Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Magda wpada w tarapaty

– Mamo, niczego nie zapomniałam.

Magda szturchnęła widelcem tosty francuskie, wzdychając w duchu, gdy jej matka nadal atakowała jej umysł, pytaniami i pytaniami, na które odpowiedzi, były takie same.

„Kiedy wrócisz do domu?”, kontynuowała jej matka, „Chcę, żebyś wróciła na 22:00. Nie zadawaj się z tymi dziewuchami z osiedla, to patologia”.

- Nie zrobię tego mamo, mówiłaś mi milion razy.

Wreszcie jej pierwsze kłamstwo tego dnia. Prawdę mówiąc, Magda zawsze kręciła się po zaułkach z dresiarami z bloku, nie miała żadnych koleżanek, oprócz nich, była podręcznikową introwertyczką. Oczywiście nigdy nie powiedziałaby tego matce. Starsza kobieta mogłaby dostać zawału.

Skończyła śniadanie, wstała, przeprosiła i poszła do swojego pokoju. Nieprzeczytana wiadomość od jej chłopaka czekała na nią w komórce na łóżku.

„Brzmi fajnie” to wszystko, co napisał w smsie. Magda przeczesała dłonią swoje długie blond włosy. Zastanawiała się, czy nie poskarżyć się na wcześniejsze wydarzenia, ale czy w ogóle by się tym przejmował?

Wysłała mu jakąś emotikonkę i jej dzień zaczął się jak należy w momencie, gdy poszła założyć pracowniczy mundurek.

Cóż, nadszedł czas, aby stać się robotem na kilka kolejnych godzin. Magda pracowała w Mcdonaldzie.

-----

W życiu Beaty były trzy oczywistości. Słońce, podatki i to, że zawsze dostaje to, czego chce.

I zasłużyła sobie na to. Od najmłodszych lat uczyła się, że pracując ciężej niż osoba obok niej, generalnie oznacza, że ją wyprzedzi. Dotyczyło to wszystkich dziedzin jej życia, pracy, hobby, ale szczególnie spraw sercowych.

Żyła twardo zgodnie z mottem, że „nic nie jest stałe. Jeśli ktoś nie chce cię dzisiaj, może chcieć cię jutro”.

Odrzucenie po prostu nie znajdowało się w słowniku kobiety. To był tylko, chwilowy kosz. Tak myślała, kiedy kilka tygodni temu, po raz pierwszy weszła, do tego samotnego McDonalda, na Żoliborzu.

W czarnej spódnicy i w rajstopach, jej obcasy stukały wzdłuż drogi, gdy wchodziła do środka. Zwykle nie zamawiałaby niczego w tak nędznym miejscu, ale jej ulubiona kawiarnia była tego dnia z jakiegoś powodu zamknięta. Uznając więc, że pilnie potrzebuje czarnego napoju, zaszczyciła swoim wyglądem sieciową restaurację.

I wtedy zobaczyła ją po raz pierwszy.

"Czy mogę przyjąć od pani zamówienie?" Zapytała znudzona piękność. Blondynka, niebieskie oczy, nie mogła mieć więcej niż osiemnaście lat.

"Hm... Tak, poproszę kawę."

„Dobrze. To będzie 7,80 zł”.

"proszę."

W każdej innej sytuacji na tym by się zakończyło. Ale Beata była zachwycona nastolatką. Nie mogła oderwać wzroku od apatycznego wyrazu twarzy dziewczyny, jej szczupłych ramion, i jej zmęczonych oczu spoglądających na ekran kasy przed nią.

– Dlaczego taka piękna dziewczyna jak ty tu pracuje? – zapytała Beata.

Co to ma znaczyć?

– Dokładnie to, co przed chwilą powiedziałam. Beata uśmiechnęła się. „Z tak ładną twarzą mogłabyś być modelką”.

Dziewczyna zarumieniła się uroczo.

– Cóż, nie jestem, proszę pani, nie jestem.

„Beata”. Przedstawiła się. „Powiedz, może oprowadzę cię po okolicy? Na pewno będzie fajniej niż w tym miejscu, wyglądasz jakbyś była tutaj nowa”.

