Marzenia się spełniają. Rozpływają się w powietrzu. Błądzą po świecie. Czujesz? Ocierają się o Twoje ciało. Zarys wspomnień przypomina ich kształt. Budzą się, ale nigdy nie zasypiają. Czuwają. Popędzają Cię. Pchają w kierunku spełnienia. Zdane na Twoją łaskę. Smutne. Czasem szczęśliwe. Niekiedy zagubione wśród niepewności, zwątpienia. Sieją chaos. Naprowadzają w kierunku szczęścia.
Idziesz? A może biegniesz? Nie dogonią Cię. Twój strach jest szybszy. Nie musisz się obawiać. Nie zjedzą Cię żywcem. Nie jadają ludzi. Lubią czyste umysły. Poukładane myśli. Słodkie usta. Kochają piękno a ono zupełnie nie pasuje nawet do Twojego imienia. Możesz iść powoli. Ominą Cię.
Białowłosa. Zupełnie, jak łabędź. Podążająca swoją ścieżką. Dostrzegasz ją. Dopiero po chwili przyłapujesz własne nogi na podążaniu za nieznajomą. Czy to właściwe? Nic nie jest właściwe. Wszyscy powinniśmy być teraz w piekle. Przyspieszasz. Białowłosa związuje swoje włosy w lisią kitę. Kroczy coraz szybciej przez zaspane miasto. Jest jak marzenia, prawda? Niedostępne. Chodzące własnymi ścieżkami. Zbyt ekskluzywne i luksusowe, abyś mógł je mieć. Udają, że Cię nie dostrzegają a przecież jest zupełnie odwrotnie. Sprawdzają czy jesteś wart. Możesz być biedny. Głupi. Nic nie warty. Zostajesz przydzielony do odpowiedniego worka, innej kategorii. A co, gdy nie masz nic do zaoferowania? Ominą Cię, nawet nie zdążysz zauważyć konturu jednego z nich.
Białowłosa podąża dalej wąską aleją. Ty za nią. Zbyt podejrzane, ale kobieta ani razu się nie odwraca. Zostajesz pominięty. Przeźroczysty.
-Przepraszam? - zdołasz tylko wydukać. Głucho. Kobieta przyspiesza, jakby podświadomie bała się odwrócić. Może myśli, że zamkniesz ją w klatce tak, jak ludzie zamykają marzenia? Wizytówka została już przylepiona na Twoje czoło. Nie pozbędziesz się jej tak łatwo. Może nawet nigdy? Zwalniasz. Odpuszczasz. Po co za nią gonić? Bezskuteczna pogoń za małym króliczkiem. Spoglądasz, jak z każdą sekundą oddala się coraz bardziej.
Teraz definitywnie możesz czuć się, jak wielkie, okrągłe zero. Jedno marzenie mniej. Przestraszyło się Twojego bezwartościowego wnętrza. Nie musisz już za nim truchtać.
Cofasz się. Ostatnie spojrzenie w kierunku białowłosej, która dawno odeszła.
Spacerujesz po centrum. Ludzie wciąż się śmieją. Nie gonią jednak marzeń, jak Ty. Nie muszą. One same do nich wędrują. Trzymają za rękę. Uśmiechają się. Rozmawiają. Spełniają się.
A Ty? Ty jesteś inny. Nie musisz za wszelką cenę pokazywać światu, że się myli. Znasz swoją wartość. Nie potrzebujesz ich. Wrócą, gdy zgarniesz trochę pieniędzy, będziesz bardziej popularny. Potkną się wtedy. Będziesz zbyt wysoko, żeby pozwolić im się sobą zainteresować.
Teraz otrzyj łzy. Bez nich też potrafisz być szczęśliwy. Potrafisz kochać. Miłość w Twoich rękach jest czymś znacznie wartościowszym, niż banknoty w ich dłoniach. Uśmiechnij się. Jesteś od nich więcej wart.
2 komentarze
kaktus
Ciekawe. Czasem podczas czytania mam wrażenie, że to monolog z trzeciej osoby. Troszkę tak, jak gdybyś chciała komuś nawtykać o jego bezsilności. Fajna składnia i powiązania praktycznych słówek daje do myślenia. Według mnie na plus.
PannaNikt
Twoje opowiadania są naprawdę warte przeczytania. Ale.. ciężko je odpowiednio skomentować dlatego pod tym jednym zostawiam po sobie ślad. Byłam. Czytałam. Dziękuję za stworzenie tego. Dziękuję, że mogłam zagłębić się w tej lekturze.