Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Nieśmiała Ekshibicjonistka

Lato zeszłego roku zapisało się w kronikach jako najgorętsze w historii notowanych pomiarów. Sprzyjało to realizacji wielu szalonych pomysłów, w tym jednego, który osobiście wcieliłam w życie. Myślę jednak, że zanim o nim opowiem powinnam pokrótce opisać siebie.  
Jestem dwudziestoletnią dziewczyną pochodzącą z niewielkiej miejscowości ulokowanej tuż pod Bydgoszczą. Moi rodzice wpasowują się w małomiasteczkowy stereotyp bogobojnych tradycjonalistów, od małego wpajali mi jak ważne jest posłuszeństwo, cnota i wykształcenie. Jeśli chodzi o to ostatnie to obecnie zaocznie studiuję geografię na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego, a  do tego pracuję w salonie meblowym, pomagając przy rozliczeniach handlowych. Aby uniknąć potrzeby wyprowadzki z domu rodzinnego, oraz wynajmu mieszkania w mieście i wszystkich związanych z tym kosztów, a przede wszystkim pokus, na swoje poprzednie urodziny otrzymałam stary, używany samochód. Nic specjalnego, ale dobitnie pokazuje jakim rodzajem troski jestem otoczona.  
Zwykła, nudna, dziewczyna można by pomyśleć.  
Otóż nic z tych rzeczy. Już od bardzo młodego wieku dostrzegłam w sobie dwa zupełnie różne oblicza. Pierwsze, to codzienne, wpojone przez staruszków, to zwykła, nieco zahukana i nieśmiała drobna blond introwertyczna z małego miasteczka. Mój wygląd mocno podkreśla te cechy, jestem idealnym przykładem szarej myszki. Rzadko się maluję, a moje spięte w kok włosy są naturalnego koloru. Szczupła figura również niespecjalnie rzuca się w oczy - zawsze marzyłam o tym, aby mieć dużą, okrągłą pupę, ale moja jest niestety płaska i bez wyrazu. Atutem są za to dość duże i kształtne piersi, na co dzień jednak, w pracy czy na studiach, ukrywam je pod luźnymi ubraniami jak na grzeczną córkę katolickich rodziców przystało.  
Konserwatywne wychowanie sprawiło też, że jako dorosła dziewczyna wciąż miałam problem z nawiązywaniem nowych kontaktów. Rozpoczęcie rozmowy z płcią przeciwną było po prostu stresującym wyzwaniem. Gdy na dodatek był to chłopak który mi się podobał, to niekiedy nie potrafiłam wydusić z siebie sensownego zdania i wychodziłam na idiotkę.  
Tam jednak, gdzie nie potrzeba kontaktu werbalnego lub gdy mogę pozostać niezauważona, tam budzą się we mnie zupełnie inne instynkty. Być może drzemały we mnie zawsze, być może narodziły się z niezaspakajanych żądz, latami tłumionych poczuciem winy i wstydu, ale pojawiają się coraz częściej i kuszą, aby przekraczać kolejne bariery.  
Choć nie zostałam zdiagnozowana to mam pełne przekonanie, iż jestem nimfomanką. Oprócz tego jakiś czas temu odkryłam u siebie wielkie skłonności do ekshibicjonizmu, to jednak mogło zostać wywołane moimi problemami z kontaktami interpersonalnymi. Początkowo, w latach nastoletnich, moja nimfomania ograniczała się do kompulsywnej masturbacji w ukryciu. Myślałam o najprzystojniejszych kolegach, wyobrażając sobie przeróżne scenariusze do których potrafiłam pieścić się nawet kilka razy dziennie, doprowadzając się w tym czasie do niekiedy kilkunastu orgazmów. Robiłam to w przeróżnych miejscach, od szkolnych toalet po tylne siedzenia niemal pustego autobusu. Prawdziwy seks uprawiałam zaledwie kilka razy i zazwyczaj byłam nim nieco rozczarowana. Scenariusz wyglądał podobnie, średnio atrakcyjny chłopak na tyle zdeterminowany aby próbować poderwać średnio atrakcyjną, do tego dziwną dziewczynę był na tyle uparty aby przełamać moją barierę i o ile wcześniej nie uciekłam, to w końcu gdy dochodziło do spotkania sam na sam, moja chuć wygrywała z cnotliwością i pragnienie zastania spenetrowaną budziło we mnie pokłady pożądania tak dla niego