„Co? proszę pani, ja teraz pracuję”.

- Ach, cóż. Przynajmniej spraw mi ten zaszczyt i powiedz jak masz na imię. Dziewczyna patrzyła na Beatę, jakby miała co do tego złe przeczucia.

"Magda".

"Do zobaczenia Magda."

I tak się zaczęło dręczenie biednej Magdy.

Od tego momentu Beata odwiedzała restaurację codziennie, zwykle mniej więcej o tej samej porze. Wczesnym rankiem nie było innych klientów, z którymi można by się kłócić. Mogła więc dręczyć Magdę, ile tylko chciała.

Dwa tygodnie później wykonała pierwszy konkretny ruch.

"Proszę bardzo." Magda podała jej drinka.

"Dziękuję skarbie." Zielone oczy Beaty powędrowały na chwilę w dół, na piersi Magdy. Pozwoliła się złapać na gapieniu się. Chciała, żeby tak się stało. – Mam coś na koszulce?

"Nie." Beata potrząsnęła głową. – Po prostu nie mogłam się powstrzymać od myśli, że kobieta tak piękna jak ty wyglądałaby jeszcze lepiej, z pomiędzy moich ud.

Zapadła cisza, podczas której Magda przyswajała sobie słowa Beaty.

„Uch, cóż, niestety proszę pani, nie jestem lesbijką. I na dodatek mam chłopaka,  
Więc nie”.

Beata mogła zostawić tę biedną dziewczynę w spokoju, i na tym by się skończyło. Niech ta dziewczyna będzie zmarnowaną dla tego chłopaka i niech tak zostanie. Jednak coś jej mówiło, żeby tego nie robiła. Sposób, w jaki Magda się zarumieniła, sposób, w jaki nie mogła spojrzeć w zielone oczy Beaty.

Coś mówiło jej, że w tym przypadku, wytrwałość była kluczem.

Wróciła więc następnego dnia, i powiedziała dziewczynie, podobne rzeczy. Potem dzień później i dzień później. Za każdym razem Magda odpowiadała lakonicznie, ale odwracała swój nieśmiało swój wzrok.

Beata szybko uzależniła się od dziewczyny. Kiedy siedziała na spotkaniach biznesowych, słuchając bezużytecznych starców, paplających o rzeczach, których nie rozumieli, myślała o dziewczynie. Musiał być jakiś sposób. Musiała go tylko znaleźć.

Jednym z cudów bycia bogatą kobietą było to, że miała koneksje. I bez problemu wykorzystała te znajomości, do zbadania życia Magdy. To nie trwało długo, zanim "teczka Magdy" zmaterializowała się na jej biurku.

Młoda dziewczyna, jedynaczka, licealistka, złożyła podanie na Uniwersytet Warszawski. Nudne rzeczy, ale w końcu zobaczyła coś, na co długo czekała.

Jej chłopak.

Równie młody, ale w przeciwieństwie do Magdy, chłopak był łobuzem. Przyłapany raz na kradzieży, sądzono, że ma powiązania z lokalnymi gangami. To było dokładnie to, czego potrzebowała.

Od tego momentu była to gra na przeczekanie. Kilka dni, tygodni. to bez znaczenia, ważne, że w końcu chłopak coś schrzanił. Udało mu się okraść sklep, którego kierownictwo znała Beata.

Ostatni klucz, którego potrzebowała, został zdobyty. Dowody wideo kradzieży chłopca. Spłaciła to, co chłopak ukradł i kazała właścicielom sklepu oddać jej taśmę.

Dzięki temu jej plan posuwał się naprzód.

----

– Uch, to jest takie do dupy. Magda westchnęła o poranku, jej oczy przesunęły się po pustej restauracji. można było o niej dużo powiedzieć, ale jeżeli chodzi o ranne ptaszki, to Madzia nie była jednym z nich.

