"
Serce zaczęło mi szybciej bić. Bałam się spojrzeć w jej stronę, zgniotłam liścik i wsunęłam go do kieszeni bluzy. A więc nazywa się Kumiko, przepiękne imię. - Pomyślałam, po czym się uśmiechnęłam. Może to wydawać się dziwne, ale nie wstydziłam się tego. Uśmiech od zawsze był dla mnie czymś krępującym. W tej chwili nie myślałam o tym. / Zadzwonił ostatni dzwonek. Koniec lekcji. - Odetchnęłam z ulgą. Pośpiesznym krokiem szłam w stronę wyjścia, poczułam ciepłe powietrze. Nie było tak źle! - Cieszyłam się w duchu. Rozejrzałam się, na ławce siedział Ryuichi. Pomachał dłonią w moją stronę, po czym wstał i podszedł do mnie.
- Misami! - Krzyknęłam. Policzki nabrały różowego koloru. Czułam jak się rumienię.
- Mów mi Ryu. - Zachichotał. Wiedziałam, że śmieje się ze mnie.
Poczułam ulgę, kiedy się do mnie uśmiechnął. Udało mi się. Wykorzystałam swoją szansę. Teraz będzie już tylko lepiej.
- Mieszkasz niedaleko? Mogę Cię podwieźć. - Zaproponował.
- Nie, ja. . znaczy. . - Nie wiedziałam co powiedzieć, po raz kolejny zrobiło mi się głupio.
- Nie wstydź się, śmiało! - Złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.
Chwilę później staliśmy przed jego autem. Otworzył mi drzwi, wsiadłam do środka.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadza Ci zapach tytoniu.
- Nie. - Skłamałam, w samochodzie unosił się ohydny odór, było mi niedobrze, otworzyłam szybę w samochodzie. Ruszyliśmy.
- Kłamczucha, haha - Roześmiał się i odgarnął kosmyk włosów z czoła.
Zrobiło mi się ciepło, cieszyłam się, że szyba jest opuszczona. Myślałam, że zemdleję.
- Nienawidzę papierosów. - Powiedziałam cicho. Są ohydne! - Dodałam uniesionym głosem.
- Rozumiem.
Zrobiło mi się głupio, zbyt emocjonalnie zareagowałam. To fakt, nienawidzę papierosów, ale przecież jadę w jego aucie, nie mam prawa dyktować mu warunków.
- Tak więc jeszcze dzisiaj wywietrzę auto, jutro będziesz mogła normalnie oddychać. - Dodał.
- Słucham?
- Mogę Cię odwozić do domu, to żaden problem. Wiem jak niewygodne są autobusy i z tego co się orientuję, śmierdzi tytoniem. - Spojrzał się na mnie i delikatnie uśmiechnął.
- Nie musisz, jestem niezależna. - Palnęłam bez namysłu.
Roześmiał się tak bardzo, że łza spłynęła mu po policzku, przetarł ją wierzchem dłoni.
- Głupiutka.
Przez całą drogę nie odezwałam się już więcej. Nie chciałam powiedzieć nic głupiego, po raz kolejny. Jesteśmy na miejscu. Wysiadłam z auta i szybko podziękowałam. Chciałam już wejść do środka.
- Do jutra. - Misami - dodał.
Patrzyłam jak odjeżdża, pomachałam mu.
___________________________________________
Dzisiaj już mniejsza wena mam nadzieję, że się podoba!
~ imagi.
5 komentarzy
pola2524
Fajne
Alicze
Ona mu powiedziała gdzie mieszka? Skąd wiedział?
jam jest...
aj tam, niech pisze i takie, da się przeżyć
natuss
Fajne
Flo
Fajne opowiadanie ;p Czekam na kolejne części : )