Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Uległą myśl mam - wyznanie

Och, jakże drżało moje serce, jak krew szybciej płynęła w żyłach, gdy tylko myśl o tym kiełkowała w umyśle! Dzień mojego oddania... dzień, w którym stanę się niewolnicą w pełnym tego słowa znaczeniu. Dla niektórych to słowo brzmi jak przekleństwo, cień smutku i udręki. Ale dla mnie? Dla mnie to obietnica. Obietnica uwolnienia od niepewności, od ciężaru decydowania o sobie, od ciągłego balansowania na krawędzi wolności, która w gruncie rzeczy nigdy do końca nie była moja.

Urodziłam się na Gor, w mieście Ar, gdzie słońce prażyło skórę, a wiatr niósł zapach przypraw i twardego piasku. Wychowywano mnie w tradycji, w której kobieta wiedziała swoje miejsce. Uczono mnie posłuszeństwa, gracji, sztuki domowej — tego wszystkiego, co czyniło z nas cenny nabytek. Ale w moim sercu zawsze tlił się inny ogień, pragnienie, którego nie potrafiłam do końca nazwać, a które teraz, w obliczu nadchodzącej zmiany, wreszcie rozkwitało pełnią barw.

Młoda niewolnica... tak, to ja. Za chwilę, gdy tylko aukcja się skończy, gdy padnie ostateczne uderzenie młotka, oddam się w ręce mojego właściciela. Pierwszego właściciela. Brutala. Słowo to rozbrzmiewało w moich myślach, ale nie budziło lęku. Wręcz przeciwnie. Wywoływało dreszcz podniecenia, rozpalając policzki i przyspieszając oddech.

Brutal. Wyobrażałam go sobie. Masywny, silny, o twardym spojrzeniu, które przeszywa na wylot. Człowiek, który nie pyta, nie prosi, tylko rozkazuje. Człowiek, który bierze to, czego pragnie, bez wahania i skrupułów. W mojej fantazji rysował się obraz mężczyzny o surowych rysach, z włosami splecionymi w warkocz i skórą opaloną słońcem i wiatrem. Jego głos byłby niski, ochrypły, pełen władzy i pewności siebie. Wyobrażałam sobie jego dłonie — duże, mocne, zdolne do zarówno czułości, jak i srogości. A jego oczy... oczy bystre, przenikliwe, widzące wszystko, nie dające się oszukać.

Wiem, wiem, że to obraz wyidealizowany, romantyczny. Może rzeczywistość okaże się inna. Może mój właściciel będzie kimś zupełnie innym niż ten, którego wyobrażam sobie w snach. Ale na tym polega cała ekscytacja, prawda? W niepewności, w oczekiwaniu, w słodkim napięciu przed nieznanym.

Myśl o seksualnym posłuszeństwie... to jest to, co rozpala moją krew najmocniej. Wychowano mnie w świecie, gdzie seksualność kobiety jest czymś, co się oddaje, co się ofiarowuje, co służy mężczyźnie. I wbrew temu, co mogłoby się wydawać, w tym oddaniu odnajduję nie upokorzenie, lecz wyzwolenie. Wyzwolenie od własnych pragnień, od własnej woli, od ciężaru odpowiedzialności za własną przyjemność.

To tak, jakby oddać ster w ręce kogoś innego i pozwolić mu prowadzić statek mojego ciała przez burzliwe morze namiętności. Nie muszę myśleć, nie muszę decydować, nie muszę obawiać się, czy moje pragnienia są właściwe, czy jestem wystarczająco dobra, czy sprawię mu przyjemność. Wszystko to znika. Zostaje tylko czyste oddanie, czyste posłuszeństwo, czysta rozkosz bycia używaną, bycia pożądaną, bycia całkowicie i bezwarunkowo poddanej woli mężczyzny.

Wiem, że dla wielu kobiet to brzmi absurdalnie, może nawet odrażająco. Ale czyż każde pragnienie serca nie jest w pewnym sensie absurdalne? Czyż nie pociągają nas rzeczy, których nie potrafimy do końca zrozumieć, które wymykają się logice i rozsądkowi? Dla mnie pragnienie seksualnego posłuszeństwa jest jak głęboki strumień, który płynie w moim wnętrzu, porywając mnie ze sobą, prowadząc w nieznane, ale obiecując rozkosz, jakiej nigdy wcześniej nie zaznałam.

