Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.

Hoper. Nowa Ziemia. Prolog

W końcu udało się. Odkryto planetę podobną do Ziemi. Podobną to znaczy taką, na której możliwe jest życie. Znajdowała się jednak dość daleko. Z tego też powodu nie od razu można było na nią polecieć i ją zbadać. Ludzkość musiała czekać wiele dziesięcioleci. W międzyczasie wysyłano sondy kosmiczne, mające ją lepiej zbadać.  

Najpierw była misja The Hope. Nie dostarczyła ona jednak zbyt wielu informacji — sama sonda była bardzo mała, rozpędzana za pomocą ogromnej sieci laserów na Ziemi. Potem jednak nastąpił przełom w technice. Wynaleziono napęd kwarkowy. Pozwalał on na osiągnięcie prędkości światła. Przyczynił się do wysłania w kierunku nowo odkrytej planety znacznie większej sondy. Tej udało się dokonać znacznie dokładniejszych pomiarów, a także zbadać skład atmosfery. Wyniki były bardzo obiecujące, doprowadziło to do rozpoczęcia wielkiego wyścigu kosmicznego.  

Ludzie na myśl o nowej plancie snuli różnorakie wizje. Dla niektórych była symbolem nowej ery, rozwoju cywilizacji, nadzieją na zostanie gatunkiem międzyplanetarnym. Ba, nawet międzysystemowym. Inni z kolei uważali taką planetę za ogromne zagrożenie. Argumentowali, że skoro warunki na niej panujące sprzyjają powstaniu życia, to być może ono już tam jest. Zastanawiali się nad jego formą. Byli zdecydowanie przeciwni całemu wyścigowi kosmicznemu, uważali, że pieniądze należy wydać na znacznie ważniejsze cele — tutaj na Ziemi.  

Sama planeta, początkowo oznaczana KT/031/3c, wkrótce po pierwszej misji została nazwana Hoper. Znajdowała się w systemie dość podobnym do układu słonecznego. Jej słońce świeciło o około 50% jaśniej. W układzie były cztery planety. Odkryto je jedna po drugiej. Na KT/031/3a panowała temperatura ponad 500°C, będąc na KT/031/3b doświadczało się ponad 300°C. Hoper była pod tym względem znacznie bardziej "normalna". Na północnej półkuli temperatury wahały się między -40°C a 50°C. Marzono, ze to właśnie tam powstaną pierwsze osady ludzkie, a następnie rozwinie się życie. Druga półkula nie była już tak przyjazna — Słońce docierało tam pod znacznym kątem, co powodowało, że było tam bardzo zimno. O czwartej z planet, KT/031/3d nie trzeba wiele mówił, była zwyczajnym gazowym olbrzymem.  

Najlepiej w wyścigu kosmicznym radziły sobie prywatne firmy. Dlatego też wkrótce oprócz publicznie dostępnych danych, miały one wyniki ze swoich misji, o wiele bardziej dokładne. Nie zamierzały się nimi dzielić z konkurencją, dlatego opinia publiczna zbyt wiele nowych faktów się nie dowiadywała. Ot, czasem któraś z firm pochwaliła się jakimś faktem, aby podgrzać atmosferę. Wkrótce każde z przedsiębiorstw chciało jako pierwsze sfotografować Hopera. Udało się to amerykańskiej firmie Space Explorations Inc, której logiem były charakterystyczne, białe litery SEI na granatowym prostokącie z zaokrąglonymi rogami. Pewnego listopadowego dnia w mediach na całym świecie pojawił się breaking news — pierwsze zdjęcie Hopera. Pierwszy raz ludzkie oczy mogły oglądać to, do czego wiele lat temu zbliżyła się The Hope. Zdjęcie, choć kolorowe, było mocno skompresowane, przez co jego jakość pozostawiała wiele do życzenia. Bardzo niedługo potem chińskiej firmie współpracującej z rządem udało się opanować napęd kwarkowy i dostarczyła dwa kolejne zdjęcia. W wyścigu problemy miały publiczne agencje kosmiczne, niezdolne do tak szybkiej i wydajnej pracy jak publiczne przedsiębiorstwa. Dlatego też czasem podcinano nieco skrzydła firmom, na przykład podnosząc im podatki. Robiono to jednak w ograniczonym zakresie, aby nie irytować opinii publicznej.  

Kamieniem milowym okazała się misja Touch. Jej założeniami było wysłać człowieka, aby ten dotarł na planetę i postawił na niej swoją stopę. Była to jedna z najbardziej, jeśli nie najbardziej skomplikowana misja w dziejach ludzkości, wielokrotnie przewyższająca wszelkie misje marsjańskie. Dlatego za Touch stało kilka organizacji — europejska i japońska agencja kosmiczna, a także międzynarodowa korporacja Inverso. Dzięki połączonym budżetom, a także wiedzy zbudowano statek zdolny pomieścić pięć osób i zabrać ich na tak daleką podróż. Ich nazwiska wkrótce były nauczane w szkołach, bowiem to ta piątka jako pierwsza stanęła na Hoperze. Całą misję można było oglądać na żywo (oczywiście, co zrozumiałe, z odpowiednim opóźnieniem). Była to najpopularniejsza transmisja w historii ludzkości — w momencie lądowania na astronautów patrzyło ponad 5 mld par oczu z ponad stu państw.  

