Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.

Bliskie spotkanie w Himalajach...

Park Narodowy Singalika, Indie Północne, 14 sierpnia.

I do tego wszystkiego znowu pada-major Gopal Agrawal usiłował prowadzić jedną ręką oliwkowego Jeepa wąską ,górską drogą –a Yeti poszedł spać -włączysz znowu nawigację ,Narayan ?

Jasne , trzeci raz ,Majorze – wysoki mężczyzna siedzący po jego lewej stronie oderwał wzrok od spienionego nurtu rzeki, i pstryknął kilka przycisków na desce rozdzielczej auta :

jedynym efektem tego było narastający pisk ,szum i migotanie ekranu.

No to jesteśmy zdani na własnego nosa -mruknął zrezygnowanym głosem- albo na łaskę Lakshmi -zachichotał Major ,hamując przed skalnym uskokiem. Wjechali w kałużę, fontanna błota wystrzeliła na 2 metry i przez kilka za długich sekund jechali po omacku.

Gdy wycieraczki wycięły kształt serca z błota na szybie, Narayan Patel, przyrodnik z Królewskiego Londyńskiego Ogrodu Botanicznego zaklął po angielsku pod nosem i walnął pięścią ekranik . Jako Major armii hinduskiej zachowuję Ci nakazanie spokoju – Gopal ryknął śmiechem– nie będzie co opowiadać brzydkim Brytyjkom w Instytucie ,co Romeo ?!

Patel już szykował błyskawiczną ripostę, klnąc -w duchu tylko– na wyboje, gdy nagle ekranik błysnął , zapiszczało w głośnikach i Gopal usłyszał znajomy, melodyjny głos :

Tu Lakshmi Agrawal ,Majorze… melduję iż curry plus czapati czekają na kuchennym stole- Jay ,siostrzyczko -Gopal uśmiechnął sie słysząc jej głos. Navi przerywa jak stare radio , nie wiemy…

My wiemy-przerwała mu kobieta -Lakshman zostawił Ci pluskwę gps w bagażniku zeszłego tygodnia ,właśnie śledzimy Was na ekranie  : zboczyliście z drogi na Gonpatang i jesteście 20 mil od Muru ….Będziesz znowu próbował wjechać na Everest czy wracacie na kolację ?

Usłyszeli radosne rżenie wielu osób po drugiej stronie odbiornika.

Gopal uprzedził pytanie Patela -mój siostrzeniec to typowy geek, założył mi podsłuch w wojskowej terenówce, czasami śmieszą mnie te wszystkie historie o technice militarnej która wyprzedza cywilną o kilkaset lat– samochód połknął kilka dziur, a Patel prawie wybił głową dziurę w dachu - nasza technika jest w tyle z 50 lat co najmniej– wszedł ostro w wiraż, zjechali na kamienisty mostek i Gopal zatrzymał starego Jeepa nie gasząc silnika.

-znasz te historie o przyjaznych zachodnim turystom Himalajach, prawda ? O trekingu tak lekkim, że spotyka się tu Amerykańców z małymi dziećmi…Chwilę spoglądali na spieniony nurt prastarej rzeki...  
Deszcz ustał i promienie słońca przecięły pasemka mgły. Wtedy ,po dłuższej chwili obserwacji, zza ściany lasu wyłoniła się grupka japońskich turystów,obwieszonych elektroniką z wysokiej półki – pewnie rano poszli zwiedzać Taj Mahal, a wyleżli po kilku godzinach błądzenia gdzieś tutaj -zachichotał Gopal.

Przegrałbyś zakład, Majorze -skrzywił się Patel.

Grupka podekscytowanych Azjatow przeszła obok Jeepa z naklejkami Straży leśnej , kłaniając się i imitując człapanie Yeti– cholernie zabawne ,taak – Patel utkwił spojrzenie gdzieś na linii horyzontu, jakby chciał ujrzeć gniazda karabinów maszynowych na granicy-

Lakshmi , kiedy ….Major chciał zapytać siostrę jeszcze o coś, ale wtedy trzaski nagle ustały i ekran nawigacji satelitarnej rozbłysnął ponownie. Jakby srebrna kula przemknęła nad górami, zamigotała i zgasła gdzieś przed nimi...

Patel aż się zaksztusił z wrażenia – widziałeś ?! Ufo czy co ? Gopal w milczeniu pokiwał głową – nareszcie coś, jedziemy tam ,to kierunek na Dolma Sampa, sprawdzimy i wracamy do bazy przed zmierzchem-położył palec na ustach. Wyskoczył zza kierownicy, rozprostował kości i bacznie obserwował widnokrąg, gdzie pulsujące światło siadało na wierzchołkach drzew.

Kolejny balon meteo -uśmiechnął się kwaśno do swego towarzysza, wracając za kierownicę. Samochód ruszył z kopyta,strzelając serią kamyków spod kół. Dojechali do twardszego traktu i skierowali się na północ. Nawigacja znowu umilkła. Ale chmury sie wreszcie rozeszły.

