Harley [4]

Harley [4]Promienie słońca delikatnie oświetlały twarz Harley ukazując przy tym każdy drobny aspekt jej twarzy, Simon przyglądał się temu z niekrytą ciekawością.
-Mam coś na twarzy? - wymamrotała brunetka spoglądając na Simona spod wpół przymkniętych rzęs.
Siedział na parapecie, co raz wychylając się i wypuszczając z ust szare kłęby dymu. Miał na sobie tylko jeans’y, a mięśnie napinały mu się przy każdym krótkim ruchu, był opalony, wysportowany i nieziemsko przystojny. Spojrzała mu prosto w oczy, które doprowadzały nie jedną dziewczynę do szaleństwa.
-Mam coś na twarzy? - spytał ze złośliwym uśmieszkiem na ustach.
-Nie. - odparła dumnie. - Ale zaraz możesz mieć.
-Tak? - uniósł brew, w geście ciekawości.  
Zaśmiała się perliście i rzuciła w niego poduszką, nie pamiętała kiedy w jego towarzystwie czuła się tak swobodnie. Nie miała jednak czasu się nad tym zastanawiać, gdyż dopadł do niej i zaklinował jej dłonie nad głową.  
-I co teraz cwaniaro? - spytał z iskierkami w oczach.
Dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że leży pod nim całkiem naga, a co gorsza spędziła z nim tak całą noc. Zarumieniła się na myśl o tym.  
-Dostanę klapsa? - wyszeptała mocniej wpasowując się w jego ciało.
-Może. - zamyślił się. -Ale nie teraz.
Odsunął się od niej, jakby go poparzyła.
Stanął opierając się o biurko, był rozpalony zauważyła to po miarowo unoszącej się klatce, ale to ona była podniecona jak diabli. Ledwo panowała nad sobą i to właśnie podniecenie wzięło górę nad rozumem.
-Simon. – wymruczała obsypując jego twarz pocałunkami. – Nie daj się prosić. – dodała łapiąc jego dłoń i zaczęła błądzić nią po swoim ciele. – Działasz na mnie… Sam zobacz. – położyła jego dłoń na swoim wzgórku łonowym, dalej już powędrował sam.  
Chciała krzyczeć gdy tylko poczuła w sobie jego palce, ale uniemożliwiły jej to jego usta. Każdy ruch był mocny i stanowczy, jakby chciał coś udowodnić.  
Jego palce doprowadziły jej ciało do białej gorączki.  
-A co jeśli Noemi wróci i się dowie?  
W jej dużych oczach zobaczył zdziwienie.
-Nie dbam o to, a ty?
Wtedy ją pocałował, ale tak inaczej. Delikatnie, powoli jakby chciał żeby zapamiętała ten pocałunek.
Odsunęła się od niego i poszła do łazienki. Chciał za nią ruszyć, ale w ostatniej chwili zmienił zdanie. Postanowił ją ukarać, za jej ostatnie zachowanie.
Ubrał się i poczekał, aż Harley wyjdzie z łazienki.  
-Wychodzisz już? - zapytała zdziwiona, stając przed nim w samej bieliźnie.
-Tak.
-Zobaczymy się później?
-Tak.
Denerwowały ją takie zdawkowe odpowiedzi. Czuła, że jeśli Simon nie przestanie. to wydrapie mu oczy.
-A o której?  
-Muszę pomóc bratu w pracy. Przyjedź tam.
Uderzyła go w rękę, kiedy tylko dotknął jej kolana.
-Ała. – powiedział krzywiąc się przy tym lekko.
-Rozdziewiczyłam cię? –spytała z szerokim uśmiechem.
-Nie zapomnij. -rzekł zanim jego sylwetka całkiem zniknęła za drzwiami.

