MŁODOŚĆ

EWA
Leżeć z nią w łóżku, leżeć obok niej, to było marzenie życia. Patrzę na nią i nie wierzę, że to już 30 lat. Jak w raju. Pościel mokra od wspólnego wytrysku, buzia anioła. I te odgłosy z sąsiedniego pokoju. Nasza siedemnastoletnia córka Agnieszka spazmuje z rozkoszy. Po miesięcznej wyprawie w Alpy jej chłopak wrócił. Jestem równie dumny z partnerki, jak z siebie. Mieliśmy dokładnie tyle samo lat co oni. Nigdy nie zapomnę wyrazu oczu piętnastoletniej Agnieszki kiedy powiedzieliśmy, że może kochać się ze swoim chłopakiem do woli pod naszym dachem. Tak jak kiedyś nam powiedzieli mądrzy i wyrozumiali rodzice, w pierwszej klasie liceum. Aga była skromna i nie zwierzała nam się zbytnio, chociaż nie ukrywaliśmy, że jej chłopak nam się podoba i w pełni go akceptujemy. Przypadek sprawił, że wiedzieliśmy więcej niż przypuszczała. Pewnego dnia wróciliśmy nieco wcześniej z wieczornego spotkania u znajomych. Nie wiem, czy weszliśmy ciszej niż zwykle, czy okoliczności sprawiły, że pozostało to niezauważone. Przez uchylone drzwi zajrzeliśmy do pokoju Agnieszki. Na jej łóżku siedział na piętach nagi chłopiec, a przed nim siedziała równie naga nasza córka, i pieściła dłonią jego penisa. Potem on odwdzięczał się pieszcząc jej srom. Oboje byli całkowicie poza rzeczywistością, w innym wymiarze. Patrząc z uwielbieniem nachylali się do siebie i lizali. Wyglądali pięknie. Nie chcąc ich podglądać cichutko i z uśmiechem się wycofaliśmy. Nasza córka stawała się kobietą. Długo przekonywaliśmy rodziców Tomka, bardziej konserwatywnych niż my, że nie ma w tym nic złego. Zaprzyjaźniony ginekolog Ewy zaordynował odpowiednie środki zabezpieczające, a potem trzymaliśmy kciuki, kiedy dzieciaki uczyły się sztuki pieszczot, nieuchronnie prowadzących do defloracji i krok po kroku zgłębiały najcudniejszą tajemnicę obcowania mężczyzny z kobietą. Chcieliśmy, żeby nasze dziecko było równie szczęśliwe jak my. Wszystko wskazuje, że jest. Kiedy się poznaliśmy, Ewa zachwyciła mnie jakimś nieokreślonym wdziękiem, delikatnością. Jakby się czegoś w wstydziła, a jednocześnie cała jej dusza wołała o mężczyznę, tak jak moja o kobietę. Była wysoka i zgrabna, chociaż teraz wydaje mi się o wiele piękniejsza. I te nogi. Długie w obcisłych dżinsach miały niezwykły kształt. Proste i bez zarzutu, ale zawsze lekko rozchylone u zwieńczenia, tworzyły w okolicy pochwy prześwit w kształcie serca, jakby zapraszały do miłości. Pierwsze dwa miesiące neckingu wydawały się nieskończonością. Ewa jakby czegoś się bała. Pozwalała lizać język i cudowne piersi, ale nie chciała się posunąć dalej. Wreszcie nadszedł ten dzień. To było niesamowite. Kiedy Ewunia zdjęła majtki, oniemiałem. Las czarnego runa pokrywał wszystko, od pochwy aż po pępek, tworząc niezwykły kontrast z idealnie ogolonymi nogami. Zrozumiałem, że to jest kobieta zdolna do doznania i ofiarowania największej rozkoszy, skarb w moich rękach. Nie wstydź się – powiedziałem całując. To jest piękne. Wśród gąszczu dotarłem do kobiecego kwiatu. Rozkwitał i wilgotniał w miarę lizania. Wiedziałem, że muszę zrezygnować z marzenia o stosunku. Dziewczyna nie była zabezpieczona. Lizałem aż do wytrysku. Coś cudownego. Tulipan znaleziony w gęstym lesie eksplodował nektarem szczęścia. A ja nie nadążałem z połykaniem. Całowaliśmy się jak szaleni, a potem Ewa wirtuozowskim tańcem języka wokół obnażonej żołędzi wprawiła mnie w pierwszą w życiu prawdziwą ekstazę. Nigdy nie zapomnę, kiedy po raz pierwszy goliła moją maszynką cipciulkę, żeby wygodniej mi było uwielbiać ją oralnie. I kiedy rozdarłem jej dziewiczą błonę, żeby nauczyć ukochaną radości życia, bezpiecznego czerpania rozkoszy z cudnych elementów kobiecego ciała. Ewa była cudowna, smukła i wysoka. Nigdy nie mogłem się nacieszyć penetracją jej pochwy. Była tak długa, że nie byłem w stanie dotrzeć do szyjki. I w niczym to nam nie przeszkadzało. Wspólne kąpiele u niej albo u mnie były misteriami. W obu domach były duże wanny i wielkie łazienki. Ja zawsze wchodziłem pierwszy i czekałem, aż w drzwiach pojawi się ona. Wcześniej poprosiłem, żeby już nie goliła podbrzusza. Kiedy stawała przede mną nagusieńka, z wzwiedzionymi sutkami i tym niesamowitym, przepięknym czarnym runem łonowym, wyglądała jak Maruschka Detmers w filmie "Diabeł wcielony”. Ale jej uroda była delikatniejsza. Była aniołem. Uwielbiałem