Jechali w milczeniu ponad pół godziny wąską doliną ,z jednej strony mając ścianę lasu, z drugiej opalizujące jak górski kryształ nurt rzeki – po co włączasz ogrzewanie lusterek ,przy takiej pogodzie ? Zdziwił sie Patel. Gopal pokiwał głową – to detektor podczerwieni, mieszczuchu -cokolwiek to jest, zostanie złapane w nasz ping, jak wroga łódż podwodna.

Tak jest ,Panie Kapitanie -Patel jakoś nie wierzył że znajdą coś ciekawszego niż stary rower,leżący tu pewnie od zimy . Gopal wydął usta nieco pogardliwie i mknęli wkrótcepo całkiem niezłej,szutrowej drodze. Słońce niedługo zajdzie za łańcuchem niebotycznych gór.

Całkiem do rzeczy ta siostra Agrawala -pomyślał Patel, czując że powieki zaczynają mu ciążyć – szkoda że Darjeeling jest tak daleko od…nagłe hamowanie szarpnęło go w fotelu .Otworzył szeroko oczy i prawie usłyszał szeroki uśmiech Majora - Gopal patrzył przed siebie i oparł brodę na kierownicy : 50 metrów przed nimi, na wąskiej ,leśnej polanie stał nowiutki fioletowy SUV.  
Wokół pojazdu kręciły się 2 wysokie postacie w dziwnych,srebrnych strojach…Wypalony krąg ziemi przed pojazdem rzucał się w oczy trochę za bardzo.

?

W dodatku spod auta wydobywał się rzadki dym. Pasażerowie widząc zatrzymującego się Jeepa niespiesznie weszli do samochodu. Może ta kula też im spieprzyła cała elektronikę i nawigację -pomyślał Patel na głos.  
Major Agrawal pokręcił przecząco głową, zgasił silnik ,wysiadł i podszedł do najnowszego modelu Volvo ,którego kolor cudownie kontrastował z prawie nieskazitelna bielą skrzącego się ,himalajskiego śniegu.

35 tys km nad Eurazją , pół dnia ziemskiego wcześniej

Schodzimy -przyjęła jego słowa prawie jak stwierdzenie– jakiś konkretny plan ? Raczej robocza wizyta w rezerwacie plus braterskie uwagi – dwie istoty wymieniły uśmiechy– tam się rzadko kręcą, strefa oddzielenia jednych od drugich, nazywają to: granica.

Zeskanuj mi jakiś ciekawy pojazd używany przez nich, to sobie klona z niego strzelimy, do przemieszczania się w ich stylu. Wyłowimy jakieś inteligentne egzemplarze do konwersacji, zrobimy małe przedstawienie, weżmiemy próbki prany, i kto wie,może pogonimy kilku Szaraków ? Usłyszał jej śmiech.

Oglądali wycinek lądu poprzez przeżroczystą ścianę pojazdu,u stóp najwyższych gór. Jak oni Nas nazywają -spytała oparta na jego ramieniu kontemplując sielski fragment błękitnej planety-

statki promienne ?!

Skinął głową : często podkreślają przepastną różnicę pomiędzy swym wiodącym aktualnie szczepem– uważają się za technologicznie zaawansowanych– a np dzikusami z buszu. Z TEJ perspektywy nadal nimi są niestety…

***************

Dobry wieczór, nazywam się Gopal Agrawal- major zasalutował do nieistniejącej czapki i zapukał w okienko- czy mają Państwo jakiś problem z tym cudeńkiem ? Na przednich siedzeniach siedziały dwie postacie, przyglądając mu się z rozbawieniem, a może mu się zdawało, bo przez szyby niewiele było widać. Ja Wam dam wyśmiewać się z hinduskiego wojaka na służbie– pomyślał. Szyba zjechała w dół.

Gopal, idę – usłyszał jak Patel wysiada z wozu i zbliża się. Witamy ,Majorze -usłyszał miękki kobiecy głos o cudzoziemskim akcencie- mieliśmy awarię– Jedno spojrzenie w głąb pojazdu wystarczyło – zaciągnięty ręczny hamulec. Kobieta o niezwykle jasnej twarzy i niebieskim spojrzeniu przyglądała mu się uważnie- jak małpce w zoo– pomyślał – w tych oczach było coś dziwnego. Bardzo dziwnego – jej żrenice były prawie niewidoczne. ( nagle to wspomnienie z dziecinstwa : byl na łące pełnej kwiatów , kiedy po niebie przeleciała ta smuga i…)

Jej towarzysz, mężczyzna o ostrych rysach dodał - dżwignia hamulca jest na stałe w tym położeniu – niemożliwe – mruknął Gopal .

