Trzeba żyć bez względu na to, ile razy runęło niebo

Trzeba żyć bez względu na to, ile razy runęło nieboDiana ~~~~~~~~
Wstałam dzisiaj wcześniej niż zwykle. Dzisiaj miał zacząć się nowy rok szkolny, więc to zrozumiałe. Z dziewczynami spotkać się miałam punkt 8.30. Na zakręcie.Naszym zakręcie. Wstając, uderzyłam mocno krawędzią szafy w piszczel. Syknęłam głośno ze złości. Zapowiadał się cudowny dzień ;) ! Spojrzałam w duze lustro znajdujace się po lewej stronie mojego pieknego, prostego pokoju. Wprawdzie nie bylo w nim duzo rzeczy, ale wlasnie dlatego byl taki cudny. Lozko, szafa, kilka komodek, biurko i lozko. Caly w bieli. Czulam się w nim bezpiecznie. Az szkoda, ze znowu bd musiala wracac do tego zasranego akademika. A wiec spogladajac na siebie moglam stwierdzic smialo ze wygladam dosc mizernie.Oczy mialam przepuchniete twarz jak zwykle z takim samym wyrazem. Obojetnym, po prostu. Jednak bylam piekna, i to porazajaco. Mialam około 165 centymetrow wzrostu, dosc dlugie, Piękne, zgrabne nogi, szczuply, plaski brzuch, waskie ramiona. Twarz ksztaltna, mimo ze bez jakichkolwiek emocji, piekna. oczy ciemne, brwi o pieknym ksztalcie, maly nos i wydatne usta.Bylam Diana Greene. Nie moglo byc inaczej. Urodzilam się aby być piekną. Czasami mialam wrazenie, ze aby być TYLKO piękną… no nic. Rozpuscilam wlosy i porzadnie rozczesałam ciemne kosmyki. Siegaly mi zaledwie za piersi, kiedys mialam dluzsze ale obcielam dla brata, ktory w swoim czasie mial bialaczke. Na szczescie udalo się wyleczyc i teraz ma się dobrze. Biedny, maly John. Wskoczylam w czarna sukienke zalozylam biale buty, a wlosy spielam w rozwalajacego się koczka. Do tego obcasy, lekki makijaz. Wygladalam cudownie. I dobrze o tym wiedzialam. Poniewaz byla zaledwie 7.40 postanowilam ze poslucham muzyki. Mam jeszcze czas. Postanowilam się zrelaksowac. Myslalam wiele ostatnio o tym kim jestem i czego chce w zyciu. Kim jestem? W oczach wielu szmatą, wredną kurwą bez uczuc. Nie smiejaca sie, nieczula. Jednak gdyby przeszli tyle, co ja w przeszlosci tez by im nie bylo do smiechu. Otworzylam barek i zobaczylam, ze zostal mi ostatni papieros. Z radosci az się usmiechnelam. Chwycilam go szybko i odpalilam. Nie dbalam o to, ze zaraz mama wstanie, aby wyszykowac Johna do szkoly. Wiedziala ze pale, od kiedy skonczylam 12 lat. Czyli kiedy bol psychiczny zreszta jak i fizyczny nie pozostawial mi innej obcji. Mama zreszta pozwalala mi to robic, pewnie z poczucia winy. Ze tak dlugo byla slepa na moje krzywdy. Kiedy skonczylam 7 lat, ojciec zaczal molestowac mnie seksualnie. Kiedy mialam 9 - zaczal mnie gwalcic. NIkt o niczym nie wiedzial. Oprocz nas dwojga, rzecz jasna. Za dnia byl ojcem idealnym, kochanym i troszczacym się o swoje dzieciaczki ale w nocy - zamienial się w nieludzkiego potwora. Mama dowiedziala się gdy pewnego dnia. Ojciec myslac, ze pojehala na delegacje ojciec zaczal mnie się do mnie dobierać. Jednak ona nie miala pojechac tamtego dnia, tylko nazajutrz wiec jak codzien wrocila o 22.00 do domu. I wtedy to wszystko zobaczyla.. Nigdy nie rozmawiaalm z nai na te tematy, nie jestem typem rozmowcy. A szczegolnie w takich sprawach. Chciala zapisac mnie do psychologa, ale nie zgodzilam. Co prawda, przychodzil jeden gosc ale po tym jak zobaczyl ze nic a nic ze mnie nie wyciagnie - poddal sie. Mama chciala pozwac tate do sadu ale nie zgodzilam