Wtedy drzwi frontowe się otworzyły. Weszła do środka. Kobieta, która była źródłem każdego przewracania oczami, jakie ostatnio robiła. Jeśli była jedna rzecz, którą Magda w niej szanowała, poza absolutnie oszałamiającą figurą, to była to jej nieustępliwość. Zdecydowanie była typem człowieka, który się nie poddaje.

"Dzień dobry." Kobieta uśmiechnęła się.

"Dzień dobry, czy mogę..."

- Nie, właściwie to chciałabym z tobą porozmawiać. Sam na sam.

Brwi Magdy zmarszczyły się.

– Tak, nie mam mowy, jestem teraz bardzo zajęta. Odpowiedziała.

"Naprawdę?" Beata przechyliła głowę i rozejrzała się za menadżerami. – Przepraszam, czy mogę zamienić słówko?

Podszedł jeden z nich.

„Tak? O-och!”

"Tak." Menadżer Magdy wyglądał na zachwyconego, a twarz Beaty była taka, jakby właśnie takiej reakcji oczekiwała. „Przepraszam, czy mogłabym porozmawiać z tym pracownikiem na osobności? to powinno zająć tylko chwilę”.

"Oczywiście!" Magda zamrugała. Zupełnie się tego nie spodziewała. Jej menadżer uśmiechnął się do niej, jakby to był jakiś zaszczyt.

- No. A teraz chodź ze mną. Ton Beaty stał się nieco bardziej władczy.

Dotarły do miejsca, w którym żaden z pozostałych pracowników nie mógł ich zobaczyć.

- A teraz mam dla ciebie małą propozycję.

Magda westchnęła. Przygotowywała się, przygotowywała się do odrzucenia wszystkiego, o czym myślała ta damulka. Następnie kobieta położyła przed nią telefon. Magda uniosła brew.

Kiedy zobaczyła, co było na ekranie, westchnęła. To było nagranie z kamery bezpieczeństwa. Jej chłopak był na ekranie i kradł rzeczy z lokalnego sklepu. Kiedy Magda to zobaczyła, od razu zrobiło jej się zimno na sercu. Wpatrywała się pustym wzrokiem w ekran przed sobą.

"... Dlaczego?" Zapytała. – Dlaczego mi to pokazujesz?

„Ponieważ uważam, że to może być całkiem niezły interes”. Uśmiechnęła się zbyt słodko jak na kogoś, kto brzmiał, jakby zamierzał ją szantażować.

"A-ale jak... Co?"

„Zrobiłam trochę rozeznania. To wszystko, co musisz wiedzieć. Teraz. Jestem pewna, że nie muszę Ciebie o to pytać… Ale znasz implikacje tego nagrania, prawda?”

Dlaczego to się działo? Magda nic tej kobiecie nie zrobiła.

"Jedna podróż." Beata powiedziała, poruszając wymanikiurowanym palcem w powietrzu. „Jedna wycieczka na komendę policji i pójdzie do więzienia”.

"... Ile chcesz pieniędzy?" – zapytała Magdę.

„Ha! Nie, tego akurat nie potrzebuję. Nie, nie chcę pieniędzy”. Pochyliła się do przodu i położyła dłoń na dłoni Magdy. – To, czego chcę, to spędzić z tobą trochę czasu. Słowa tak słodkie nigdy nie brzmiały tak gorzko.

"Tylko tyle?" Magda przechyliła głowę.

„Oczywiście, jak spędziłybyśmy ten czas, to prawdziwy haczyk. Ale zasadniczo tak”.

"... Jak długo?" – zapytała Magda. Beata uśmiechnęła się.

„Ech, aż się znudzę. Może miesiąc, może rok, a może całe życie. Mogę zmienić zdanie w każdym momencie”.

Magda prawie zamierzała jej odmówić. Ale... Kochała swojego chłopaka. Jasne, ich związek nie był usłany różami, ale rozumiała, że jeśli odrzuci dziwną prośbę tej kobiety, jej chłopak będzie miał przerąbane.

"Ja... Nie mam wyboru, co?"

"nie masz."

„Podpisz to”.

