Złudne nadzieje

Przystanąłem na moście. Jeszcze nigdy nie byłem tak zdezorientowany. Paliłem jednego papierosa za drugim i myślałem o Jane. Myślałem o tym, jak bardzo delikatna się wydawała, kiedy płakała, a ja trzymałem ją w ramionach. Nienawidziłem jej i jednocześnie ciągle ją kochałem. Dała mi nadzieję, a kiedy wreszcie wyznałem jej, co czuję, wszystko legło w gruzach. Zaczęło się to tydzień temu, kiedy zgodziła się pójść ze mną na wsiową zabawę dla biedaków takich jak ja.

Na sali tańczyło już tylko kilka par, w tym ja i Jane. Zespół grał jakąś wolną piosenkę i dopiero teraz, po kilku godzinach spędzonych tu z nią, zacząłem się czuć całkowicie swobodnie. Było mi naprawdę dobrze, kiedy była tak blisko. W pewnym momencie pochyliłem się i powiedziałem jej do ucha:

-Kocham cię, Jane.

Nie spojrzała na mnie.Łzy napłynęły jej do oczu i nagle wybuchnęła płaczem, ale wcale nie ze szczęścia. Wtuliła twarz w moją pierś a ja ją objąłem.  

-Co się stało? -zapytałem przestraszony - Zrobiłem coś nie tak?

-Nie… To nie twoja wina. Chodźmy już stąd.

Kiedy wychodziliśmy z sali, zauważyłem, że ludzie dziwnie się nam przyglądają. Widząc zapłakaną twarz Jane, rzucali mi spojrzenie w stylu: "Co jej zrobiłeś, ty draniu?!"

Weszliśmy do szatni. Było tam sporo ludzi. Wszyscy śmiali się i głośno rozmawiali. Jane usiadła na ławce i wytarła chusteczką oczy i nos.

-Mógłbyś mnie odprowadzić do domu?

-No pewnie. Wszystko w porządku?

-Tak. Nie przejmuj się mną.

Pomogłem jej się ubrać i wyszliśmy na dwór. Szliśmy ciemną ulicą w milczeniu. W połowie drogi Jane zatrzymała się.

-Chyba pójdę dalej sama.

-Jesteś pewna?

-Tak... Tak będzie lepiej. Przepraszam, że zepsułam ci wieczór. Przepraszam, cię za wszystko, Henry… Naprawdę bardzo cię lubię. Nawet bardziej niż mi się wydawało.

Lubiła mnie, ale nie kochała. Odwróciła się i odeszła, zostawiając mnie na środku ulicy. Nie zdążyłem nic więcej powiedzieć. Patrzyłem na nią przez chwilę i też ruszyłem w stronę swojego domu. Kilka dni później dowiedziałem się, że Jane ma już od jakiegoś czasu chłopaka. Tyle, że się pokłócili i właściwie to nie wiadomo, dlaczego poszła ze mną na tą głupią zabawę. Może dlatego, żeby o nim na chwilę zapomnieć, a może chciała, żeby się o tym dowiedział i był zazdrosny. Ale teraz znowu byli razem.

Idąc dziś przez park zobaczyłem ich, jak siedzą na ławce. Schowałem się za drzewem, żeby mnie nie zauważyli. Serce waliło mi jak młot. Obserwowałem ich z ukrycia. Nigdy wcześniej tego jej kochasia nie widziałem, ale domyśliłem się, że to on. Cały czas się uśmiechał, był bardzo elegancki i przystojny, ale na pewno nie tak dobrze zbudowany jak ja. Wyglądał na normalnego faceta, ale i tak nienawidziłem tego sukinsyna. Miałem ochotę tam podejść i rozwalić mu tą piękną buźkę. Chociaż to i tak nic by nie dało. Zapaliłem papierosa i poszedłem stamtąd. Chyba mnie nie zauważyli. Byli zbyt zajęci sobą.

RoyalGirl

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 588 słów i 3102 znaków.

3 komentarze

 
  • RoyalGirl

    Dziękuję, Paulaa :) Szczerze mówiąc to nie mam na razie pomysłu na dalszy ciąg, tym bardziej, że jestem kobietą i pisanie z męskiej perspektywy nie jest takie proste ;)

    3 mar 2015

  • Paulaa

    Fajne opowiadanie ;) będzie jeszcze dalsza część?

    3 mar 2015

  • Maja

    Super<3

    3 mar 2015