Przebywanie poza statkiem o nudnej nazwie Touch-1 trwało niecałe 10 minut. Pobrano próbki gruntu i powietrza oraz zrobiono wiele zdjęć. Oprócz tego, mimo kontrowersji, wbito europejską, japońską flagę oraz szyld firmy Inverso, a także logo misji. Wkrótce astronomowie wrócili na pokład statku i wystartowali. W momencie, gdy statek opuścił atmosferę Hopera, stało się coś okropnego. Oto na ekranach widzów pojawił się bardzo jasny błysk, po czym transmisja została przerwana. Czarny obraz i nieznośna cisza. Był to jeden z najgorszych momentów w całej historii tego wyścigu kosmicznego. Szefostwo misji błyskawicznie wydało oświadczenie, składając kondolencje ofiarom, uznając ich za bohaterów i informując, że będą badać przyczyny wypadku. Całą sytuacja sprawiła, że temat eksploracji Hopera zszedł nieco na boczny tor.

Było tak aż do momentu, gdy ogłoszono wielkie porozumienie. Amerykańska agencja kosmiczna, której w końcu udało się zbudować odpowiedni pojazd, oświadczyła, że dostarczy ładunek firmy SEI na Hopera w ramach swojej misji. W zamian za to SEI miało zapłacić agencji nieznaną sumę oraz zabrać na pokład swojego pojazdu astronautę państwowej agencji. W ten sposób dwie misje się dopełniały. Pierwsza, Ultimate Explorer, miała dokonać kolejnych badań oraz pozostawić ładunek na powierzchni planety. Zadaniem drugiej, prywatnej, SEI Explorer 1, było zabranie na powierzchnię planety astronautów. Nikt jednak nie wiedział czym konkretniej był ładunek.  

Opinia publiczna dowiedziała się o tym dopiero mniej więcej miesiąc przed startem misji. Otóż amerykańska agencja kosmiczna miała zabrać ze sobą nadmuchiwane kapsuły mieszkalne oraz sprzęt do podtrzymywania życia. Okazało się, że astronomowie z drugiej misji mieli zamieszkać na Hoperze i zostać tam do końca życia. Było to niemałe zaskoczenie, jednak z ekonomicznego punktu widzenia miało sens. Szef Space Explorations Inc. potwierdził, że firma zamierza założyć osadę na planecie i stale ją powiększać.

Misja Ultimate Explorer przebiegła bez większych utrudnień, pozostawiając na powierzchni Hopera wielotonowy ładunek. Tak samo było z misją SEI Explorer 1. Astronauci za pomocą powietrza z atmosfery nadmuchali wszystkie kapsuły po ich uprzednim założeniu. Dało to początek kolonizacji planety. Wkrótce baza SEI Base One rozrosła się o nowe kapsuły. Samych misji SEI Explorer było równo 20. 19 z nich zakończyło się powodzeniem. W ślad za firmą podążyły inne, jak Vexel oraz (już samodzielnie) Inverso. Oprócz tego powstałą połączona naukowa baza amerykańskiej i europejskiej agencji kosmicznej. Wyjątek stanowiły Chiny i Rosja, niespecjalnie zainteresowane kolonizacją odległej i niesprzyjającej planety. Poza tym wydawało się, jakby te państwa znalazły dobrą alternatywę dla Hopera.

Po pewnym czasie bazy stały się tak duże, że potrzebny był inny pomysł niż połączone ze sobą za pomocą małych korytarzy kapsuły. Ponieważ potrafiono już wznosić budowle z lokalnych surowców, ludzie chcieli normalnych domów. Na pomoc przyszli naukowcy korporacji Inverso. Zaproponowali budowę kopuł, w środku których mieszkańcy mogliby swobodnie przemieszczać się bez skafandrów, zupełnie jakby przebywali na Ziemi. Wydawałoby się, że stworzenie czegoś takiego nie jest proste, jednak już po roku pierwsza, testowa kapsuła była gotowa. W jej środku budowano całkiem zwykłe domy i bloki. Wkrótce wszyscy zaczęli korzystać z tego wynalazku.  

Z czasem, wraz z rozwojem baz kosmicznych, pojawiła się chęć samodzielnego decydowania mieszkańców o swoich losach. Również ziemskie państwa chciały mieć jakąś władzę nad Hoperem. Ten konflikt trwał bardzo długo i niestety — pochłonął wiele ofiar.

Z czasem sytuacja się uspokoiła, powstały państwa, Władzą dzieliły się między sobą ziemskie delegatury, prywatne korporacje i lokalni mieszkańcy. Za najstabilniejsze z państw uchodziła Xivanna ze stolicą w Alvissie. To tutaj mieszkał Mark.

huser

opublikował opowiadanie w kategorii science fiction, użył 1482 słów i 8832 znaków.

Dodaj komentarz