Szkolni znajomi cz. 4 - Przedświąteczny prezent

Szkolni znajomi cz. 4 - Przedświąteczny prezentTrzy miesiące później. Zbliżały się długo oczekiwane święta Bożego Narodzenia. Najbardziej podekscytowaną osobą była oczywiście Natalia. Brunetka wyjątkowo przeżywała ten okres, zapominając wtedy o wszystkich innych sprawach. Uwielbiała kolędy, prezenty, dzielenie się opłatkiem oraz wujka Adama, który mimo, że jego siostrzenica ma już siedemnaście lat, co roku przebiera się za siwego staruszka z brzuchem, ubranego na czerwono. Z roku na rok Mikołaj coraz lepiej wchodził w swoją rolę. Rok temu nawet udało mu się dostać do domu przez komin, gdzie spędził większość Wigilii, nie mogąc się stamtąd wygramolić. Dziewczyna mogłaby rozmyślać o tym bez końca, gdyby nie widok swojej najlepszej przyjaciółki.  
- Ej, wszystko gra? Spałaś w ogóle?
- A jak myślisz? - Rzuciła słabo. Wyglądała okropnie. Wory pod oczami, brak makijażu oraz beznadziejna fryzura, dokładnie odzwierciedlały jej stan psychiczny. Była ubrana w coś, co według Natalii dawno powinno wylądować w śmietniku. Powycierane spodnie i czerwony polar dosłownie ją odstraszały.  
- On może wrócić. - Położyła dłoń na ramieniu blondynki.  
I co, jak wróci? - Wzdrygnęła się. - Wróci do mnie i będziemy słodką, kochającą parką, jak w bajce?  
- Nie przeszkadzam wam? - Wtrąciła się nauczycielka.
- Przepraszamy. - Uspokoiła wychowawczynię brunetka. - Nie możesz cały czas się zadręczać...
- Wiesz co? - Przerwała jej. - Może przestań mi dawać dobre rady i sama sobie kogoś kurwa znajdź! - Krzyknęła, wstała i mimo protestów nauczycielki wyszła z klasy, trzaskając z impetem drzwiami.  
- Co jej się stało? - Spytała zdziwiona pani Lejs.
- Ciągle tęskni za Dawidem...
- Gdyby ktoś mi powiedział, że Ada zakocha się w Dawidzie, postawiłabym bez wahania szóstkę za świetną koncepcję na opowiadanie fantastyczne. - rzuciła nauczycielka polskiego.
- Taak, lepiej bym tego nie ujęła.  

Ada siedziała na korytarzu skulona przy ścianie, chowając twarz w dłoniach. Łzy błyskawicznie topiły jej agresywny charakter, sprawiając, że wyglądała jak dziecko.  
- No proszę... Jest i moja ulubiona złośnica. - Wyszczerzył się Konrad - chłopak z trzeciej klasy, średniego wzrostu brunet z bogatej rodziny.  
- Zjeżdżaj, Konrad.
- Chyba jednak zostanę... Tak się zastanawiam... co Ty widzisz w tym kretynie? - Kucnął przy niej. Powoli dotarł ręką twarzy i pogładził po policzku. - Ze mną byłabyś szczęśliwa. - Schylił głowę, by ją pocałować, Próbując jednocześnie dostać się pod bluzkę.  
- Co Ty robisz kretynie?! - Zerwała się na równe nogi. - Zmierzyła go wściekłym spojrzeniem.  
- Oj, daj spokój. Przecież wiem, że tego chcesz. - On także wstał. - Pragnę Cię, Lewandowska, a ja zawsze dostaję to, czego chcę. - Ponownie zbliżył się na niebezpieczną odległość, jednak tym razem spotkał się ze zdecydowaną reakcją. Blondynka kopnęła go potężnie w krocze, po czym uraczyła prawym sierpowym. Chłopak padł na ziemię, nie wiedząc, czy łapać się za nos czy za jaja.
Ada wybiegła ze szkoły, ciągle czując adrenalinę, która i tak nie była w stanie pohamować smutku, i wodospadu łez, które znowu zaczęła wylewać.

