Harry i Luna cz. II

- Juhu, ziemia do Harry'ego! - delikatna dłoń Ginny zamachała mu przed twarzą. To go sprowadziło na ziemię. Zupełnie nie kontrolował swoich myśli, które właśnie przed chwilą wirowały wokół złotowłosej dziewczyny. Zmieszany spuścił wzrok i chcąc zatuszować swoją nieuwagę, stanowczo objął stojącą obok Gryfonkę.

- Wybacz, nie mogę się pogodzić z tą oceną z transmutacji.

Ginny zmarszczyła brwi w zdziwieniu.

- Nie możesz się pogodzić z oceną? Od kiedy?

- Hej, poczekajcie! - za ich plecami zupełnie niespodziewanie pojawiła się Hermiona. Była zdyszana i zarumieniona, ale w jej oczach iskrzyło się coś wielce dziwnego. Ginny natychmiast odwróciła się przodem do przyjaciółki i chwyciła ją za ramię. Zdawała się znać powód podekscytowania dziewczyny, ale Harry nauczył się nie pytać o nic w takich sytuacjach. Wiedział, że wyjaśnieniem na wszystko jest wtedy powiedzenie ''babskie sprawy''. A on jakoś nie miał ochoty poznawać tajników kobiet, więc zostawiał je wówczas w świętym spokoju.

- Musimy iść – poinformowała go ruda, znacząco uśmiechając się do rok starszej koleżanki – Spotkamy się później. Papa!

Pocałowała go jeszcze szybko na pożegnanie i już ich nie było. Ale dopiero kiedy skręcił w lewo docenił ten niespodziewany zwrot akcji. Otóż z naprzeciwka szedł właśnie uroczo beztroski powód jego problemu z nocnymi snami. Chłopak momentalnie poczerwieniał i schował dłonie do kieszeni, aby móc tam zacisnąć je w pięści. Miał cichą nadzieję, że Luna ominie go bez słowa, ale przeliczył się. Złotowłosa stanęła centralnie obok niego, z szerokim uśmiechem na twarzy, dzięki któremu w jej policzkach powstawały urocze dołeczki.  

- Cześć Harry! - przywitała się i przytuliła go. Niby nic niezwykłego, bo Luna witała się tak ze wszystkimi, ale Harry ledwo wytrzymał. Doprawdy, nie miał pojęcia co się z nim dzieje. Wiedział, że panuje nad sobą resztkami sił, ale nie mógł się powstrzymać od położenia dłoni na jej zgrabnej talii. Dziewczyna na szczęścia zdawała się nie zwracać na to uwagi.

- Cześć Luna – wybąkał jako tako. Jego głos był mocno zachrypnięty, więc czym prędzej odchrząknął.

- Właśnie szłam na błonia, może byś się dołączył?

Mięśnie Harry'ego w jednej chwili się napięły. Wyobraził sobie siebie z Luną zanurzonych w wysokiej trawie blisko zakazanego lasu, przytulonych do siebie, delikatnie pieszczących swoje wrażliwie miejsca. Później oczywiście nastąpiłaby wiadoma rzecz, ale nie pozwolił sobie na wizje, wiedząc, że może się odbić na jego twarzy. Nigdy nie był z byt dobry w ukrywaniu uczuć.

- Och, zapomniałam, pewnie masz strasznie dużo innych rzeczy do roboty, przepraszam. - Oczy dziewczyny rozszerzyły się z niepokojem, jakby to co powiedziała było szczytem bezczelności. Uśmiechnęła się przepraszająco i odwróciła się na pięcie, lecz dłoń wybrańca zdążyła złapać ją za łokieć.

- Nie, Luna, wręcz przeciwnie, bardzo chętnie z tobą pójdę.

Promienisty uśmiech rozświetlił jej twarz dodając jej niebywałego uroku. A jemu znów zrobiło się gorąco i korzystając z praw gentelmena, puścił ją przodem, aby jakoś ukryć swój rumieniec. Kątem oka zdążył jeszcze zauważyć podekscytowaną Ginny, która z zapałem słuchała Hermiony. Potem zapomniał o wszystkim, mając niemal przed twarzą cudowne pośladki skryte jedynie cienką warstwą materiału. Nie rozumiał, co go tak w tej dziewczynie ciągnęło, ale wiedział, że szybko nie odejdzie. Będzie musiał sobie jakoś z tym poradzić. Tylko problem był w tym, że nie miał pojęcia jak. Nie chciał i nie miał zamiaru zdradzać Ginny, ale... No właśnie, ale. Przecież gdyby Luna choćby wyszła w tej chwili z inicjatywą, on nie opierałby się wcale. Byłby zamroczony pożądaniem, ale jego serce należało do rudowłosej siostry najlepszego kumpla. To z pewnością.  

Westchnął głęboko, lecz pomimo tego, nie zrezygnował z wycieczki. Coś go ciągnęło za nią jak magnes. Dosłownie, szedł jak na sznurku. Nie wiedział jak ma się zachować w takiej sytuacji.  

