Madzia <= Moja Wenus, czyli Gwiazda Wyśnionej Miłości. ... #1

Madzia <= Moja Wenus, czyli Gwiazda Wyśnionej Miłości. ... #1Znów, jak pierwszej nocy, leżąc na wznak na swym posłaniu, widzę, jak Gwiazda wyśnionej przeze mnie miłości rozświetla w górze granatowe niebo i mruga do mnie z radością ciepło. To Madzia, moja Wenus, czyli ma Gwiazda wyśnionej przeze mnie miłości. Wierzę, że ta Gwiazda posiada nadprzyrodzoną moc przenikania ludzkich myśli, więc wie, że minionej nocy ochrzciłem ją imieniem jak róża biała czystym i niewinnym, jaką w realu być może tylko i wyłącznie miłość, która zakiełkowała i rozkwitła w sercu.

Gdy w mroku nocy w jej blask uporczywie patrzę, nabiera rysów twarzy Anioła o jasnych włosach i pięknym licu. Twarz ta promienieje w otchłani nocy też wtedy, kiedy w trakcie snu zakrywam powiekami zwierciadła swej duszy, aż do momentu jasności słońca zwiastującej świtem jutrzenkę nowiu.

Już się sam nie budzę. Każdego ranka jest obok mnie ta jedyna, ta właściwa przez rodziców w dzieciństwie Madzią ochrzczona. Otwieram oczy powoli z obawą utraty rajskiego widoku na zawsze. Na szczęście widzę zupełnie blisko o wiele lepszą perspektywę niebios. Rzeczywistą postać wybranki. W marzeniach i śnie tylko widziałem obraz cudowny Anioła swego. W realu czynić mogę dużo więcej. Śmiało korzystam z dobrodziejstw Madzi. Leżę na boku w pozycji bocznej. Ona leży na plecach. Jesteśmy nadzy. Przykryci tylko pościelą. Patrzę nań z czułym uwielbieniem. Początkowo wstępnie rzeźbię jej aureolę, błogosławię świętość nieskalanej duszy. Potem dotykam delikatnie gładkości dziewczęcego ciała. Czeszę sprawnie jedwabiste włosy w kolorze Słońca. Dotykam opuszkami palców ukochanej po męsku kobiecej twarzy - m.in. warg i policzków.  

Nie śpieszę się. Wiem, że to czuje. Chyba udaje, że teraz śpi. Nie chce przyjemnych pieszczot przerywać pobudką. Wczuwa się, pozwala postępować swobodnie kochankowi o świcie, gdy chuć go rozpiera, stawiając mu róg jednorożca mocarnego. Pieszczę ramiona i piersi z dziewczyny. Całuję szyję i szeptam do ucha komplementy urody. Mówię o pięknie ciała, wspaniałości duszy. Wyrażam pragnienia. Sutki szybko sztywnieją. Dreszcze ciało rozbudzają.Pieszczoty zmierzają w dół do groty rozkoszy. Ręka wędruje przez brzuch do łechtaczki. Całuję, liżę i ssę sutki z piersiami. Jej wagina wilgotnieje na dole. Szybszy oddech słyszę. Rosnący puls wyczuwam. Wzdycha. Pojękuje. Me palce wchodzą do cipki. Palcóweczką zdobywają do punktu G.  

Nie wytrzymuje. Otwiera oczy. Woła, bym jej wsadził i prędko ją posiadł. Czynię to chętnie, ale z wyczuciem. Przystawiam głowicę męskiego berła. Wsuwam ją spokojnie. Wchodzi gładko, chodź z oporem. Stopniowo zagłębiam penisa w całości. Ruchy posuwiste z wolnych zmieniają się w szybkie. Kochanie nabiera perwersji. Penetracja staje się ruchaniem, pieprzeniem, waleniem. Jaja głośno stukają. Biodra w biodra grzmocą. Ostra jazda rozkoszą ogarnia dwa ciała złączone ekstazą jednoczesnego orgazmu wśród krzyków damskich i męskich satysfakcji porannych odlotów oświetlonych słońcem. Nasienie zostaje w głębi jaskini. Być może owoc z tego wyrośnie. Ja opadam obok szczęśliwej kobiety zadowolony z poranka.  

W części 2 ciąg dalszy.

RG1

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 566 słów i 3273 znaków.

1 komentarz

 
  • kondzio1233211

    takie sobie ale zdięcie to rewelacja

    1 wrz 2013