     Brunetka kolejną godzinę spędzała na sali wykładowczej. Niezbyt ciekawił ją czas przeszły w języku francuskim, w głowie miała milion ciekawszych sposobów spędzenia czwartkowego popołudnia niż nauka tegoż, jak dla niej, nudnego języka. Dziękowała więc w duchu, że ta lekcja w końcu dobiegła końca.
-Ty jesteś Harley? - usłyszała brunetka, gdy tylko wykład się skończył.
-Tak. - odparła z lekkim uśmiechem.
-Miło mi, jestem Amanda.
To imię nie zbyt pasowało to eterycznej urody dziewczyny. Wydawała się zbyt delikatna do tak mocnego imienia.
-Mi również. - rzekła bez przekonania.
-Chciałam z tobą porozmawiać. Masz chwilkę?
-Tak, pewnie.
     Już po chwili siedziały w przytulnej studenckiej kawiarence. Harley niezbyt pojmowała motywu działań Amandy, jednak głos tej dziewczyny wzbudził w niej taką ciekawość, że nie mogła przejść obojętnie.
-A więc... co chciałaś mi powiedzieć? - spytał zniecierpliwiona.
-Obawiam się, - odparła po chwili nieznajoma - że pieprzysz się z moim narzeczonym. -dodała bez ogródek.  
-Słucham?  
-Simon Carter, to mój narzeczony.- wyjaśniła.
-Skąd pomysł, że się z nim widuję?
-Po prostu wiem. - przerwała jej - Nie myśl tylko, że jesteś wyjątkowa. Często mi to robi, szkoda tylko twojego czasu, on zawsze do mnie wraca.
-Dziękuję za radę. Chętnie z niej skorzystam. - rzekła i wstała od stolika. - A teraz wybacz, mam zajęcia.  
     Brunetka miała ochotę zapaść się pod ziemię. Ten prostak tak ją wykorzystał! Baaa! Nie tylko ją! Ile było tych głupich, jak ona, dziewczyn!? O nie, niepuści mu tego tak łatwo, zapłaci jej za to. Za to co zrobił jej i innym dziewczyną.

