Afrykańska przygoda. Cz. 2

Renata stała oparta o burtę statku wpatrując się w mijany krajobraz. Była jak urzeczona, a przez jej głowę przelatywały miliony myśli.  
Już trzeci dzień płynęli po Nilu odbywając rejs z Luksoru do Assuanu.  Oboje z Markiem wciąż jeszcze mieli w pamięci świątynię w Karnaku, którą zwiedzali niedawno. Świątynię? Nie, to nie był tylko jeden budynek, ale całe hektary do przejścia. A żeby zobaczyć wszystko, nie starczyłoby chyba całego dnia. Renata przypomniała sobie, jak podczas podróży poślubnej, będąc we Włoszech, zwiedzali tamtejsze kościoły. Wystarczyła godzina (wliczając to, co miał do powiedzenia przewodnik), aby „zaliczyć” dane sanktuarium.  
- Co tak dumasz? – zagadnął ją nagle czyjś głos.
Odwróciła się i zobaczyła męża, który podchodził do niej niosąc w obu rękach szklanki soku. Podał jej jedną pociągając spory łyk z drugiej. Niemal opróżnił całą szklankę.
- To niesamowite. – Renata ponownie spojrzała na brzeg rzeki.  
- Co takiego? – zapytał Marek odstawiając pustą szklankę i obejmując żonę.
- To wszystko tutaj. – Głos kobiety nabrał nagle marzycielskich tonów. – Tylko pomyśl, kochanie. Praktycznie nic tutaj nie zmieniło się od tysięcy lat. Płyniemy po tym samym Nilu, po którym pływali Kleopatra, Tutenchamon, Hatszepsut i wszyscy inni. Patrzymy na ten sam krajobraz, co ludzie w starożytności. Owszem, drzewa czy krzewy nie są te same, ale takie same. Wierzyć się nie chce!
- Wiesz, nie myślałem o tym, ale chyba masz rację. Coś w tym jest. – Marek uśmiechnął się i cmoknął żonę w ramię. – Swoją drogą widzę, że mam rywala. I to poważnego. – Renata uniosła brwi pytająco. – Egipt. Zakochałaś się w nim.  
- Owszem, zakochałam się. – Zaśmiała się i pocałowała go delikatnie. – Co gorsza, nie mam najmniejszego zamiaru wyleczyć się z tej miłości.  
- I jak Wam mija podróż? Wszystko w porządku? – Nie zauważyli, że pilot od kilku minut stoi obok nich przysłuchując się rozmowie. Zmieszali się, nie wiedzieć czemu.
- Tak, jest okej. – Marek mrugnął porozumiewawczo do Ahmeda.  
- Usłyszałem, że podoba Ci się Egipt. – Mężczyzna spojrzał na Renatę uśmiechając się lekko. – To dobrze –  dodał. – Bardzo mnie to cieszy.
- Dlaczego? – zapytali niemal jednocześnie.
- Bo to znaczy, że może kiedyś jeszcze tu wrócicie.  
- O, to na pewno! – gorąco zapewniła go Renata. – Tego możesz być pewny, będziemy tu częstymi gośćmi. Prawda, kochanie? – zwróciła się do męża.
- Nie mam nic przeciwko temu – przytaknął. – Już mówiłem, że podoba mi się tutaj.
Ahmed znowu się uśmiechnął.
- No dobrze. – Marek puścił Renatę i odebrał od niej szklankę. – To Wy tu sobie porozmawiajcie, a ja tymczasem przyniosę nam coś do picia. Straszny dziś upał.  
- Straszny upał?! – Ahmed zaśmiał się ukazując dwa rzędy równych, wyjątkowo białych przy jego śniadej cerze, zębów. – Ciekawe, co byś powiedział na egipskie lato. Przyjedź tu w lipcu, wtedy jest 50 stopni.  
- Wiem, wiem. Właśnie dlatego przyjechaliśmy teraz. Latem można tu wytrzymać jedynie na plaży. Albo nie wychodząc z basenu.
