Materiał zarchiwizowany.

Ulotna

Wyciągnął ku niej swa dłoń i spojrzał  prosto swymi nieodgadnionymi oczami w jej przestraszone  żrenice , mówiąc żeby poszła  za nim, jednak ona się bała, to tylko podanie dłoni taka prosta czynność a jednak  nie bała się gestu lecz tego co to ze sobą niesie, uczucie.. bezsilność. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się ironicznie omijając jego dłoń jak gdyby jej nie zauważyła, mówiąc mu, żeby prowadził. Zauważył jej strach i poszedł za nią.
          Los jest jednak  nieprzewidywalny, nagle zaczął padać deszcz, Michał złapał rękę dziewczyny i zaczęli uciekać, Matylda pomyślała, że mogłoby padać wiecznie, uśmiechnęła się do siebie -  dlaczego ja się tak bałam, myślała dalej. Gdy Michał usiadł Mati zrobiła tak samo, ku jego zdziwieniu usiadła bardzo blisko, aż przylegali do siebie ramionami, poczuł wtedy że coś  się zmieniło, ale postanowił milczeć w myślach dziękował Bogu za deszcz. Matylda była zakochana w zjawiskach  pogodowych i wszystkim co jest związane z natura, Michał zaczął spoglądać na jej twarz, była pełna spokoju i radości, patrzyła na to jak na cud.Matylda spojrzała prosto w jego oczy, patrzył na nią jak ona patrzy na deszcz, poczuła niepokój i jednocześnie wielką fale ciepła. W myślach zadawała sobie pytanie jak to możliwe, że ktoś może w ten sposób spoglądąjc na nią. Odwróciła głowę dalej obserwując deszcz, ale już nie w takim skupieniu jak wcześniej. Michał dalej spoglądał na Matyldę czując coś czego nie potrafił nawet nazwać.  
           Gdy przestało padać  Matylda wstała, uśmiechnęła się i powiedziała, że to był bardzo piękny dzień, chłopak zaczął się w głos śmiać, mówiąc  że takie słowa mogły paść tylko z jej ust. Zaczęło świecić słońce, więc Michał postanowił zabrać dziewczynę w swoje ulubione miejsce, dziewczyna zażartowała mówiąc ze jeżeli jest to tajemne to bardzo chętnie, był to drewniany pomost z dala od plaży, słońce zdążyło go wysuszyć, więc swobodnie sobie usiedli.  Matylda wiedziała, że Michał coś do niej czuje, widziała to w jego oczach,  pomyślała nawet że może mu ufać, ale towarzyszył jej  ten cholerny strach przed bólem, którego już doświadczyła. Dzień zakończył się zachodem słońca, Matylda powiedziała ze już musi iść, więc Michał poszedł ją odprowadzić, gdy już stali pod klatką dziewczyna podała mu dłoń dziękując za miły dzień i żegnając się, chłopak podał jej dłoń i uśmiechnął się mówiąc,że to on jest wdzięczny, odwrócił się i poszedł.
          Matylda obudziła się rano z postanowieniem, dania do zrozumienia Michałowi, że on jej nie interesuje. Po obiedzie ubrała się i wyszła z nadzieją ze on da sobie z nią spokój.  
Michał spojrzał w jej oczy i jakby wiedział co ona chce powiedzieć zapytał  
- Kto Cię tak skrzywdził ze tak się boisz?
-Długa historia
- No akurat mam sporo czasu.
Wiesz kiedyś tak bardzo kochałam pewnego chłopaka i wierzyłam bardziej  jemu niż sobie, mogłam zamknąć oczy i dać się mu prowadzić bez obaw, tak bardzo byłam go pewna, a teraz ciężko mi sobie przypomnieć jak wyglądają jego oczy kiedy patrzą na mnie i jak to jest rozmawiać z nim, a wiesz co jest najbardziej śmieszne , ze to nie był ktoś kogo znałam chwile, ja go znałam cale życie.
-  Nadal go kochasz, zapytał  
- Tak, to jest i była czysta miłość i to jest moim obowiązkiem kochać go.
Minął już spory czas Matylda stwierdziła ze Michał dał sobie spokój, wiec i ona go miała.
Nastał w jej życiu czas gdzie większość spotykanych na swej drodze mężczyzn interesowało się nią, jednak ona była mało osiągalna dal nich.
Matylda często powtarzała ze miłość przyjdzie sama, a teraz poszukuje przyjaciela.  
Jednak dalej pamiętała jakie jest to miłe uczucie trzymać kogoś za rękę i czuć jego bliskość. Jednak musi jeszcze trochę czasu upłynąć zanim da się oswoić.

poszukujaca

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 753 słów i 3988 znaków.

Dodaj komentarz