sie.Zreszta, on i tak wyjechał za granicę, nie chciałam znowu siedzieć w tym gownie, chciałam się od tego uwolnić. Powiedzialam ze nic na jego temat nie powiem, zaprzecze gdy zarzuci mu molestowanie mnie. I to byl jedyny raz, gdy przy niej wymowilam to slowo. Zaciagajac się dymem poczulam się bezpieczna. Znowu bede tym jebac pomyslalam ale w sumie nie wiele mnie to obchodzilo. Gdy zostala mi już koncowka, do pokoju weszla mama. Jednak pomim oze nie zakazywala mi palic zawsze krzywo na mnie patrzyla gdy to robilam. Choc sama palila. Ale mocniejsze rzeczy i to nie raz i to nie sama.  
- Kochanie, pospiesz się już 8.00 sniadanie na stole - sapnela tylko cicho i już czmychala na dol, byleby jak najkrocej patrzec na mnie i na moja wiecznie smutna, melancholijna twarz. Slyszalam jak to kiedys okreslila swojej przyjaciolce. Wtedy poczulam lekki bol na sercu, ale byl tak lekki, ze latwo minal. To nie jest tak, ze ja jestem wiecznie smutna, nie. Ale czesto. Czesciej za to sarkastyczna i wredna, jak mnie okreslaja niektorzy, tylko ze za moimi plecami. Smieje się. Czasami tylko. Ciezko mnie rozsmieszyc, ale mam obok osoby ktore potrafia. A tak z rodziny, to chyba tylko brat. Z ociaganiem zeszlam na dol. Weszlam do lazienki poperfumowalam się troche i umylam zeby. Na dole siedzial już John z mama. Zajadali nalesniki z dzemem i nutella i glosno się smiali. Westchnelam i ruszylam ku nim.  
- Hej siostra - Przywital się brat i usmiechnal na do mnie. Już nie potrzebowal moich wlosow wiec ich nie nosil., mial swoich co prawda bardzo malo ale jednak byl z nich cholernie dumny. Spojrzalam na niego z czuloscia. Tyko on potrafil wzbudzac we mnie takie uczucia.  
- Masz ostatnie okazje aby nacieszyc się mna - Mowie i lekko glaszcze go po policzku. - Jeszcze dzisiaj wieczorem, biore walizki i wracam.  
Lzy staja mu w oczach. Taki już jest moj John. Wrazliwy, empatyczny ale jednoczesnie twardy, jak stal gdy probuje cos osiagnac. Zupelnie jak ja.  
- Spokojnie, bede cie... was odwiedzac. - Przytulilam go i katem oka ujrzalam, ze mama przyglada mi się z bolem. To nie bylo tak, ze ja jej nienawidzilam czy cos. Ona po prostu.. wciaz przypominala mi tate... wiem, wiem po czyms takim nie powinnam nazywac go tata ale trudno się odzwyczaic. Zjadlam szybko jednego nalesnika nalesnika i pognalam na dwor. Ztorebki, wygrzebawszy porfel, wyjelam banknot 10 dolarowy i kupilam sobie cappucino na stacji. Oczywiscie pracownik, mlody 19- latek jak zwykle pozeral mnie wzrokiem. Spojrzalam mu gleboko w oczy. On spuscil swoje i zalal się tym swoim rozowym rumiencem.  
- Przepraszam. - Jeknal cicho - Tak dziwnie na mnie dzialasz.
Usmiechnelam się jednym kacikiem ust, z przymusu. OCzy wciaz mialam smiertelnie powazne.  
- Wiem Scott. Na wielu tak dzialam. Odpusc, jak oni.  
Wzielam kawe, podziekowalam i wyszlam. Nie lubilam tych wszystkich facetow, ktorzy tak lapczywie się na mnie patrzyli. Jakbym byla tylko obrazem, tylko czyms.. fizycznym. Kazdy mezczyzna mnie podziwial - ale nikt nie mial. O nie, poprawka raz gdy mialam 12 lat pocalowalam się z kolega z lawki. ale to byl moj jedyny pocalunek. POniewaz wiecej nie chcialam. I watpie ze kiedykolwiek bede chciala. Z oddali zauwazylam dziewczyny. Jak zwykle szly razem, maja domy tuz przy swoich. Bardzo im tego zazdroszcze. Widzac mnie, ucieszyly się i zaczely mi machac. Sonnie, slicznotka