Jako nauczycielka historii w miejscowej szkole średniej, zawsze starałam się być wzorem do naśladowania – zarówno dla moich uczniów, jak i dla rodziny. Dokładałam wszelkich starań by moja reputacja była nienaganna, a moje życie uporządkowane. Nikt by nigdy nie pomyślał, że mogę znaleźć się w sytuacji, w jakiej się znalazłam.
Pewnego popołudnia, po zakończonych lekcjach, postanowiłam zrobić zakupy w nowo otwartym sklepie z ciuchami. Towarzyszyła mi moja młoda siostrzenica, Ania. Była ciekawą świata nastolatką, którą zabrałam na zakupy, by sprawić jej przyjemność.
Przechadzałyśmy się między półkami, rozmawiając o różnych rzeczach, zwłaszcza o ciuchach i mężczyznach. Ania była już w wieku w którym chciała podobać się chłopakom.
Stanęłyśmy przy regale z pończochami.
- Spójrz, Aniu, mają tak wiele różnych kolorów i wzorów.
Ania spojrzała na mnie z lekkim zdziwieniem, ale po chwili uśmiechnęła się i zaciekawiła się zbliżając do regału.
- Tak, są naprawdę ładne - odpowiedziała, sięgając po jedną z par. - Ale czy to nie jest trochę... niecodzienne?
- To właśnie jest piękne w modzie - powiedziałam, podchodząc bliżej. - Pozwala nam wyrażać siebie, być sobą. A pończochy... są tak seksowne, nie sądzisz?
Ania pokręciła głową, ale zaczęła się uśmiechać, czując się coraz bardziej zrelaksowana.
- No właśnie! - kontynuowałam, chwytając kilka par. - Możesz wybrać takie, które pasują do twojego stylu. To zabawa, prawda? Przymierzysz kilka par, zobaczysz, które najlepiej Ci pasują.
Ania przyjęła moją propozycję z wyraźnym ociąganiem. Ale ja chciałam w niej wzbudzić moją pończoszaną pasję.
No i w końcu zakupy z siostrzenicą były dla mnie doskonałą okazją i do spędzenia czasu razem i dzielenia się z nią swoją milością do mody.
Gdy Ania zaczęła przymierzać pończochy, postanowiłam stać nieco z boku, dbając o jej prywatność, ale jednocześnie chcąc być blisko, gdyby potrzebowała pomocy.
Zerkając zza regału, obserwowałam, jak Ania bierze różne pary pończoch, rozważając każdą z nich. Jej twarz emanowała zaciekawieniem, a jednocześnie widziałam w niej lekką niepewność.
Kiedy zaczęła nasuwać na nogi pierwszą parę, delikatnie się odwróciłam. Ale nie mogłam się powstrzymać od lekkiego uśmiechu, widząc jej podekscytowanie. Każdy ruch, każdy wyraz jej twarzy był dla mnie istotny.
Była piękną młodą kobietą, a ja czułam dumę, patrząc, jak dorasta i odkrywa swoją kobiecość.
Kiedy Ania poprosiła mnie o opinię, uśmiechnęłam się do niej ciepło.
- Te beżowe pasują genialnie do tej twojej minispódniczki!
Podczas gdy Ania przymierzała kolejne pończochy w przymierzalni, postanowiłam skorzystać z okazji i sprawdzić kilka rzeczy dla siebie w sąsiedniej kabince. Wybrałam jedną zgrabną sukienkę, spódnicę oraz również kilka eleganckich par pończoch, w tym grafitowe i brązowe.
Weszłam do kabiny, położyłam pończochy na ławce i zaczęłam wybierać spośród nich. Delikatnie wyciągnęłam jedną parę po drugiej, starając się ocenić, która najbardziej pasuje do mojego stylu.
Kiedy już wybrałam, zaczęłam przymierzać je jedne po drugich. Rozciągałam delikatnie materiał, sprawdzając dopasowanie, a jednocześnie zastanawiałam się, jak będą wyglądać w połączeniu ze spódnicą, którą już trzymałam w rękach.
Ostatecznie, po kilku próbach, wybrałam parę tych grafitowych pończoch, która idealnie komponowała się z czarną, rozkloszowaną spódnicą. Czułam się elegancko i pewnie, patrząc na siebie w lustrze. Była to chwila, w której mogłam oderwać się od codzienności i pozwolić sobie na chwilę przyjemności, skupioną wyłącznie na sobie.
W czasie gdy zdejmowałam spódnicę, miałam wrażenie, że przez szparę zerka na mnie ochroniarz… Poczułam się skrępowana.
Szybko założyłam kolejną kieckę. W eleganckiej, błyszczącej sukience z cekinami poczułam się jeszcze lepiej. Kiedy spojrzałam w lustro, moje oczy rozbłysły z zadowoleniem. Sukienka była idealnie dopasowana, podkreślając moje kształty w sposób subtelny, ale zdecydowany.
To była chwila, w której poczułam się jak prawdziwa dama, gotowa na wieczorne wyjście lub elegancką kolację.