W tej dwójce było coś wyniosłego,natchnionego wręcz, i oficjalnego zarazem, jak szkolny wizytator ? Nie, bardziej jak wyrozumiałe, przyjazne starsze rodzeństwo... Odsunął się od wozu,by zobaczyć tablice rejestracyjne – Sacramento, Kalifornia . To Państwa wóz ? -zapytał, kątem oka widząc jak Patel gapi się z niedowierzaniem na pasażerów Volvo, zbliżając się na 5 metrów.

Potem obserwuje jak z lasu wychodzi śnieżny gepard i zastyga widząc dwie postacie w aucie. Stoi jak w transie, a ptaki przestają śpiewać… Pożyczyliśmy na lotnisku – wyjaśniła kobieta . Otworzyła drzwiczki,i wtedy jakaś gazeta wypadła na ziemię. Major Agrawal podniósł gazetę ze śniegu -Svenska Dagbladdet – przeczytał z ulgą. Po chwili zamarł – niestety, coś tu się nie zgadza – podniósł wzrok na kierowcę pojazdu – ma jutrzejszą datę ! Para wybuchnęła rozbrajającym śmiechem – ależ Majorze ,trochę wyrozumiałości, jesteśmy tu pierwszy raz…

Co tu sie dzieje ? Gopal otrząsnął się i zapytał : udany treking w Himalajach ? Jej towarzysz skinął głową zza kierownicy -jesteśmy humanoidami typu nordyckiego– Czyli szwedzkimi turystami , na przykład…dodała pojednawczo kobieta. Gopal próbował się roześmiać, lecz z gardła wydobył mu się tylko świst- Wi.. witamy w Indiach – major usiłował zachowywać się naturalnie, za jego plecami Patel i gepard stali jak wmurowani, trzymając jednak ze cztery metry dystansu.

Gopal wyciągnął dłoń w powitalnym geście -jedyne szwedzkie słowo jakie znam to smorgasbord - Kucnął przy masce auta, dym sączył się już coraz cieńszą strużką. Za to pot na jego plecach był rwący prawie jak święty Ganges… jednocześnie miał wrażenie że cała ta scena na której on i Narayan rozmawiają z tymi dziwnymi turystami jakby zwolniła, czas się rozciągnął na pojedyncze stop klatki…

Zrobiło mu się tak dziwnie lekko, myślał już tylko o curry na kuchennym stole…W międzyczasie kobieta wykonała jakiś miękki ruch dłonią, wtedy gepard położył nagle uszy jak obłaskawiony kot, odwrócił się i zniknął w gęstym lesie.

A widzieli Państwo tą kulę nad lasem ? Odważył się zapytać przybyszy : Na to kierowca skinął głową -niestety to…to było tak oślepiające , że musieliśmy zjechac na bok i : wtedy ten hamulec.. właśnie wertujemy instrukcję obsługi ! – dokończyła kobieta .

Patel obserwował cała scenkę z zdumieniem, aż wreszcie odwrocil glowe. Kretyni -pomyślał Gopal – albo ekscentryczni turyści, ale przynajmniej nie wyglądają na chińskich szpiegów, na chupacabras też na szczęście nie, bo nadajnik został w aucie, broń też.

Agrawal oparł się o maskę. Była całkowicie chłodna,a jego dłonie już bardzo spocone. Czyli że stali tu już długo…Dopiero teraz zauważył naklejki na karoserii – reklamę dużej wypożyczalni pojazdów terenowych z Delhi. ( Jakie Sacramento, do cholery…? ) Chyba za dużo amerykańskich filmów – pomyślał i odetchnął z ulgą. Turyści w podróży poślubnej – wyszczerzył się do kierowcy Volvo– Dziękujemy Państwu , jedziemy dalej w stronę granicy namierzyć ten yyyy balon meteo– wymamrotał bez przekonania.

Powodzenia ,Majorze -para pomachała mu. Gopal wykonał jakiś nieokreślony gest dłonią, skinął na swego towarzysza i odeszli do swojego starego Jeepa, nie odwracając się. Po chwili usłyszeli miarowy dżwięk pracującego diesla : Volvo odjechało w kierunku drogi na Gonpatang. Gopal usiadł za kierownicą i otarł dłonią mokre czoło – Narayan, widziałeś ?

Patel stał, nadal nastroszony : Nic nie widziałem…Turyści hmm czy co za licho ? Zapytał w bengali. I ten gepard...Jego towarzysz skinął głową z niedowierzaniem. Ufff, to poproszę podwójne lassi z lodem , siostrzyczko – mruknął w kierunku wyłączonego nadajnika Agrawal.

Zapalił silnik ,a Patel obdarzył go zamyślonym spojrzeniem– urwali się z choinki czy jak ?! – Myślę ,że z czegoś znacznie wyższego niż choinka…Jedziemy pod granicę żółtków i wracamy, zanim jalfrezi curry nam wystygnie.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto