Mieszkanko Pani Izy cz. 2

Tego wieczoru nie mogłam zasnąć. Byłam wściekła. Mój współlokator był w oczywisty sposób nieznośny, ale jednocześnie było w jego perwersyjnej bezczelności coś intrygującego. Kilka razy sięgałam po telefon i spoglądałam na przesłane zdjęcie. Obiektywnie musiałam sama przed sobą przyznać, że naprężony „bohater” fotki był… apetyczny. Radek nie był przez to mniejszym dupkiem, a moja wściekłość na tego smarkacza wcale przez to nie malała, ale taki był fakt. Długo rozmyślałam co mu strzeliło do głowy, żeby wysłać mi to zdjęcie przez co zasnęłam bardzo późno.

Piątek przywitał mnie kilka minut po szóstej donośnym trzaśnięciem drzwi, co wskazywało jednoznacznie, że mój uroczy współlokator wybył do pracy. Poczułam się z tą myślą całkiem komfortowo i po paru leniwych przeciągnięciach wyskoczyłam z łóżka, a potem pokoju. W łazience zastałam zostawione wczorajszego wieczoru ciuchy, oczywiście oprócz- niech go szlag- stringów. Na szczęście znalazły się niedługo później, bo dupek zawiesił je na klamce mojego pokoju od zewnętrznej strony, czego nie zauważyłam wychodząc. Długo im się przyglądałam zanim odważyłam się wziąć je w ręce i wrzucić do kosza na pranie…

Dzień w pracy ciągnął się niemiłosiernie. Miałam mnóstwo zadań i zerowe wsparcia przełożonych, ale starałam się nie zrażać i udowodnić coś przede wszystkim sobie. Miałam pewne zawodowe plany i liczyłam na osiągnięcie korzyści z tej banicji, ale to temat na opowiadanie o całkowicie innej tematyce, więc nie będę zanudzać. Był już wczesny wieczór, kiedy przez opustoszały korytarz biurowca ruszyłam do wyjścia. Początek weekendu nie cieszył mnie jak zwykle dotąd, ale postanowiłam go chociaż pożytecznie wykorzystać- rozpakować się, jakoś urządzić, a jak sprawnie pójdzie to i w sobotę pokręcić się trochę po okolicy. Po drodze do domu pokręciłam się jeszcze trochę po galerii handlowej, a potem zrobiłam nieduże zakupy spożywcze. Wieczór miała mi umilić niedroga whiskey, której dużą butelkę zgarnęłam z półki na dziale monopolowym. Kwadrans później weszłam do mieszkania. Wyglądało na to, że Radka nie ma, ale równie dobrze mógł przecież siedzieć zamknięty w swoim pokoju. Przebrałam się w dres, przekąsiłam coś i zrobiłam sobie drinka. Po stwierdzeniu, że jest za słaby wypiłam duszkiem i zrobiłam kolejnego, zdecydowanie mocniejszego. Zatrzasnęłam drzwi do pokoju i wzięłam się za mozolne rozpakowywanie i układanie swoich rzeczy. Szło mi to opornie, ale miałam cały weekend, więc specjalnie się nie przejmowałam. W pewnym momencie, odstawiając na stolik szklankę z drinkiem sięgnęłam po telefon. Nawet nie zwróciłam uwagi, że nie włączyłam dźwięków po wyjściu z pracy. Kilka minut temu dostałam smsa od Radka… Prawie zapomniałam już o naszej „elokwentnej” wymianie zdań z dnia poprzedniego, więc najwyraźniej postanowił mi przypomnieć:

Dupek: zaskocz. Które dzisiaj wciągnęłaś na swój prowincjonalny tyłek?

Ja: sprawdź tam gdzie wczoraj miastowy ogierze.

Nie wiem czemu, ale wdanie się w pyskówkę z chamem było silniejsze ode mnie. Odpowiedział:

Dupek: sprawdzę rano, wracam z delegacji, jeszcze kilka godzin drogi. Powiedz.

Ja: z delegacji… znowu ruchasz komuś żonę?

Idiotyczny niby-przytyk, nie wiedziałam sama dlaczego i po co to napisałam. Faktem jest jednak, że intrygowało mnie to. Starsi faceci mający romanse z młodymi dziewczynami to powszechność, sama mając 19-20 lat sypiałam przez kilkanaście tygodni ze sporo starszym żonatym facetem. Ale czterdziestokilkulatka, atrakcyjna mężatka z gościem, który mógłby być jej synem to dla mnie spore zaskoczenie. Odpisał:

Dupek: nie tym razem, a co, żal Ci męża naszej Izuni?  

Ja: raczej zastanawia mnie dlaczego ona to robi.

Dupek: po pierwsze dlatego, że uwielbia mi ciągnąć druta, a po drugie… zdradziłem jej pewną tajemnicę.

Ja: jaką?

Dupek: dowiesz się jak ładnie poprosisz.

Nie zamierzałam o nic prosić tego smarkacza, ale… ciekawość była silniejsza.

Ja: proszę.

Dupek: powiedziałem ładnie.

Alkohol przyjęty w kilku drinkach najwyraźniej zabuzował w mojej krwi, bo zrobiłam coś, czego bym się po sobie nie spodziewała. Zsunęłam moje spodenki i zrobiłam zdjęcie pupy w kusych stringach w miętowym kolorze… Wysłałam i podpisałam:

Ja: ładnie proszę

Dupek: posłuszna suka. Po drugie dlatego, że pół roku temu jej mąż wyruchał na Twoim łóżku moją byłą narzeczoną.

Martysia

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 816 słów i 4621 znaków, zaktualizowała 20 maj 2019. Tagi: #zdrada #milf #żona

1 komentarz

 
  • Margerita

    Łapka w górę

    30 sie 2021