Beata podała jej kartkę. Było na niej zbyt wiele słów, by Magda mogła to przeanalizować, zwłaszcza w tym zestresowanym stanie. Wzięła podarowany jej przez Beatę długopis i leniwie podpisała się imieniem i nazwiskiem.

- Gotowe. Cóż, na razie możemy się dobrze bawić.

Nie mogła sobie wyobrazić nic gorszego niż to.

Nagle coś szturchnęło ją między nogami. Westchnęła lekko i natychmiast zajrzała pod stół, żeby zobaczyć, co to jest. Stopa odziana w rajstopy, wciskała się między jej nogi.

To było tak, jakby czas się zatrzymał. Beata po prostu trzymała stopę przez chwilę w bez ruchu, jakby rozkoszowała się uświadamianiem sobie Magdy, co się dzieje.

„Och…” Chyba zrozumiała, o co chodziło w umowie.


Beata pochyliła się i oparła głowę na dłoni, po czym znów zaczęła jeździć stopą w rajstopach w jeansowym kroczu Magdy, zupełnie jakby stymulowała wyimaginowanego penisa. Jej stopa otarła się ostro o cipkę Magdy. "Co do cholery..." Magda była w szoku. Nigdy nie wiedziała, że ​​kobiety będą chciały jej to robić.  

– Och… – Powstrzymała jęk. Gdy dotarł do niej pełen kontekst sytuacji, w której się znalazła, poczuła, że ​​łzy cisną jej się do kącików oczu.

– Ach. Wygląda na to, że teraz rozumiesz. - powiedziała Beata. „Zobaczymy, jak długo to potrwa. Na razie możesz wrócić do pracy. Będę czekać”.

Pierwszym odruchem Magdy była ucieczka, ale powstrzymała się. Nie miała wyboru między filmem a tą umową. Musiała powstrzymywać się od płaczu przez cały czas, gdy przyjmowała zamówienia od innych gości restauracji.

Jedno pytanie powtarzało się w jej umyśle. Dlaczego akurat ją to spotkało?

Jej zmiana skończyła się w południe. Zgodnie ze swoimi słowami, Beata stała i czekała oparta o krzesło, odpoczywając wygodnie i uśmiechając się zalotnie, kiedy w polu widzenia pojawiła się Magda.

„Hm… Masz bardzo sportową sylwetkę, jak na kobietę, właśnie to zauważyłam”. - wymamrotała Beata. - Cóż, w każdym razie chodźmy. Mam ci wiele do pokazania.

Magda wzięła głęboki oddech, drżąco skinęła głową i podążyła za starszą od niej kobietą. Damulka zaprowadziła ja za rękę , do dużego, czarnego samochodu. Ten zapach „nowego samochodu” przenikał cały pojazd, przyprawiał ją o zawrót głowy. Szczerze mówiąc, być może to nie była wina samochodu. Może to był fakt, że mogła zostać właśnie zmuszona, do bycia czyjąś niewolnica seksualną.

Ale tylko może, oczywiście.

Samochód pędził wzdłuż drogi w sposób, który przypominał ślizganie się po ulicy. Magda zdecydowała się usiąść na tylnym siedzeniu. Od czasu do czasu zielone oczy Beaty, spotykały się z jej wystraszonymi błękitnymi oczami, we wstecznym lusterku. Nie widziała nawet ust kobiety, a mimo to wyczuwała uśmiech, formujący się na twarzy Beaty.

Samochód jechał tak szybko, że Magda potrzebowała trochę czasu, żeby zorientować się, jak daleko zajechały, Były już daleko w mieście, z wysokimi konstrukcjami  
i innymi samochodami, z których żaden nie był tak nowy jak ten, którym jechały.

– Um… – zaczęła nieśmiało Magda. „Czy mogę zadzwonić do rodziców? Dać im znać, że wrócę późno”.

"Hm... Później."

"D-dobrze."

„Im dłużej na Ciebie patrzę, tym wyraźniejszy mam w głowie obraz tego, kim chcę, żebyś była dla mnie. W mojej wyobraźni wyglądasz zbyt męsko, by być takim mięczakiem. Popracujemy nad tym.”

