że powinno szanować się dobra, na które inni sobie nie mogą pozwolić. Była pewna, że będzie to polegało na  
półgodzinnym gdakaniu siostry na temat biednych dzieci w Afryce, nie mogących pozwolić sobie na kupno tego cudu techniki. Zanotowała w pamięci obraz zepsutego zegarka i małych murzynków wytykających ją palcem za jego zniszczenie. Przestawiła wskazówki tak aby pokazywały godzinę czwartą dwadzieścia zamiast dziesiątej. Zawsze tak robiła
Gdy była pewna, że już nigdy nie pozbędzie się widoku czarnuszków ze swojej głowy, ruszyła do kuchni. Na lodówce wisiała czarna tablica, na której niezmiennie od trzech lat, siostra wypisywała jej co ma zrobić bieżącego dnia. Szybko zbadała  
wzrokiem, co tym razem wymyśliła jej do roboty. O dziwo nie było źle. 'Posprzątać balkon (wliczając w to petunie i nie mam na myśli kwiatów!), zakupy - lista na stole, obiad - zjem co zrobisz, koło 12 wpadnie do Ciebie ciotka więc bądź w domu!'.  
Wygląda na to, że musi spędzić tu jeszcze co najmniej dwie godziny. Wystarczy żeby przygotować się do wyjścia, ugotować obiad i posprzątać dokładnie balkon. Nim wyszła do łazienki, wstawiła czajnik na gaz i przygotowała kubek z trzema łyżeczkami
kawy, cynamonem i cukrem. Bez tego napoju nie miała szans na porządną pobudkę. Dokładnie umyła zęby, nałożyła tusz na rzęsy i pobiegła do kuchni, do której nawoływał ją gwizdek czajnika. Zalała kawę i pozwoliła jej ostygnąć ubierając się w tym  
czasie.Wybór padł na czarne, krótkie spodenki i koszulkę z krótkim rękawkiem w kolorze khaki. Na stopy wciągnęła swoje ulubione, nieśmiertelne trampki. Po chwili siedziała na balkonie i delektowała się poranną kawą w towarzystwie chesterfielda  
czerwonego.

