
 – protestuję, gdy dopadasz mnie w mej kuchni… Zadzierasz mi sukienkę… chwytasz za piersi i przysuwasz się tak, żebym wyczuwała na pupie twardość twego przyrodzenia…  
 
Jestem taka przerażona… wiem, że znikąd pomocy… sama, w domu na wsi, na odludziu… nawet, gdybym krzyczała, nikt mnie nie usłyszy, nikt nie przybędzie z pomocą… 
Jedyne co mogę uczynić… to ulec… 
Twoje dłonie są takie zachłanne… zdradzają potężne pożądanie… Tak badają mój biust, jakby chciały przetestować na ile jest jędrny i sprężysty… 
 
- Proszę… niech mnie pan puści… 
 
Ale mówię to jedynie pro forma. Nie daję na to najmniejszych szans. 
 
- Boże… co pan mówi??? Że mam się rozebrać??? Tu i teraz??? 
Materiał znajduje się w poczekalni. 
Prosimy o łapkę i komentarz!
3 komentarze
Historyczka
Konkwistadorze, ale dlaczego przez tydzień nie wychodziłabym z kuchni??? Czy wy panowie wiecie???
enklawa25
Konkwistador
Już ja bym cię pochwycił. Przez tydzień byś z tej kuchni nie wychodziła.