zaskakujące, że często sam nie wiedział w którym momencie z myśliwego stawał się zwierzyną. Niestety takie relacje najczęściej ograniczały się do pojedynczej przygody w trakcie której oszołomiony tą nagłą przemianą biedak kończył dużo wcześniej niż planował i sam, zawstydzony i wystraszony urywał kontakt. Najbardziej ekstremalny przypadek nie zdążył nawet zdjąć paska od spodni. Był to wyjątkowo nieśmiały chłopak którego podchody trwały bardzo długo. Zdążyłam się już z nim nieco oswoić więc gdy w końcu zaprosił mnie do swojego domu pod pretekstem oglądania filmu to postanowiłam włożyć na siebie sukienkę i buty. Tylko sukienkę i buty. Sądząc po zachowaniu gdy weszłam do jego pokoju chyba faktycznie nie miał żadnych niecnych zamiarów poza seansem. Był słodki i uroczy. Przywitałam się nieśmiało i rozejrzałam wokół utrzymując naturalną dla siebie skromną, przygarbioną pozę z rękami zaplecionymi przed sobą - niczym młoda uczennica recytująca wierszyk. Być może wszystko nie rozegrałoby się tak gwałtownie, ale jakiś przeciąg, jakiś podmuch wiatru który podwiał lekko falbanki mojej niewinnej sukienki, musnął moją zupełnie nagą muszelkę i spowodował dreszcz. Dreszcz, który wywołał reakcję łańcuchową. Kolega odwrócił się i o coś zapytał, ale już nie dotarło do mnie o co mu chodziło. Stałam niema, wpatrując się w niego tą dziwną mieszanką niewinnego i napastliwego spojrzenia ozdobionego przygryzieniem wargi. On  już domyślał się o co chodzi i również niemy stał z otwartymi ustami. Rozpięłam zamek na plecach i po prostu zrzuciłam z siebie jedyne odzienie. Chłopak zupełnie znieruchomiał i zbladł na widok mojego nagiego ciała, był to chyba pierwszy raz gdy znalazł się sam na sam z roznegliżowaną kobietą. Kolejny ruch również musiał należeć do mnie. Zrobiłam kilka kroków naprzód i weszłam w jego strefę osobistą. Cofnął się, ale ja zrobiłam następny. Dalej nie miał już gdzie uciec, za nim była ściana. Wciąż nie wydusił z siebie słowa, a jedynie lustrował mnie od stóp po czubek głowy. Chwyciłam jego dłonie i położyłam na moich piersiach. Zaczął je nieporadnie macać, gdy zbliżyłam twarz do jego twarzy i pocałowałam. Pocałunek w jego wykonaniu był równie niezdarny, ale nie przeszkadzało mi to. Moja ręka powędrowała w dół, wymacała zgrubienie w jeansach i mocno ścisnęła. Czułam jak szybko się powiększa, ale zanim jeszcze zdołał stwardnieć, westchnął, odepchnął mnie lekko i wydusił:
- Czek… poczeka… - urwał w pół słowa, jego oczy zrobiły się mętne, a na policzkach wystąpiły rumieńce. Poczułam jak zgrubienie w jego spodniach pulsuje by po chwili wilgotna plama przebiła się przez materiał. Mój niedoszły kochanek już doszedł, a ja tylko jeszcze bardziej się pobudziłam i nie mogłam tego tak zostawić. Nie spuszczając wzroku z jego twarzy położyłam się na łóżku, rozłożyłam szeroko nogi i najpierw delikatnie zaczęłam pocierać swoją cipkę, by po krótkiej chwili zapamiętale penetrować się trzema palcami na oczach wciąż zdezorientowanego  i zawstydzonego młodzieńca. Chyba pierwszy raz byłam aż tak mokra. Krople moich soków pryskały na wysokość kilkunastu centymetrów. Intensywny orgazm przyszedł bardzo szybko, moje ciało zesztywniało, a głowa odruchowo odchyliła się do tyłu. Kilka mocnych skurczów przeszyło moje lędźwie. Uczucie było wspaniałe, ale to było dla mnie mało. Gdy tylko przebrzmiał pierwszy szczyt, natychmiast kontynuowałam masturbację ponownie patrząc chłopakowi w oczy. Po drugim orgazmie postanowiłam, że wystarczy. Na jego pościeli pozostawiłam mokrą plamę swoich soków, wytarłam swoje łono prześcieradłem, w pośpiechu założyłam sukienkę i wybiegłam z mieszkania.  
Od tamtej pory unika mnie jak ognia. A szkoda, z chęcią powtórzyłabym coś podobnego.
