Moment szczerości 2

Usiedliśmy na schodach pod bazyliką Świętego Serca. Atmosfera była niesamowita, wieczór bardzo ciepły, wokół kłębili się ludzie - tubylcy, turyści, samotnie, w parach, w grupach.  
- Dziękuję, że mnie tu przyprowadziłeś.  
- To ulubione miejsce twojej siostry, jesteśmy tu po raz pierwszy, ale pewnie nie ostatni.  
              Łagodne światło ślizgało się po jego skórze. Chciałam jeszcze raz pocałować te usta, mimo poczucia winy, które miałoby mnie męczyć. Kochałam Ewę. Kochałam Louisa. Obie te rzeczy kłóciły się ze sobą tak mocno, że zaczynała boleć mnie głowa.  
             Chciałam wiedzieć, o czym myślał w tamtym momencie. Czy nasz pocałunek cokolwiek dla niego znaczył? Czy coś czuł, kiedy byłam blisko? Czy zauważył, że ubrałam swoją najładniejszą sukienkę? Czy kiedy następnym razem poczuje zapach bzowych perfum, pomyśli o mnie? Gdybym wtedy powiedziała to głośno, brzmiałabym jak nastolatka zakochana w swoim nauczycielu albo koledze starszego brata. Prawdopodobnie było to uczucie właśnie tego gatunku, nawet nie wiem, kiedy nauczyłam się kochać dojrzalej.  
---
               Kiedy wróciliśmy do domu było już późno. Ewa planowała przyjechać następnego dnia koło godziny dwunastej, wiedziałam, że będę wtedy w pracy. Mój czas sam na sam z jej narzeczonym powoli się kończył, a ja miałam wrócić do roli cichego obserwatora ich związku.  
               Wyszłam z łazienki, moje włosy były mokre, więc postanowiłam dać im szansę wyschnąć. Zrobiłam dwa kubki zielonej herbaty i usiadłam za stołem. W tle słyszałam szum wody. Louis brał prysznic, a ja odganiałam wszystkie nieodpowiednie myśli z tym związane. Niezbyt skutecznie. Czułam mrowienie w dolnych partiach brzucha, między udami pojawił się skurcz, a później uczucie pustki. Nie znałam tego wcześniej.  
               Jak na niespełna dwudziestoletnią dziewczynę seks wyjątkowo mnie nie interesował. Całe trzy lata liceum spędziłam na lekcjach rysunku albo kursach językowych, przygotowując się do matury i konkursu z historii sztuki. Nie miałam i nawet nie chciałam mieć czasu dla chłopców ze szkoły. Chciałam w końcu mieć chłopaka, to było dla mnie dosyć oczywiste, jednak marząc o miłości pomijałam zupełnie jej fizyczny aspekt. Oszukiwałam się, że między młodymi ludźmi może istnieć czyste uczucie, bez zaspokajania zwierzęcego popędu.  
               Dopiero w tamto czerwcowe popołudnie w Paryżu zdałam sobie sprawę, że wcale nie jestem aseksualnym nadczłowiekiem zainteresowanym tylko tym, co niesie za sobą wyższe wartości albo wrażenia estetyczne. Byłam zwykłą dziewczyną mającą erotyczne fantazje na temat narzeczonego starszej siostry. Miałam zwyczajne potrzeby, a zachowane przez dosyć długi czas dziewictwo okazało się zupełnie zbędne.  
---
               Jak lekko i łatwo przychodzi prawie anonimowa  spowiedź w fabularyzowanej formie po pięciu latach od zajścia wie tylko ten, kto tego spróbował. Gdyby którekolwiek z Was zapytało mnie o szczegóły twarzą w twarz, wyparłabym się wszystkiego. Tutaj jednak mam zupełnie obce imię, nie muszę patrzeć nikomu w oczy. Czy żałuję, że wtedy po raz kolejny go pocałowałam i sprowokowałam tę sytuację? Chciałabym powiedzieć, że tak. Wtedy może mogłabym liczyć na wybaczenie ze strony Ewy, matki, ojca, kogokolwiek. Prawdopodobnie za tę zdradę mam już przygotowane miejsce w piekle, o ile są specjalne miejsca dla nastoletnich, niewyżytych zdzir, które w głębokim poważaniu mają uczucia innych.  
               Napisałam to już raz i napiszę raz jeszcze - nie żałuję niczego, co wtedy zrobiłam. Nigdy wcześniej nie czułam się lepiej, niż wtedy, gdy czułam jego ciepło i gorące, wilgotne pocałunki na moich ustach. Wiedziałam, że jest zdezorientowany, że walczy ze sobą, że jest rozbity między tym, co właściwe i tym, czego pragnął.  
- Dobrze wiesz, że nie powinniśmy. - westchnął zrezygnowany. Rozsądek mówił mu, że powinien mnie zostawić i pomyśleć o narzeczonej. Jego ciało chciało czegoś zupełnie innego.  
Objęłam go mocniej, nie chciałam, żeby przerywał, nie w tej chwili. Całowałam go tak zachłannie, jakby zaraz ktoś miał mi go odebrać. Gdyby się zastanowić, tak właśnie było.  