Co jest nie tak z tą kobietą? Magda zamknęła oczy, próbując zrozumieć, po co tu jest. Dlaczego zmusiła się, żeby tu być. – Robisz to dla swojego chłopaka. powtórzyła. – Robisz to dla niego.

W końcu samochód się zatrzymał. Magda rozejrzała się. Zaparkowali przed na luksusowym strzeżonym.

„Jesteśmy. To jest teraz twój dom. Potrzebujesz wody? Przyniosę ci”. Beata powiedziała z uśmiechem.
"Nie, dziękuję." Odpowiedź Magdy nie została wysłuchana.
Wnętrze budynku było równie luksusowe, jak całe osiedle. Beatę przywitała recepcjonistka, która nie szczędziła spojrzenia Magdzie, gdy wchodzili. Windą pojechały na trzynaste piętro. Zapach Beaty, jakieś dziwne perfumy, zamglił głowę Magdy.
Wyszłu na korytarz i wreszcie do drzwi na końcu.
Mieszkanie Beaty było miejscem, którego Magda nie spodziewała się zobaczyć za milion lat. Podłoga wyłożona wykładziną, czarne meble, które wyglądały jak przedmioty, o których marzyłaś, idąc do sklepu z najlepszymi zakupami czy coś. Ściany były gładkie i pomalowane na niebiesko, z wyjątkiem jednego miejsca z tyłu. Z tyłu znajdowała się szklana ściana, z której widziała miasto w całości.
Gdyby ona i Beata były przyjaciółkami, od razu by się wygłupiała. Zamiast tego mogła myśleć o tym nowym miejscu tylko jak o więzieniu.

"Chodź tu." Beata zakomenderowała.
Magda poszła za starszą o kilkanaście lat od siebie kobietą, do nieskazitelnie białej łazienki. To było niesamowite, jak każda część życia Beaty przypominała Magdzie, o ile wyżej była na przysłowiowym słupie totemowym niż Magda.
„Hm, zobaczmy… Ach, tutaj”. Beata chwyciła nożyczki. Momentalnie serce Magdy opadło. Co ona, do cholery, planowała zrobić? - Myślę, że przydałaby ci się mała metamorfoza.
Beata zbliżyła się z nożyczkami do włosów. Magda prawie się rozpłakała.
"P-proszę." Zaskomlała. "Nie ..."
Beata ją zignorowała. Wzięła jej długieblond włosy w dłoń, chwyciła je tuż przy skórze głowy i powoli, ale zdecydowanie obcięła.
– Hm, pozwól, że Ci coś wyjaśnię. Powiedziała z roztargnieniem, obcinając Magdzie włosy, jakby bawiła się lalką. „Ten nasz mały związek będzie miał pewne zasady. Lub, jeszcze lepiej, pomyśl o nich jak o wytycznych.Ty jesteś mężczyzną w tym związku. Twoim zadaniem jest po prostu upewnienie się, że zawsze jestem dopieszczona, czasami będę Ci mówiła co masz robić, innym razem oczekuję, że będziesz improwizował. To jest twoja rola na najbliższe lata. I zaczyna się od teraz. Zrozumiano?
