Ze wszystkich tematów tabu, ten fascynował mnie najbardziej. Od dłuższego czasu byłem niezwykle zakręcony na jego punkcie. Ta granica zawsze wydawała mi się być ostateczną. Za nią nie było już nic. Przekroczenie jej było moim celem, do którego zawzięcie dążyłem. Bardzo chciałem zobaczyć jak to jest. Przeżyć to. Zdobyć kolejne doświadczenie, które było niemożliwe do zdobycia. Znajdowało się poza zasięgiem. Pozostawało w sferze marzeń i fantazji seksualnej, której nigdy nie zrealizuję.
Ono było jak wejście na najwyższą górę świata przez zwykłego i szarego zjadacza chleba, jakim byłem. Do dziś zresztą tak jest.
Menstruacja. Mistyczny czas u kobiety. Kilkudniowe krwawienie z dróg rodnych jest niezwykłym czasem. To naturalna i fizjologiczna część całego cyklu miesięcznego.
Złuszczająca się błona śluzowa, sprawia, że pękają naczynka krwionośne i pojawia się krwawienie z pochwy. To jest znak, że nie doszło do zapłodnienia.
Za nastoletnich czasów zawsze był to powód do ulgi...
PMS.
Edyta nie była wtedy sobą. Była wybitnie rozdrażniona i wściekła na cały świat. Najlepiej było zejść jej wtedy z drogi, a najlepiej nie pokazywać się w pobliżu przez cztery albo pięć dni.
Nawet mnie to nie denerwowało. Znosiłem jej huśtawki nastrojów z podziwu godnym spokojem.
Do naszej legendy przeszła sytuacja, która kiedyś się wydarzyła.
Byłem w kuchni i przygotowywałem obiad. Edyta wróciła z pracy. Była naburmuszona i podminowana. Rzut oka wystarczył, by zrozumieć o co chodzi.
- Darek. Tylko mnie nie wkurzaj. Najlepiej nic nie mów. Nie odzywaj się i nie denerwuj mnie – zapowiedziała na samym wstępie stojąc w drzwiach - nic do mnie nie mów!
Okej, skoro tak, to usunę się na bezpieczną pozycję i przeczekam w swoich okopach okres burzy, naporu i negatywnego nastawienia. Nie trwał on długo, więc użyłem nadzieją, że już wkrótce wszystko wróci do normy. Prawie do normy.
Gdy Edyta wróciła z łazienki, usiadła przy stole a ja podałem moje popisowe spaghetti. Siedzieliśmy w milczeniu nawijając na widelce długi makaron polany sosem bolońskim.
- Czemu milczysz? – spytała.
Wtedy trochę zdębiałem z wrażenia.
- Przecież sama chciałaś, abym zamknął jadaczkę – uśmiechnąłem się do niej.
– Jeju... Sorry... Przepraszam, ale trochę mnie boli. Poza tym mam wyjątkowego wkurwa na tego kretyna, mojego szefa - wyznała
- W porządku – uśmiechnąłem się po raz kolejny.
- Jesteś aniołem – stwierdziła.
– Bo bardzo cię kocham.
– Masz ze mną trzy światy.
– Jakoś daję radę.
Edyta kiepsko znosiła swoje bóle menstruacyjne.
Były one dla niej bardzo dokuczliwe.
- Nienawidzę tego – mówiła często.
Wierzyłem jej. Co prawda nie miałem płaszczyzny porównania, ale wierzyłem.
Ból związany z menstruacją umiejscawia się w dole lub środku brzucha. Nie zazdrościłem.
Cholernie mnie to jednak jarało. Nie wiem dlaczego i zacząłem podejrzewać że jest coś ze mną nie halo. Im bardziej i dłużej o tym myślałem, to chciałem tego coraz bardziej. To było tak bardzo inne i tak tą innością kuszące, że nie mogłem wybić sobie tego z głowy.
Chciałem spróbować. Chciałem zobaczyć, jakie będą nasze wrażenia.
Nie brzydziłem się tego wcale. Podobnież okres niedyspozycji kobiety wpływa zniechęcająco na niektórych facetów i odbiera im całkiem ochotę do seksu. Ja nic takiego nie czułem, a wręcz przeciwnie: byłem, jak najbardziej za.
Większe obiekcje ode mnie miała zawsze Edyta. Widziała jednak, jak byłem napalony, by wejść w toń Morza Czerwonego. Nie powiedziała nigdy zdecydowanego nie. Zawsze jednak powstrzymywała mnie, gdy próbowałem zrobić coś w tym kierunku.
A ja powoli i niespiesznie oswajałem ją z tym faktem. Krok po kroku szedłem coraz dalej.
/////
Siedziałem wygodnie na fotelu, gdy Edyta stanęła przede mną. Miała na sobie tylko pełne majteczki w kolorze, nomen omen, czerwonym. Podpaska między jej nogami odznaczała się wyraźnie.
Przesunąłem się bliżej, chwyciłem Edytę w biodrach i zacząłem całować jej brzuch. Przytuliłem też do niego swój policzek. Trwaliśmy tak bez słów i bez ruchu przez dłuższy czas. Piękna to była chwila.
Nie podnosząc się zacząłem pieścić jej piersi. Nigdy o tym nie zapomniałem i zawsze tak rozpoczynałem naszą miłosną grę. Sprawiało nam to zawsze dużo przyjemności.
Dziś zdecydowałem się na kolejny krok. Wsunąłem palce wskazujące obu rąk za gumkę jej majtek. Zacząłem powoli je zsuwać. Wolno, wolniutko. Nie spieszyłem się. Byłem gotowy przestać w każdej chwili, gdyby tylko dotarł by do mnie taki sygnał.