Co do mojego ekshibicjonizmu to dawał mi on namiastkę erotycznej interakcji z obcymi facetami bez potrzeby kontaktu werbalnego. Odpowiednio wyeksponowane ciało było w stanie zwrócić uwagę dowolnego mężczyzny bez słów. Niezależnie czy był stary, młody, przystojny czy brzydki. W takich sytuacjach byłam w stanie nawiązać intymne połączenie z gośćmi, którzy w normalnej sytuacji pewnie nawet by mnie nie spostrzegli. Ulubionym i chyba najbardziej oczywistym miejscem było saunarium. Uczęszczałam tam często i pośród specyficznego klimatu i przygaszonych świateł uwielbiałam paradować nago nawet w miejscach, gdzie nie było to koniecznie. Wyłapywałam z satysfakcją te mniej i bardziej ukradkowe spojrzenia - niektórzy byli bardziej ostentacyjni od innych we wzrokowym wyrażaniu podziwu dla mojego nagiego ciała, ale nikt mnie nie zaczepiał. W takich miejscach panuje pewna etykieta której nie warto łamać aby nie zostać wyrzuconym, stąd też i ja nie mogłam sobie pozwolić na za wiele. Często pojawiające się podniecenie musiałam rozładowywać masturbując się w ukryciu. Robiłam to będąc sama w saunie, czasami pod prysznicem, w szatni czy w jacuzzi, nigdy na czyichś oczach. Tylko raz, natknąwszy się na trzech przystojnych i nieźle zbudowanych facetów postanowiłam trochę zaszaleć. Z podsłuchanej rozmowy dowiedziałam się, że byli to piłkarze lokalnego klubu, którzy wpadli się zregenerować. Weszłam za nimi do sauny w której nikogo więcej nie było. Usiedli nadzy w rzędzie po lewej stronie, a ja zupełnie zrzucając ręcznik, rozścieliłam go dokładnie naprzeciwko. Mocno oparłam się plecami i przymrużyłam oczy tak aby móc ich obserwować, ale aby wyglądały jak zamknięte. W pewnym momencie zaczęli zerkać w moją stronę i szeptać. Rozłożyłam nogi i położyłam stopy na siedzisku bezwstydnie prezentując cipkę. Szepty na moment ucichły, sportowcy parzyli to na mnie, to po sobie. Nie widziałam ich min, ale musiały wyrażać zaskoczenie. Wyobrażałam sobie jak wstają i podchodzą do mnie, jak zaczynają się mną zajmować, a potem biorą jeden po drugim. Chciałam czuć jak wypełniają mnie jednocześnie. Nie mogłam wytrzymać podniecenia i skierowałam rękę na swoje łono. Podrapałam się tylko niewinnie i równie niewinnie, jakby w rytm muzyki zaczęłam wodzić w górę i w dół. Nie była to prawdziwa masturbacja, ale dawała mi sporo przyjemności. Widziałam też, że moja widownia również zaczęła dyskretnie gmerać w swoich okolicach intymnych i szeptać między sobą. Niestety, nie trwało to długo, usłyszałam, że ktoś się zbliża więc zabrałam rękę i złączyłam nogi jak gdyby nigdy nic. Dla niepoznaki posiedziałam jeszcze chwilę, by w końcu niemal wybiec w kierunku prysznica i masturbować się tam dobre pięć minut dochodząc międzyczasie kilka razy. Poza saunarium lubiłam obnażać się też w wielu innych miejscach. Sklepowych przymierzalniach, przebieralniach, kawiarniach, a nawet na ulicy. Unikałam tego tylko na uczelni i w pracy w obawie swoją o reputację. Robiłam to na różne sposoby, a pomagało mi w tym kilka ciuchów które zupełnie nie pasowały do mojej garderoby. Kilka razy w przypływie nagłego podniecenia na zakupach zdarzyło mi się nabyć parę obcisłych i kusych bluzek, spódniczek oraz sukienkę. Gdy w cieplejsze dni nachodziła mnie ochota lubiłam ubierać opinającą, białą i nieco prześwitującą bluzkę, krótką spódniczkę i absolutnie żadnej bielizny. W takim stroju wychodziłam w różne miejsca łapiąc spojrzenia napalonych nieznajomych gapiących się na mój kształtny biust. Siedząc w restauracjach celowo rozkładałam nogi, czy schylałam się po rzeczy z najniższych półek robiąc zakupy w sklepie. Uwielbiałam tę adrenalinę, ale najbardziej ekstremalna rzecz przytrafiła mi się w jednym ze sklepów odzieżowych w lokalnej galerii. Natknęłam się tam na parę, kiedy akurat miałam