- To jak sobie radzicie z upałem? – zapytała Renata po odejściu Marka, odwracając się do Ahmeda.
Mężczyzna przez chwilę odprowadzał wzrokiem Marka idącego w stronę baru. Przeniósł spojrzenie na kobietę.  
- Na szczęście mamy klimatyzację. – Zaśmiał się mrugając porozumiewawczo. Renata mu zawtórowała. – Nie wiem, co byśmy bez niej zrobili.  
- To prawda. Błogosławiona klimatyzacja – powiedziała. – Ale nie mieli jej ci, którzy zbudowali piramidy.  
- Racja. Kiedyś życie było twardsze. I ludzie też. – Ahmed zapatrzył  się w dal. – Bardzo szybko przyzwyczajamy się do wygód i komfortu. A potem trudno nam się bez tego obejść. Ale – dodał spoglądając na nią z rozbawieniem – gorący klimat ma też dobrą stronę. – Uchwycił pytające spojrzenie Renaty. – Kobiety wtedy zakładają na siebie mniej, a odsłaniają więcej.  
- Kobiety? – zaśmiała się. – Wasze kobiety?
- Nie, Wasze. – odpowiedział spokojnie. – Kobiety Zachodu, takie jak Ty. – Wskazał głową głęboki dekolt Renaty. Poprawiła bluzkę podciągając ją do góry. – Nasze nawet latem ubierają się tradycyjnie. Czy wiesz, jak wygląda islamski strój kąpielowy dla kobiet?  
- Tak, widziałam kiedy byliśmy w Maroku. To okropne! Jak można się kąpać będąc ubranym od stóp do głów.  
- Taka tradycja. – Ahmed rozłożył ręce.
- Ale ta tradycja nie obejmuje mężczyzn. – Renata naprawdę się zacietrzewiła. – Oni prawie zawsze ubierają się normalnie, tak jak my.  
- Wiem, że to Ci się nie podoba – Ahmed próbował załagodzić sytuację. – Ale nasze światy różnią się od siebie.  
- Nie jestem pewna, czy mogłabym należeć do Waszego. Chyba jestem zbyt niezależna.
- I właśnie to mi się w Tobie podoba. – Tym razem naprawdę zmieszała się pod spojrzeniem mężczyzny. Było w jego czarnych oczach coś, co sprawiło, że poczuła się nieswojo. Aczkolwiek nie było to nieprzyjemne uczucie. Przeciwnie, jej kobiece ego uśmiechnęło się na usłyszane słowa.
Na szczęście, w tej właśnie chwili Marek wrócił z napojami.  
- Sorry, ale nie miałem trzeciej ręki – powiedział do Ahmeda jednocześnie podając Renacie szklankę soku. – Nie przyniosłem dla Ciebie, wybacz.
- Nic nie szkodzi. – Mężczyzna uniósł rękę w pojednawczym geście. – Jestem przyzwyczajony do takiej temperatury. Jak mówiłem, to nic w porównaniu z latem. – Kiwnął im głową. – Skoro już jesteś, to ja się pożegnam. Wołają mnie. – Raz jeszcze spojrzał na Renatę. –  Bawcie się dobrze.  
- O czym rozmawialiście? – zapytał Marek po jego odejściu.
- O różnicach światopoglądowych – odparła. – W sumie nic szczególnego.

- Przypominam Państwu, że na dziś wieczór mamy zaplanowany pokaz tańca brzucha i taniec mężczyzn – oznajmił pilot wycieczkowiczom.  
- Taniec mężczyzn? – zapytał ktoś. Nie wszyscy wiedzieli, o co chodzi. Pilot spokojnie wyjaśnił.
- Tak, w Egipcie mężczyźni też tańczą. Nie chcę zdradzać szczegółów, żeby nie zepsuć Państwu niespodzianki. Powiem tylko, że naprawdę warto to obejrzeć.  