- Dobra. Natalia, dostajesz piątkę. - Wręczyła dziewczynie z uśmiechem kartkę. - Proszę. - Podniosła głos, słysząc pukanie do drzwi. Do środka wszedł nauczyciel matematyki. Marek Michalski nie cieszył się sympatią uczniów, więc miny kwitujące ich nastawienie do niego, nie są mu obce. Bez słowa zwrócił się do nauczycielki:
- Dyrekcja ma do nas sprawę. Mamy to obgadać teraz. Zaraz przyjdzie.
- Dobrze, możecie się spakować i iść do domu. Wesołych świąt! - Prawie krzyknęła ciepło, słysząc za chwilę to samo, lecz z ust ponad dwadzieściorga uczniów.  
Gdy w sali zostali tylko oni dwoje, Marek od razu wystartował do drzwi, przekręcając kluczyk w zamku.
- A więc to taka pani dyrektor... - Zniżyła kusząco głos, poprawiając okulary, które tylko dodawały jej seksapilu.
- Będę teraz Twoim Świętym Mikołajem. - Podszedł powoli do blondynki.
- A czy nie pośpieszyłeś się Mikołaju? Święta są za tydzień.
- Powiedz mi... Byłaś grzeczna w tym roku? - Ściągnął na jej oczach szarą koszulkę, odsłaniając umięśnioną klatkę piersiową.  
- Oj nie, byłam bardzo niegrzeczna... - Wskazała na niego palcem, na którym wisiał już za ramiączko stanik, który jeszcze przed chwilą miała na sobie. Pożerając go wzrokiem, ceremonialnie upuściła go na ziemię.
Oboje byli już nadzy, zaledwie pół metra do siebie; Marek zatrzymał się przed nią.
- W takim razie dostaniesz rózgę. Julia nie wytrzymała i spragniona przywarła do jego ust. Wariowała językiem, chcąc wygrać namiętny pojedynek, ale musiała pogodzić się z porażką. Powoli zniżała się, uginając nogi w kolanach do swojego gwiazdkowego prezentu.  

Od razu rozpakowała prezent i wzięła do ust stojącego od dawna przez tę podniecającą grę kutasa, nie pomagając sobie nawet rękami. Jak oszalała ssała naprężonego penisa, narzucają głową tempo, którego nie powstydziłaby się gwiazda porno. Wykonywała bez przerwy ruchy głową w górę i w dół, nie dając wytchnienia kochankowi, który wyraźnie nie panował już na sobą. Złapał obiema rękami za jego pośladki i ścisnęła mocno. Trzymając się za jego tyłek, nadziała się na dużego członka, chowając go całego w ustach, zaciskając dodatkowo usta na trzonie. Pan Michalski coraz bardziej odpływał, nie mogąc złapać pełnego oddechu. Po chwili trysnął potężną dawką nasienia, sprawiając, że pod wpływem obfitości wytrysku, Julia Lejs wypuściła penisa z ust, który strzelił spermą prosto w jej twarz. Gęsta substancja wylądowała na policzku, ustach i okularach nauczycielki.

Widząc, a właściwie nie widząc nic poza kolorem białym, zdjęła okulary, by na oczach kochanka dokładnie zlizać wszystko ze szkiełek. Resztę z policzka skupiła na dwóch palcach, które wsadziła do swojej nabrzmiałej cipki, wprawiając faceta w osłupienie. W tym momencie blondynka mieszała spermę ze swoimi sokami, masturbując się na jego oczach. Po chwili podszedł do nauczycielki i gwałtownie obrócił ją tyłem do siebie i przyparł do biurka.

- Przy mnie nie masz prawa jej dotykać! - Dał jej potężnego klapsa w prawy pośladek. Usłyszał w odpowiedzi tylko głośny jęk swojej kochanki. Uderzył ją jeszcze raz w to samo miejsce, aby dokładnie zrozumiała jego przekaz. - Tak też można, ale lepiej użyć do tego rózgi. Ale ja jestem głupi, nie dołączyłem instrukcji obsługi. Cóż... Chyba będę musiał sam pokazać Ci, jak to działa. - Kończąc zadanie, wbił się brutalnie do jej wnętrza. Pieprzył ją od tyłu bez zahamowań. Kobieta była już na tyle wilgotna, że nie było z tym większego problemu. Na szczęście dla nich, jej głośne krzyki były niesłyszalne na korytarzu. Mężczyzna wykonywał frykcyjne ruchy w takim tempie, że Julia czuła, jakby jego kutas rozrywał ją od środka. Powoli odpływała... była coraz bliżej, gdy jej facet z nie wyszedł.

