Unhealthy || prolog

Towarzyszy temu ból którego nie jestem w stanie opisać, ale nie jest on przykry. Nie chcesz, żeby to się kończyło. To coś na kształt rozrywanej duszy. Kto raz spróbował, nie może się opanować.  
***  
Omsk to niewielkie miasteczko, położone w samym sercu Rosji. Mieszkałam tu od niedawna i szczerze mówiąc zakochałam się w tym miejscu. Ludzie dobrze się znają, a ulice zapełniają się tylko podczas przecen w jednym z tutejszych supermarketów lub coniedzielnej mszy w maleńkim, drewnianym kościele. Mimo swoich licznych zalet Omsk ma też wady. Każda, nawet najbardziej nieprawdopodobna plotka jest zapamiętywana i przekazywana dalej, a ludzie są wyjątkowo zabobonni. Zgodziłam się tu zamieszkać tylko i wyłącznie, ze względu na mój obecny stan materialny, ale jak się okazało podjęłam słuszną decyzję. Kolejnym i chyba największym minusem mieszkania tutaj, jest brak jakiejkolwiek pracy. Młodzi ludzie uciekają z tej cichej mieściny w poszukiwaniu ciepłej posady w biurze. Do wybrania mojego zawodu skłoniły mnie dwie rzeczy : wysoka zapłata i lekka robota.  
Wczesnym popołudniem wyszłam z mojego skromnego mieszkania i udałam się w stronę jednej z najbogatszych dzielnic Omska. W ciszy pokonałam dosyć długi odcinek drogi i wspięłam się na ostatnie piętro wieżowca. Stanęłam pod wskazanym numerem i już miałam pukać, kiedy moim ciałem zawładnął lekki wstrząs. Pierwsza dawka lęku uderzyła do mojej głowy i opanowała umysł. Bardzo się bałam, miałam nawet uciekać, gdy do moich uszu dotarł cichy szept.  
- Proszę, niech pani wejdzie. - nadawcą tych słów była mała, blada dziewczynka. - Jestem Ida - odezwała się czarnowłosa. - A pani jak się nazywa?  
- Nie sądzę, żeby ta wiadomość wniosła coś w twoje życie, skoro i tak za parę godzin umrzesz, ale nazywam się Elena. - burknęłam rozsiadając się wygodnie na kanapie. - możemy zaczynać? - nagle wszystkie emocje ze mnie uszły, tak jakby nakłanianie do samobójstwa było normalne.  
Dziewczyna nieśmiało pokiwała głową, a ja zaczęłam tłumaczyć.  
- śmierć jest dobra, po niej wszystko jest prostsze. Zero zahamowań. Ty wybierasz co chcesz robić po niej. Możesz wrócić na ziemię, wybór należy do ciebie.  
- Czy są jakieś zobowiązania? - wychrypiała.  
- Tak, musisz tylko podpisać umowę. - podsunęłam małą kartkę pod nos Idzie. - jutro wracam, masz zdecydować. Ale pamiętaj, nie ma odwrotu... Żegnaj


Okej, więc to jest stare, stare opowiadanie odkopane ze starego profilu na wattpadzie:) z konta hope977, więc to nie jest żaden plagiat:) nie chcę żeby ktoś pomyślał, że się pod kogoś podszywam:)) zapraszam do komentowania:)

badhairday21

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 482 słów i 2717 znaków, zaktualizowała 24 maj 2015.

Dodaj komentarz