Łza spłynęła po twarzy Magdy.
"T-tak." Powtarzała w myślach swoją wcześniejszą mantrę. „Robisz to dla swojego chłopaka. Robisz to dla niego. Cholera, dlaczego on musiał to robić…”
„Hm, może ubiorę Cię w męski garnitur. Nie wiem, muszę to przemyśleć”. Beata uśmiechnęła się, gdy jej nożyczki w końcu się zatrzymały. "Ach! Gotowe, spójrz na siebie, Przystojniaku."
Magda zamknęła oczy. Wyglądała chłopięco, jej włosy były zrujnowane.
– A teraz chodź. Mam Ci do pokazania coś więcej.
Przygnębioną dziewczynę odprowadziła za rękę do innej części mieszkania. Wraz z otwieraniem i zamykaniem drzwi weszły do pokoju, w którym estetyka uległa radykalnej zmianie. Zamiast błękitu i szkła z głównego pokoju, tutaj wszystko było czerwone i czarne.
„Witaj w mojej sypialni”.
Magda przełknęła ślinę.
"Co do diabła jest z tobą nie tak?" Magda wymamrotała cicho.
„Nie tak? Och, kochanie. Powiedziałbym, że ze mną jest wszystko bardzo, ale to bardzo tak!” Dziewczyna podeszła do jednego z przedmiotów, leżącego na łóżku. Jej oczy rozszerzyły się. Rozpoznała to. To był strap-on. „To za chwilę znajdzie się na Twoich biodrach, naprawdę. Ale najpierw chcę trochę rozrywki”.
Podeszła do czerwono-czarnego łóżka.
"Hę?"
„Chcę, żebyś tutaj usiadła. Więc chodź tutaj”. szarpnęła nastolatkę za ramię i posadziła na łóżlu przodem do siebie, wzięła pilota, wycelowała go w coś, czego Magda nie widziała, i nacisnęła przycisk. Muzyka zaczęła grać, cicho, ale wciąż słyszalnie. To było jak coś z nocnego klubu. "Zobaczmy... Może zatańczę dla Ciebie?"
"N-nie ma mowy!" Magda potrząsnęła głową. "Mam dość, puść mnie do domu!"
- Och? Jasne. Drzwi frontowe są otwarte, nikt nie wchodzi tu bez pozwolenia. Możesz od razu wyjść. Magda wpatrywała się w dojrzałą kobietę. Poważnie? To nie mogło być takie łatwe. „Oczywiście, jeśli to zrobisz, to wideo trafi do sieci. Zastanawiam się, czy twój pożal się Boże chłopak, będzie kiedykolwiek w stanie znaleźć pracę”.
Oh. Ona ma rację.
Magda przełknęła ślinę.
- Ty... Chcesz tylko, żebym obejrzała jak tańczysz?
„Mhm. Mam nadzieję, że to dla Ciebie nic zbyt stresującego. W końcu będziemy robiły o wiele więcej, niż taniec”. W tym momencie włosy na ramionach Magdy stanęły dęba.  

