Czerwień na bladej bieli.

Czerwień na bladej bieli.Kiedyś szczęśliwie leżała we krwi - dziś w szpitalu psychiatrycznym tkwi.
Mogłeś przestać, mogłeś odejść - pragnąłeś pomóc - stało się jeszcze gorzej.
Opaleniznę na chudym ciele zastąpiła bladość. Zero rumieńców - czego usilnie pragniesz. (Od Autorki: śpiączka)
Próbujesz dotrzeć, próbujesz znaleźć. - skaleczone zaufanie nadal pozostaje.
Przeszłość przytłacza - silnie dobija.
Śpiąca królewna już nie śpi - ona powoli umiera.
Zabiłeś ją słowem - zabiłeś swymi ustami. (Od Autorki: Opowiedział innym o jej problemach)
Te które znały jej tajemnice - zdradziły duszę, jej ciało zostało.
Leży nieżywa - blada jak śnieżka.
Obok niej krew - a więc nie była, aż tak silna? (Od Autorki: próba podcięcia żył)
Łzy z krwią zmieszane oczyszczają wspomnienia. - szukasz pomocy, która Cię nigdy nie zawiodła. (Od Autorki: Modlitwa do Boga)
Prosisz i błagasz - czujesz jedynie pustkę w głowie.
Nic nie da ukojenia - jedynie szklanki puste.
Śmiech rozchodzi się po ścianach - czujesz go wyraźnie (Od Autorki: bohater siedzi w pub'ie)
A może jedynie tylko śnisz na jawie?
Zataczasz się w rowie - co ona powie?
Nic nie pomoże - ona leży na łóżku szpitalnym - Boże...
Zbierasz się w garść wyprany z uczuć i trosk. - widzisz ją tam, widzisz ją znów.
Oczy fioletowe, niczym bluzka odświętna - czy założy ją także w ostatnie jej święta? (Od Autorki: pogrzeb)
Kreska zielona - kolor jej ulubiony
Śmiejesz się w głos. - Myślisz: "czy to dobrze"?
Ciało blade skacze pod dwoma żelazkami - patrzysz na to zamglonymi oczami. (Od Autorki: Zatrzymanie akcji serca)
Jesteś obecny - a jakby nieżywy.
Widzisz co inni - lecz nie pojmujesz chwili.
Biegasz i skaczesz - próbujesz otrzeźwieć.
Nie dochodzi do Ciebie, że nie ma już cząstki Ciebie - Pół Twego serca jest już w niebie.
Podchodzi lekarz - "Stracił pan dziecko"
Otrzeźwiasz się szybko - jak to "dziecko"... (Od Autorki: Powiadomienie o ciąży)
W dwa dni tego roku - straciłeś dwa życia.
Żyjesz tylko dla niej - ale przecież jej już nie ma...
Nie ma także dziecka, co miłość dać mogło silną.
Sylwetka pod pulchną ziemią znika - jej ciało tu nie pasuje. Ona nie była pulchna... (Od Autorki: anorektyczka)
Czujesz obecność - dotyk i szepty.
Mówią o szczęściu i życiu w zdrowiu - szukasz pocieszenia, lecz nie znalazłeś w nim spokoju.
Siadasz w salonie - widzisz krew wytartą.
Czujesz obrzydzenie - jednak i ciekawość.
Siadasz na fotelu - nerwowo się obracasz.
Widzisz swoje serce - podarte, w kawałkach.
Wznosisz wzrok i ręce - "Boże, co mogę zrobić jeszcze?"
Nie czujesz obecności - głosy uleciały we mgle.
Samotność staje na czele życia bezbarwnego - kiedyś udekorowane tęczą - dziś mieni się czernią.
Czujesz depresję; przygnębienie potworne. - chcesz się zabić, lecz jakby to zrobić?
Siadasz na łóżku i lustrujesz pokój - jedyną rzeczą jest pasek od spodni.
Czujesz obrzydzenie, ale i podekscytowanie - najwyższy czas przyspieszyć Wasze spotkanie.
Śmiejesz się ochryple - "Chyba już czas się powiesić"
Jednak nie myślisz - masz jeszcze innych krewnych.
Życie jak domino - życie ulatuje jak dym.
Nie czuj obecności zmarłych bliskich, bo w najbliższej przyszłości staniesz się nimi...

Madierka

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 603 słów i 3362 znaków.

2 komentarze

 
  • pustkaa

    święte ^^ :*

    3 cze 2015

  • wolna

    :kiss:  <3

    3 cze 2015