Drżałem z emocji i podniecenia.
Wreszcie udało mi się odsłonić cały wzgórek łonowy Edyty przez którego środek biegła nieielka szczelinka.
Zsuwałem dalej majtki Edyty aź do kolan.
Na powierzchni sprasowanej waty otoczonej warstwą celulozy już pojawiła się mała plamka krwi, chociaż przed chwilą Edyta ją zmieniła.
Porowata folia ułatwiała wchłanianie wydalanej krwi.
Od spodu podpaska miała warstwę kleju, umożliwiającą przytwierdzenie do bielizny i zapobiegającą przesuwaniu.
Muszę przyznać, że był to niesamowity widok. Niewielu mężczyzn z pewnością miało okazję go widzieć. Ja należałem do tych szczęściarzy.
Sunąłem palcem środkowym po mokrej szparce Edyty. Była nadzwyczaj mokra. Dużo bardziej niż zwykle. Tego się spodziewałem, ale było to wielkie przeżycie. Koniec końców wsunąłem palec głęboko pomiędzy wargi sromowe.
Poczułem się, jak Krzysztof Kolumb który po raz pierwszy postawił nogę na nieznanym lądzie. Byłem jego zdobywcą. Byłem tam, jako pierwszy i jednocześnie jako ostatni. Jedyny. Ta pieszczota też była jedyna w swoim rodzaju. Niby zwyczajna zabawa palcem, ale jakże inna.
Nadal drżałem z emocji. Czułem się tak, jakbym miał febrę. Wszystko to dzięki niezwykłości całej sytuacji. Wiedziałem, że moje odczucia będą niezapomniane. Nie zapomnę ich na pewno do końca życia i gdyby już nigdy miały się nie zdarzyć, to będę miał co wspominać.
Edyta westchnęła głęboko z rozkoszy. Moja palcówka przynosiła jej przyjemność.
– Nawet nie wiesz jaką mam na ciebie ochotę – wyznała nagle - twój dotyk przynosi niesamowite doznania. Nigdy tak głęboko ciebie nie czułam. Rób tak dalej. Proszę. Nie przestawaj. To niesamowite. Ja fruwam. Ja po prostu fruwam... Aaaa...
- Dobrze ci jest?
- Cudownie.. Aaaaa... Aaaa.. - jej jęki stawały się coraz głośniejsze.
Podtrzymując Edytę lewą ręką na plecach całowałem jej wygolony wzgórek łonowy i poruszałem palcem w jej cipce. Stopniowo zwiększałem częstotliwość posunięć. Po chwili zwolniłem.
Edyta mocno złapała mnie za włosy. Nie zważyłem na to. Nie zwracałem uwagi. Ten ból był nawet przyjemny.
Od dawna byłem maksymalnie podniecony. Erekcja była niesamowicie silna. Nie powiem, że nigdy wcześniej się to nie zdarzyło, bo pałka stała mi przy Edycie zawsze, ale dziś czułem to nadzwyczaj mocno.
Mój palec był już czerwony od jej krwi, ale to jeszcze bardziej mnie podnieciło, jeżeli w ogóle można było być bardziej podnieconym niż ja teraz.
Przerwałem pieszczotę. Wstałem i wziąłem Edytę na ręce. Zaniosłem ją do łóżka. W międzyczasie Edyta chwyciła ręcznik leżący do tej pory obok fotela. Rozłożyła go na kanapie. Usiadła na nim.
Miała twarz na wysokości mojego krocza. Nie zastanawiając się długo ściągnęła moje majtki.
- Daj mi go – odezwała się – chcę go possać.
– O, tak, zrób to kochanie. Weź go do buzi.
Byłem w niebie. Zawsze, kiedy brała do ust mojego penisa przechodziłem w zupełnie inny wymiar.
Dłuższą chwilę robiła mi loda, następnie położyła się rozkładając szeroko nogi.
Róż jej waginy nie był tak różowy, jak zwykle. Nie było jednak aż tak bardzo krwisto, jak sobie kiedyś to wyobrażałem. Kiedyś rzeczywiście myślałem, że z pochwy podczas miesiączki wylewa się nie wiadomo ile krwi. Krwawienie było widoczne, ale nie tak obfite. Krew w każdym razie nie wylewała się aż tak szerokim i obfitym strumieniem, jak woda wytryskująca ze skały...
Zbliżyłem się do Edyty jeszcze bardziej. Przytknąłem czubek swojego członka do jej cipki. Przez chwilę wodziłem nim po jej szparce. Następnie włożyłem go do środka aż po same jądra. Zacząłem poruszać się w Edycie, najpierw powoli, a po dłuższej chwili zmokłem intensywność swoich ruchów. Edyta w środku była bardzo, ale to bardzo wilgotna. Nie było żadnych tarć, gdy posuwałem się rytmicznie w przód i w tył. Edyta jęczała z rozkoszy. Z moich ust także wydobywały się podobne dźwięki. Było wspaniale...
Na moim penisie widać już było ślady jej miesiączkowej krwi. Wilgoć czułem bardzo wyraźnie na swoich włosach łonowych i jądrach. Niesamowite uczucie...
- Tak... Tak... Tak... Mocniej... Uwielbiam czuć twojego kutasa w swojej piczce - Edyta podkręcała jeszcze nastrój.
Nie było to potrzebne, bo czuliśmy niezwykłą błogość w naszej bliskości. To był stosunek idealny. Nie można było nic dodać, ani nic ująć...
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.