„Och, daj spokój. Musiałaś widzieć kilka filmów o spriptizie.”
Ona po prostu chce, żebym patrzyła jak tańczy, pomyślała Magda. Cóż, to lepsze niż... Wiele innych rzeczy, o które mogłaby prosić.
Tak więc, z muzyką w uszach i rosnącym zakłopotaniem, Magda skinęła głową. Od razu, gdy tylko Beata zaczęła swój lap dance,
Magda przesunęła się o kilka centymetrów w głąb łóżka.
"... Bliżej."  
Magda przekrzywiła głowę piorunującym spojrzeniem, ale skinęła głową i przysunęła się j bliżej kobiety.
"Bliżej."  
Kiedy Magda podniosła wzrok, stwierdziła, że jest tuż przed Beatą.
„Nie mogę”.
– Zdecydowanie możesz. Nagle Beata brutalnie wciągnęła Magdę. Teraz kobieta siedziała okrakiem na Magdzie. „Ach, tak jest lepiej. A teraz powiedz mi, na czym skończyłśmy? O tak. Na tańcu”.
Magda wierciła się, kręciła w miejscu i robiła wszystko, co mogła, żeby albo odwrócić wzrok, albo mieć zamknięte oczy. Niestety, Beata musiała to wyczuć.
- Nie. Chcę, żebyś na mnie teraz patrzył, Mateuszu.
Magda spojrzała na nią, ale nie z powodu instrukcji, ale z powodu dziwnego imienia, które przed chwilą jej nadała.
"Co?"
„Tak. Uznałam, że imię Magda jest dla ciebie trochę za kobieca. Jak powiedziałam, jesteś mężczyzną w tym związku. Mateusz brzmi trochę bardziej, no nie wiem, jak Ty”. Beata się uśmiechnęła, a Magda skrzywiła.
Piosenka przeciągnęła się, a Magdę zaczęły boleć kolana. To stawało się takie niewygodne.
- W porządku - Beata opuściła ręce na uda Magdy, ściskając je i macając. – Czuję, że zrobiłaś wystarczająco dużo.
Magda próbowała wstać, ale Beata ją przytrzymała.
"C-co?" Magda wyglądała na zmieszaną.
„Nigdy nie powiedziałam, że możesz opuścić tę pozycję.”
Tym samym Beata klepnęła ją w policzek. Magda się tego nie spodziewała. Pisnęła zaskoczona i spojrzała na uśmiechniętą kobietę. „Hm. Daj spokój, Mateusz, ty tu masz być mężczyzną, a wygląda na to, że nie interesuje Cię dobrze obdarzona przez naturę kobieta, siedząca na Tobie. Masz, masuj mi biust. Może to Cię ruszy”.
Kobieta wskazała na swoje piersi. Choć były duże, Magda nie była nimi zainteresowana.
„Co do diabła? Dlaczego chcesz, żebym…”
– Twoje głupie pytania naprawdę nie są potrzebne, kochanie. Beata przewróciła oczami. „Po prostu ich dotknijj, potrzebują trochę miłości”.
„Cóż, to nie jest… okropne. To lepsze niż taniec, nawet jeśli nadal jest krępujące”. Pomyślała, a Beata pochyliła się nad nią. Chwyciła je zgodnie z instrukcją i zaczęła ugniatać jak ciasto. Beata westchnęła z zadowoleniem, wygięła plecy w łuk i pozwoliła Magdzie pracować.
To było dziwne.
Ale z Beatą uśmiechającą się w milczeniu, to była tortura. Wkrótce, podobnie jak kolana, zaczęły boleć ją również nadgarstki. Beata się nie odzywała. Po prostu pozwalała Magdzie się macać, od czasu do czasu wzdychając z przyjemności.
"dobrze, to robisz." Wymamrotała. - Myślę, że zasługujesz na nagrodę.
Magda już miała zapytać co ma na myśli, kiedy miękkie usta kobiety, spotkały się z jej ustami.
„C-co? Co się dzieje?” Pomyślała, kiedy te usta zaczęły się poruszać. — Ona mnie całuje?
Była w takim szoku, że nie mogła zareagować. Może gdyby dobrze się skupiały, cofnęłaby się lub przygryzła usta Beaty, żeby ta się odsunęła. Zamiast tego siedziała bez ruchu. Usta miała zamknięte, Beata tylko beztrosko pieściła je swoimi.
„Hm. Czuję się, jakbym właśnie pocałowała ścianę”.
"Pocałowałaś mnie." stwierdziła Magda.
– Wygląda na to, że Mateusz jest trochę tępy. Nieważne. To nie była prawdziwa nagroda. Nagle pchnęła Magdę do tyłu.
Plecy Magdy leżały teraz na łóżku, a wyższa i dojrzalsza kobieta, górowała nad nią.
"Otwórz usta i zamknij oczy.” Beata poleciła, ale Magda odmówiła.
"Co zamierzasz zrobić?"
„Czy to ma znaczenie? Rób, co mówię!” W głosie Beaty pojawiła się nuta wrogości i nagle lekko dziewczyna się przestraszyła. Do tej pory nie zdawała sobie z tego sprawy, ale znajdowała się w jakiejś odległej części miasta i nikt nie wiedział, gdzie się znajduje. Gdyby Beata coś jej zrobiła, po prostu zniknęłaby z powierzchni ziemi.
Mając to na uwadze, skinęła głową pod Beatą i zamknęła oczy. Otworzyła usta i czekała.
Nagle coś skapnęło jej do ust.

1 komentarz

 
  • Użytkownik Wojtek R.

    Ojej strasznie kiepskie...  

    Długa,  meczaca grafomania !

    Na tym portalu jest może kilkanaście udanych opowiadań,  

    a Twoje niestety to miernota mimo że styl nienajgorszy chwilami.

    14 lip 2023

  • Użytkownik Najszalenszy27

    @Wojtek R. Dziękuję, szanuję konstruktywną krytykę i zgadzam się z komentarzem.  Mam lepsze opowiadania w dorobku.

    14 lip 2023