Drabble - Deszczowe nie-istnienie?

Początek, delikatny, subtelny jak lot motyla. Pozwoliłam się ponieść wilgotnej aurze. Każdy mój ruch był podporządkowany kroplom, które spadały na moje ciało. Swoim ciężarem zmuszały je do ruchu. To bark, to noga, to ręka, w końcu głowa. Wszystkie części ciała poruszały się zgodnie ze słowami deszczu.
Przybrał na sile, musiałam przyspieszyć. Tego chciał, tego oczekiwał.

Zrobiłam piruet.

Stałam na scenie. Światełka wszystkich deszczowych reflektorów skierowane były na mnie. Wiedziałam, że to ten moment.
Moment kulminacji.

Jedna szrama.

Druga szrama.

Powstał nowy deszcz, który połączył się z pierwszym. Cudowna kompozycja. Reflektory zmieniły kolor.

Koniec występu.

Upadłam teatralnie...

bo zapomniałam jak być.

Shogun

opublikował opowiadanie w kategorii inne, użył 130 słów i 764 znaków.

Dodaj komentarz