Cóż mi pozostaje??? Muszę spełnić twe kaprysy.. twe żądania…
Jestem uległa. Wypełniając polecenie, powoli, jakby czekając na ponaglenia, zdejmuję sukienkę. Pozwalam, aby zsunęła się z ramion, wzdłuż ciała, na podłogę.
- Dlaczego mnie pan tak ponagla…? I tak, tak bardzo się krępuję… proszę tak na mnie nie patrzeć, kiedy zdejmuję stanik…
Dostrzegam twe zachłanne spojrzenie… jakbyś chciał nim pochłonąć moje piersi…
Jakbyś tym spojrzeniem zamierzał je nie tylko zlustrować, ale też zmacać, ściskać… zgniatać!
- Proszę… niech pan nie patrzy takim wzrokiem na mój biust…
- Ojej… co pan mówi??? Że zaraz będę należeć do pana… O Boże!
4 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
Historyczka
@KontoUsunięte nic dodać nic ująć... iście dokładna definicja "zeszmacenia"... "nauczycielskiej piczy"...
Historyczka
@KontoUsunięte idealne!
Historyczka
Ojej! A na czym mogloby polegać owe zeszmacenie???
Historyczka
@KontoUsunięte nic dodać nic ująć... iście dokładna definicja "zeszmacenia"... "nauczycielskiej piczy"...
Historyczka
Wujku... co to znaczy, że "przetrzepie"...???
Konkwistador
To samo czuję. Chrzciny pewne. Przetrzepanie zagwarantowane.