***  
Dwie godziny później gdy uporała się już z jej ulubioną zupą pomidorową i dokładnym posprzątaniem balkonu, ktoś zapukał do drzwi. Otworzyła je, nie patrząc nawet przez wizjer, by upewnić się, że jest to siostra jej mamy.  
-Cześć młoda! - powitała ją ciotka, która była niewiele starsza od jej siostry
-Hej. Chcesz coś do picia? - spytała gościa
-Wpadłam tylko na chwilę ale możesz dać mi coś zimnego. Jest cholernie gorąco.  
-W końcu lato, nie? - uśmiechnęła się i gestem zaprosiła ją do kuchni. Kobieta usiadła na wysokim krześle barowym i obserwowała swoją siostrzenice gdy ta nalewała napoju do szklanek. Dziewczyna położyła je na stole i usiadła naprzeciwko niej. Pociągnęła sporego łyka, zimnej coli i odezwała się.  
-Co słychać? Dawno się nie widziałyśmy.  
-Ciągle jestem zabiegana. Robota daje mi w dupę, szef nie daje nam chwili spokoju. Już nawet Maciek zaproponował, że powie mu kilka szczerych słów o przedłużaniu godzin pracy. Strasznie się wkurza, że musi robić wszystko sam. Wiesz jaki z niego leń. -narzekała kobieta. - Lepiej powiedz jak ci mijają wakacje. Tylko szczerze, nie wciskaj mi kitów jak swojej siostrze. - wyszczerzyła się ciotka.  
-Szczerze?  
-Yhm - przytaknęła  
-Wczoraj zaproponowano mi małżeństwo. Nieszczególnie ciesze się z tego powodu. Wiesz, jestem typem samotnika. - zażartowała. Trzydziestolatka wybałuszyła oczy.
-Małżeństwo? Który taki głupi?  
-I tak go nie znasz. Nie będę cię wprowadzać w szczegóły. Tylko nie mów nic Ulce, bo mnie zabije. - poprosiła. Siostra od razu wydedukowałaby, że chodzi o Skurwiela. Tego złego, za starego dla jej młodziutkiej siostrzyczki, faceta.  
-Coś mi się wydaje, że wkrótce go poznam. Normalnie gościu leżałby w szpitalu, pobity albo byłby poważnie zraniony psychicznie a ty jakoś nie wyglądasz, jakbyś stoczyła wczoraj niemałą bójkę.  
-Nie kpij ze mnie, proszę. Gościu żyje, ja niestety też więc muszę odpowiedzieć sobie na pytanie czy chcę się z nim poważnie związać. - westchnęła zirytowana.  
-Nie za wcześnie na poważne związki, młoda? - spytała zmartwiona ciotka, opuszkami palców przejeżdżając po rancie szklanki.
-Dla mnie jak najbardziej a dla niego już za późno.  
-Nie chcę ci prawić kazań, bo zawsze chciałam być tą 'cool' ale przemyśl to poważnie. O ile nie jesteś w ciąży. Wtedy nie myśl tylko hajtaj się jak najszybciej. - powiedziała, chcąc dowiedzieć się czy jest aż tak źle
-Spokojnie, przez trzy lata nie wpadłam więc w najbliższym czasie też tego nie planuje. - odparła zgodnie z prawdą
-Wiesz co? Ja chyba mam już dość tej rozmowy. Nie chcę słuchać o tym, że moja siostrzenica robi to od trzech lat. - Rzeczywiście, ciotka wyglądała na zmieszaną i z lekka zdeprymowaną. Nawet z nią nie mogła pogadać szczerze. - W sumie  
to wpadłam tutaj żeby odebrać buty, które Ulka ode mnie pożyczyła. Czarna szpilka, jakieś osiem centymetrów. - opisała obuwie.  
-Sorry za te wywody. - przeprosiła dziewczyna. - Już poszukam, daj mi chwilę. - Ruszyła do pokoju siostry, na łóżku leżały uprzednio przygotowane buty. To było bardzo typowe dla Ulki. Wróciła do kuchni gdzie ciotka dopijała zimną colę. Położyła buty na stole.  
-Trzymaj. Zapalisz ze mną jeszcze? - spytała, pełna nadziei, że zyska towarzysza do porannego bonia. Ciotka westchnęła zrezygnowana. Pewnie nigdy nie sądziła, że kiedykolwiek będzie świadkiem takich poczynań, swojej siostrzenicy.  
-Wiesz, innym razem. Muszę być za niedługo w robocie, wolę nie pojawić się tam z mętlikiem w głowie i oczami czerwonymi jak królik. Szef to kawał fiuta ale niegłupiego fiuta. - uśmiechnęła się.
-Masz rację. Zapominam, że tylko ja mam teraz wakacje i zero obowiązków.  
-Jeszcze się w życiu naharujesz. Nie przedłużam. - Chwyciła torebkę i szpilki. Podeszły do drzwi wyjściowych.  
-Trzymaj się i nie daj się temu kawałowi niegłupiego fiuta. - Przytuliła ciotkę na pożegnanie.  
-Jasne, że się nie dam. A ty lepiej pomyśl nad tym całym małżeństwem. - przypomniała jej kobieta  
-Nie musisz mi o tym mówić, pamiętam aż za dobrze. - powiedziała zrezygnowana i zamknęła drzwi.  
Wysuszyła swoją szklankę i odstawiła do zlewu razem z drugą z nich. Westchnęła ciężko i wzięła listę zakupów do ręki. Zapisana była schludnym, wąskim pismem jej siostry. Sprawdziła czy nie zapomniała ona o paru produktach. Było to raczej  
bezsensowne, skoro to starsza dziewczyna była tą bardziej zorganizowaną z nich dwóch. Czasami strasznie jej tego zazdrościła. Tego podejścia do życia i umiejętności wpasowania się do każdej sytuacji. Jej brakowało tych dwóch cech. Geny.