na sobie normalną, skromną sukienkę i bieliznę. Dziewczyna była śliczna, zazdrościłam jej świetnych kształtów i pięknych czarnych włosów, ale najbardziej pozazdrościłam jej przystojnego, wysokiego chłopaka, który nie odstępował jej na krok. Był idealny i taki podniecający. Chodziłam chwilę za nimi udając, że oglądam bluzki, ale nawet mnie nie zauważyli sami będąc w szale zakupów. Dziewczyna w końcu zgarnęła cały stos różnych rzeczy i pociągnęła swojego partnera do przebieralni. Wtedy w mojej głowie narodził się diabelski pomysł. Chwyciłam szybko jakąś przypadkową koszulkę i ruszyłam za nimi. Przebieralnie były idealne do tego aby zrealizować mój plan - nie miały drzwiczek, były zasłaniane wielkimi ciężkimi firanami. Nieznajoma już zniknęła za jedną z nich, a jej wybranek czekał na zewnątrz i czytał coś na smartfonie. Wybrałam kabinę obok i mocno niedokładnie się zasłoniłam. Z boku, niby przypadkowo, zostawiłam dość dużą ponad dziesięciocentymetrową dziurę, przez którą mógł mnie doskonale widzieć. Stanęłam tyłem do niego, upewniłam się, że będzie w stanie mnie zauważyć i obserwując go w lustrze zaczęłam się rozbierać. Rozpięłam zamek sukienki i po prostu zrzuciłam ją z siebie. Podmuch jaki spowodowała zwrócił uwagę chłopaka, zerknął na mnie, a ja uśmiechnęłam się do niego w lustrzanym odbiciu. Był zaskoczony, że nie zasuwam zasłony do końca, ale obserwował mnie dalej. Odwróciłam się w jego kierunku. Patrząc mu w oczy i uśmiechając sięgnęłam za plecy w kierunku zapięcia stanika, który po kilku sekundach wylądował na ziemi. Nieznajomy chyba lekko niedowierzał w to co się dzieje, ale patrzył zafascynowany. Zsunęłam buty, by móc powoli i najseksowniej jak się da zsunąć z siebie figi – ostatnią część garderoby jaką na sobie miałam. Stałam teraz przed nim zupełnie naga w niedokładnie zasuniętej kabinie przebieralni sklepu w którym było jeszcze co najmniej kilka innych osób, a jego dziewczyna przebierała się dosłownie kilkadziesiąt centymetrów za ścianą. Słyszałam każdy jej ruch. Byłam potwornie podniecona, mój podglądacz najwyraźniej też, bo poprawił się w kroku, w którym dostrzegłam zgrubienie. Wyobraziłam sobie od razu jak go wyciągam i zaczynam ssać. Kolejną zaletą przebieralni były małe pufy w kabinach. Nie mogąc dłużej wytrzymać napięcia usiadłam na niej, rozłożyłam nogi i zaczęłam mocno masować swoją łechtaczkę. Gdy wilgoć zaczęła się ze mnie wydostawać, drugą dłonią zaczęłam się równocześnie penetrować na oczach nieznajomego faceta w galerii handlowej. On stał wciąż potwornie zaskoczony, ale rumieniec podniecenia zalał jego twarz. Zaczął masować już wyraźnie zarysowanego przez spodnie penisa. W pewnym momencie obejrzał się szybko i na chwilę schował rękę, jakaś kobieta przeszła za jego plecami, ale nie obejrzała się w moją stronę niezainteresowana sceną. To podnieciło mnie jeszcze bardziej, pieściłam się coraz mocniej, aż w końcu dostałam niesamowitego orgazmu. Strumień soków wytrysnął ze mnie tworząc niewielką plamę, gdy w spazmach rozkoszy drgałam na skórzanej pufie. Dokładnie w tym momencie usłyszałam, że w kabinie obok przebieranki mają się ku końcowi. Rzuciłam jeszcze jeden uśmiech do zdezorientowanego i piekielnie podnieconego przystojniaka i szybko zasunęłam zasłonę do końca, aby oporządzić się, wyjść i jak to zdarzało się zazwyczaj, nie zobaczyć go już nigdy więcej.  
Pewnego dnia przyszedł jednak moment, gdy takie przygody, choć przyjemne, to stały się niewystarczające. Chciałam czegoś więcej, jakiegoś bliższego kontaktu. Długo zastanawiałam się nad odpowiednim planem i być może ten, który opracowałam nie był najłatwiejszy, pewnie znalazłoby się wiele prostszych sposobów, być może wielu z was uzna, że jest głupi, ale tak sobie właśnie wymarzyłam i jak się okazało, wyszło całkiem nieźle.  