                              ***

     Adres, pod który się udała, nie był jej znany. W tym momencie nie było to jednak, aż tak istotnie, miała przecież plan, który chciała wcielić w życie.  
     Otworzyła szklane drzwi wieżowca, miała nadzieję spotkać go gdy będzie sam, chciała mu nagadać i wyjść dumnie z podniesioną głową, ale gdy go tylko zobaczyła, cała jej pewność siebie gdzieś uciekła.
-Simon, możemy porozmawiać. - rzekła, a serce czuła tuż przy gardle.
-Tak.
-Na osobności. - dodała.
-Jasne. - uśmiechnął się do niej łobuzersko. -Tędy, zapraszam. - powiedział i złapał ją w talii.
     Pomieszczenie, do którego ją zabrał wyglądało jak gabinet, było przestronne i urządzone w surowym stylu.
-O czym chciałaś porozmawiać?  
Usłyszała szczęk zamka.  
-Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć? - w jej głosie słychać było tłumioną złość. - O swojej narzeczonej?  
-Harley. - wyszeptał łapiąc ją za ramiona. - Ja mogę...
-Nie dotykaj mnie. - krzyknęła - Jesteś zwykłym dupkiem! Wiedziałam, że nie sypiasz tylko ze mną. Udawałam, że nic się nie dzieje, ale NARZECZONA! To już przesada.
-Nie sypiam z nikim innym...
-Jestem na to przykładem. - dopowiedziała zgryźliwie.
-Po za tobą. - dokończył.
Zaskoczył ją tymi słowami na tyle, że dała mu się do siebie zbliżyć.  
-Moja narzeczona, żąda ode mnie wierności - wyjaśnił - chociaż dobrze wie, że gdyby nie mój ojciec nigdy, by nie doszło do tych zaręczyn.
-Puść mnie. - wyszeptała- Chce stąd iść.
-Chce żebym z nią był - kontynuował nie speszony jej oporem - bo to świetny interes. Jej ojciec może bardzo pomóc naszej firmie. - uniósł jej podbródek, by móc spojrzeć w jej oczy.
     Tak bardzo chciał ujrzeć w nich tą pewność, uczuć do niego, co dzisiejszego ranka. Sam sobie nie umiał powiedzieć, dlaczego tak mocno się w niej zadłużył. Od pierwszej nocy, jaką spędzili razem, nie chciał już nikogo innego. Musiał ją mieć.
-Chce ciebie, ale nie mogę jej zostawić. - dodał. - Możemy się dalej widywać, zrobię wszystko co tylko zechcesz...
-Po co mi to mówisz? - spytała patrząc mu prosto w oczy. - Nie zgodzę się zostać twoją kochanką!  
Kciukiem delikatnie badał każdy skrawek jej policzka, tak bardzo jej chciał. Ten ostatni raz.
-Idę do domu. – rzekła odsuwając się lekko od niego. - Nie chce być tą drugą, nie potrafię. - wyszeptała.
O nie, nie. Tak łatwo jej nie odpuści.
-Ja chcę teraz, tutaj, z tobą. – wyszeptał. Nie kochał się z nią w gabinecie, z żadną tego tu nie robił i wiedział, że dla niej to będzie coś nowego. Chciał gdzieś być pierwsza. Ten jeden raz, a później mogła odejść.
-Tam są ludzie. – próbowała go przekonywać, ale on już wiedział czego od niej chcę.
Nie dał jej więcej powiedzieć, poczuła na wargach jego suche usta. Odwrócił ją szybko i zwinnym ruchem odpiął zamek sukienki, po czym pokonał trasę suwaka ustami.
-To nie krzycz za głośno. – mówił między krótkimi pocałunkami, a jego dłonie bezczelnie badały okolice ud. Uśmiechnął się sadzając ją na biurko, gdy tylko ciepła skóra dotknęła zimnego blatu jęknęła przeciągle.  
-I co teraz? -spytała. Zapomniała już po co tak naprawdę przyszła, chciała już tylko jego.
     W jego oczach ujrzała czystą rządzę, chciał jej. Teraz. Tu. Zaraz. Poczuła jak jego dłonie bezczelnie badają jej ciało, a pocałunkami natarczywie schodził wzdłuż szyi aż do obojczyka.  
-Tak cię przelecę, że nie będzie mogła przez tydzień siedzieć. – wyszeptał wprost do jej ucha, dociskając przy tym biodra do swoich. Poczuła go. - Oprzyj się o blat. – wychrapał.  
     Zrobiła co polecił, bez słowa sprzeciwu. Uśmiechnęła się pod nosem gdy poczuła jak podciąga jej dół sukienki. Nie miała na sobie bielizny.
Musiała przyznać, że skrycie liczyła, że nie pozwoli jej odejść bez pożegnania, dlatego wolała się przygotować i już w samochodzie pozbyła się pewnej części garderoby.
-Przeziębisz się. – powiedział z manierą belfera, jednocześnie głaszcząc ją po plecach jedną ręką, a drugą sunął w dół uda aż do kolana by w końcu ją unieść. – Połóż tu nogę. – dodał podsuwając krzesło.
Usłyszała jak rozpina pasek i zamek błyskawiczny. Jak go teraz chciała poczuć. Złapał ją w pasie.
Poczuła jak w nią wchodzi, jak wypełnia jej ciało. Chciała krzyczeć, piszczeć i wyć w niebo głosy, jednak jego pchnięcia przyjmowała bezgłośnie. Czuła na barkach jego mokre pocałunki. Zasłoniła dłonią usta, by nikt nie usłyszał ich miłosnych zmagań.  
-Mocniej. - wybełkotała między pchnięciami.  
Uśmiechnął się pod nosem i z radością spełnił jej prośbę. Złapał ją za włosy i przyciągnął do siebie. Widział jak przez rozchylone usta łapała powietrze, widział jak blisko jest spełnienia.
Nie umiała być kochanką? Akurat...
-Simon. - wyszeptała czując rozchodzące się po całym ciele ciepło. Bezwolnie padła na blat czekając już tylko na jego spełnienie.
-A to na pożegnanie. - wyszeptał, choć Harley nie była pewna czy dobrze go zrozumiała.
     Wystarczyło mu parę ruchów i skończył w niej, pierwszy raz to zrobił, pierwszy raz pokazał kobiecie, że jest jego.
-Błagam, zastanów się nad tym. - rzekł głaszcząc jej włosy. - Nad nami.  
-Muszę iść. - odrzekła speszona.  
Chciała od niego uciec. Gówno prawa! Chciała z nim zostać, ale nosz kurwa mać, nie będzie jego kochanką, wystarczy, że już teraz czuła się jak dziwka.
-Harley. - zawołał, zanim jej drobna sylwetka całkiem zniknęła za drzwiami.

loka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 1916 słów i 10385 znaków, zaktualizowała 15 lis 2015.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik ..

    kiedy kolejna czesc

    7 gru 2015

  • Użytkownik nefer

    Hejka. Muszę podzielić opinię poprzednika. Przykładowo, w pierwszych czterech linijkach tekstu trzy razy pojawia się wyraz "twarz". Warto zastąpić go jakimś innym.

    16 lis 2015

  • Użytkownik Loka.

    Postaram się w wolnym momencie to poprawić :-)

    15 lis 2015

  • Użytkownik Micra21

    Niezłe, ale są, niestety błędy - "nie puści" piszemy osobno, "...ujrzała czystą żądzę...", "belfra", "...wyć wniebogłosy...", no, i przecinki. Popraw to, proszę, Pozdrawiam

    15 lis 2015