***  
Chwyciła za słuchawkę telefonu stacjonarnego i mimo braku chęci, które sukcesywnie zabijała wysoka temperatura, wybrała  
numer, którego nauczyła się już na pamięć.  
-Halo? - odezwał się męski głos.
-Hej Sicario. Masz czas? - spytała pełna nadziei.
-Powiedzmy. Za pół godziny na skwerze, dasz radę? - Był wolny. Ucieszyła się, że wreszcie porozmawia z kimś konkretnym.
-Jasne. Możesz kupić jakieś procenty. - zaproponowała koledze. - Do zobaczenia. - pożegnała się i odłożyła słuchawkę na  
widełki. Ruszyła do pokoju, porwała torebkę należącą do jej mamy, którą zawłaszczyła sobie parę lat temu i sięgnęła pod szafę.
Po chwili w jej ręce znajdował się mały, plastikowy woreczek strunowy wypełniony jej ulubionymi kwiatami. Nim schowała go do stanika zaciągnęła się zapachem jaki roztaczał. Po chwili stała już na zewnątrz i krzywiła się z powodu okropnego waru panującego na dworze.  

***

Po półgodzinnym spacerze pot spływał po niej strumieniami. Próbowała ochłodzić się poprzez wachlowanie rękami  
ale nie przyniosło to zamierzonego efektu. Docierała właśnie na skwer. Na ławce, schowanej w cieniu drzewa, siedział Sicario.  
Gdy tylko ją zobaczył podniósł w górę swoje ręce, w których trzymał dwa piwa.  
-Zimny Żywiec dla czcigodnej panienki! - zawołał uradowany.  
-Uwielbiam cię człowieku! - Opadła zmęczona na ławkę i wzięła butelkę od chłopaka. Przyłożyła ją do swojej szyi, powoli przenosząc ją niżej, aż do biustu. - Cudowne uczucie. - westchnęła zadowolona. Gdy butelka przestała oddawać tyle przyjemnego chłodu, otworzyła ją zapalniczką i zaczęła studzić się w inny sposób. Każdy łyk przynosił jej niesamowite ukojenie.
-Lepiej? - spytał chwilę później Sicario, dalej szczerząc zęby w uśmiechu.  
-Zdecydowanie. - odpowiedziała, nareszcie czując się żywa. Nie przepadała za temperaturą, która potrafiła usmażyć człowieka.  
-W takim razie opowiadaj. Komu tym razem mam spuścić wpierdol? - zażartował. Taki właśnie był, przez większość czasu uśmiechnięty i szczęśliwy. Mimo to, jego ksywka wcale nie wzięła się znikąd. Potrafił się wkurwić. I to bardzo.  
-To twój szczęśliwy dzień. Nie musisz, kolejny raz, haratać dla mnie swoich pięści. Chciałam pogadać z kimś, kto ma trochę oleju w głowie i nie jest kobietą. W sumie to obie te rzeczy się wykluczają, nie?  
-Wiesz, nie żebym cię obrażał... - zawadiacki uśmieszek rozbłysnął na jego twarzy. Uniosła kąciki ust.  
-Chodzi o skurwiela. - wyznała, bojąc się jego reakcji. Westchnął zrezygnowany.  
-Kurwa mać dziewczyno, bądź tak miła i skończ z tym typkiem. Szanuj się.  
-Daj mi dokończyć. - westchnął kolejny raz. - Proszę. - tym razem milczał. Uznała to za znak, że może kontynuować. - Wczoraj zaproponował mi małżeństwo.  
-Nie - przerwał jej. - Nie pomogę ci rozważyć 'za' i 'przeciw'. Dla mnie są same 'przeciw'. On na ciebie nie zasługuje. Poważnie? Mało masz porządnych chłopaków na osiedlu? Musisz szukać chuja w towarzystwie dzianych staruszków? - warknął  
-Sicario... - próbowała zaoponować  
-Wal się młoda. Dobrze wiesz, że jakikolwiek kontakt z tym gościem jest poniżej twojej godności. Lecisz na to, że traktuje cię jak szmatę?  
-Nie. - odpowiedziała, czując narastającą wściekłość. Chyba z nikim nie może już porozmawiać bez nerwów i krzyków.  
-To po chuj z nim jesteś? Proste pytanie. Czemu się z nim umawiasz na dupcenie? W końcu nic innego nie robicie. Nawet nie prowadzicie normalnej rozmowy! Na co lecisz? Wygląd? Pieniądze? Powiedz mi, na co!? - dyszał ciężko i wlepiał w nią swoje  
niebieskie oczy.  
-Nie wiem. - odpowiedziała zgodnie z prawdą. Cały Sicario. Zawsze zadawał niewygodne pytania, które potrafiły wyklarować niejedną sytuację.  
-To proponuje żebyś się nad tym zastanowiła. - powiedział i pociągnął spory łyk ze swojej butelki. Kurwik, jak też na niego wołano, był jedyną osobą, która wiedziała o Skurwielu bez wzajemności. Poznała go parę miesięcy wcześniej niż Skurwiela.  
Nierzadko też, zwierzała mu się z wszystkich spraw związanych z jej kochankiem. Był w stu procentach wtajemniczony w ich dziwną relację. Dużo razy namawiał ją do jej skończenia ale jak zawsze, bez skutku. Przeniosła swój wzrok z etykiety,  
którą próbowała zdrapać od paru minut, na niego. Chciała sprawdzić czy już ochłonął. Nie oddychał już ciężko. Jedynie piorunował wzrokiem butelkę.  
-Przestań się na mnie wkurwiać. - poprosiła i objęła go ręką.  
-Jak? - spytał, nie odrywając wzroku od zawartości swoich rąk.
-Co jak? Jak masz się na mnie przestać wkurwiać? Wybacz ale nie podam ci prostego przepisu 'Jak nie wkurwiać się na Alis'.  
Rób co musisz ale nie wyładowuj na mnie swojej złości. - Przejechała ręką po jego krótkich włosach. Przymknął oczy na parę sekund. Gdy je otworzył, opuściły go wszystkie negatywne emocje.  
-Wypierdalaj. - powiedział krótko. - Wypierdalaj do niego. Mam dość twojego biadolenia. To z nim się pieprzysz więc to z nim rozwiązuj swoje problemy. Nie ze mną. Nie jestem zabawką. Nie widzisz tego ale nie jestem nią. - Strząsnął jej ręke ze swojego  
ramienia. Zamarła. - Wypierdalaj! Nie słyszysz? Nie chcę mi się na ciebie patrzeć. - wycedził. Wyglądało na to, że nie ma innego wyjścia jak rzeczywiście 'wypierdalać'. Dopiła piwo, wyjęła fajki z torebki, włożyła jedną z nich do ust i odparła:
-Jak już przestaniesz zachowywać się jak gówniarz, któremu laska nie chcę obciągać to zadzwoń. Ale jeśli to jest twoja metoda na nie odczuwanie negatywnych skutków naszej znajomości to nie dzwoń. Tak będzie lepiej. - Wstała i odeszła nie oglądając  
się za siebie. Nie dlatego, że chciała pokazać mu jaka jest wyniosła ale dlatego, że jej oczy, po raz pierwszy od dawna, zrobiły się wilgotne. Bardzo wilgotne.  