Wyobrażam sobie, jak mój właściciel zbliża się do mnie. Jego krok jest pewny, zdecydowany, nie pozostawiający wątpliwości, kto tu rządzi. Jego cień pada na mnie, otulając mnie ciemnością, ale nie ciemnością strachu, lecz ciemnością oczekiwania. Podnoszę wzrok i patrzę w jego oczy. Są twarde, nieugięte, ale jest w nich też coś innego... iskra pożądania, błysk władzy, który rozpala we mnie jeszcze większy ogień.

„Jesteś moja” — słyszę jego niski, ochrypły głos. Proste słowa, ale dla mnie brzmią jak najpiękniejsza melodia. „Jesteś moja”. Tak, jestem jego. Cała. Ciałem i duszą. Oddaję mu wszystko bez reszty. Nie chcę niczego zatrzymać dla siebie. Chcę być tylko jego narzędziem, jego zabawką, jego niewolnicą.

Wyobrażam sobie, jak rozkazuje mi klęknąć u jego stóp. Bezwiednie uginam kolana, jakby moje ciało już znało ten rozkaz, jakby czekało na niego od dawna. Klęczę, unosząc do niego twarz, czekając na jego następny ruch. On patrzy na mnie z góry, oceniając, badając, ważąc. Czuję na sobie ciężar jego spojrzenia, ale nie czuję wstydu. Czuję dumę. Dumę z bycia jego, z bycia wybraną przez niego, z bycia godną jego brutalności i jego pożądania.

Wyobrażam sobie, jak zdejmuje ze mnie ubranie. Powoli, metodycznie, bez pośpiechu. Każdy dotyk jego dłoni przyprawia mnie o dreszcz. Czuję, jak moje ciało staje się coraz bardziej wrażliwe, coraz bardziej podatne na jego dotyk, na jego wolę. Gdy stoję naga przed nim, czuję się całkowicie obnażona, ale nie w sensie wstydu, lecz w sensie totalnego oddania. Nie mam już nic do ukrycia, nic do obrony, nic do zachowania dla siebie. Jestem całkowicie jego.

Wyobrażam sobie, jak prowadzi mnie do łoża. Łoża twardego, surowego, ale dla mnie będzie to łoże rozkoszy. Kładzie mnie na nim, a ja rozkładam ramiona, poddając się całkowicie, ufając mu bezgranicznie. On pochyla się nade mną, a ja zamykam oczy, czekając na jego dotyk. Czuję, jak jego dłoń dotyka mojego ciała, jak jego usta muskają moją skórę. Każdy dotyk jest jak iskra, rozpalająca we mnie ogień.

Wyobrażam sobie, jak używa mnie tak, jak chce. Bez ograniczeń, bez hamulców, bez skrupułów. Jestem jego, mogę być wszystkim, czego tylko zapragnie. Mogę być posłuszna, mogę być uległa, mogę być całkowicie poddana jego woli. I to jest dla mnie największa rozkosz. Rozkosz z oddania kontroli, rozkosz z bycia używaną, rozkosz z bycia całkowicie i bezwarunkowo jego.

Wiem, że to tylko fantazja, tylko wyobrażenie. Ale dla mnie jest to obietnica. Obietnica spełnienia, obietnica rozkoszy, obietnica całkowitego uwolnienia. Dzień mojego oddania nadchodzi. I moje serce drży z radości, z ekscytacji, z niecierpliwości. Jestem gotowa. Jestem gotowa oddać się w ręce mojego brutalnego właściciela i zanurzyć się w oceanie seksualnego posłuszeństwa, który czeka na mnie z otwartymi ramionami. Niech się stanie. Niech ten dzień wreszcie nadejdzie. Jestem gotowa być jego niewolnicą. Z radością. Z rozkoszą. Z całym sercem.

1 komentarz

 
  • Użytkownik abigail

    <3

    8 godz. temu