- Hmm, kocham ten zapach. – mruknęła dziewczyna, zamykając oczy. - Czujesz, Harry?

- Co? - odpowiedział mało inteligentnie, korzystając z okazji, że mógł swobodnie spoglądać na niespory, lecz jędrny biust. - A, tak. Pięknie pachnie.

Luna otwarła oczy i z przyganą na niego spojrzała.

- Nie, Harry. Źle to robisz. - orzekła głosem znawcy i podeszła do chłopaka. - Najpierw zamknij oczy. - z tymi słowami dotknęła jego powiek, delikatnie je zamykając. - Rozluźnij się. Dlaczego jesteś taki spięty?

Zdziwiona dotknęła jego ramion i zaczęła je łagodnie masować. Jeszcze trochę i Harry by się zadławił z wrażenia. Z trudem opanował jęk.  

- Bardzo dobrze – pochwaliła go. - A teraz weź kilka głębokich wdechów. Poczuj śpiew ptaków, szelest liści, kopyta centaurów...

- Eeee, Luna – zaczął niepewnie, nie wiedząc, czy wolno mu się teraz odzywać – Chyba chciałaś powiedzieć ''usłysz''?

- Nie, Harry – odpowiedziała niewzruszona – Poczuj. Musisz zrozumieć co czują wszystkie te zwierzęta, poczuć atmosferę lasu, na które składają się wszystkie te dźwięki. Na tym polega cały urok tego miejsca. Żeby go poczuć.

Uśmiechnął się pod nosem, wiedząc, że oczy Luny są zamknięte. Taką właśnie ją lubił. Taka... zupełnie inna niż wszyscy, niedbająca o czyjąś opinię. Zwracała uwagę na te rzeczy, które przeciętnym ludziom umykały. Dostrzegała piękno świata zawarte w najmniejszych szczegółach, detalach. Tak bardzo mu się to podobało.  

Niestety, przerwał im mało subtelny wybuch śmiechu za plecami. Rozpoznał go w mgnieniu oka i wykrzywił twarz w pogardzie.  

- Patrzcie, czyżby nasz uczciwy pan Potter próżnował sobie z Pomyluną?

- Zamknij się Mal... - Harry przerwał w pół słowa, bo zorientował się, że to nie z Draco ma do czynienia. Zamiast tego wpatrywał się w ironiczny uśmieszek Zabiniego. Malfoy stał z tyłu, co prawda wzgardę i politowanie miał wypisane na twarzy, ale nadal siedział cicho. Dziwne.

- Czy mała Weasleyówna wie? - zapytał z wielkim zainteresowaniem Zabini. - Bo jeśli nie, to wypadałoby to zrobić. Zgłaszam się na ochotnika!

- Harry? - rudy pukiel włosów mignął wszystkim przed oczami i jak błyskawica pojawiła się u boku chłopaka. - Czego od niego chcesz, wredna żmijo?

- Ginny! - ucieszył się Blaise prostując ramiona – Jak miło cię widzieć! Chętnie bym z tobą porozmawiał. Tylko my dwoje wiemy, jak wielka odpowiedzialność na nas ciąży.  

Dwie pary oczu w tym samym czasie zwróciła się ku mówiącemu.  

- Czegoś ty się naćpał, gadzie? - wysyczała dziewczyna, mrużąc mściwie oczy.

- Blaise, choć, idziemy – głos zabrał Malfoy, niespokojnie zaciskając pięści. Harremu coraz mniej się to wszystko podobało. O co chodziło?

- No co ty, smoku! - wycharczał tamten – Ja tu się świetnie bawię! Ty zabawiasz się swoją suczką w każdej wolnej chwili, a ja nawet nie mogę pożartować? Też mi sprawiedliwość!

Serce podeszło Hermionie do gardła, jej oddech przyspieszył, ale krzywiła twarz, w geście zdziwienia i zniesmaczenia. Nie wiedziała ile jeszcze da radę to pociągnąć. Przecież nie będą z tym czekać do końca szkoły.  

- Choć idioto, zanim coś się KOMUŚ stanie -zagroził Draco, stanowczo ciągnąc za sobą bełkoczącego przyjaciela.

- Co mu się stało? - spytała Luna, dołączając do towarzystwa.

- Upił się – odparła Hermiona, nadal z nieodgadnionym wyrazem twarzy patrząc za oddalającymi się Ślizgonami.

- Nie wyglądał na pijanego – zauważyła Luna.

- Śmierdziało od niego na kilometr – wyraz twarzy Ginny sam w sobie mógł zabić. Była zarumieniona ze złości, a usta miała zaciśnięte w wąską linię. Nie rzekła już ani słowa, tylko pociągnęła Hermionę za sobą, która zdawała się być w ciężkim szoku. Harry coraz mniej z tego rozumiał.

- Ginny chyba nie jest w najlepszym nastroju – orzekła Krukonka, zmartwionym wzrokiem odprowadzając rudowłosą. - Zauważyłam, że od dłuższego czasu coś ukrywają. Nie chciałabym być wścibska, Harry, ale czy wszystko w porządku?