Jak wspominałam na początku lato było upalne. Sprzyjało to chodzeniu w negliżu i to miałam zamiar wykorzystać. Kupiłam sobie praktycznie przezroczystą halkę tkaną z cienkiej, srebrnej satyny, której materiał nie nadawał się do chodzenia na co dzień. Była przeznaczona jako dodatek do pełnych kreacji, lub ewentualnie do łóżkowych zabaw. Zarówno z bliska jak i z daleka nie zasłaniała praktycznie nic, widać przez nią było jak przez lekko zabarwione szkło. Była wspaniała. Wymyśliłam sobie, że to właśnie w niej wypuszczę się na łowy. Jak to jednak zrobić, aby nie wzbudzić publicznego oburzenia lub narazić się na napaść?  
Postanowiłam wykorzystać swojego leciwego Opla Corsę, który miał mi w tym wypadku posłużyć jako schronienie przed tymi niechcianymi spojrzeniami i potencjalnie niebezpiecznym obrotem spraw. Wciąż jednak jazda po mieście czy nawet wsi z nagim biustem nie jest najszczęśliwszym pomysłem, znałam jednak pewne miejsce, które nadawało się idealnie. Była to oddalona od moich rodzinnych stron o dobre kilkanaście kilometrów, prawie zapomniana gruntowa droga ukryta między polami kukurydzy. Z rzadka jeździły nią traktory czy tubylcy, więc nie była zarośnięta trawą. Stanowiła długi korytarz, którego jako skrótu używali mieszkańcy dwóch sąsiednich wiosek chcący przemieścić się między nimi. Z jednej strony zapewniała osłonę wysoko rosnącą kukurydzą, a drugiej, dzięki temu, ze była dość prosta, z daleka widać było czy ktoś się zbliża. Plan nie był skomplikowany, ale jego wykonanie wymagało nieco wysiłku i sporo szczęścia. Wychodząc z domu musiałam być ubrana, więc zrzucenie z siebie zbędnych ciuchów i pozostawienie wyłącznie prześwitującej halki miało nastąpić tuż przed miejscem akcji. Kolejnym problemem był fakt, jak rzadko uczęszczana była ta dróżka. Zanim w końcu się udało, robiłam wiele nieskutecznych podejść w trakcie których wykonywałam kilka rundek tam i z powrotem, nie natykając się zupełnie na nikogo lub ewentualnie dzieci, kobiety czy mężczyzn za starych, lub zupełnie nieatrakcyjnych. Wiedziałam jednak, że nawet jeśli w końcu trafię na odpowiednią osobę, to nie wystarczy mi, że po prostu przejadę obok. Potrzebowałam interakcji. Mimo wszystko musiałam nawiązać jakiś kontakt. Stresowało mnie to, ale wpadłam na pomysł, że będę udawać zagubioną w kukurydzy dziewczynkę. Zapytać o drogę, to przecież nic strasznego! W końcu robiłam to już wiele razy.  
Była to już chyba piąta albo szósta próba w tym miesiącu, gdy pewnego dnia skręciłam z drogi gminnej i zatrzymałam się na skraju pola przy przydrożnym drzewie obok którego stała niewielka kapliczka. Była połowa sierpnia, a żar niemiłosiernie lał się z nieba. Okolica powoli zaczynała się złocić, w powietrzu unosił się słodki zapach suszonego siana, które w wielkich balach stało w polu po drugiej stronie trasy. Brak wiatru sprawił, że wokół słychać było tylko głośne bzyczenie świerszczy. Nie wychodząc z auta zdjęłam z siebie rozpinaną bluzkę i krótkie spodenki. Bielizny i tak nie miałam, więc zostałam wyłącznie w mojej cienkiej, satynowej, prowokacyjnej szmatce. Zapięłam pasy, zasłaniając nimi ile się dało, na wypadek, gdyby dróżką szły dzieci, lub inne niechciane osoby i z wolna ruszyłam w kierunku szpaleru kukurydzianych tyczek. Już z daleka ujrzałam postać idącą w moją stronę, była oddalona o dobre trzysta metrów, ale w miarę zbliżania rozpoznałam, że jest to mężczyzna. Po kolejnych kilkudziesięciu metrach byłam już pewna, że jest on stosunkowo młody, ubrany w czysty, biały podkoszulek i modne, szare bawełniane krótkie spodnie. Rozpięłam pasy bezpieczeństwa i jechałam dalej z otwartymi szybami. Im bardziej się zbliżałam, tym mocniej biło moje serce, byłam już w stanie rozpoznać w nieznajomym dość wysokiego blondyna o przystojnej twarzy i dobrze zbudowanym ciele. To był ten dzień, byłam potwornie zestresowana, moje ręce drżały, ale podniecenie zaczynało brać górę.  