________________________

Coś czuję, że zrobi się z tego ogromny tasiemiec. Najwyżej poskutkuje to usunięciem całości i ponownym dodaniem - tym razem w jakiś porządnych częściach.  
Tę sprawę powinnam poruszyć w części drugiej ale zrobię to teraz :>  
Wiem, że w opowiadaniu (?) pojawiły się sceny seksu. Dlaczego nie wylądowało ono w kategorii 'erotyczne'? Dlatego, że primo: seks będzie raczej czymś co występuje tu okazjonalnie, nie jest to motyw przewodni; secundo: Nie mogłabym żyć z myślą, że produkuje się przez około półtora godziny dziennie po to, żeby ktoś widząc nowy rozdział na stronie zabierał się do jego czytania z fiutem w ręku. Rozumiecie?  
Cóż więcej mogę powiedzieć? Jeśli kogoś nie zainteresowała część pierwsza to raczej tu nie zagląda, więc mogę odpuścić sobie namawianie do czytania moich wypocin. Dziękuje za komentarze,  łapki w górę oraz wyświetlenia. Taka ze mnie 'materialistka', że tylko to motywuje mnie do pisania.  
Co do opowiadania i jego kontynuacji to zapraszam do przeczytania opisu w części drugiej.  
Pazdro!

No1Knows

opublikowała opowiadanie w kategorii inne, użyła 2793 słów i 15498 znaków.

1 komentarz

 
  • królowaja:3

    Mi to tam sie podoba... ;)

    26 lis 2015