Zdziwiony chłopak skierował swe oczy na dziewczynę. Zupełnie zapomniał o swoim podnieceniu, myśląc tylko o słowach Luny.  

- Ukrywają?

Złotowłosa uczyniła nieokreślony ruch dłonią.

- Stale porozumiewają się między sobą szeptem, a w Wielkiej Sali, wszędzie krążą wzrokiem. - wyjaśniła usłużnie – Czyli nic o tym nie wiesz, Harry?

- Wybacz mi, Luna – odparł tylko, pozostawiając ją samą – Ale muszę już iść. Do zobaczenia.

- Och, do zobaczenia, Harry!

Cały wieczór myślał nad słowami Luny i o zachowaniu własnej dziewczyny. Rzeczywiście, ostatnio często przebywała z Hermioną, chichotały w kącie, lub uciekały do łazienki. Wcześniej jakoś nie zwrócił na to uwagi, ale teraz... Teraz to było co najmniej zastanawiające.  

Czekał na Ginny w fotelu w pokoju wspólnym. Chciał z nią porozmawiać i wprost się spytać o co chodzi. Niemal usnął na siedząco, gdy dochodziła dwudziesta trzecia, lecz na szczęście, przez portret Grubej Damy, właśnie weszła Ginny. Razem z Hermioną oczywiście.

- Harry – zdumiała się od wejścia – Co ty tu robisz?

- Czekałem na ciebie – odparł zaspany.

- Po co?

- Chciałem pogadać. - Serce Gryfonki niemal natychmiast znalazło się pod gardłem. Sama często wygłaszała te słowa w poprzednich związkach i za każdym razem, oznaczały ich koniec.

- Tak? - udała zaskoczoną – A o czym?

- To ja już pójdę – zaoferowała Hermiona, z zakłopotaniem wspinając się po schodach do dormitorium.

- Ginny.. - zaczął Harry, kiedy sylwetka przyjaciółki zniknęła za drzwiami. Nie dane mu było jednak skończyć, bo do jego ust przywarły gorące wargi Ginny.

- Powiesz mi jutro – zaproponowała szeptem, ze strachu nie wiedząc co robić. Jeśli chce z nią zerwać, niech to zrobi jutro. Albo wcale.

Nie opanował. Kochał Ginny, a seks z nią był cudowny. W dodatku po pełnym ciśnienia dniu, ten jeden numerek, bardzo by mu pomógł. I może zwalczyłby jego lekką obsesję na punkcie Luny? Poczuł jak dłonie dziewczyny ślizgają się po jego torsie, z każdą sekundą coraz niżej. W końcu dotarły do zapięcia paska i nie czekając na przyzwolenie, odpięły go. Pomruk aprobaty wymsknął się z gardła Harry'ego, kiedy zacisnęła palce na jego penisie.  

- Może przeniesiemy się na górę? - zaproponował, gdy oderwali się od siebie, by nabrać tchu. Rudowłosa zaprzeczyła ruchem głowy.

- Tu jest o wiele bardziej podniecająco – wyznała i wpiła się w jego szyję, jednocześnie nakierowując członka na swoją cipkę. Kiedy odciągnęła pasek stringów, mocno się na niego nabiła, wraz z głośnym jękiem.

- Kocham cię – szepnęła, kiedy zaczął się w niej poruszać. I z każdą chwilą przyspieszał. Coraz mocniej i ostrzej. Doszło do tego, że rżnął ją porządnie i zakrywał usta dłonią, by nie wydała żadnego niepożądanego dźwięku, choć sam ledwo się powstrzymywał. I kiedy poczuł zbliżający się finisz, przygryzł dolną wargę tak mocno, że poleciała krew. Doszli jednocześnie, Harry nierównomiernie charcząc, a Ginny wbijając mu w plecy paznokcie.

- Ja też cię kocham, Ginny – odpowiedział, kiedy zmęczona opadła w jego ramiona.

Po niedługim czasie, chłopak doprowadził Gryfonkę do porządku i zaprowadził do dormitorium, gdzie ostrożnie położył spać. Sam postał nad nią jeszcze chwilę, by upajać się widokiem jej błogiego wyrazu twarzy, po czym sam wrócił do pokoju i poszedł spać, z niesamowitym uczuciem zaspokojenia.

oliviahot17

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 2132 słów i 11957 znaków.

8 komentarzy

 
  • kkman

    Cholera, wiem, że już tule lat przeminelo, ale cholernie chcialbym wiecej tego fanficu poczytac

    20 kwi 2022

  • Olf

    Powrócisz do tego jeszcze?

    19 paź 2020

  • Wera

    Kiedy nast cześć?

    3 lip 2015

  • a.

    Wiecej wiecej!! :)

    29 wrz 2014

  • fanka

    Mega *.* *.*  :sex2:  ♡♥♡♥♡♥♥

    1 sie 2014

  • basia

    :yahoo:

    29 cze 2014

  • ^^

    Boskie :dancing:

    29 cze 2014

  • :)

    W końcu! :D ileż można czekać! czekam na więcej!

    25 cze 2014