o miedziano - czarnych, prostych, dlugich wlosach i bardzo ciemnych oczach, ubrana byla w dlugie czarne leginsy wspaniale opinajace jej sliczne, dluugie nogi. Do tego biala bluzeczka z ladnym deloldem i czarna torebka. W rece miala … nowy telefon. Nowy telefon dostawala praktycznie co dwa miesiące. Była bardzo bogata, jednak ponieważ ja kochalam nigdy nie bylam o cos takiego zazdrosna. Ten, to chyba był najnowszy Iphone, z obudowa z diamentow. Jak znam rodzicow Sonnie, to był z prawdziwych. NO dobra, jednak może nie zazdroscilam Sonnie pieniędzy ale czasami.. rodzicow. Byli naprawde super.Wyrozumiali, kochani. Naprawde mogla na nich liczyc w każdej chwili i okaz dej porze dnia. Często rozmawiala z mama a kiedy stracila dziewictwo w zeszle wakacje – była cholernie zakochana, zrobila to z wlochem kiedy była na wakacjach w tym wlasnie kraju, 27 – letnim Brunonem. Znali się zaledwie tydzień, ( Oczywiście on chciał ja tylko wykorzystać..). – od razu powiedziala o tym mamie. No, i dlatego mniej wiecej tak okropnie jej ich zazdrościłam.. Sonnie jest bardzo ladna, wrecz piekna. Podoba się wielu chłopakom i to … nie tlyko przez pryzmat wygladu. Jest po prostu sympatyczna, mila, wesola i otwarta. Przeciwienstwo mnie, hehe zaśmiałam się gorzko w mysli. Pozniej spojrzałam na Acacie. Jest także piekna, a przynajmniej dla mnie. Filigramowa, slodka. Pol Azjatka. Dlugie czarne wlosy i dziecieca uroda. Ubrala się w czarna spodniczke na talie, kremowa bluzeczke oraz botki. Wygladala cudnie. Acacia była typowa grzeczna dziewczynka. Dobrze się uczyla, Malo malowala nie sprawiala zadnych problemow. Kochala anime i mange, mogla ja czytac / oglądać godzinami. Pol roku temu stracila dziewictwo z Danielem Greyem. Ponoc ‘najprzystojniejszym’ chloapkiem z naszej szkoly. Pozniej ten sukinsyn oczywiście ja zostawil. Podobno przelecial już polowe lasek w calej budzie. Naprawde nie przepadalam za tym typem… Można w sumie powiedziec ze kazda z nas zostala wykorzystana..  
- Czesc pyśku! – Przywitala się czule Sonnie i mocno przytulila. Odwzajemnilam czuly uscisk.
- Dianaa! – Krzyknela radosnie swoim delikatnym, dziewczęcym glosikiem Acacia i rzucila mi się na szyje. Zasmialam się. Chwile potem wszystkie razem stałyśmy i mocno się tulilymy.  
- Dobra, dziewczyny odklejamy się – Powiedzialam z czułością – Bo się spóźnimy na apel.  
Acacia Az zatkala sobie usta z przerażenia ( była naprawde pilna uczennica ) a my – praiwe pokladalysmy się ze smiechu. Po jakichs dwudziestu minutach marszu, przerywanego wspaniałymi opowieściami jak spędziłyśmy wakacje ( Acacia pojechala do swojej ukochanej Japonii – rodzinnego miasta, Sonnie do słonecznej Kalifornii a ja.. nigdie. I w sumie mi to pasowalo. I tak nie odnajduje się w obcych miastach, nie pasowałabym ani do klimatycznej Japonii ani słonecznej Kalifornii.) Pojawil się Drake. Drake’a poznałyśmy w zeszłym roku, gdy przyjechałyśmy tu pierwszy raz. Od razu przypadl nam do gustu i szybko stal się naszym przyjacielem. Był on kumplem Daniela, ale jakos nam to nie przeszkadzalo ( No dobra, Acacii i to strasznie po tym jej pierwszym razie, ale oczywiście nie dala po Sb tego poznac. Nie chciala mowicDrake’owi co ja spotkalo ze strony Daniela, ale my oczywiście powiedziałyśmy. Musialysmy jakos ukarac tego skurwiela. Gdy tylko Drake się dowiedział, wpadl w szal i bil się z Danielem, a pozniej