Kamila

Obudziłam się o 9. 00.  
- Cholera! Szkoła!- byłam już spóźniona na drugą lekcję. Z prędkością światła się ubrałam i z rozpiętym plecakiem pobiegłam w stronę powszechnie nielubianego budynku.  
Kiedy już na spokojnie zmieniałam buty, usłyszałam kroki biegnące wzdłuż szatni. Zobaczyłam Ankę, koleżanka podbiegła do mnie i uściskała serdecznie.  
- Kama, lepiej nie przychodź na tą lekcję. . Kowalska jest na ciebie zła bo znów oblałaś ten sprawdzian. Do zobaczenia na biologii. Lecę, bo miałam iść tylko po kredę. . Papa!
Mogłam się tego spodziewać. Historyczka od początku gimnazjum się na mnie uwzięła, ułożyła mi jak zwykle najtrudniejszą poprawę na jaką było ją stać. No nic, trzeba to wytrzymać. Włożyłam słuchawki w uszy i czekałam na dzwonek zaczynający trzecią lekcję.  
Obudziła mnie matka.  
- Wstańże. Do szkoły, leniu. Szósta jest.  
Poczułam napływające łzy. To był tylko sen. Ale jaki piękny. . Miałam chociaż koleżankę. Zrezygnowana wstałam, trzeba było przynieść węgiel z piwnicy i rozpalić w piecu. No i Klaudię nakarmić, bo matka nie zdążyła. Jak zwykle zresztą. Miała do pracy na 6. 30, a wracała po 23. 00. Dla małej Klaudii to raczej ja byłam tą kochającą mamusią.  
Kiedy już wszystko ogarnęłam, zaprowadziłam Klaudię do przedszkola i wyprowadziłam psa na spacer musiałam iść do szkoły. Jak zwykle się spóźniłam- przynajmniej to się zgadzało z moim snem.  
- Jabłońska, do tablicy.  
Na rozpoczęcie dobrego dnia- odpowiedź na historii. Kowalska mnie nie cierpiała, ale zrobiłam jej na złość- umiałam wszystko, dlatego historyczka ze złością postawiła mi piątkę.  
-Kujon! - usłyszałam za plecami. Nie przejęłam się tym, bo przecież od początku gimnazjum mnie dręczą.  
Ale tego dnia coś się zmieniło. Po lekcji zaczepiła mnie Olga- najpopularniejsza dziewczyna w klasie, ba, w szkole.  
-Ej, kujonko. . To znaczy, jesteś Kamila, tak? Moja mama kazała mi cię poprosić, bo się tak dobrze uczysz. . Mogłabyś mi pomóc z matmą? I biologią. . W ogóle ze wszystkim? Przyjdź do mnie o 19. 00- podała mi jakis świstek z adresem i jej numerem telefonu, po czym szybko odeszła, rozglądając się czy nikt jej czasem ze mną nie widział. Typowe.  
O 18. 30 siedziałam w pokoju z Klaudią na kolanach. Co mam robić? Nie zostawie dziecka samego bez opieki. Najstarsza siostra, Justyna cały czas siedziała u swojego chłopaka, więc nie mogłam na nią liczyć. Nagle wpadłam na pomysł- przecież mogę ją podrzucić Justynie, nic się nie stanie.  
10 minut później, po krótkiej kłótni, opuściłam lokal faceta siostry i ruszyłam w kierunku adresu odręcznie napisanego na świstku od Olgi. Kiedy dotarłam na miejsce, nie mogłam złapać tchu. Przed sobą miałam ogromny, piękny dom z ogrodem pełnym kolorowych kwiatów i małych drzewek. Czułam się okropnie, gdy przypomniała mi się moja kamienica- tynk ciągle opadał, odsłaniając czerwone cegły. . Szkoda mówić. Nim zdążyłam nacisnąć dzwonek w furtce do "nieba", przede mną stanęła jakaś nieco pulchna ale bardzo zadbana blondynka- uśmiechała się do mnie miło i powiedziała:
- Cześć, Kamilciu! Jestem mamą Olgi, możesz do mnie mówić ciociu, jeśli chcesz.  
- Dzień dobry. . - powiedziałam oszołomiona. Własna matka do mnie tak nie mówiła jak ta cała "ciocia". Ale to było miłe.  
Po wizycie u Olgi, jej tata odwiózł mnie pod bank- powiedziałam, że mieszkam w nowym bloku, który z nim sąsiaduje, bo nie mogłam przecież pokazać mojej starej brudnej kamienicy.  
Po cichu weszłam do mieszkania. Justyna przyprowadziła Klaudię i teraz obie oglądały wiadomości. Nie chciałam się tłumaczyć gdzie i po co byłam, więc chyłkiem skierowałam się do naszego drugiego pokoju, który był naszą wspólną sypialnią, garderobą i miejscem do odrabiania lekcji.  
Kiedy szybko skończyłam powtarzanie tematów zaczęłam rozmyślać o Oldze i jej domu. Panowała tam atmosfera miłości i wszyscy się szanowali. Kiedy Olga nie rozumiała jakiegoś zagadnienia, to mama nie krzyczała na nią, tylko pomagała mi jej to jeszcze raz wytłumaczyć. Jej tata- kiedy ja nawet swojego nie znałam- przynosił nam co chwila jakieś smakołyki, zagadywał, opowiadał głupie żarty.  
Nie zdawałam sobie sprawy, że takie kochające się rodzinki istnieją. Zawsze myślałam, że tak jest tylko w filmach i reklamach. . Do teraz.  
Nagle wpadłam na pomysł. Wyciągnęłam mój pamiętnik i dałam ponieść się fantazji- opisałam moją wymarzoną rodzinę, dom. . Nie zapomniałam dodać tam przyjaciółki. Nie wiem czemu, ale nazwałam ją Olga. Okazało się, że taka popularna dziewczyna wcale nie jest taka zła. Wstydziła się swojej niewiedzy i przepraszała, gdy nadal czegoś nie rozumiała. Nie spodziewałam się i tego.  
Gdy usłyszałam kroki matki w przedpokoju, szybko schowałam się do łóżka i udawałam, że śpię. W końcu, mimo własnej woli zasnęłam, mając nadzieję, że moja wymarzona rodzina mnie odwiedzi. .  

Czy kontynuować to opowiadanie ?? :)

dusia339

opublikowała opowiadanie w kategorii szkoła, użyła 937 słów i 5155 znaków.

5 komentarzy

 
  • dusia339

    to miło

    9 lut 2013

  • ja

    ten gość robi sobie z ciebie jaja

    9 lut 2013

  • Gość92

    kontynuuj bo mi zesztywniał xD

    8 lut 2013

  • dusia339

    nie wiem jeszcze, myślę że w przyszłym tygodniu

    8 lut 2013

  • Gość

    Takk , licze na nastepną czesc. Kiedy sie pojawi.?

    8 lut 2013