Gdy byłam już dostatecznie blisko zatrzymałam się tuż przed nim.
- Przepraszam bardzo – wypowiedziałam pierwsze słowa łapiąc jego wzrok, mój głos drżał ze stresu – wie pan może czy ja tędy dojadę do Rokuszyc? – celowo wybrałam mocno oddaloną miejscowość, aby wydłużyć rozmowę. Chłopak zatrzymał się i spojrzał na mnie z pewnej odległości. Od razu zerknął na mój biust, a na jego twarzy zagościło zaskoczenie.
- Rokuszyc? Tędy? Jak pani się tu znalazła? – moje pytanie wywołało równie duże zdziwienie co strój.
- Ta.. tak – zająknęłam się i ledwo opanowałam impuls, aby szybko odjechać – Tak, do Rokuszyc, bo widzi pan, ja od Janowa tu jechałam… i… no ta… nawigacja mnie wyprowadziła tutaj.
- No tak, nawigacje bywają podstępne – nieznajomy zaśmiał się rozładowując nieco napięcie, nie przestawał przy tym rzucać ukradkowych spojrzeń na moje piersi – więc tak, tą dróżką wyjedzie pani koło Gzina, trzeba skręcić w prawo, długo, prosto przez las, potem do głównej i w lewo na Racinewo… - blondyn referował trasę szczegółowo, podszedłszy bliżej samochodu, ale ja już nie słuchałam. Wpatrywałam się tylko w jego niebieskie oczy i wysportowaną sylwetkę. Jego słowa brzmiały tylko echem, aż w końcu się urwały.
- Noo, to jak, trafisz? – zadał pytanie przechodząc niespodziewanie na ty i uśmiechając się niewinnie.
- Yyyy, nooo, chyba tak – otrząsnęłam się wyrwana z letargu – ale wiesz co, a może pokazałbyś mi to na mapie – zaczęłam grzebać prawą ręką na po fotelu pasażera w poszukiwaniu telefonu, nie spuszczając wzroku z przypadkowego przechodnia. W końcu chwyciłam go i odpaliłam nawigację rzucając proszące spojrzenie. Celowo nie wychylałam się zanadto z wnętrza, aby to on musiał nachylić się do mnie. Zrobił to niemal wsadzając głowę do środka, wtedy też wyraźnie zauważył, że na dole również nie mam bielizny. Zająknął się przez moment, ale koniec końców skupił się na ekranie i pomagając sobie palcem zaczął instruować mnie co do dalszej trasy. Po raz kolejny skupiłam się jednak na nim zamiast na wskazówkach. Moje podniecenie rosło z każdą sekundą, lekko wypięłam klatkę mocniej eksponując piersi, co nie uszło jego uwadze, rzucił kolejne spojrzenie, potem zerknął również w dół. Przełknął ślinę i próbował tłumaczyć dalej, ale szło mu to coraz trudniej. Zaczerwienił się, a na jego cienkich spodniach pojawiło się wybrzuszenie.
- Okropnie dziś gorąco, prawda? – przerwałam mu czując coraz mocniejsze mrowienie w podbrzuszu.
- Ta.. tak – zająknął się zaskoczony – widzę, że chyba nie działa ci klimatyzacja? – rzucił.
- Co? Klima… nie, tu nie mam klimatyzacji, skąd wiedziałeś? – zapytałam zbita z tropu - z tego stresu i podniecenia zupełnie nie załapałam o co mu chodziło.
- Nooo… - nie dokończył a jedynie skinął głową na moje piersi czerwieniąc się jeszcze bardziej.
- Aaaa to, boże, przepraszam – sama również się zaczerwieniłam, pomimo, że było to dokładnie to na co liczyłam to poczułam zawstydzenie i lekki stres – faktycznie, jest tak gorąco, że zapomniałam w jakim stroju jestem… przepraszam, powinnam coś założyć – zaczęłam się jąkać i szukać mojej bluzki.
- Nieee, to znaczy mi to nie przeszkadza – uśmiechnął się chłopak – nawet mi się podoba – rzucił cicho i szybko, jakby samemu nie dowierzając, że to powiedział. Zamarłam i popatrzyłam na niego. Na chwilę zapadła niezręczna cisza w trakcie której nieznajomy nie za bardzo wiedział co ze sobą zrobić, a ja na jego słowa poczułam jak krew napływa do mego łona. Nagła fala podniecenia przejęła nade mną kontrolę.
