To takie oczywiste, wstajesz któregoś dnia i dosłownie
to czujesz, każdą komórką ciała, przez nerki, że jest z nami,
przyszła, choć nikt nie widział jak stąpała. Ot, jak grom
z jasnego nieba, buchnęła kalejdoskopem nowych wizji,
przepychem kolorów i wiesz, że już od dziś będzie z nami…lepiej?
Rozglądasz się po zakamarkach, bierzesz szerszą
perspektywę i nie możesz uwierzyć, że jeszcze wczoraj,
ba! Kilka godzin temu, nie widziałeś tych mleczy,
a bzy, to już w ogóle uszły twej uwadze.
To naturalne, zwykłeś powtarzać, kolej rzeczy,
roztopy, trochę słońca, fotosynteza i
….no co?
Wiosna w całej krasie.
A jednak przyznaj, ruszy serducho,
poprawi nastrój, ściągnie bluzę z ramion,
puścisz oko do sąsiadki, a i głębia myśli odeszła
na rzecz frywolnego wieczoru. Bo znikła szarość
jak czas zmienili, a to dopiero początek, natury
nie oszukasz, czekałeś na to, choć mi się nie przyznasz.
Ale ja poczekam aż sam się tym zachłyśniesz,
przy strumyku, w samo południe, będę czekać,
bo nie umiem inaczej jak widzę to życie, bo to dla mnie cud.
Spraw mi przyjemność i udawaj, że nauczyłeś się to doceniać,
tak jak za młodych lat, choć ten jeden raz.
Dodaj komentarz