dluugo się do niego nie odzywal. Był naprawdę wspaniałym przyjacielem. ). A wiec gdy go zobaczyłyśmy, takiego elegancika Az nas zatkalo. Dzieki garniturowi ladnie opinającemu jego miesnie, nie widac było tych jego rękawów*( mam na mysli tatuaze ) w sumie caly był jakis taki odmieniony. Przytulilysmy go, kazda zosobna a on jak zwykle najdłużej trzymal w ramionach Sonnie. Raz, po pijaku wyznal mi, co do niej czuje. I choc był troche typem chłopaka jak Daniel, takiego co lubi mieć jedna dziewczyne na raz, gora dwa – wiedziałam, ze gdyby z Sonnie mu wyszlo, nie potraktowalby jej tak. No po prostu było widac, ze strasznie ja kocha. Nie skrzywdzilby jej za nic w swiecie, już wolalby samego siebie.  
- Dzien dobry piekne panie! – Powiedzial a my parsknęłyśmy jak zawsze zreszta gdy tak gadal. – Mam nadzieje ze wyspane?
Pokrecilysmy przeczaco Glowami.  
- Ja tez nie. – wyznal. – Wczoraj afere w domu miałem, stary znowu najebany eh … szkoda gadac.
Jego ojciec był potworem. Drake mieszkal z nim sam, mama mu umarla. Stary, jebany alkoholik. Gdy Drake był maly, strasznie go bil. Teraz, gdy jest starszy i ma calkiem niezłego bica, ojciec już na niego reki nie kladzie, ale nadal przepija wszystkie swoje pieniadze i mieszkaja w jakiejs śmierdzącej przyczepie. Bardzo nam go było szkoda. Wszystkie zaraz znalazłyśmy się przy nim a Sonnie patrzyla na niego z czułością. Miala bardzo wysoko rozwiniety zmysl współczucia. Ja go nie mialam ( no chyba, ze w stosunku do Drake’a. Lub innych moich przyjaciol. Oraz Johna. Ale do obcych – nigdy ) Nigdy nie wzruszal mnie widok glodnego psa, bezdomnego nawet wychudzonego dziecka. Filmy książki nic. Tragedia, musi dziac się przy mnie i moim bliskim ludziom abym potrafila ja w jakiko wiek sposób odczuc.  
- Misiak, spojrz na mnie. – Powiedziala do niego lagodnie moja przyjaciolka i uniosła mu brode. Mimo ze Drake był od niej Duzo wyższy, widac było jak czuje się bezradny przy niej. Zupelnie jak maly chlopiec. – Już. Skonczylo się pieklo, które trwalo 2 miesiace. Teraz będziesz mieszkal w bezpiecznym pokoju, z przyjaciółmi. I będziesz miał nas. Nic już nigdy ci się nie stanie, obiecuje ci to.
Spojrzal na nia oczami pelnymi miłości. Nie widziałam jeszcze nigdy aby ktos kogos tak mocno kochal. Sonnie jednak, niczego nie zauważała, nie widziała jak bardzo ten tak pewny siebie chłopak cierpi, nie potrafiąc okazac jej swych uczuc. Wytulila go jeszcze raz i melodyjnym krokiem oddalila się w strone akademiku. Jak zwykle pelna energii i optymizmu.~~~~~~~~~~

_____________________________________________
No coz, jestem tu nowa i to jest dopiero poczatek ale mam nadzieje, ze komus się spodoba. Pozdrawiam :)

Avrie00

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2084 słów i 12854 znaków.

5 komentarzy

 
  • Tomasz

    Proszę bardzo. Ja też jestem w drugiej gimnazjum :P

    3 lut 2015

  • Avrie00

    prawda, 2 klasa gimnazjum obecnie.. Masz rację, powinnam nad tym popracować, dzięki za uwagę :)

    3 lut 2015

  • Tomasz

    Boże, co za pisownia. I jeszcze to skrótowce 'bd', 'sb'. Widać, że pisał to ktoś w wieku gimnazjalnym, albo ktoś, kto jeszcze z tego nie wyrósł.
    Co do fabuły to nie mam zastrzeżeń.

    3 lut 2015

  • Zagadka13

    Podoba mi się i to bardzo pisz dalej !!! :*

    3 lut 2015

  • Paulaa

    Zapowiada się ciekawie ;) pisz dalej!

    3 lut 2015