-
Po załatwieniu bieżących spraw, około 10-ej zalogowała się na portal.
Znów, kilkunastu facetów, jak wygłodniałe psy, dobijało się do niej.
Przeglądała informacje i odpowiadała zdawkowo na pytania. Ośmielona, niedawnym doświadczeniem, podejmowała flirt z nawet najbardziej wulgarnymi facetami. Zauważyła, że rozmowy z tymi miłymi i kulturalnymi mniej ją kręcą, od tych, prowadzonych z prostakami, chwalącymi się swoimi kutasami i możliwościami seksualnymi.
„Zbyszek jest miły, dobrze wychowany. Teraz chcę zobaczyć, jak to jest być z typowym samcem, który jest pewny siebie i swojej męskości – myślała. Jeżeli inni są tacy, jak ten Grzesiek, to czeka mnie mnóstwo dobrej zabawy.”
Stopniowo z całego stada samców oddzieliła trzech i prowadziła z nimi, niewybredne rozmowy. Prowokowała ich swoimi tekstami i niedomówieniami. Robiła aluzje do ich atrybutów męskości. Raz kwestionowała ich możliwości seksualne by po chwili, zgrywać wygłodniałą, spragnioną seksu mamuśkę. Czuła, jak coraz bardziej nakręcają się, a z ekranu wylewa się fala testosteronu. Wszyscy domagali się jej fotografii. Ona odmawiała pisząc:
- Zaraz będziesz się chwalić kumplom, że mnie miałeś albo, co gorsza onanizować się przy nich – napisała i zachichotała.
Właśnie szykowała się do kolejnej riposty wymierzonej w „Benka”, gdy usłyszała dźwięk informujący ją, że otrzymała SMS.
Grzesiek pisał:
- Cześć Anka, jak mija dzień? Ja cały czas myślę o Tobie. A co pomyślę to kutas rozrywa mi rozporek- Masz ochotę na powtórkę? Mam samochód możemy wyskoczyć za miasto.”
Jeszcze raz przeczytała z wypiekami tę wiadomość. Potyczki na portalu rozgrzały ją i podnieciły. Wiedziała też, że Grzesiek zaspokoi ją, jak nikt. Jednak nie mogła ryzykować ponownego spóźnienia. W końcu, nawet Zbyszek zacznie coś podejrzewać.
Chwilę pomyślała i odpisała:
- A, o której jesteś wolny?
- Dostosuję się do Ciebie – odpisał. Dzisiaj pracuję w terenie.
- Dobrze – odpisała. Spróbuję się wyrwać z pracy wcześniej. Dam znać za chwilę
Po przerwie śniadaniowej poszła do kierownika i poprosiła o możliwość wcześniejszego wyjścia, motywując to koniecznością spotkania z nauczycielką syna.
Gdy ją uzyskała, wystukała na klawiaturze:
- Będę o 13-ej na przystanku przy Placu Piłsudskiego.
Po chwili odpisał:
- Ok. Będę )
Perspektywa ponownego spotkania z zaganiaczem Grześka, podnieciła ją, a czas do spotkania dłużył się niemiłosiernie. O 12.30 poszła do toalety. Umyła zęby, podmyła się i podrasowała wygląd.
„Wyglądasz jak kurewka na gościnnych występach – oceniła krytycznie zbyt ostry makijaż, ale jemu się na pewno spodoba i w try miga będzie gotowy do akcji – stwierdziła w myślach.”
Na przystanku była za pięć trzynasta. Stała, rozglądając się nerwowo, gdy nagle, zatrzymał się przed nią jakiś dostawczak. Już miała się przesunąć, żeby nie przegapić Grzegorza, kiedy jej uwagę przykuł klakson, a z pojazdu machał do niej właśnie on.
„Boże, ale obciach – pomyślała i szybko wsiadła do środka bo już wszyscy ludzie na przystanku zaczęli się jej przyglądać.”
- Jedź, do cholery, jedź – krzyknęła do faceta gdy ten chciał się z nią czule przywitać.
Urażony ruszył z piskiem opon, czym jeszcze bardziej przykuł uwagę ludzi na ulicy. Odwróciła się od okna zakrywając dłonią profil twarzy.
- To jest ta twoja kareta – wysyczała przez zęby.