- Podobają ci się? – popatrzyłam na niego niepewnie i wyeksponowałam je jeszcze bardziej.
- T..tak, bardzo – zająknął się.
- Dziękuję, to miłe – uśmiechnęłam się – wiesz, jak chcesz tooo – zawahałam się na sekundę – jak chcesz to możesz ich dotknąć. Gość stanął jak wryty
- Serio? – zapytał z niedowierzaniem.
- Serio! – przytaknęłam z uśmiechem.
Nieznajomy nieśmiało wsunął jedną rękę i delikatnie objął pierś. Ścisnął ją, a ja cichutko jęknęłam z podniecenia. Pieścił ją namiętnie, aby po chwili zająć się także drugą. Namiot w jego spodniach powiększał się. Patrzyłam na niego, gdy z błyskiem w oku zajmował się moim biustem. Jedna z moich rąk samowolnie zjechała w dół i zaczęła pieścić udo, bardzo blisko najczulszych punktów. On patrzył na to jak zahipnotyzowany, w końcu wsadził przez okno drugą rękę i zaczął intensywniej pieścić obie kształtne kule. Poczułam, że robię się bardzo wilgotna i zaczynałam odlatywać. Wyłączyłam silnik i zaciągnęłam ręczny, ale nie otworzyłam drzwi, chwyciłam krańce mojej halki i ściągnęłam ją z siebie pozostając nagą na fotelu. Oczy chłopaka zaświeciły się jeszcze bardziej. Powrócił do pieszczot nagich cycków, gdy ja ręką powędrowałam wprost między swoje nogi i zaczęłam masować swój guziczek. Robiłam to coraz szybciej zwiększając swoje doznania z każdą sekundą, moja rozkosz osiągnęła pułap w którym już ciężko było mi się na czymś skupić, podświadomie przymknęłam oczy i po omacku wystawiłam drugą rękę przez okno, poszukując i w końcu znajdując dotykiem pęczniejącego penisa. Chwyciłam go mocno przez materiał spodenek i po prostu trzymałam czując jak coraz bardziej powiększa się i twardnieje. Był wielki, co podnieciło mnie jeszcze bardziej. Czując nadchodzący orgazm wsadziłam dwa palce w cipkę i zaczęłam stymulować punkt G. Po kilkunastu sekundach zakręciło mi się w głowie z rozkoszy, całe ciało przeszedł dreszcz a wargi zaczęły rytmicznie zaciskać się na mojej ręce. Dochodziłam w moim aucie trzymając w ręce wielkiego i twardego penisa nieznajomego, który pieścił moje cycki. Było mi wspaniale i to na tyle, że chciałam więcej. Na horyzoncie nie było widać nikogo, chwyciłam dłoń chłopaka i nakierowałam go na swoje łono, natychmiast podchwycił to i zaczął na zmianę pieścić moją łechtaczkę i penetrować moje wnętrze. Jego twarz przycisnęłam do swojego biustu, aby zajął się nim swoimi ustami, co niezwłocznie uczynił. Byłam w niebie i zaczęłam miętosić jego wyczekującego penisa. Gdy jego pieszczoty zintensyfikowały się i czułam, że kolejny szczyt to tylko kwestia czasu, wyciągnęłam jego przyjaciela ze spodni, aby poczuć go we własnej dłoni. Był wielki, twardy i miał ładny kształt. Zapragnęłam poczuć go w sobie. Zanim jednak to się stało, mój przypadkowy kochanek, samemu poczuwszy mocniejsze doznania, zaczął brutalnie znęcać się nad moim punktem G, krzyknęłam z nagłej rozkoszy i zesztywniałam z otwartymi na oścież ustami. Słyszałam tylko jak moje soki chlupoczą i pryskają po fotelu i całej desce rozdzielczej. Zaczęłam dochodzić mocno chwytając nieznajomego za włosy. On nie przestawał ani na chwilę podążając ręką za moimi falującymi biodrami. W końcu moje nogi zaczęły drżeć, z ust wydobył się jęk, a z cipki wytrysnął strumień soków do reszty mocząc fotel i dywanik. Doszłam od jego pieszczot. To jednak wciąż było za mało, chłopak również był potwornie podniecony, a jego kutas cały czas stał w oczekiwaniu. Byłam na to gotowa, wyciągnęłam ze schowka pojedynczą prezerwatywę, zanim jednak ją założyłam to nie mogłam opanować się, aby nie pochłonąć tego cudownego sprzętu w swoich ustach. Rzuciłam się na niego łapczywie i ssałam