Miała ochotę się wyżalić, ale dziś nie miała do tego prawa. Była jego suką, własnością. Miał wszelkie prawo ukarać ją, za co tylko chciał. Przysunął gwałtownie fotel, na którym siedzą nauczyciele podczas zajęć i usiadł na nim. Widząc to, szybko usiadła na jego kolanach przodem do niego i nabiła się na członka. Zaczęła ujeżdżać swojego pana, ocierając się piersiami o jego tors. Czuła znajome ciepło, któremu towarzyszył jęk Michaskiego. Tym razem wystrzelił już niewielką porcją spermy, która pobudziła jej cipkę na tyle, że kobieta doszła zaraz po nim, wyginając swoje ciał w łuk. Po wszystkim opadła bez sił na niego, oddychając ciężko. Została jeszcze jedna sprawa do załatwienia. Jak wydostaną się ze szkoły cali spoceni, ubrudzeni maksymalnie konsekwencjami swoich spełnień?

Tymczasem u Natalii, dziewczyna razem z Michałem odrabiała prawdopodobnie ostatnie lekcje w tym roku. Ta dwójka była na tyle specyficzna, że potrafiła się przy tym dobrze bawić. Łatwość kontaktu, jaki nawiązali, była zadziwiająco duża dla brunetki, która od kilku chwil wpatrywała się w przystojnego chłopaka. Michał siedział naprzeciwko niej, zapisując na kartce na brudno swoje notatki, kiedy niespodziewanie przerwał i spojrzał jej prosto w oczy. Zbliżył głowę i pocałował ją, wywołując zdumienie nie tylko o niej, ale i u siebie. Muskał delikatnie jej wargi, badając smak ust swojej przyjaciółki. Po kilku chwilach cofnął głowę i spojrzał jeszcze raz na dziewczynę. Oboje przez jakiś czas wymieniali się ukradkowymi uśmiechami.

Ada wróciła wieczorem do domu, orientując się, ze rodziców jak zwykle nie ma w domu. Rzuciła torbę koło wieszaka i powoli skierowała się na górę do swojego pokoju. Wyjęła z szafki paczkę papierosów. Od dawna nie paliła, ale w tym momencie zdała sobie sprawę z tego, że musi dotlenić raka. Zaciągnęła się wypuściła dym z ust, brzydząc się smakiem. Do jej oczu znowu napłynęły łzy, które towarzyszą dziewczynie praktycznie bez przerwy od trzech miesięcy. Wyciągnęła telefon i wybrała numer.  
- Halo? - Usłyszała znajomy głos w słuchawce.
- Cześć, to ja... - Powstrzymywała się, aby się nie poryczeć.
- Ech... Cześć. Co u Ciebie?
- Boże, zachowuję się, jak idiotka. Nie wiem po co w ogóle zadzwoniłam. Ja już po prostu nie mogę. To wszystko mnie przerasta, Dawid. Nie daję sobie rady. Brakuje mi Ciebie, pokłóciłam się z Natalią. Nie mam nikogo. - Nie wytrzymała i zaczęła płakać.
- Ada... - Próbował coś z siebie wydusić, ale okazało się to zbyt trudne.
- Kocham Cię. - Wydusiła przez łzy.
- Muszę kończyć, dobranoc... - Usłyszała jego głośny oddech, a potem już tylko dźwięk zakończenia rozmowy. Mimo, że chłopak rozłączył się już kilka minut temu, blondynka dalej trzymała telefon przy uchu, nie ruszając się nawet o milimetr.

*Kolejna część. Zapraszam do sami wiecie czego. Pozdrawiam, ZicO :)

ZicO

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 1882 słów i 10234 znaków.

2 komentarze

 
  • sławek

    jak zawsze fajnie sie czyta pisz dalej:-)

    22 paź 2014

  • Zauroczona

    Opowiadanie cudowne pisz kolejną część jak najszybciej. Już nie mogę się doczekać.

    18 paź 2014