- Kurde, zapomniałem książki
- To skocz do pokoju, a ja poczekam na plaży
Tak też zrobiłem przyglądając się jeszcze chwilę zgrabnemu tyłeczkowi mojej żony schodzącej schodami prowadzącymi na plażę bezpośrednio z terenu kurortu, w którym spędzaliśmy urlop. Po spacerze i drinku przyszedł czas na relaks w promieniach popołudniowego słońca, a ten odpowiada mi najbardziej przy ciekawej lekturze. Na jednej nocy skoczyłem do naszego apartamentu mieszczącego się w większym pawilonie. Uchylone drzwi specjalnie mnie nie zaniepokoiły, nie miałem zegarka ale domyślałem się, że to mniej więcej ta godzina, kiedy następuje szybkie sprzątanie, wymiana ręczników itp. To co jednak pierwsze rzuciło mi się w oczy, to otwarta walizka żony, chociaż dałbym sobie rękę uciąć, że kiedy wychodziliśmy to była przymknięta. Złodziej? Niezupełnie… Szybki rekonesans sprawił, że ustaliłem sprawcę, a w zasadzie sprawczynię. W naszej toalecie przed lustrem prężyła swe ciało sprzątaczka odziana w seksowną bieliznę mojej żony. Dziewczyna miała jakieś 19-20 lat, szczupłe jędrne ciało i latynoski typ urody. Wyglądała naprawdę apetycznie w białych stringach i takim samym biustonoszu Moniki, szczególnie że ten był nieco za mały i opinał jej cycki. Sprzątaczka kiedy tylko mnie zobaczyła zaczęła w panice przepraszać mnie łamanym angielskim zmieszanym z hiszpańskim. Kazałem jej się uspokoić choć oczywiście byłem wściekły. Mogłem natychmiast skierować się do jej przełożonych i załatwić zwolnienie z pracy lub… wybrałem opcję numer dwa. Nie wdając się z nią w zbędne dyskusje wydałem dwa polecenia, które zaskakująco posłusznie wykonała: ściągnęła nie swoją bieliznę, a następnie uklęknęła przede mną. Ja też pozbyłem się jedynego ubranego elementu garderoby, tj. spodenek kąpielowych. Jej wilgotny język spotkał się z moim twardniejącym fiutem. Kolejne minuty to jeden z najlepszych lodów jakich doświadczyłem w życiu. Karana złodziejka wykazała się wielkim talentem i zaangażowaniem rozkosznie pomlaskując z moim kutasem w buzi. Miałem ochotę porządnie ją zerżnąć, ale wiedziałem, że przedłużająca się nieobecność wkurzy Monikę, która wpadnie tutaj i… :-)
Pozwoliłem mojej nowej „koleżance” jeszcze kilka chwil poprzepraszać za zuchwałość po czym przejąłem inicjatywę. Moje dłonie zacisnęły się na jej włosach, a fiut powoli, lecz stanowczo penetrował jej usta. Co kilka ruchów wyskakiwał z nich z głośnym plumknięciem, po którym na twarzy sprzątaczki gościł szeroki uśmiech. Potem wracał i penetrował coraz głębiej i głębiej… Kiedy moje jaja odbiły się od jej brody poczułem się usatysfakcjonowany. Chlusnąłem jej prosto w gardło, a ona z wprawą, pokornie połknęła cały ładunek polerując mi pałę do czysta.
Ubrałem spodenki, zabrałem książkę i wyszedłem. Mrugnięcie oka, którym mnie pożegnała mówiło jedno: jutro sprzątam o tej samej porze.
5 komentarzy
MarcinWrona
Mmmmmmm......
Co było dalej??
nanoc
że ja nie spotkałem takie pokojowej, no tak trzeba mieć żonę..... Fajne, krótkie, treściwe.
ZbereznyTyp
Fajne opowiadanko.Może jakaś druga część? Żona mogłaby wrócić wcześniej jutro.. albo po powrocie na plaże okazałoby się ze żona również nie była taka grzeczna
Martysia
@ZbereznyTyp pomyślę ;-)
andkor
Niezła wyobraźnia,trochę krótkie więc myślę że będzie dalszy ciąg.A jak tam na plaży po powrocie do żony?
takitammarek
Noo, tak to można walczyć ze złodziejkami