nieprzytomnie. Mrowienie w kroku przypomniało mi jednak po chwili czego tak naprawdę pragnę. Założyłam na niego prezerwatywę i klękając na swoim fotelu odwróciłam się tyłem do otwartego okna. Wystawiłam przez nie swój nagi tyłek wraz z niewyżytą ociekającą pusią. Nie mogłam widzieć co dzieje się z tyłu, ale to podniecało mnie jeszcze bardziej. Pierwszą rzeczą jaką poczułam była seria głośnych i mocnych klapsów. Tak, to było to czego potrzebowałam, to na co zasłużyłam swoim zachowaniem, wyjęczałam, aby uderzył mnie jeszcze raz co też zrobił zostawiając na moich pośladkach czerwone ślady. Zasłużoną karę za moją lubieżność. Zanim we mnie wszedł przyssał się jeszcze do moich dziurek łapczywie spijając soczki i drażniąc guziczek. Lizał go i ssał niemal doprowadzając mnie do kolejnego orgazmu, gdy w końcu oderwał się, dał kilka kolejnych klapsów i nagle, mocno wszedł we mnie jak brutal. Krzyknęłam, ale było mi dobrze jak nigdy dotąd. Zaaczął pracować swoimi biodrami, moszcząc się i rozpychając moje wnętrze jak jeszcze nikt przedtem. Z początku lekko bolało, ale po chwili przyzwyczaiłam się i ból ustąpił miejsca niespotykanej wcześniej rozkoszy. Kochanek zaczął się rozpędzać, z wnętrza auta słyszałam jak jego lędźwie obijają się o mój mokry tyłek wydając głośne klapnięcia. Wchodził we mnie jak w amoku, coraz szybciej i mocniej, brutalnie trzymając mnie za biodra, tak jakby w rękach miał nie skórę a lejce. Bolesne ślady po tym traktowaniu miałam jeszcze przez wiele dni, ale w tamtym momencie doprowadzało mnie to do ekstazy. Kolejnych kilka pchnięć oraz bardzo mocnych klapsów sprawiło, że zaczęłam dochodzić. Przytuliłam twarz do materiału fotela i zaczęłam krzyczeć, aby nie przestawał. Ale on nie miał zamiaru, pierdolił mnie z całych sił nawet nie zwalniając, gdy w spazmach orgazmu zaczęłam wić się i dygotać. Chwycił mnie tylko mocniej za biodra i przyciągnął do siebie wyciągając mój tyłek nieco bardziej z auta, tak, że niemal zaklinował się w oknie. To była dla niego wymarzona pozycja i korzystał z niej jak mógł. Rżnął mnie jak dzikus, a ja zaczęłam seryjnie i niekontrolowanie dochodzić, byłam w stanie w którym nie wiedziałam co się dzieje i nawet nie byłam w stanie zliczyć kolejnych orgazmów. Podana na tacy swojemu panu bezwładnie oddawałam się niekończącej się rozkoszy. Nie wiedziałam jak się nazywam, gdy w końcu poczułam jak jego wielki chuj zaczyna pulsować i dochodzić wewnątrz mojej cipki. Znieruchomiał i sam zaczął mocno dyszeć. Wydawało mi się, że trwa to wieki, w trakcie których powoli zaczęła wracać mi pełna świadomość. W końcu wyszedł ze mnie ciężko oddychając, a adrenalina, która mnie napędzała przypomniała, w jakiej sytuacji się znajduję. W momencie otrząsnęłam się, usiadłam z trzęsącymi nogami i spojrzałam na nieznajomego, który stał łapiąc oddech przez otwarte usta, jego spodnie i bielizna leżały u jego kostek, a w prezerwatywie założonej na wciąż stojącego kutasa znajdowała się pokaźna porcja nasienia. Pierwszy raz w życiu poczułam się spełniona i wiedziałam, że to nie jest ostatnia taka przygoda. Zanim zdążył się odezwać odpaliłam silnik, rzuciłam krótkie „dziękuję!” i odjechałam przed siebie.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik MEDAL 83s

    Gorące pozdrowienia dla autorki! Mocna dawka adrenaliny i nietypowa opowieść erotyczna ( na bazie ekshibicjonizmu )...

    4 tyg. temu

  • Użytkownik On

    Filmy są niczym w porównaniu z Twoimi opowiadaniami.

    7 sie 2022

  • Użytkownik izabela

    Ładnie się zabawiłaś.

    28 wrz 2021

  • Użytkownik Markrykk

    REWELACJA!!! Błaaaaagam o ciąg dalszy!!!

    28 wrz 2021