– Start! – zakrzyknął jeden z demonów.
Chciała walki? Będzie ją miała. – pomyślałem, pijąc z wielkiej beczki wina.
Piliśmy i piliśmy, a tłum dopingował. Zebrali się wszyscy, anioły, demony, cała śmietanka towarzyska. Robili zakłady, czy przegram z Samielą.
Dacie wiarę? Zainicjowała pojedynek, aby ze mną zamieszkać.
A mezalians? A dobre obyczaje?
Ale wiecie co? W głębi duszy miałem to gdzieś.
Również tego pragnąłem, ale pojedynek to pojedynek!
Wypite...
Czas na armwrestling!
Stanęliśmy w szranki!
Żadne z nas nie ustępowało, gdy nagle:
– Pusto bez ciebie.
Zarumieniłem się... nie zauważając ogona, wędrującego w moją stronę.
Łaskotki... to moja słabość.
Poległem.
Spryciulka...
taką ją pokochałem.
1 komentarz
Gaba
A tam, jak zawsze. Nie możesz popełnić jakiegoś gniota???? Zawsze bdb....!
Shogun
@Gaba Dziękuję Kurcze pieczone, no widzisz, ciągle nie wychodzi haha