- A czego się spodziewałaś ? Może beemki z alusami?– spytał skonfundowany. Mówiłem, że jestem w pracy, a jak się domyślasz, prezesem Orlenu raczej nie jestem.
Po chwili odzyskał rezon i dodał złośliwie:
- Nie zachowuj się jak blachara. A poza tym nie jesteś tu dla mojej fury, tylko dla mojej fujary – dodał i zarechotał. Anka zawtórowała mu, zrozumiawszy absurdalność swojego zachowania.
Śmiech rozładował napięcie i Grzesiek powiedział, obrzucając ją taksującym spojrzeniem:
- Super wyglądasz, mamusiu. Kutas już mi powstaje do boju. A, jak twoja cipka? Gotowa do akcji?
- Oj, tak! Nie może się doczekać twojego wizytatora – odpowiedziała z uśmiechem i zerknęła na jego rozporek.
- Dokąd mnie porywasz rycerzu? - zażartowała i dodała złośliwie. Sądząc po karecie, nie będzie to jakiś pałac.
Zerknął na nią z ukosa i odciął się:
- Jaka dama, taka kareta.
Wybuchnęła nerwowym śmiechem by przykryć ogarniające ją zdenerwowanie.
„Ty chyba, naprawdę zwariowałaś – pomyślała. Jeszcze wczoraj przykładna żona i matka, a dzisiaj jedziesz, z jakimś robolem w nieznane, żeby się nadziać na jego pal”
Właśnie minęli rogatki miasta i facet powiedział:
- Znam tu takie przytulne miejsce, gdzie nikt nie usłyszy twoich wrzasków.
Zabrzmiało to dwuznacznie, więc zerknęła na niego nerwowo. On jednak zaczął wykrzykiwać, przedrzeźniając ją:
- Nie, nie… boli! Aaaałaaa. Oooo. Taaak. Eeee.
Znów wybuchnęli śmiechem. Po paru kilometrach zjechał w leśną drogę by po kilkuset metrach zatrzymać się na leśnej polance. Wyłączył silnik. Cisza była taka, że słyszała, jak pulsuje jej krew w skroniach. Opuścił szyby i do środka wdarł się wrzask leśnego ptactwa.
Poczuła jego dłoń na udzie i podniecony oddech na szyi.
- Anulka… - wyszeptał przez zdławione gardło. Moja, Anula…
Odwróciła się powoli w jego stronę i lubieżnie oblizała wargi.
- Mój, ty ogierze. - powiedziała. Chodź do swojej klaczki.
Rzucili się na siebie jak zapaśnicy w pierwszej rundzie pojedynku; w pełni sił, zapału i wiary w zwycięstwo. Grzegorz, szybko przejął inicjatywę i był stroną atakującą. Anka, stopniowo ulegała, pod ciągłym atakiem zębów, warg, języka i szybkich, rozbrajających dotknięć rąk. Jego dłonie eksplorowały każdy zakamarek jej garderoby i ciała. Język smakował szminkę i kręcił młynka w jej ustach.
Jej dłoń szukała twardości kutasa. Kiedy wędrując po udzie kochanka dotarła do krocza z błogą czułością zatrzymała się na pulsującym dawcy rozkoszy. Kiedy ścisnęła go mocniej, Grzegorz oderwał się od niej i rozparł w fotelu. Przez chwilę obserwował jak masuje rosnący między jego nogami pagórek. W końcu złapał prawą dłonią blond czuprynę i łagodnym ruchem skierował jej głowę w kierunku swojego rozporka, mówiąc:
- Zajmij się nim.
Zawisła nad kroczem i przez materiał spodni ścisnęła w miejscu, gdzie powinny znajdować się jądra. Wyprostowaną dłonią jechała w górę. Pod jej dotykiem kutas stał się twardy jak kamień. Facet nerwowym ruchem przycisnął jej twarz do krocza. Czuła na policzku, jak krew pulsuje w jego członku. Pokonując opór jego dłoni, obróciła twarz w kierunku kutasa i delikatnie zaczęła go kąsać. Grzegorz zareagował:
- Tak, o tak….