- A ta tancerka brzucha to warta grzechu? – tym razem to był Marek. Renata szturchnęła go w bok. „Przestań wygadywać bzdury!” – zdawała się mówić.  
- Myślę, że najwłaściwiej byłoby powiedzieć, że nie jest tak piękna jak Pańska żona. – Ahmed skłonił się w stronę Renaty.
Marek roześmiał się, ale Renata znowu poczuła się nieswojo pod spojrzeniem Ahmeda. Uśmiechnęła się, ale jakby z przymusem.
- Tu się zgadzamy. – Marek nachylił się i pocałował żonę w czubek głowy.  
- A kiedy tama? – byli w ich grupie amatorzy robienia zdjęć, którzy nieustannie szukali atrakcji.
- Zaporę w Assuanie będziemy zwiedzać jutro. – Głos pilota działał uspokajająco. – Dziś w nocy natomiast miniemy śluzę na Nilu. Zapewniam Państwa, że aczkolwiek brzmi to niezbyt zachęcająco, jest warte obejrzenia. – Niektórzy skrzywili się na te wieści. Ahmed widząc to dodał –  Ale najpierw muzyka i taniec.

- To trochę nudne, nie uważasz? – powiedziała Renata do męża niemal ziewając. Stali tak oparci o rufę statku patrząc na wodę. Mijali właśnie śluzę i statek podnoszono do góry (albo obniżał się poziom wody w rzece – tego Renata nie była pewna). Wiedziała natomiast, że nie zamierza spędzić reszty nocy na bezsensownym, jej zdaniem, gapieniu się w wodę. („A co ja, kurwa, wędkarz jakiś jestem?” – pytała samą siebie w myślach. – „ Albo rybak, czy coś?”)  
- Wiesz, ja chyba wrócę już do kajuty – położyła dłoń na ręce Marka. – Jakoś nie kręci mnie ta śluza.  
- Rozumiem Cię, chociaż mnie wydaje się interesująca. – Marek cmoknął żonę w policzek. – Idź, połóż się. To był  długi i męczący dzień. Niedługo wrócę.  
- Nie siedź za długo. Tutaj noce bywają chłodne. – Pomachała mu na pożegnanie i weszła do środka.  
Na korytarzu natknęła się na Ahmeda.
- Widzę, że śluza niezbyt Cię interesuje – zagadnął. Uśmiechnęła się potwierdzając. – To zrozumiałe.  
- Tak? – zapytała. – Swoją drogą, Ciebie też nie ma na pokładzie. – Uniosła brwi pytająco.
Przewodnik przewrócił oczami.
- Chcesz wiedzieć, ile razy już to widziałem? – Roześmiała się. – No, właśnie. – Spojrzał na nią i zapytał: Nie masz ochoty na herbatę z hibiskusa? Właśnie miałem sobie zaparzyć.
- A wiesz, chętnie się napiję.
Uśmiechnął się zadowolony.
Renata ciekawa była kajuty pilota, ale rozczarowała się. Wszystko wyglądało zwyczajnie. Kiedy weszli, Ahmed zaraz zakręcił się koło czajniczka i już niedługo dał się wyczuć aromat parzonej herbaty. W międzyczasie zagadywał do gościa.
- I jak znajdujesz moje królestwo?
- Nie za bardzo jest tu czym rządzić – zawyrokowała Renata – ale ogólnie jest okej.
- To dobrze. – Ahmed naprawdę wydawał się być zadowolony. – Cieszę się, że Ci się podoba.  
Zdziwiła się.
- Muszę Ci powiedzieć, że wyglądałaś naprawdę zniewalająco. – Spojrzała na niego nie rozumiejąc. – W tym stroju egipskim, który założyłaś na pokaz. Wyobraziłem sobie Ciebie tańczącą taniec brzucha. Dla mnie.
Renata zmieszała się.
- Nie czuj się zmieszana, to był komplement. – Ahmed podszedł do niej, a Renata naprawdę poczuła się nieswojo. – Wyobraziłem sobie też inne rzeczy.  