Gdy rozsuwałam suwak sukienki, bacznie patrzyłam, czy aby nie kreci się to ten ochroniarz. Był w pobliżu, na szczęście nie zaglądał tym razem.
Ania nie zdecydowała się na zakup pończoch. A jednak…
Nie wiedziałam wtedy, że schowała jedną parę do torebki. Kiedy podeszłyśmy do wyjścia, nagle poczułam, jakby cały świat się zatrzymał. Usłyszałam głęboki głos za sobą.
- Przepraszam, proszę pani, czy mogłaby pani na chwilę podejść do biura ochrony? - powiedział ochroniarz. Był to starszy, dobrze zbudowany mężczyzna, który mógł mieć około pięćdziesiątki. Jak się później okazało, o imieniu Jan.
Moje serce zaczęło bić szybciej.
Gdy Jan prowadził nas do biura ochrony, w mojej głowie kłębiły się myśli. Kiedy weszliśmy do małego biura, usiadłam na wskazanym przez Jana krześle, obok mnie usiadła Ania
Jan usiadł naprzeciwko mnie i spojrzał mi prosto w oczy.
Ochroniarz sięgnął po torebkę Ani i zaczął przeszukiwać jej zawartość. Po chwili wyciągnął skradzione pończochy i położył je na biurku między nami.
- Czy wiedzą panie, że kradzież to przestępstwo? - zapytał, patrząc Ani, a potem mi prosto w oczy.
Zacisnęłam dłonie na kolanach, starając się opanować drżenie.
- Tak, wiem - odpowiedziałam cicho. - To był głupi błąd. Proszę, nie wzywać policji. Wezmę to na siebie.
Jan zmrużył oczy, zastanawiając się nad moimi słowami. Przez chwilę panowała cisza, którą przerywał tylko dźwięk zegara tykającego na ścianie.
- Wiecie panie, że muszę was teraz jeszcze przeszukać. Skąd mogę wiedzieć, czy jeszcze czegoś nie ukrywacie? – Uśmiechnął się pod nosem.
Cóż miałam robić, wstałam i pozwoliłam się przeszukiwać.
/////////////
- Czy jest pani świadoma, jakie konsekwencje mogłoby to mieć dla pani kariery? - zapytał, łagodząc nieco ton.
- Tak, jestem tego świadoma - odpowiedziałam, z trudem powstrzymując łzy. - Proszę, to był jej jednorazowy błąd. Mogę to jakoś naprawić.
Jan przez chwilę milczał, po czym westchnął.
- Może istnieje sposób, aby uniknęła pani większych kłopotów - powiedział powoli. - Ale to zależy od pani.
Patrzyłam na niego z napięciem, niepewna, co ma na myśli. W końcu zdecydowałam się zaryzykować.
- Co mam zrobić? - zapytałam, czując, że moje serce bije jeszcze szybciej.
Jan wstał, podszedł do mnie i delikatnie dotknął mojego ramienia. Jego dotyk był zaskakująco łagodny.
- Są różne sposoby, aby rozwiązać tę sytuację - powiedział cicho. - Ale musimy się zgodzić na pewne warunki.
W tamtej chwili wiedziałam, że nie mam innego wyjścia. Skinęłam głową, gotowa zrobić wszystko, by ochronić Anię i swoją reputację.
- Zgadzam się - powiedziałam cicho, unikając jego wzroku.
Jan przez chwilę patrzył na mnie, po czym uśmiechnął się lekko.
- Dobrze - powiedział. - W takim razie, porozmawiajmy o tym, jak możemy rozwiązać tę sytuację.
Rozmowa, która nastąpiła, była pełna intensywnych emocji. Jan, choć starszy, emanował pewnością siebie i siłą, co tylko potęgowało napięcie między nami. Wiedziałam, że muszę zrobić wszystko, by ochronić Anię i jednocześnie swoją reputację, w końcu wzięłam to na siebie, nawet jeśli oznaczało to podjęcie trudnych decyzji.
Po wszystkim, Jan pozwolił mi odejść, upominając mnie, aby nigdy więcej nie próbować kradzieży. Wyszłam z biura, czując się zawstydzona i jednocześnie z ulgą, że uniknęłam poważniejszych konsekwencji. Ania była zmartwiona i przerażona. Wiedziałam, że musimy zachować tę tajemnicę dla siebie.
Kiedy opuszczałyśmy parking, miałam nadzieję, że nigdy więcej nie znajdę się w podobnej sytuacji. Wiedziałam, że muszę żyć dalej, jakby nic się nie stało.
Ale w głębi duszy wiedziałam, że ta chwila na zawsze zostanie w mojej pamięci.
3 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
Historyczka
@krytyk Dziękuję za cenne uwagi. Wskażesz jakiś konkret, nad którym powinnam popracować?
enklawa25
@Historyczka poezja połączona z lekką satyrą fajny pomysł. Chylę czoła
krytyk
a może byś tak nie zasmiecał netu swoimi wypocinami?
Historyczka
@krytyk Dziękuję za cenne uwagi. Wskażesz jakiś konkret, nad którym powinnam popracować?
Aladyn
Sama chciała, niczyja to wina.