Nie przerywając tej czynności rozpięła mu pasek spodni, guzik i zamek rozporka. Mężczyzna uniósł biodra, a ona powolnym ruchem zsunęła mu spodnie i majtki na kolana. Uniosła głowę i przez chwilę, podnieconym wzrokiem obserwowała pole bitwy. Kutas dumnie prężył się na brzuchu faceta z łbem znajdującym się dużo, powyżej pępka. Żyły pulsowały pompując krew do ciał jamistych, aby utrzymać w pełnej okazałości ten piękny okaz męskiego członka. Palcem wskazującym, delikatnie wodziła od jąder do żołędzi. Zniecierpliwiony, znów ponaglił ją ruchem dłoni; ona, jednak nie uległa temu. Złapała kutasa u nasady i odciągnęła od brzucha. Przechyliła na bok głowę, tak, że jej długie, blond włosy opadły po drugiej stronie karku, odsłaniając zaróżowiony z podniecenia policzek. Wysunęła język i jednym, długim pociągnięciem przeciągnęła nim od jąder, aż po łeb. Czubkiem języka, jak żmija, rozpoznawała każdy zakamarek członka.
- Tak, o tak… - sapał Grzegorz.
Objęła ustami główkę kutasa i przez chwilę ssała ją, jak dziecko pierś matki. W tym samym czasie językiem masowała, aksamitną skórę żołędzi. Facet jęczał z rozkoszy:
- Jezu...jak dobrze. Tak, tak… dobrze, o tak.
Ślina wypełniła jej usta. Utoczyła dużą kulę i zwilżyła nią czubek kutasa. Rozsmarowała ją językiem, a kiedy zaczęła spływać po członku, złapała go mocno i przesuwała ręką energicznie. Czuła przez skórę dłoni węzły żył.
Grzegorz rozkazywał:
- Weź go, weź! Otwórz usta! – i jednocześnie oboma rękoma kierował jej głowę na kutasa.
Ostrożnie, stawiając opór niecierpliwym dłoniom mężczyzny, wprowadziła fujarę do ust. Kiedy dotarł do krtani, zakrztusiła się i lekko wycofała głowę. Usta miała rozwarte do granic możliwości. Facet zrozumiał, że to ona musi decydować o tempie. Jego dłoń spoczęła łagodnie na jej blond czuprynie i przeczesywała włosy. Przyglądał się, jak urzeczony, kiedy kutas znikał i pojawiał się pomiędzy jej czerwonymi wargami.
- Dobrze, Anka, dobrze… Tak mi rób! - prosił.
Bawiła się jądrami przerzucając je w dłoni. Facet pojękiwał coraz głośniej. Wiedziała co to oznacza i postanowiła to przerwać zanim będzie za późno. Wyjęła członka z ust, a Grzesiek złapał go u nasady i uderzył kilka razy w jej wydęty policzek. Potem złapał ją za włosy i przyciągnął do siebie. Wymienili mokry pocałunek. A kiedy oderwali się od siebie, powiedział:
- Rozbieraj się!
Drżącymi z emocji palcami rozpięła bluzkę i biustonosz. Następnie zdjęła spódnicę i majtki. Została tylko w pończochach i butach na szpilkach. Podciągnęła kolana pod brodę i objęła je ramionami. Skulona przyglądała się z rozbawieniem, jak Grzegorz mota się z garderobą – usiłując ściągnąć spodnie bez zdejmowania butów. W końcu poddał się i je zrzucił. Na widok jego dziur w skarpetkach uśmiechnęła się pod nosem. Zauważył to i nerwowo krzyknął:
- Kładź się!
Posłusznie wykonała polecenie i ułożyła się na plecach, na podwójnym siedzeniu dla pasażerów. Klęknął przed nią i rozchylił jej drżące z emocji kolana. Wyciągnął rękę w kierunku zaczerwienionej cipki. Przez chwilę penetrował palcami jej wilgotne wnętrze by ostatecznie rzucić:
- Jedziemy, szkoda czasu!
Zarzucił jej nogi na swoje ramiona i przymierzył kutasa do dziurki. Uniosła głowę i obserwowała, jak łeb fujary znika w jej pochwie. Syknęła z bólu i poprosiła:
- Delikatnie proszę, jeszcze nie doszła do siebie po wczorajszym.
Facet, jakby tego nie słyszał, naparł na nią z całych sił i wepchnął kutasa jednym sztychem aż po nasadę. Zaskowyczała:
- Aaaaałaaaa!