               W końcu poddał mi się całkowicie. Uległ. Wsunęłam dłonie pod miękką, bawełnianą koszulkę. Drżały mi nogi, a bielizna była zupełnie mokra. Każdy centymetr mojego ciała domagał się jego dotyku. Sutki stwardniały wręcz boleśnie, kiedy zdjął ze mnie koszulę nocną. Rumieniec zalał moją twarz, szyję i dekolt, kiedy zrozumiałam, że nikt wcześniej nie oglądał mnie w tym wydaniu. Jego usta powędrowały w kierunku moich wystających obojczyków, zostały tam na dłużej.  
- Zostaną ślady. - wyrzuciłam z siebie i pociągnęłam kochanka za włosy.  
- Nie obchodzi mnie to - odparł pospiesznie, nie przestał.  
Posadził mnie na blacie, miał łatwiejszy dostęp do reszty mojego drżącego ciała. Duże dłonie dotknęły drobnych piersi, spragnione wargi powróciły na szyję.
               Zaczęłam zastanawiać się, czy brał kiedyś Ewę w ten sam sposób, w tym samym miejscu. Z pewnością tak. Jak często to z nią robił? W której z nas będzie mu lepiej? Czy był w tamtej chwili ze mną, czy za zamkniętymi oczami nadal była ona? Wyczuł wtedy moje wątpliwości, spojrzał na mnie z troską, jakbym była jeszcze dzieckiem.  
               Nieśmiało dotknęłam tej części jego ciała, wokół której krążyły moje dzisiejsze fantazje. Nie chciałam, żeby zaczął zastanawiać się nad tym, jak niewłaściwe jest to, co robimy. Był twardy, czułam jego ciepło przez cienki materiał. Ta bariera była tak niepotrzebna... tak samo jak moje przesiąknięte sokami bawełniane figi. I tak nie były w stanie zatrzymać wypływającej ze mnie wilgoci. Byłam przemoczona. Czekałam aż dotknie tamtego miejsca, aż jego palce rozchylą moje opuchnięte wargi sromowe i zaopiekują się twardą łechtaczką.  
               Jęknęłam głośno, gdy to się stało. Moje plecy wygięły się w łuk, w spazmach odrzuciłam głowę do tyłu. Uderzyłam się mocno w szafkę, o której istnieniu zapomniałam.  
- Uważaj - uśmiechnął się i pogłaskał mnie po głowie z czułością, której w tamtym momencie się nie spodziewałam. Nie zdążyłam wtedy poznać jego delikatniejszej strony.
- Wszystko w porządku - zapewniłam ze śmiechem. Spojrzałam na niego. On przyjrzał się mnie - nagiej, rozdygotanej, zaczerwienionej jak młoda zakonnica przyłapana w nieprzyzwoitej sytuacji.  
Pocałowałam go delikatnie. Odpowiedział tym samym.  
- Boże, to nie powinno się dziać. - spojrzał na podłogę.  
- Nie myśl o tym. Nie zostawiaj mnie w tym stanie - objęłam dłońmi jego twarz, chciałam, żeby spojrzał mi w oczy. Wiedziałam, co robię. Wiedziałam, że na stałe weszłam w jego związek z moją siostrą.  
- W momencie, kiedy Ewa powiedziała, że przyjeżdżasz, nie mogłem nawet podejrzewać, że stanie się coś takiego. Przecież nikt nie rozważa takiej opcji.  
- Chcesz tego tak samo, jak ja. Wyjadę i zapomnimy o sobie.  
- Dlaczego mówisz rzeczy, w które sama nie wierzysz?  
W trakcie kolejnego pocałunku pociągnęłam go za rękę, chciałam, żeby wrócił pomiędzy moje bezwstydnie rozchylone uda.
- Chociaż powinniśmy się zabezpieczyć. - oderwał swoje usta od moich.  
- Nie. - poprosiłam cicho. Spojrzał na mnie z cieniem wątpliwości.  
- Jeśli teraz zaszłabyś ze mną w ciążę... jesteś taka młoda, nie powinienem na to pozwolić.  
- Pomyśl o tym... - uspokajająco pogładziłam go po policzku. Odgarnęłam z czoła ciemne loki. Był taki idealny...
Nagle zamilkłam. Właśnie... miałam pozwolić, żeby myśl, którą obiecałam zabrać ze sobą do grobu wyszła na światło dzienne?  
- O czym? - powiedział nagląco.
               To zmusiło mnie do szczerości. W końcu powiedziałam to, czego bałam się powiedzieć. Stanęłam przed nim naga pod każdym względem, bez żadnej tajemnicy, bez pozorów. Pokazałam już wszystko. Oddałam się całkowicie. Splotłam jego dużą, szczupłą dłoń ze swoją, dużo drobniejszą. Poprowadziłam ją na swój brzuch. Wiedziałam, że jestem jeszcze młoda, ale nigdy nie byłam tak zdecydowana.  
- ...to ja mogłabym urodzić twoje dziecko.

matkapolka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka i dramaty, użyła 1513 słów i 8308 znaków.

Dodaj komentarz