jej naturalny smak i zapach, więc kiedy wchodziła do wanny mój język tańczył wokół każdej części boskiego ciała, zanim zdążyła je zanurzyć. Najpierw lizałem stopy, potem nogi, pochwę, brzuch i piersi. Wreszcie siadała naprzeciw mnie, wkładała język do buzi i zaczynaliśmy się przekomarzając nawzajem myć. Żel do kąpieli znakomicie zastępował żel intymny. Mogłem pieścić i podziwiać każdy zakamarek ciała ukochanej kobiety. Nie umiałem powstrzymać się od całowania, chociaż wiedziałem, że prawdziwa pora na to ma dopiero nadejść. Ewa najbardziej lubiła ostatni akord, kiedy myłem jej odbyt. Uśmiechała się, siadała przede mną i zakładała wyprostowane nogi na moje ramiona. Nie mogłem się napatrzeć. Anielska buzia, lekko kręcone czarne włosy, chabrowe oczy, piersi greckiej bogini, czarny gaj pod brzuszkiem i różowy srom, moje największe ukochanie. Wycieraliśmy się wspólnie, a potem wszystko zależało od tego, w czyim domu byliśmy. Jeśli u mnie, niosłem nagą najdroższą do łóżka i mogliśmy robić wszystko. Ewa pozwalała się kochać na wszystkie sposoby i mogliśmy głośno spazmować. Moi rodzice wszystko akceptowali. W domu Ewy ubieraliśmy się w szlafroki, wymienialiśmy uprzejmości z rodzicami i zamykaliśmy pokój. Musiało być cicho, ale to dodawało pewnej pikanterii, wzmagało podniecenie. Ewa zawsze była wspaniałą kochanką, ale jak prawie każda kobieta wymagała dłuższych pieszczot, zanim nagrodziła mnie fantastycznym wytryskiem. Ja już na samą myśl o niej byłem gotowy. Nauka jej prawdziwego zaspokajania wymagała miesięcy. Najpiękniejsze studia w życiu. Wreszcie nauczyłem się panować nad podnieceniem, adorować, uszczęśliwiać. Nie zapomnę wakacji w Tatrach. Byliśmy już po studiach, urządzeni. Wracaliśmy z Koziego Wierchu, zakochani, objęci. Dojechałem do Ewy po tygodniu. Musiałem zostać w pracy. Pragnąłem jej jak nigdy. Po powrocie do domu naszych gospodarzy okazało się, że nie ma wody. Awaria. Brudni i spoceni spojrzeliśmy na siebie. No to dzisiaj nic z miłości – powiedziała Ewa. Dlaczego? – zaoponowałem. Kocham cię zawsze. Daj spokój – powiedziała. Wyglądam koszmarnie, śmierdzę i jestem skonana. Wiedziałem, że to tyko wymówka. Przy kolacji patrzyłem na nią jak w obraz. Bez makijażu, zmęczona. Nigdy nie wydawała mi się piękniejsza. Po zmywaniu trzeba było iść spać. Kiedy Ewa zdjęła ubranie i zobaczyłem ją nagą, nie było siły mogącej mnie powstrzymać. Zacząłem całować jej plecy. Ukląkłem całując pośladki i nogi. Uwielbiam cię – wyksztusiłem. Pachniała cudownie. Potem, piżmem, zmęczeniem, kosodrzewiną. Całą naszą przeszłością. Chcę cię dzisiaj kochać – wyksztusiłem. No dobrze, jeśli koniecznie chcesz – odparła. Poczułem jakby niebo się nade mną otwiera. I zrozumiałem dlaczego Napoleon Bonaparte zabraniał Józefinie myć się przez miesiąc przed jego powrotem z wojny. To było coś niezwykłego. Feeria feromonów przeniosła mnie w czwarty wymiar. Sutki nigdy nie były tak pyszne jak przedtem. Nie byłem w stanie zwlekać. Ewa położyła się na plecach i maksymalnie rozłożyła nogi. Klęczałem przed nią i raz po raz pogrążałem penisa w pochwie. Kiedy krzyknęła, nie zwlekałem. Chyba nigdy nie spuszczałem się patrząc z takim uwielbieniem na kobietę mojego życia. Konałem z rozkoszy patrząc jednocześnie na tę zgrabność, delikatność i urok, których nigdy nie poślubiłem. Oboje uważaliśmy, że sakrament zabije miłość. I za to kochałem ją jeszcze bardziej. Dziewięć miesięcy później urodziła się Agnieszka. I leżąc przy Ewie, której nigdy nie przestałem kochać cieszę się, że córka poszła w nasze ślady. Ślady szczęścia.

bieniek

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 1484 słów i 8437 znaków.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik Palmer

    Ładny tekst :smile:

    3 lis 2014

  • Użytkownik nienasycona

    Przeczytałam wszystkie Twoje opowiadania. Są piękne, wyziera z nich czułość,  dojrzałość,  wysublimowany erotyzm. Niewątpliwie masz władzę nad słowem. ...Niecierpliwie czekam na więcej.

    2 lis 2014

  • Użytkownik likeadream

    Swietne. Bardzo dobrze napisane, miedzy wierszami mozna wyczuć ogromną inteligencję, wrażliwość i zmysłowość.

    2 lis 2014

  • Użytkownik anulka

    Ależ mnie rozczuliłeś.......

    1 lis 2014

  • Użytkownik nienasycona

    takie czułe,  sensualne....i ciekawy koncept na wstęp. ..brawo:-)

    1 lis 2014