Wyciągnęła rękę w kierunku jego brzucha, żeby złagodzić atak, ale on odsunął ją i wwiercił się w pizdę, kręcąc tyłkiem. Poczuła go, jak napiera na wejście do macicy i rozpycha się w jej małej norce.
- Za głęboko! Nie tak mocno ! - prosiła.
On, jednak docisnął go jeszcze mocniej, jakby chciał przebić się do wnętrza jej ciała.
- Ooonieee! - krzyknęła przeciągle.
Czuła go każdą cząstką pochwy, która pulsowała usiłując dopasować się do nowego właściciela.
Grzegorz kręcił biodrami, jakby pogłębiał jej norkę dla nowego, większego mieszkańca. Jęczała z rozkoszy:
- Tak, o tak...Dobrze. Eeehh…
Puścił jej nogi i położył się na niej. Czuła na sobie ciężar jego nadwagi. Brzuch i tors skleiły się z jej tułowiem i piersiami. Wepchnął język głęboko w jej usta, trzymając głowę w mocnych dłoniach.
Nogi kobiety, pozbawione oparcia ramion mężczyzny, podskakiwały w powietrzu przy każdym pchnięciu jego bioder. Szukając podpory dla stóp, położyła lewą nogę na oparciu i zablokowała ją za zagłówkiem. Grzegorz przyśpieszył. Raz, za razem, wysuwał kutasa na całej długości, by natychmiast, wepchnąć go z impetem do środka cipki. Ten gwałtowny atak, wydobył z jej krtani, chrapliwą skargę. But na prawej nodze zsunął się z pięty i balansował na palcach stopy. Skupiła na nim uwagę, jednocześnie recytując swoją poezję bólu, rozkoszy i wyuzdania:
- Tak, o tak… Ruchaj mnie, ruchaj...Pierdol swoją dziwkę. Nie oszczędzaj mnie.
- Ooo tak. Nie, nie, taaak. A...a...a E..e..e – jęczała i skamlała.
Ogarniał ją szał rozkoszy. Ból, mocnej i głębokiej penetracji, otwierał w jej mózgu drzwi do ciemnych komnat, do których, nigdy nie dotarła, oświetlając sobie drogę, szybko gasnącym ogarkiem Zbyszka. Blask i żar pochodni Grzegorza prowadził ją w tajemnicze, niebezpieczne i nieodkryte dotąd miejsca. Ta podróż w nieznane ekscytowała ją i pociągała. Była dla niej jak jazda roller coasterem – wywoływała strach i podniecenie nieznaną przygodą.
Facet nakręcony jej krzykami przyśpieszał coraz bardziej, pojękując. Między nogami miała teraz pulsującą super novą, która zapada się w sobie, by w ostatnim akcie istnienia, eksplodować, wyrzucając w kosmos zgromadzoną we wnętrzu materię i energię. Jej ciałem zaczęły wstrząsać mikro wybuchy, by stopniowo przybierać na sile. Na twarzy, jak w kalejdoskopie pojawiały się różne stany emocjonalne. Posapywała, stękała, charczała. Wydawała z siebie nieartykułowane dźwięki. Zaczęła wrzeszczeć i poruszać całym ciałem, jak w ataku epilepsji. Miotała głową na boki. Podciągała i prostowała krótkimi ruchami prawą nogę. W końcu, przeciągły, zwierzęcy ryk wydobywający się z jej opuchniętej krtani oznajmił światu śmierć i narodziny nowej gwiazdy. W ostatnim, niekontrolowanym odruchu, wyprostowała gwałtownie nogę, a but poszybował łukiem przez otwarte okno. Grzegorz kwiczał jej do ucha wstrząsany konwulsjami eksplozji, zalewając jej wnętrze ciepłym nektarem miłości. Leżał na niej bezwładnie i sapał z wyczerpania. Jej stopa znalazła wreszcie oparcie na desce rozdzielczej. Oboje byli mokrzy, jak po wizycie w saunie. Stopniowo wracała jej świadomość. Wpatrywała się w jakąś plamę na podsufitce i uśmiechała się do swoich myśli.
c.d.n.
2 komentarze
elninio1972
a co z internetowym rozmówca ? na "+"
gonzo
@elninio1972 Jeszcze nie wrócił z Kanady.
PanFranek
@elninio1972 Gościu był nudziarzem, więc już o nim zapomniala
Poznaniak
Dobre, czekam na kolejne