Teraz naprawdę czuła się niepewnie. Dopiła herbatę i chciała już wyjść.  
- Nie bój się – powiedział uspokajająco. – Nie chcę zrobić niczego, czego sama byś nie chciała.
- Tego właśnie się boję. – odrzekła.  
- Nie muszę chyba mówić, że mi się podobasz, prawda? – Ahmed spojrzał jej w oczy. – Że od początku mi się podobałaś? A może tego nie zauważyłaś?  
Podszedł do Renaty i patrząc jej w oczy zabrał szklankę i odstawił na stojący obok stolik. Potem objął jej twarz i pocałował w usta. Najpierw delikatnie, lekko muskając wargi. Odchylił się, sprawdzając jej reakcję. Westchnęła. Oblizała wargi, jakby smakując pocałunek. Potem rozchyliła usta, zachęcając go do głębszej penetracji. Uśmiechnął się. Nachylił się i wsunął język do ust kobiety, a potem wdarł się w jej gardło tak łapczywie, jakby chciał pożreć ją całą.  
- Ach! – zdążyła westchnąć.
- Chcesz tego, prawda? – Ahmed nie panował już nad sobą.  
- Tak, chcę. – Renata powiedziała sobie w duchu: Raz kozie śmierć. Niech się stanie, co ma być.  
- To właśnie chciałem usłyszeć. – Mężczyzna był już naprawdę mocno podniecony. – Pokażę Ci egipską miłość.  
- Byle szybko. – Renata też czuła się podekscytowana. „Cholera, nie wiem, czego on dodał do tego hibiskusa, ale daje niezłego kopa” – pomyślała.
- To rozumiem. – Ahmed zdążył już pozbyć się koszuli i zabierał się do spodni. Renata pomyślała, że nie ma czasu na romantyzm i też zaczęła się rozbierać. Stanęła przed mężczyzną w samej bieliźnie. Spojrzała na przewodnika kierując oczy w dół i zobaczyła, że jest gotowy do działania.  
- Zróbmy to szybko – powiedziała. – Mój mąż jest na górze i w każdej chwili może zacząć mnie szukać.  
Ahmed kiwnął głową i ponownie ją pocałował. Potem podniósł kobietę lekko jak piórko  i zaniósł na łóżko.  
- Rozbierz się! – rozkazał.
Posłuchała. Leżała teraz zupełnie naga na łóżku. Spojrzała na niego lubieżnie.
- Odwróć się! – To było kolejne polecenie. Zrobiła, co kazał. – Mam nadzieję, że lubisz od tyłu.  
Wszedł w nią bez słowa uprzedzenia. Westchnęła, ale potem poczuła przyjemność. Po jakimś czasie zaczęła współpracować z mężczyzną. Kiedy zaczęło jej być naprawdę dobrze, wyjął członek z jej pochwy. W następnej chwili poczuła go w swoim odbycie. „No, cóż.” – westchnęła Renata. Seks analny nie był jej ulubionym rodzajem współżycia, ale w tej chwili było jej wszystko jedno. Chciała po prostu dojść. I mieć z tego przyjemność. Nieważne, w jaki sposób.  
Na szczęście, Ahmed znał się na rzeczy. Renata doświadczyła orgazmu, o jakim nawet nie śniła. Tłumiła w sobie jęki bojąc się, że będzie je słychać na korytarzu. W każdym momencie obawiała się, że nagle otworzą się drzwi i Marek zjawi się w nich z wyrazem rozczarowania w oczach.  
Tak się jednak nie stało. Dzięki Bogu. I dzięki mężczyźnie, z którym się kochała. Oboje wiedzieli, że nie mogą spędzić tej nocy razem. Tak jak Renata wiedziała, że musi wstać, ubrać się i iść do siebie. I udawać przed mężem, że nic się nie stało. Wiedziała jednak, że da radę to zrobić. Musi.

Erica

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 2272 słów i 13004 znaków.

Dodaj komentarz